[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Napisanie tej książki nie byłoby możliwe bez wsparcia ze strony mojej ro-dziny.Miłość i pomoc mojej mamy, Shelly Jaffe, i babci, Reby Vartatian, to-warzyszy mi przez całe życie.To wielkie szczęście być wychowanym przeztak kochającą i oddaną matkę, którą uważam również za najlepszego przy-jaciela.Moja babcia była mi drugą matką, okazując miłość i opiekę.Te cu-downe, współczujące osoby nauczyły mnie, jak troszczyć się o innych i wy-ciągać pomocną dłoń do tych, którym się nie udało.Tak więc, krocząc ścież-368ką dawania i współczucia innym, w pewnym sensie podążam drogą, którąobie mi wyznaczają.Mam nadzieję, że wybaczą mi, iż w czasie pisania niecoje zaniedbałem i nie odwiedzałem, tłumacząc się nawałem pracy i napiętymiterminami.Powstanie tej książki nie byłoby możliwe bez ich nieustannej mi-łości i wsparcia na zawsze pozostaną bliskie mojemu sercu.Jakże bym chciał, by mój ojciec, Alan Mitnick, i brat, Adam Mitnick, do-żyli tej chwili i mogli się napić ze mną szampana w dniu, w którym książkata ukaże się w księgarniach.Mój ojciec przedsiębiorca i handlowiec na-uczył mnie wielu rzeczy, których nigdy nie zapomnę.Przez ostatnie miesią-ce jego życia miałem szczęście być u jego boku i dodawać mu otuchy najle-piej jak mogłem.Jego śmierć to bardzo bolesne doświadczenie, po którym dodziś jeszcze się nie otrząsnąłem.Moja ciotka, Chickie Laventhal, będzie zawsze zajmowała specjalne miejscew moim sercu.Mimo że zawiodłem ją kilkoma głupimi błędami, które popeł-niłem, zawsze była przy mnie ze swoją miłością i wsparciem.Również brat mojego ojca zdecydowanie zasługuje na wspomnienie.Byćmoże odziedziczyłem moje talenty socjotechniczne właśnie po wuju Mitchel-lu, który zawsze wiedział, jak manipulować ludzmi i światem na takie spo-soby, jakich pewnie nigdy nie zrozumiem, a już na pewno nie opanuję.Naswoje szczęście nie zainteresował się komputerami w czasie, gdy używałswej czarującej osobowości do wywierania wpływu na ludzi.Tytuł wielkiegomistrza socjotechniki będzie zawsze należeć do niego.Pisząc te podziękowania, zdałem sobie sprawę, że jest wiele osób, którymchciałby podziękować i okazać wdzięczność za miłość, przyjazń i wsparcie.Nie jestem w stanie pamiętać nazwisk całej masy wspaniałych ludzi, którychspotkałem w ostatnich latach nie sposób ich wszystkich wymienić.Wieleosób z całego świata pisało do mnie słowa zachęty, uznania i wsparcia.Sło-wa te wiele dla mnie znaczyły, szczególnie w chwilach, w których najbar-dziej ich potrzebowałem.Szczególnie wdzięczny jestem swoim zwolennikom, którzy stanęli po mo-jej strome i poświęcili swój cenny czas i energię, by dać wyraz troski o mniei sprzeciwić się temu, w jaki sposób byłem traktowany.To niezwykłe szczęście mieć za współpracownika autora bestsellerów Billa Simona.Pracowaliśmy ramię w ramię niezależnie od różnic, jakieistnieją między nami.Bill jest niezwykle zorganizowany, wcześnie wstajei działa w przemyślany i zaplanowany sposób.Jestem mu wdzięczny, że do-stosował się do mojego nocnego trybu życia.Moje zaangażowanie w ten pro-jekt i przeciąganie godzin pracy sprawiały, że czasem kończyłem o poranku.Nie było to zgodne z normalnym trybem życia Billa.369Bill potrafił przekształcić moje pomysły w zdania godne dojrzałego czy-telnika i okazywał (prawie zawsze) cierpliwość, borykając się z moim (przezpryzmat programisty) sposobem widzenia szczegółów.W końcu udało się.W tym miejscu chciałbym przeprosić Billa i powiedzieć, że zawsze będę żało-wać własnego podejścia do pracy, ponieważ to moja pedanteria w przedsta-wianiu szczegółów doprowadziła do tego, że pierwszy raz w swojej długiejkarierze pisarskiej nie dotrzymał umówionego terminu.W końcu zrozumia-łem, na czym polega praca pisarza, i doceniłem ją.Mam nadzieję, że uda sięnam napisać wspólnie kolejne książki [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Napisanie tej książki nie byłoby możliwe bez wsparcia ze strony mojej ro-dziny.Miłość i pomoc mojej mamy, Shelly Jaffe, i babci, Reby Vartatian, to-warzyszy mi przez całe życie.To wielkie szczęście być wychowanym przeztak kochającą i oddaną matkę, którą uważam również za najlepszego przy-jaciela.Moja babcia była mi drugą matką, okazując miłość i opiekę.Te cu-downe, współczujące osoby nauczyły mnie, jak troszczyć się o innych i wy-ciągać pomocną dłoń do tych, którym się nie udało.Tak więc, krocząc ścież-368ką dawania i współczucia innym, w pewnym sensie podążam drogą, którąobie mi wyznaczają.Mam nadzieję, że wybaczą mi, iż w czasie pisania niecoje zaniedbałem i nie odwiedzałem, tłumacząc się nawałem pracy i napiętymiterminami.Powstanie tej książki nie byłoby możliwe bez ich nieustannej mi-łości i wsparcia na zawsze pozostaną bliskie mojemu sercu.Jakże bym chciał, by mój ojciec, Alan Mitnick, i brat, Adam Mitnick, do-żyli tej chwili i mogli się napić ze mną szampana w dniu, w którym książkata ukaże się w księgarniach.Mój ojciec przedsiębiorca i handlowiec na-uczył mnie wielu rzeczy, których nigdy nie zapomnę.Przez ostatnie miesią-ce jego życia miałem szczęście być u jego boku i dodawać mu otuchy najle-piej jak mogłem.Jego śmierć to bardzo bolesne doświadczenie, po którym dodziś jeszcze się nie otrząsnąłem.Moja ciotka, Chickie Laventhal, będzie zawsze zajmowała specjalne miejscew moim sercu.Mimo że zawiodłem ją kilkoma głupimi błędami, które popeł-niłem, zawsze była przy mnie ze swoją miłością i wsparciem.Również brat mojego ojca zdecydowanie zasługuje na wspomnienie.Byćmoże odziedziczyłem moje talenty socjotechniczne właśnie po wuju Mitchel-lu, który zawsze wiedział, jak manipulować ludzmi i światem na takie spo-soby, jakich pewnie nigdy nie zrozumiem, a już na pewno nie opanuję.Naswoje szczęście nie zainteresował się komputerami w czasie, gdy używałswej czarującej osobowości do wywierania wpływu na ludzi.Tytuł wielkiegomistrza socjotechniki będzie zawsze należeć do niego.Pisząc te podziękowania, zdałem sobie sprawę, że jest wiele osób, którymchciałby podziękować i okazać wdzięczność za miłość, przyjazń i wsparcie.Nie jestem w stanie pamiętać nazwisk całej masy wspaniałych ludzi, którychspotkałem w ostatnich latach nie sposób ich wszystkich wymienić.Wieleosób z całego świata pisało do mnie słowa zachęty, uznania i wsparcia.Sło-wa te wiele dla mnie znaczyły, szczególnie w chwilach, w których najbar-dziej ich potrzebowałem.Szczególnie wdzięczny jestem swoim zwolennikom, którzy stanęli po mo-jej strome i poświęcili swój cenny czas i energię, by dać wyraz troski o mniei sprzeciwić się temu, w jaki sposób byłem traktowany.To niezwykłe szczęście mieć za współpracownika autora bestsellerów Billa Simona.Pracowaliśmy ramię w ramię niezależnie od różnic, jakieistnieją między nami.Bill jest niezwykle zorganizowany, wcześnie wstajei działa w przemyślany i zaplanowany sposób.Jestem mu wdzięczny, że do-stosował się do mojego nocnego trybu życia.Moje zaangażowanie w ten pro-jekt i przeciąganie godzin pracy sprawiały, że czasem kończyłem o poranku.Nie było to zgodne z normalnym trybem życia Billa.369Bill potrafił przekształcić moje pomysły w zdania godne dojrzałego czy-telnika i okazywał (prawie zawsze) cierpliwość, borykając się z moim (przezpryzmat programisty) sposobem widzenia szczegółów.W końcu udało się.W tym miejscu chciałbym przeprosić Billa i powiedzieć, że zawsze będę żało-wać własnego podejścia do pracy, ponieważ to moja pedanteria w przedsta-wianiu szczegółów doprowadziła do tego, że pierwszy raz w swojej długiejkarierze pisarskiej nie dotrzymał umówionego terminu.W końcu zrozumia-łem, na czym polega praca pisarza, i doceniłem ją.Mam nadzieję, że uda sięnam napisać wspólnie kolejne książki [ Pobierz całość w formacie PDF ]