[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wtym pułku całą odbyłem kampanię.Nie dbając o życie, niewiele mamzalety, jeślim się bił walecznie; trudy i niebezpieczeństwa ulgę jakąśzdawały się przynosić moim niepokojom, a myśl, że krew przynajmniejwraz z drugimi za ojczyznę wylewać mi wolno, duszy mojej dogadzała.Wtedy w zbyt może nierozważnym, ale Bóg jeden wie, jeśli nie w szla-chetnym uniesieniu, zapędziłem się za Kozakami w małej nadto licz-bie; Opatrzność zrządziła, żem mógł wypełnić przecie zamiar, co mniedo tego był przyprowadził.I tam znalazłbym był koniec wszystkimmoim cierpieniom, gdyby twoja litość i starania nie były mnie raz jesz-cze do życia przywróciły. Tak zakończył o sobie mówić młody mójprzyjaciel i w zwykłe znowu wpadł zamyślenie.Aatwo pojmiesz dalej rzekł zakonnik do Malwiny że po tymprostym i szczerym opisaniu uczuć swoich bardziej mnie jeszcze kusobie zniewolił; rozrzewniał mnie stan jego opuszczony i przymiotyjego (które w dziennym pożyciu najlepiej postrzec się dają) tak mi godrogim uczyniły że gdy przyszło z nim się rozstawać, nie mogłem nasobie przemóc słabego jeszcze i ledwo śmierci wyrwanego w tak długądrogę samego puszczać, gdyż aż pod Karpaty udać się miał dla zaspo-kojenia troskliwej czułości matki, która wiedząc go rannym najusilniejpowrotu jego żądała.Umyśliłem aż na miejsce go odwiezć i zosta-wiwszy na ten krótki czas dozór klasztoru doświadczonemu jednemu znaszych braci z moim młodym przyjacielem puściłem się w drogę.Pierwszych dni dosyć dobrze podróż wytrzymywał, ale onegdaj, tu do-jeżdżając, nie wiem.czy z upału wielkiego, czy z innej przyczyny, go-rączka znowu mu się wróciła, rana nad okiem znowu się otworzyła itak mi zasłabł, że nie mogąc już do poczty dojechać do tutejszego fol-warku musiałem go kazać przywiezć.Od wczorajszego wieczora go-rączka bardziej się wzmogła; sądziłem go znowu w niebezpieczeń-stwie, posłałem natychmiast do najbliższego miasta po doktora.Strwo-żonym będąc najbardziej tym.że sam mocno słabym czuć się musi,kiedy wczoraj list do matki z przyłączonym pakietem w przypadkuśmierci przesłać mi zalecił, a że zwłoki jego tu pod tym kamieniem,NASK IFP UGZe zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG128któren najszczególniej mi opisał, złożyć każę, najsolenniej przyrzecmusiałem.Dziś pierwszy raz, znużony kilku bezsennymi nocami, usnąłprzecie ku wieczorowi, a ja, zmęczony niespokojnością i niewczasem,wyszedłem był dla odetchnienia.Nie wiedząc sam, gdzie idę, zasze-dłem aż do tej łąki, którą z opisania mego przyjaciela zarazem poznał,znalazłem kamień z napisem i siadłszy na tym obalonym drzewiesmutnie rozmyślałem, jak mnie, staremu, przyjdzie przeżyć w kwieciemłodości przyjaciela, gdy widok twój niespodziany jak przeczucie ja-kieś niespodzianego szczęścia raptownie mi się ukazał i pokrzepiłumysł mój strapiony.Otóż teraz wszystko o mnie i o moim biednymwiesz przyjacielu dołożył staruszek daruj, jeślim zbyt może długozatrudniał cię opisaniem drobnych szczegółów, co mnie tylko zajmo-wać mogą, aleś sama tego wymagała.A teraz pozwól, bym cię opuścił iwrócił do mego chorego.Malwina już prawie przekonana, że ów chory, cel starań najtkliw-szych zakonnika, był ten sam młodzieniec, któremu książę Melsztyńskiżycie był winien, oświadczyła starcowi, ile powieść jego wzbudziła wniej zajęcia, czułe dzięki czyniąc mu za okazaną jej ufność w opisywa-niu zdarzeń tyczących się przyjaciela, który choć jej nie był znajomym,niecił już w jej duszy przychylności i litości uczucia.Dla póznej jużpory do folwarku iść nie mogąc: %7łegnam cię, mój ojcze rzekła jutro wrócę w towarzystwie kil-ku osób, które niezawodnie tyle jak ja rade będą poznać ciebie i twegoprzyjaciela; ale zawczasu nic mu nie mów; oczekiwanie cudzych osóbmogłoby przykre na nim uczynić wrażenie.Staruszek przyrzekł Malwinie, iż o tym zamilczy i zostawszy się zchęcią widzenia się nazajutrz, w przeciwną udali się