[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Aj, aj! wydarł się jeden z braci, przekrzykując muzykę. Zobacz, co robią te cioty! Pieprzone pedały! zawtórował mu drugi.Prakesh nie należał do ludzi, którzy puszczają coś takiego płazem.Całkowicie pominąłetap utarczki słownej; zanim się spostrzegłem, siedział na najbliższym Adamsie i trzymał go zajaja.Przyjechała policja, ale nikt nie został aresztowany.Incydent oczywiście zepsuł wesele, atakże nasz związek; krótko potem się rozstaliśmy.Chyba dobrze, że mama i tata tego niewidzieli.Zginęli w wypadku samochodowym, kiedy Stephen i ja mieliśmy po dwadzieścia paręlat.To, co nam zostawili, wystarczyło nam na dobrych kilka lat.Tata się o to zatroszczył.Mimo to, kiedy zahukana pielęgniarka wpuściła ich do poczekalni, jeden z braci chybaJase miał na tyle przyzwoitości, żeby na mój widok zrobić zawstydzoną minę. Bez urazy, mistrzuniu rzucił. W takich chwilach musimy trzymać się razem, co nie? Moja Shelly! szlochała Marilyn.Długo rozwodziła się nad tym, jakiego wstrząsudoznała, kiedy któryś z tabloidów zamieścił wykradzioną listę pasażerów. Nie miałam pojęcia,że polecieli na wakacje.Kto jezdzi na wakacje w styczniu?Gadała i gadała, Jason i Keith zabijali czas, gmerając w smartfonach, a ja usiłowałemsobie wyobrazić, jak przerażona byłaby Shelly, gdyby wiedziała, że biorą w tym udział.Mimo topowziąłem solenne postanowienie, że ze względu na Jess nie dojdzie do żadnych gorszącychscen. Idę zajarać, mamciu rzucił Jase.Keith wymknął się z bratem, zostawiając mnie sam na sam z ich matką. No i co ty na to, Paul? wystartowała natychmiast. Jaka straszna sprawa! Mojakochana Shelly odeszła!Wymamrotałem, że bardzo mi przykro, ale ponieważ właśnie straciłem mojego bratablizniaka i zarazem najlepszego przyjaciela, jakoś nie bardzo byłem w stanie zdobyć się nagłębsze wyrazy współczucia. Bez względu na to, którą znalezli, musi zamieszkać ze mną i chłopcami ciągnęłaMarilyn. Będzie mieszkała w pokoju z Jordan i Paris. Głębokie westchnienie. Chyba żewszyscy przeprowadzimy się do ich domu, oczywiście.To chyba nie była dobra pora, żeby informować ją o decyzjach podjętych wcześniej przezShelly, niemniej jednak wymamrotałem: Dlaczego myślisz, że to ty będziesz się nią opiekować? A kto inny? Może na przykład ja?Tłuste podbródki zatrzęsły się z oburzenia. Ty? Przecież jesteś& jesteś& aktorem! Jest gotowa oznajmiła pielęgniarka, przerywając naszą uroczą pogaduszkę. Możeciewejść, ale najwyżej na pięć minut.Nawet Marilyn miała dość taktu, aby zrozumieć, że to nie jest dobra chwila na kłótnię.Dano nam zielone chirurgiczne kombinezony i maski na twarze (nie mam pojęcia, jakim cudemznaleziono kombinezon, w który udało się wbić Marilyn), po czym pielęgniarka zaprowadziłanas do pokoju urządzonego w stylu pokoju hotelowego kwieciste sofy, nowoczesny telewizor;iluzję niweczyły jedynie najrozmaitsze urządzenia i kroplówki wokół łóżka Jess.Miałazamknięte oczy i oddychała tak płytko, że można było tego nie zauważyć.Większą część jejtwarzy zasłaniały opatrunki. To Jess czy Polly? zapytała Marilyn nie bardzo wiadomo kogo.Od początku nie miałem żadnych wątpliwości. Jess powiedziałem. Skąd, kur& W porę się zreflektowała. Skąd wiesz? warknęła. Przecież prawienie widać jej twarzy!Zorientowałem się po włosach.Tuż przed wyjazdem Jess podcięła sobie grzywkę,naśladując najnowszą fryzurę Missy K.Poza tym miała maleńką bliznę tuż nad prawą brwią pamiątkę po uderzeniu głową w kominek, kiedy uczyła się chodzić.Wydawała