[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Dobrze  mówi cichym, ciężkim od pożądania głosem. Bardzo dobrze.Podoba mi się.Chcę cię pieprzyć, zanimdojdziesz do orgazmu, którego tak pragniesz.Ale przedtem.Wstaje z łóżka i podchodzi do szafki.Przenoszę palce zpowrotem do nabrzmiałej łechtaczki i patrzę, jak otwieraszafkę i wyjmuje z niej linkę.Przynosi ją do łóżka i rozkazuje:- Przestań i podnieś ręce nad głowę.Wykonuję polecenie, składając ręce razem.On bierze linkę iobwiązuje mi ręce od łokci po nadgarstki, zostawiając długikoniec przy dłoniach.- Przesuń się dalej na łóżku, plecami do wezgłowia.Klęknij z rozstawionymi nogami.Znów jestem posłuszna.Dominic mocuje linkę dowezgłowia, zmuszając mnie, bym się odchyliła do tyłu.Terazręce mam ciasno skrępowane z tyłu, uda rozchylone, a całeciało otwarte i wyeksponowane, z kobiecością wystawioną doprzodu.Szybko uświadamiam sobie, że jeśli zechcę siępochylić w przód, że bolą mnie ręce, lecz jeżeli będę imchciała ulżyć, odginając się w tył, natychmiast zaprotestują uda.Jest tylko jedna pozycja między tymi dwiema, w którejczuję się znośnie, trzymam się więc jej w miarę możliwości,podczas gdy Dominie wchodzi na łóżko i patrzy na mnie przezchwilę, najwyrazniej rozradowany moimi próbami przyjęciajak najwygodniejszej pozycji.- Zamierzam zlizać z ciebie cały miód  mówi ciężkimgin sem. Ale zachowaj swoją rozkosz na pózniej,rozumiesz?Kiwam głową i przesuwam językiem po ustach.- Zamknij oczy.I nie otwieraj ich.Zaciskam zatem powieki i od razu wszystkie mojewrażenia skupiają się na tym, co mam między nogami.Wiemjedynie że już wkrótce język mojego pana obdaruje mnienajcudowniejszym dotykiem, i chcę tego tak bardzo, żeniemal skomlę, Czekając, przemieszczam się lekko, by ulżyćnapięciu pojawiającemu się najpierw w ramionach, potem wudach. To nie do zniesienia.Mam ochotę otworzyć oczy, lecz boję się, że jeżeli tozrobię Dominic ukarze mnie mocniejszym związaniem albojeszcze dłuższym oczekiwaniem na lizanie, a ja tak bardzopragnę już czuć w środku jego język  tylko to może ugasićpożar, który się tam rozszalał.Czekam więc i wtem czuję, jak jego oddech muska moje włosytrąca je delikatnie; aż mnie od tego podrzuca i wiercę się wswoich więzach.Rozchylam szerzej uda, by go skusić, aledopiero po dłuższej chwili czuję na wzgórku łonowym kolejnypowiew oddechu.Wyrywa mi się jakby pisk i błagam:- Dominic, prosze.Jedyną odpowiedzią jest lekki klaps, którego dostaję wpośladek.Jeszcze mocniej zaciskam oczy w obawie, że sięzapomnę i je otworzę.Staram się być cierpliwa."Bądz pokorna i poddana, twójpan da ci to, czego pragniesz".Ale gdy czekanie wydaje się ciągnąć godzinami, ledwie mogę zapanować nad pożądaniem,które dodatkowo wzmaga się pod wpływem moich ruchów,kiedy chcę nieco ulżyć napiętym mięśniom.Gdybym potrafiłatrwać nieruchomo, zachowałabym cierpliwość, ale z każdymporuszeniem moja kobiecość staje się bardziej nagrzana igotowa.W końcu czuję leciuteńki dotyk - muśnięcie koniuszkajęzyka na samym czubku łechatczki.Potem następuje niecosilniejszy nacisk i moje "ach" wywołane żarliwą radością ztego, że czekanie dobiega końca.Język zapuszcza się we mnieprzez chwilę, szuka drogi do twardego ziarenka na szyciełechtaczki, po czym diabelsko na nim trzepocze, zostawia go iześlizguje się w dół, sunąc wolno, jak gdyby spijał mój nektar.Kiedy dociera do mojego wejścia, bawi się w nim, lekkołaskocząc.Dominic ssie