stronę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Wtym pułku całą odbyłem kampanię.Nie dbając o życie, niewiele mamzalety, jeślim się bił walecznie; trudy i niebezpieczeństwa ulgę jakąśzdawały się przynosić moim niepokojom, a myśl, że krew przynajmniejwraz z drugimi za ojczyznę wylewać mi wolno, duszy mojej dogadzała.Wtedy w zbyt może nierozważnym, ale Bóg jeden wie, jeśli nie w szla-chetnym uniesieniu, zapędziłem się za Kozakami w małej nadto licz-bie; Opatrzność zrządziła, żem mógł wypełnić przecie zamiar, co mniedo tego był przyprowadził.I tam znalazłbym był koniec wszystkimmoim cierpieniom, gdyby twoja litość i starania nie były mnie raz jesz-cze do życia przywróciły. Tak zakończył o sobie mówić młody mójprzyjaciel i w zwykłe znowu wpadł zamyślenie.Aatwo pojmiesz dalej rzekł zakonnik do Malwiny że po tymprostym i szczerym opisaniu uczuć swoich bardziej mnie jeszcze kusobie zniewolił; rozrzewniał mnie stan jego opuszczony i przymiotyjego (które w dziennym pożyciu najlepiej postrzec się dają) tak mi godrogim uczyniły że gdy przyszło z nim się rozstawać, nie mogłem nasobie przemóc słabego jeszcze i ledwo śmierci wyrwanego w tak długądrogę samego puszczać, gdyż aż pod Karpaty udać się miał dla zaspo-kojenia troskliwej czułości matki, która wiedząc go rannym najusilniejpowrotu jego żądała.Umyśliłem aż na miejsce go odwiezć i zosta-wiwszy na ten krótki czas dozór klasztoru doświadczonemu jednemu znaszych braci z moim młodym przyjacielem puściłem się w drogę.Pierwszych dni dosyć dobrze podróż wytrzymywał, ale onegdaj, tu do-jeżdżając, nie wiem.czy z upału wielkiego, czy z innej przyczyny, go-rączka znowu mu się wróciła, rana nad okiem znowu się otworzyła itak mi zasłabł, że nie mogąc już do poczty dojechać do tutejszego fol-warku musiałem go kazać przywiezć.Od wczorajszego wieczora go-rączka bardziej się wzmogła; sądziłem go znowu w niebezpieczeń-stwie, posłałem natychmiast do najbliższego miasta po doktora.Strwo-żonym będąc najbardziej tym.że sam mocno słabym czuć się musi,kiedy wczoraj list do matki z przyłączonym pakietem w przypadkuśmierci przesłać mi zalecił, a że zwłoki jego tu pod tym kamieniem,NASK IFP UGZe zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG128któren najszczególniej mi opisał, złożyć każę, najsolenniej przyrzecmusiałem.Dziś pierwszy raz, znużony kilku bezsennymi nocami, usnąłprzecie ku wieczorowi, a ja, zmęczony niespokojnością i niewczasem,wyszedłem był dla odetchnienia.Nie wiedząc sam, gdzie idę, zasze-dłem aż do tej łąki, którą z opisania mego przyjaciela zarazem poznał,znalazłem kamień z napisem i siadłszy na tym obalonym drzewiesmutnie rozmyślałem, jak mnie, staremu, przyjdzie przeżyć w kwieciemłodości przyjaciela, gdy widok twój niespodziany jak przeczucie ja-kieś niespodzianego szczęścia raptownie mi się ukazał i pokrzepiłumysł mój strapiony.Otóż teraz wszystko o mnie i o moim biednymwiesz przyjacielu dołożył staruszek daruj, jeślim zbyt może długozatrudniał cię opisaniem drobnych szczegółów, co mnie tylko zajmo-wać mogą, aleś sama tego wymagała.A teraz pozwól, bym cię opuścił iwrócił do mego chorego.Malwina już prawie przekonana, że ów chory, cel starań najtkliw-szych zakonnika, był ten sam młodzieniec, któremu książę Melsztyńskiżycie był winien, oświadczyła starcowi, ile powieść jego wzbudziła wniej zajęcia, czułe dzięki czyniąc mu za okazaną jej ufność w opisywa-niu zdarzeń tyczących się przyjaciela, który choć jej nie był znajomym,niecił już w jej duszy przychylności i litości uczucia.Dla póznej jużpory do folwarku iść nie mogąc: %7łegnam cię, mój ojcze rzekła jutro wrócę w towarzystwie kil-ku osób, które niezawodnie tyle jak ja rade będą poznać ciebie i twegoprzyjaciela; ale zawczasu nic mu nie mów; oczekiwanie cudzych osóbmogłoby przykre na nim uczynić wrażenie.Staruszek przyrzekł Malwinie, iż o tym zamilczy i zostawszy się zchęcią widzenia się nazajutrz, w przeciwną udali się stronę [ Pobierz całość w formacie PDF ]