się taka maleńka,taka bezbronna& Wtedy właśnie przysięgłem sobie, że zrobię wszystko, by ją ochronić. Angela Dumiso pochodzi z wschodniej części Kapsztadu, ale w chwili katastrofy lotunumer 467 linii lotniczych Dalu Air mieszkała w Khayelitsha z siostrą i dwuletnią córeczką.Zgodziła się na rozmowę w kwietniu 2012.Kiedy o tym usłyszałam, byłam w pralni, zajęta prasowaniem.Starałam się zrobić to jaknajprędzej, żeby złapać taksówkę o czwartej, więc byłam już mocno zdenerwowana.Pan jestbardzo dokładny i lubi mieć wszystko uprasowane, nawet skarpetki.Jak tylko pani wbiegła dokuchni, zorientowałam się po jej minie, że coś się stało.Zwykle miała taką minę wtedy, kiedyktóryś kot przyniósł martwą mysz, którą trzeba było sprzątnąć. Angelo, właśnie usłyszałam w radiu, że coś niedobrego wydarzyło się w Khayelitsha.Czy ty nie tam właśnie mieszkasz?Powiedziałam, że tak, tam, i zapytałam, o co konkretnie chodzi.Byłam pewna, że o jakiśpożar albo rozruchy związane ze strajkiem, ale ona mi powiedziała, że chyba rozbił się jakiśsamolot.Razem pobiegłyśmy do salonu i włączyłyśmy telewizor.W wiadomościach mówionotylko o tym, ale początkowo nie mogłam się zorientować, co właściwie widzę.Ludzie biegali ikrzyczeli, otoczeni kłębami czarnego dymu.A potem usłyszałam coś, co zmroziło mi serce.Reporterka, młoda biała kobieta o przerażonych oczach, powiedziała, że samolot całkowiciezniszczył kościół w sektorze piątym.%7łłobek, w którym zostawiłam moją Susan, był właśnie przy tym kościele.Naturalnie, od razu pomyślałam, że muszę zadzwonić do mojej siostry Busi, aleskończyło mi się doładowanie.Pani pozwoliła mi skorzystać z jej komórki, ale nikt nie odbierał.Od razu włączała się poczta głosowa.Zrobiło mi się niedobrze, zakręciło mi się w głowie.Busizawsze odbiera telefon.Zawsze. Muszę wyjść, proszę pani powiedziałam. Muszę się dostać do domu.Modliłam się, żeby Busi wcześniej niż zwykle odebrała Susan ze żłobka.Miała dzieńwolny, nie szła do fabryki, a w takie dni czasem odbierała Susan wcześniej, żebyśmy wszystkietrzy mogły spędzić razem popołudnie.Kiedy wychodziłam o piątej rano, żeby zdążyć nataksówkę do północnych przedmieść, Busi jeszcze spała, a Susan przy niej.Starałam się całyczas mieć przed oczami ten obraz: one dwie śpiące bezpiecznie w łóżku.Tylko o tym myślałam.Modlić zaczęłam się dopiero pózniej.Pani (naprawdę nazywa się Clara van der Spuy, ale pan kazał do niej mówić pani , codoprowadzało Busi do wściekłości) od razu powiedziała, że mnie zawiezie.Poszłam po torebkę,ale słyszałam, jak kłóci się z panem przez telefon. Johannes nie chce, żebym tam jechała, ale mam to w nosie powiedziała. Nigdy bymsobie nie darowała, gdybym puściła cię samą.Gadała przez całą drogę, przerywając tylko wtedy, kiedy mówiłam jej, jak jechać.Byłamjuż tak strasznie zdenerwowana, że czułam się, jakbym była ciężko chora.Wszystko, co zjadłamwcześniej, ciążyło mi w żołądku niczym kamienie.Jak tylko skręciłyśmy w N2, daleko przednami zobaczyłam czarny dym.Po kilku kilometrach również go poczułam. Na pewno nic się nie stało, Angelo powtarzała pani. Khayelitsha jest przecieżbardzo duża, prawda?Włączyła radio.Właśnie mówiono o innych samolotach, które mniej więcej w tymsamym czasie rozbiły się gdzie indziej na świecie. Cholerni terroryści! zaklęła pani.W miarę jak zbliżałyśmy się do zjazdu Badena Powella, ruch robił się coraz większy.Otaczały nas trąbiące taksówki z przerażonymi ludzmi, którzy tak jak ja usiłowali dostać siędo domów [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
. Aj, aj! wydarł się jeden z braci, przekrzykując muzykę. Zobacz, co robią te cioty! Pieprzone pedały! zawtórował mu drugi.Prakesh nie należał do ludzi, którzy puszczają coś takiego płazem.Całkowicie pominąłetap utarczki słownej; zanim się spostrzegłem, siedział na najbliższym Adamsie i trzymał go zajaja.Przyjechała policja, ale nikt nie został aresztowany.Incydent oczywiście zepsuł wesele, atakże nasz związek; krótko potem się rozstaliśmy.Chyba dobrze, że mama i tata tego niewidzieli.Zginęli w wypadku samochodowym, kiedy Stephen i ja mieliśmy po dwadzieścia paręlat.To, co nam zostawili, wystarczyło nam na dobrych kilka lat.Tata się o to zatroszczył.Mimo to, kiedy zahukana pielęgniarka wpuściła ich do poczekalni, jeden z braci chybaJase miał na tyle przyzwoitości, żeby na mój widok zrobić zawstydzoną minę. Bez urazy, mistrzuniu rzucił. W takich chwilach musimy trzymać się razem, co nie? Moja Shelly! szlochała Marilyn.Długo rozwodziła się nad tym, jakiego wstrząsudoznała, kiedy któryś z tabloidów zamieścił wykradzioną listę pasażerów. Nie miałam pojęcia,że polecieli na wakacje.Kto jezdzi na wakacje w styczniu?Gadała i gadała, Jason i Keith zabijali czas, gmerając w smartfonach, a ja usiłowałemsobie wyobrazić, jak przerażona byłaby Shelly, gdyby wiedziała, że biorą w tym udział.Mimo topowziąłem solenne postanowienie, że ze względu na Jess nie dojdzie do żadnych gorszącychscen. Idę zajarać, mamciu rzucił Jase.Keith wymknął się z bratem, zostawiając mnie sam na sam z ich matką. No i co ty na to, Paul? wystartowała natychmiast. Jaka straszna sprawa! Mojakochana Shelly odeszła!Wymamrotałem, że bardzo mi przykro, ale ponieważ właśnie straciłem mojego bratablizniaka i zarazem najlepszego przyjaciela, jakoś nie bardzo byłem w stanie zdobyć się nagłębsze wyrazy współczucia. Bez względu na to, którą znalezli, musi zamieszkać ze mną i chłopcami ciągnęłaMarilyn. Będzie mieszkała w pokoju z Jordan i Paris. Głębokie westchnienie. Chyba żewszyscy przeprowadzimy się do ich domu, oczywiście.To chyba nie była dobra pora, żeby informować ją o decyzjach podjętych wcześniej przezShelly, niemniej jednak wymamrotałem: Dlaczego myślisz, że to ty będziesz się nią opiekować? A kto inny? Może na przykład ja?Tłuste podbródki zatrzęsły się z oburzenia. Ty? Przecież jesteś& jesteś& aktorem! Jest gotowa oznajmiła pielęgniarka, przerywając naszą uroczą pogaduszkę. Możeciewejść, ale najwyżej na pięć minut.Nawet Marilyn miała dość taktu, aby zrozumieć, że to nie jest dobra chwila na kłótnię.Dano nam zielone chirurgiczne kombinezony i maski na twarze (nie mam pojęcia, jakim cudemznaleziono kombinezon, w który udało się wbić Marilyn), po czym pielęgniarka zaprowadziłanas do pokoju urządzonego w stylu pokoju hotelowego kwieciste sofy, nowoczesny telewizor;iluzję niweczyły jedynie najrozmaitsze urządzenia i kroplówki wokół łóżka Jess.Miałazamknięte oczy i oddychała tak płytko, że można było tego nie zauważyć.Większą część jejtwarzy zasłaniały opatrunki. To Jess czy Polly? zapytała Marilyn nie bardzo wiadomo kogo.Od początku nie miałem żadnych wątpliwości. Jess powiedziałem. Skąd, kur& W porę się zreflektowała. Skąd wiesz? warknęła. Przecież prawienie widać jej twarzy!Zorientowałem się po włosach.Tuż przed wyjazdem Jess podcięła sobie grzywkę,naśladując najnowszą fryzurę Missy K.Poza tym miała maleńką bliznę tuż nad prawą brwią pamiątkę po uderzeniu głową w kominek, kiedy uczyła się chodzić.Wydawała się taka