i łagodnie przygryza moje wargi, poczym zdecydowanie wciska język do środka i porusza nim nawszystkie strony.Wykręcam się to w przód, to w tył, targanasilnymi wrażeniami, które pochodzą nie tylko od rozkosznychpoczynań jego języka, lecz także z napięcia wywołanegowięzami i z bólu przebiegającego przez moje kończyny, kiedysię zapominam i rozluzniam.Nie ma teraz powodu, żebymmiała zamknięte oczy, ale w pełni doceniam ogarniającą mnieciemność, ponieważ pomaga skupić się.na odczuciach wzbudzanych w moim wnętrzu przez śliskiaksamitny język Dominica.I nagle ten język znika, a zamiast niego w mojespragnione wnętrze wdzierają się palce, podczas gdy Dominiessie łechatczkę, jego zęby muskają ją, a on ciągnie długo imocno, jakby z niej czerpał ambrozję.Aechtaczka zaczynapulsować i wibrować ze zdziwieniem stwierdzam, że mojebiodra podskakują wraz z ruchami pieprzących mnie głębokopalców.Jestem coraz bliższa szczytowania, a efektwywoływany przez linkę i napięcie mięśni sprawia, że tym bardziej pragnę się już uwolnić.- Pozwól mi dojść - błagam.- Muszę!- Dojść? - Jego głos brzmi władczo i niemal szyderczo.-Czyśbyś była jedną z tych chciwych panien, które chcą, żebyje tylko łechtać? Aechtać, aż zmarnują swoje soki, co? Nie,jeszcze nie.Najpierw cię zerżnę.Biorę rozedrgany wdech.Nie wiem, ile jeszcze zdołamznieść bólu w mięśniach i erotycznej męki.Wciąż trzymammocno zamknięte powieki, mając nadzieję, że wytrzymamjeszcze trochę zanim zacznę błagać o uwolnienie  w obuznaczeniach.Teraz on jest między moimi nogami.Jego wielkie, silne,gorące ciało rozpycha moje uda jeszcze szerzej.Dominicpochyla się nad moim rozciągniętym tułowiem i domyślamsię, że chwyta wezgłowie łóżka, sięgając po obu bokach moichprzywiązanych rąk.Jego twarda jak skala erekcja przyciska siędo mnie, jądra łaskoczą moją wysuniętą do przodu kobiecość.Dominic bierze do ust płatek mojego lewego ucha, skubie go iszepcze:- Nie poddawaj się jeszcze.Najlepsze dopiero nadejdzie.Jego penis napiera na moje wejście, ale Dominic niezamierza mu pomóc.Mocno trzyma rękami wezgłowie, jawciąż jest związana.Dręczy mnie tak jeszcze przez chwilę,jego koniuszek trąca moją dziurkę, ślizga się w moich sokach,ale nie może się wepchnąć.- Proszę - błagam - proszę.Przesuwam trochę biodra, żeby go naprowadzić dośrodka, a on wciąż się wyślizguje, aż jestem gotowa krzyczeć zfrustracji żądzy.Wtem trafia w słodki punkt i moje mięśnieotwierają się łatwością, by go przyjąć.Wzdycham, gdy mniewypełnia, wsuwając się aż po podstawę, jego korzeńzapuszcza się w głąb mego wzgórka.Doznaję przypływunowych sił, krew rozgrzewa mi się ponownie, zaczynam wypierać biodra naprzeciw jego głębokim pchnięciom.Terazmoje więzy dają coś w rodzaju oporu, który pozwala mi unosićsię wyżej i wypuszczać go jeszcze dalej.Kości jego miednicyuderzają w moją łechtaczkę, doprowadzając ją do szaleństwa.Dominic, mocno wsparty o wezgłowie, pozwala żebymnapinała nadwerężone mięśnie, unosząc się na spotkanie jegoostrych pchnięć.Zaczynam krzyczeć przy każdym dzgnięciu,czuję, że tym razem ostatecznie zbliża się szczytowanie.- Mogę dojść? - dyszę, a głos mi sie rwie.- Co?- Czy mogę dojść.proszę?- Co?- Mogę dojść, proszę, panie? - wykrzykuję.- Otwórz oczy.Otwieram.On patrzy na mnie z góry, napawając się mojąbezradością, moim podnieceniem, pobudzeniem, od któregowzrok mi mętnieje i wyraża rozpacz [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl