[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po kilkusekundowej ciszy głos zabrała Ann Lindell. Motyw.Gabriella dwa razy rozmawiała ze mną przez telefon.Za pierwszym razem byłazałamana i wytrącona z równowagi, ale za drugim mówiła bardziej składnie, przekonana, żeCeder�n nie jest winny śmierci żony i córki.Uważała też za zupełnie nieprawdopodobne, bypopełnił samobójstwo.Jej głównym argumentem był gin.Co wy na to? Czy to znaczy, że Ceder�n został zmuszony do wypicia ginu, a potem zatrutyspalinami? W głosie szefa wywiadu pobrzmiewał sceptycyzm.Ann kiwnęła głową. Nie jest to całkiem nieprawdopodobne rzekła. Gabriella była pewna swego.Sprawdzimy w otoczeniu Ceder�na, czy w ogóle pijał gin. Kto mógł jej o tym powiedzieć? Tej informacji nie ma w brukowcach. Też się nad tym zastanawiam powiedziała Ann. Czy komuś o tym mówiliśmy? myślał głośno Haver. Ja mówiłam odezwała się Beatrice i wszystkie twarze zwróciły się teraz w jej stronę.Rozmawiałam z rodzicami Ceder�na i kiedy jego matka zapytała, czy syn bardzo cierpiał przedśmiercią, odpowiedziałam, że nie i dodałam, że był pijany, kiedy umierał zatruty spalinami iprawdopodobnie nic nie czuł.Nikt się nie odezwał. Powiedziałam to, by ją pocieszyć. Wspomniałaś, że to był gin? zapytała Ann. Nie wiem, może.Pewnie popełniłam błąd dodała, kiedy nikt tego nie skomentował. E tam, błąd powiedział Ottosson. Rozumiem twoje intencje.Zapytamy po prostumatkę Ceder�na dorzucił lekkim tonem, nie chcąc jej wpędzać w jeszcze większe poczuciewiny.Odprawa zakończyła się, kiedy Ann zrobiła podsumowanie i rozdzieliła zadania.Niebyło to właściwie potrzebne, bo wszyscy znali swoje obowiązki, ale chciała to zrobić głównie dlasiebie, by przełamać własną bierność.Ottosson uśmiechnął się do niej i pogładził brodę.Beatricepatrzyła na nią z boku.Haver najbardziej się niecierpliwił.Tuż po odprawie Ann poszła do toalety.Chciała zobaczyć się w lustrze, by ocenić, czy jejwewnętrzny chaos jest widoczny także na zewnątrz.Przesunęła dłonią po czole i policzkach,delikatnie, jakby głaskała ją ręka kochającej osoby.Zmarszczki wokół oczu pogłębiły się i, cogorsza, oczy straciły blask.Patrzyły matowo na obcą twarz należącą do obcego ciała.Wyszła z toalety w fatalnym nastroju i musiała się zebrać w sobie, by przejść piętnaściekroków do swojego pokoju.Gdy usiadła za biurkiem, wyjęła notatnik i wybrała numer JackaMortensena.Nie było go w MedForsk, nie odbierał też komórki ani telefonu domowego.Zostawiła wiadomość we wszystkich tych trzech miejscach.Haver siedział nad listą pasażerów z Arlandy.Zajął się tym od razu po zniknięciuCeder�na.Próbowali odnalezć na listach jego nazwisko.Teraz rozszerzył poszukiwania o wylotyi przyloty z Republiki Dominikany i Malagi.Listy obejmowały tysiące nazwisk.Odrzuciłwiększość lotów czarterowych i skupił się na regularnych połączeniach.Zakładał, że gdzieś pojawi się nazwisko, które znał ze śledztwa, Ceder�na lub innej osobyz MedForsk.Teraz przeglądał listy, by ewentualnie wyłowić z nich nazwisko mordercy.Ceder�n często latał do Malagi zimą i wiosną.Jego sekretarka miała notatki z dwunastupodróży do tego hiszpańskiego miasta.Biuro i fabryka w Hiszpanii zostały rozbudowane i tam odbywała się większośćprodukcji.Może latał w czyimś towarzystwie.Haver nie wiedział dokładnie, czego szuka, alewśród tych nazwisk coś mogło się kryć.Szczególnie wypatrywał nazwiska Pi�edy, tajemniczegoautora listu.Może poleciał do Szwecji, by uzyskać zadośćuczynienie? Dotąd jednak Haver nieznalazł niczego interesującego.Mortensen oddzwonił po kwadransie. Miałem wyłączoną komórkę.Ludzie wydzwaniają przez cały czas dodał nausprawiedliwienie tego, że nie odbierał.Czyż komórka nie jest po to, by ludzie mogli dzwonić, pomyślała Ann. Chcę, by pan natychmiast do nas przyjechał powiedziała bez wstępnych uprzejmości. Teraz? Tak, właśnie teraz.Mamy sporo do omówienia. Aha.Mortensen powiedział to zgaszonym głosem, ale chyba miał zamiar wyrazić jakiśsprzeciw. Teraz powtórzyła Ann [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Po kilkusekundowej ciszy głos zabrała Ann Lindell. Motyw.Gabriella dwa razy rozmawiała ze mną przez telefon.Za pierwszym razem byłazałamana i wytrącona z równowagi, ale za drugim mówiła bardziej składnie, przekonana, żeCeder�n nie jest winny śmierci żony i córki.Uważała też za zupełnie nieprawdopodobne, bypopełnił samobójstwo.Jej głównym argumentem był gin.Co wy na to? Czy to znaczy, że Ceder�n został zmuszony do wypicia ginu, a potem zatrutyspalinami? W głosie szefa wywiadu pobrzmiewał sceptycyzm.Ann kiwnęła głową. Nie jest to całkiem nieprawdopodobne rzekła. Gabriella była pewna swego.Sprawdzimy w otoczeniu Ceder�na, czy w ogóle pijał gin. Kto mógł jej o tym powiedzieć? Tej informacji nie ma w brukowcach. Też się nad tym zastanawiam powiedziała Ann. Czy komuś o tym mówiliśmy? myślał głośno Haver. Ja mówiłam odezwała się Beatrice i wszystkie twarze zwróciły się teraz w jej stronę.Rozmawiałam z rodzicami Ceder�na i kiedy jego matka zapytała, czy syn bardzo cierpiał przedśmiercią, odpowiedziałam, że nie i dodałam, że był pijany, kiedy umierał zatruty spalinami iprawdopodobnie nic nie czuł.Nikt się nie odezwał. Powiedziałam to, by ją pocieszyć. Wspomniałaś, że to był gin? zapytała Ann. Nie wiem, może.Pewnie popełniłam błąd dodała, kiedy nikt tego nie skomentował. E tam, błąd powiedział Ottosson. Rozumiem twoje intencje.Zapytamy po prostumatkę Ceder�na dorzucił lekkim tonem, nie chcąc jej wpędzać w jeszcze większe poczuciewiny.Odprawa zakończyła się, kiedy Ann zrobiła podsumowanie i rozdzieliła zadania.Niebyło to właściwie potrzebne, bo wszyscy znali swoje obowiązki, ale chciała to zrobić głównie dlasiebie, by przełamać własną bierność.Ottosson uśmiechnął się do niej i pogładził brodę.Beatricepatrzyła na nią z boku.Haver najbardziej się niecierpliwił.Tuż po odprawie Ann poszła do toalety.Chciała zobaczyć się w lustrze, by ocenić, czy jejwewnętrzny chaos jest widoczny także na zewnątrz.Przesunęła dłonią po czole i policzkach,delikatnie, jakby głaskała ją ręka kochającej osoby.Zmarszczki wokół oczu pogłębiły się i, cogorsza, oczy straciły blask.Patrzyły matowo na obcą twarz należącą do obcego ciała.Wyszła z toalety w fatalnym nastroju i musiała się zebrać w sobie, by przejść piętnaściekroków do swojego pokoju.Gdy usiadła za biurkiem, wyjęła notatnik i wybrała numer JackaMortensena.Nie było go w MedForsk, nie odbierał też komórki ani telefonu domowego.Zostawiła wiadomość we wszystkich tych trzech miejscach.Haver siedział nad listą pasażerów z Arlandy.Zajął się tym od razu po zniknięciuCeder�na.Próbowali odnalezć na listach jego nazwisko.Teraz rozszerzył poszukiwania o wylotyi przyloty z Republiki Dominikany i Malagi.Listy obejmowały tysiące nazwisk.Odrzuciłwiększość lotów czarterowych i skupił się na regularnych połączeniach.Zakładał, że gdzieś pojawi się nazwisko, które znał ze śledztwa, Ceder�na lub innej osobyz MedForsk.Teraz przeglądał listy, by ewentualnie wyłowić z nich nazwisko mordercy.Ceder�n często latał do Malagi zimą i wiosną.Jego sekretarka miała notatki z dwunastupodróży do tego hiszpańskiego miasta.Biuro i fabryka w Hiszpanii zostały rozbudowane i tam odbywała się większośćprodukcji.Może latał w czyimś towarzystwie.Haver nie wiedział dokładnie, czego szuka, alewśród tych nazwisk coś mogło się kryć.Szczególnie wypatrywał nazwiska Pi�edy, tajemniczegoautora listu.Może poleciał do Szwecji, by uzyskać zadośćuczynienie? Dotąd jednak Haver nieznalazł niczego interesującego.Mortensen oddzwonił po kwadransie. Miałem wyłączoną komórkę.Ludzie wydzwaniają przez cały czas dodał nausprawiedliwienie tego, że nie odbierał.Czyż komórka nie jest po to, by ludzie mogli dzwonić, pomyślała Ann. Chcę, by pan natychmiast do nas przyjechał powiedziała bez wstępnych uprzejmości. Teraz? Tak, właśnie teraz.Mamy sporo do omówienia. Aha.Mortensen powiedział to zgaszonym głosem, ale chyba miał zamiar wyrazić jakiśsprzeciw. Teraz powtórzyła Ann [ Pobierz całość w formacie PDF ]