maleńka,taka bezbronna& Wtedy właśnie przysięgłem sobie, że zrobię wszystko, by ją ochronić. Angela Dumiso pochodzi z wschodniej części Kapsztadu, ale w chwili katastrofy lotunumer 467 linii lotniczych Dalu Air mieszkała w Khayelitsha z siostrą i dwuletnią córeczką.Zgodziła się na rozmowę w kwietniu 2012.Kiedy o tym usłyszałam, byłam w pralni, zajęta prasowaniem.Starałam się zrobić to jaknajprędzej, żeby złapać taksówkę o czwartej, więc byłam już mocno zdenerwowana.Pan jestbardzo dokładny i lubi mieć wszystko uprasowane, nawet skarpetki.Jak tylko pani wbiegła dokuchni, zorientowałam się po jej minie, że coś się stało.Zwykle miała taką minę wtedy, kiedyktóryś kot przyniósł martwą mysz, którą trzeba było sprzątnąć. Angelo, właśnie usłyszałam w radiu, że coś niedobrego wydarzyło się w Khayelitsha.Czy ty nie tam właśnie mieszkasz?Powiedziałam, że tak, tam, i zapytałam, o co konkretnie chodzi.Byłam pewna, że o jakiśpożar albo rozruchy związane ze strajkiem, ale ona mi powiedziała, że chyba rozbił się jakiśsamolot.Razem pobiegłyśmy do salonu i włączyłyśmy telewizor.W wiadomościach mówionotylko o tym, ale początkowo nie mogłam się zorientować, co właściwie widzę.Ludzie biegali ikrzyczeli, otoczeni kłębami czarnego dymu.A potem usłyszałam coś, co zmroziło mi serce.Reporterka, młoda biała kobieta o przerażonych oczach, powiedziała, że samolot całkowiciezniszczył kościół w sektorze piątym.%7łłobek, w którym zostawiłam moją Susan, był właśnie przy tym kościele.Naturalnie, od razu pomyślałam, że muszę zadzwonić do mojej siostry Busi, aleskończyło mi się doładowanie.Pani pozwoliła mi skorzystać z jej komórki, ale nikt nie odbierał.Od razu włączała się poczta głosowa.Zrobiło mi się niedobrze, zakręciło mi się w głowie.Busizawsze odbiera telefon.Zawsze. Muszę wyjść, proszę pani powiedziałam. Muszę się dostać do domu.Modliłam się, żeby Busi wcześniej niż zwykle odebrała Susan ze żłobka.Miała dzieńwolny, nie szła do fabryki, a w takie dni czasem odbierała Susan wcześniej, żebyśmy wszystkietrzy mogły spędzić razem popołudnie.Kiedy wychodziłam o piątej rano, żeby zdążyć nataksówkę do północnych przedmieść, Busi jeszcze spała, a Susan przy niej.Starałam się całyczas mieć przed oczami ten obraz: one dwie śpiące bezpiecznie w łóżku.Tylko o tym myślałam.Modlić zaczęłam się dopiero pózniej.Pani (naprawdę nazywa się Clara van der Spuy, ale pan kazał do niej mówić pani , codoprowadzało Busi do wściekłości) od razu powiedziała, że mnie zawiezie.Poszłam po torebkę,ale słyszałam, jak kłóci się z panem przez telefon. Johannes nie chce, żebym tam jechała, ale mam to w nosie powiedziała. Nigdy bymsobie nie darowała, gdybym puściła cię samą.Gadała przez całą drogę, przerywając tylko wtedy, kiedy mówiłam jej, jak jechać.Byłamjuż tak strasznie zdenerwowana, że czułam się, jakbym była ciężko chora.Wszystko, co zjadłamwcześniej, ciążyło mi w żołądku niczym kamienie.Jak tylko skręciłyśmy w N2, daleko przednami zobaczyłam czarny dym.Po kilku kilometrach również go poczułam. Na pewno nic się nie stało, Angelo powtarzała pani. Khayelitsha jest przecieżbardzo duża, prawda?Włączyła radio.Właśnie mówiono o innych samolotach, które mniej więcej w tymsamym czasie rozbiły się gdzie indziej na świecie. Cholerni terroryści! zaklęła pani.W miarę jak zbliżałyśmy się do zjazdu Badena Powella, ruch robił się coraz większy.Otaczały nas trąbiące taksówki z przerażonymi ludzmi, którzy tak jak ja usiłowali dostać siędo domów [ Pobierz całość w formacie PDF ]