[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zagryzławargi i skupiła się na obecnym zadaniu, oświetlaniu latarką schodów w drodze do składziku zeszczotkami.Willow i Abernathy szli kilka kroków za nią, podpierając się wzajemnie, a wyglądalitak, jakby za chwilę mieli upaść na ziemię. Jeszcze kilka kroków powtarzała szeptem Elizabeth, żeby ich podtrzymać na duchu, ależadne z nich nie odpowiadało.Dotarli na podest przy pomieszczeniu gospodarczym, pomanipulowali przy ścianie i pchnęliją.Blada twarz sylfidy błyszczała od potu i wydawało się, że ma kłopoty ze skupieniem wzroku. Nic mi nie jest, Elizabeth zapewniła dziewczynkę, widząc niepokój w jej oczach, aleElizabeth nie była głuptasem i wyraznie widziała, że nie wszystko jest w porządku.Kiedy w końcu znalezli się w pokoju Elizabeth, dziewczynka i Willow pośpiesznie zajęły sięAbernathym, czesząc jego zmatowiałą sierść, czyszcząc go najlepiej, jak tylko mogły.Próbowały ściągnąć z niego porwane ubranie, ale tak gwałtownie protestował przeciwkorozebraniu go do naga, więc ostatecznie pozwoliły mu zatrzymać spodenki i buty.Nie takwyobrażał to sobie Ben, ale Willow była zbyt zmęczona, aby się kłócić.Czuła, jak z upływemkażdej sekundy obumiera.Zaskoczyła jednak samą siebie.To, że umiera, nie przerażało ją tak bardzo, jak wcześniej tosobie wyobrażała.W holu zadzwonił telefon.Benowi i Milesowi zdawało się, że upłynęły wieki, zanim pojawiłsię odzwierny i podniósł słuchawkę.Nastąpiła krótka rozmowa, po której odzwierny odłożyłsłuchawkę i zwrócił się do nich: Panienka Elizabeth kazała powiedzieć, że zaraz będzie na dole. Nareszcie! odetchnął z ulgą Miles, ściszając głos.Odzwierny stał jeszcze przez chwilę, po czym znowu wyszedł. Teraz wychodzę wyszeptał Ben. Nie zapomnij, co masz robie.Wstał i po cichu wyszedł przez frontowe drzwi.Zszedł po schodach wejściowych i wsiadł dosamochodu.Tam zdjął z siebie kostium psa, doprowadził do porządku strój znajdujący się podnim i naciągnął nową maskę.Następnie wysiadł z samochodu i z powrotem wszedł do środka.Właśnie wracał odzwierny.Zmarszczył czoło, widząc goryla siedzącego terazw towarzystwie kościotrupa. To jest pan Andrews powiedział szybko Miles. Siedział w samochodzie, ale to gotrochę znużyło.Pan Barker poszedł na górę pomóc swojej żonie przy Elizabeth.Odzwierny skinął automatycznie głową, wciąż przyglądając się Benowi.Zamierzał cośwłaśnie powiedzieć, gdy Elizabeth, zielona dama i kudłaty pies pojawili się na schodach.Zielona dama nie wyglądała zbyt dobrze. Jestem gotowa, John powiedziała wesoło Elizabeth do odzwiernego.Miała ze sobą małątorbę. Musimy się pośpieszyć.Och, bym zapomniała.Zostanę na noc w domu Nity Coles.Powiedz to Michelowi, dobrze? Cześć.Odzwierny uśmiechnął się lekko i pożegnał.Cała ich grupa, goryl, kościotrup, zielona dama,kudłaty pies i Elizabeth, szybko zniknęła.Odzwierny patrzył za nimi, zastanawiając się, czy ten kudłaty pies miał na sobie spodnie,kiedy tu wchodził?Wjeżdżając na parking przy szkole im.Franklina, Ben Holiday mijał miniaturowe wiedzmy,wilkołaki, duchy, diabły, punki i wiele innych potworów nadciągających ze wszystkich stron.Wszystkie w pośpiechu opuszczały swoje samochody i gnały jak nawiedzone, aby skryć sięw rozświetlonej szkole.Wciąż padał ulewny deszcz.Tego wieczoru będzie z pewnością wieluzawiedzionych, którzy nie dostaną swego zwyczajowego poczęstunku, chodząc od domu dodomu.Ben zatrzymał samochód przy krawężniku i przełożył dzwignię automatycznej skrzynibiegów na parkowanie.Spojrzał na siedzącą obok niego Elizabeth. Czas na ciebie, mała.Elizabeth skinęła głową.W jakiś dziwny sposób, mimo maski szczęścia wymalowanej natwarzy, udało jej się pokazać smutek. %7łałuję, że nie mogę jechać z wami. Nie tym razem, skarbie uśmiechnął się Ben. Wiesz, co robić po przyjęciu, prawda? Jasne.Jadę z Nitą i jej rodzicami do ich domu i zostaję tam, aż przyjedzie po mnie mójojciec. Jej głos też wyrażał smutek. Dobrze.Pan Bennett dopilnuje, aby tata dowiedział się o wszystkim, co ci się przytrafiło.Cokolwiek się stanie, nie wracaj do zamku.Dobrze? Dobrze.%7łegnaj, Ben.%7łegnaj, Willow. Odwróciła się do sylfidy siedzącej obok, przytuliłai pocałowała w policzek. Willow, również nic nie mówiąc, pocałowała ją i uśmiechnęła się.Była zbyt chora, by sięodezwać. Wyzdrowiejesz? pytała niepewnie Elizabeth.Tak, Elizabeth. Willow zebrała siły na jeszcze jeden krótki pocałunek i otworzyła drzwi.Ben nigdy nie widział jej w tak złym stanie, nawet wtedy, gdy pierwszy raz została wzięta naAbaddon i nie mogła dokonać transformacji.Stawał się coraz bardziej niecierpliwy. Cześć, Abernathy powiedziała Elizabeth do psa, który siedział z tyłu razem z Milesem.Zaczęła coś mówić, ale przerwała i powiedziała tylko: Będę za tobą tęsknić.Abernathy skinął głową. Ja też będę tęsknić, Elizabeth.Potem wyszła z samochodu i popędziła do szkoły.Ben zaczekał, aż znalazła się w środku,wtedy wyjechał z parkingu i ruszył szybko przez Woodinville do drogi pięćset dwadzieścia dwa,a potem skręcił na zachód. Królu, nie wiem, jak mam dziękować za ratunek mówił Abernathy. Już pogodziłem sięz myślą o śmierci.Ben myślał o Willow i jednocześnie starał się nie przekraczać dozwolonej prędkości. Przykro mi, Abernathy, że to musiało się wydarzyć.Questor też tego żałuje, naprawdę. Trudno mi w to uwierzyć oświadczył pies [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Zagryzławargi i skupiła się na obecnym zadaniu, oświetlaniu latarką schodów w drodze do składziku zeszczotkami.Willow i Abernathy szli kilka kroków za nią, podpierając się wzajemnie, a wyglądalitak, jakby za chwilę mieli upaść na ziemię. Jeszcze kilka kroków powtarzała szeptem Elizabeth, żeby ich podtrzymać na duchu, ależadne z nich nie odpowiadało.Dotarli na podest przy pomieszczeniu gospodarczym, pomanipulowali przy ścianie i pchnęliją.Blada twarz sylfidy błyszczała od potu i wydawało się, że ma kłopoty ze skupieniem wzroku. Nic mi nie jest, Elizabeth zapewniła dziewczynkę, widząc niepokój w jej oczach, aleElizabeth nie była głuptasem i wyraznie widziała, że nie wszystko jest w porządku.Kiedy w końcu znalezli się w pokoju Elizabeth, dziewczynka i Willow pośpiesznie zajęły sięAbernathym, czesząc jego zmatowiałą sierść, czyszcząc go najlepiej, jak tylko mogły.Próbowały ściągnąć z niego porwane ubranie, ale tak gwałtownie protestował przeciwkorozebraniu go do naga, więc ostatecznie pozwoliły mu zatrzymać spodenki i buty.Nie takwyobrażał to sobie Ben, ale Willow była zbyt zmęczona, aby się kłócić.Czuła, jak z upływemkażdej sekundy obumiera.Zaskoczyła jednak samą siebie.To, że umiera, nie przerażało ją tak bardzo, jak wcześniej tosobie wyobrażała.W holu zadzwonił telefon.Benowi i Milesowi zdawało się, że upłynęły wieki, zanim pojawiłsię odzwierny i podniósł słuchawkę.Nastąpiła krótka rozmowa, po której odzwierny odłożyłsłuchawkę i zwrócił się do nich: Panienka Elizabeth kazała powiedzieć, że zaraz będzie na dole. Nareszcie! odetchnął z ulgą Miles, ściszając głos.Odzwierny stał jeszcze przez chwilę, po czym znowu wyszedł. Teraz wychodzę wyszeptał Ben. Nie zapomnij, co masz robie.Wstał i po cichu wyszedł przez frontowe drzwi.Zszedł po schodach wejściowych i wsiadł dosamochodu.Tam zdjął z siebie kostium psa, doprowadził do porządku strój znajdujący się podnim i naciągnął nową maskę.Następnie wysiadł z samochodu i z powrotem wszedł do środka.Właśnie wracał odzwierny.Zmarszczył czoło, widząc goryla siedzącego terazw towarzystwie kościotrupa. To jest pan Andrews powiedział szybko Miles. Siedział w samochodzie, ale to gotrochę znużyło.Pan Barker poszedł na górę pomóc swojej żonie przy Elizabeth.Odzwierny skinął automatycznie głową, wciąż przyglądając się Benowi.Zamierzał cośwłaśnie powiedzieć, gdy Elizabeth, zielona dama i kudłaty pies pojawili się na schodach.Zielona dama nie wyglądała zbyt dobrze. Jestem gotowa, John powiedziała wesoło Elizabeth do odzwiernego.Miała ze sobą małątorbę. Musimy się pośpieszyć.Och, bym zapomniała.Zostanę na noc w domu Nity Coles.Powiedz to Michelowi, dobrze? Cześć.Odzwierny uśmiechnął się lekko i pożegnał.Cała ich grupa, goryl, kościotrup, zielona dama,kudłaty pies i Elizabeth, szybko zniknęła.Odzwierny patrzył za nimi, zastanawiając się, czy ten kudłaty pies miał na sobie spodnie,kiedy tu wchodził?Wjeżdżając na parking przy szkole im.Franklina, Ben Holiday mijał miniaturowe wiedzmy,wilkołaki, duchy, diabły, punki i wiele innych potworów nadciągających ze wszystkich stron.Wszystkie w pośpiechu opuszczały swoje samochody i gnały jak nawiedzone, aby skryć sięw rozświetlonej szkole.Wciąż padał ulewny deszcz.Tego wieczoru będzie z pewnością wieluzawiedzionych, którzy nie dostaną swego zwyczajowego poczęstunku, chodząc od domu dodomu.Ben zatrzymał samochód przy krawężniku i przełożył dzwignię automatycznej skrzynibiegów na parkowanie.Spojrzał na siedzącą obok niego Elizabeth. Czas na ciebie, mała.Elizabeth skinęła głową.W jakiś dziwny sposób, mimo maski szczęścia wymalowanej natwarzy, udało jej się pokazać smutek. %7łałuję, że nie mogę jechać z wami. Nie tym razem, skarbie uśmiechnął się Ben. Wiesz, co robić po przyjęciu, prawda? Jasne.Jadę z Nitą i jej rodzicami do ich domu i zostaję tam, aż przyjedzie po mnie mójojciec. Jej głos też wyrażał smutek. Dobrze.Pan Bennett dopilnuje, aby tata dowiedział się o wszystkim, co ci się przytrafiło.Cokolwiek się stanie, nie wracaj do zamku.Dobrze? Dobrze.%7łegnaj, Ben.%7łegnaj, Willow. Odwróciła się do sylfidy siedzącej obok, przytuliłai pocałowała w policzek. Willow, również nic nie mówiąc, pocałowała ją i uśmiechnęła się.Była zbyt chora, by sięodezwać. Wyzdrowiejesz? pytała niepewnie Elizabeth.Tak, Elizabeth. Willow zebrała siły na jeszcze jeden krótki pocałunek i otworzyła drzwi.Ben nigdy nie widział jej w tak złym stanie, nawet wtedy, gdy pierwszy raz została wzięta naAbaddon i nie mogła dokonać transformacji.Stawał się coraz bardziej niecierpliwy. Cześć, Abernathy powiedziała Elizabeth do psa, który siedział z tyłu razem z Milesem.Zaczęła coś mówić, ale przerwała i powiedziała tylko: Będę za tobą tęsknić.Abernathy skinął głową. Ja też będę tęsknić, Elizabeth.Potem wyszła z samochodu i popędziła do szkoły.Ben zaczekał, aż znalazła się w środku,wtedy wyjechał z parkingu i ruszył szybko przez Woodinville do drogi pięćset dwadzieścia dwa,a potem skręcił na zachód. Królu, nie wiem, jak mam dziękować za ratunek mówił Abernathy. Już pogodziłem sięz myślą o śmierci.Ben myślał o Willow i jednocześnie starał się nie przekraczać dozwolonej prędkości. Przykro mi, Abernathy, że to musiało się wydarzyć.Questor też tego żałuje, naprawdę. Trudno mi w to uwierzyć oświadczył pies [ Pobierz całość w formacie PDF ]