[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sara przypuszczała, że siostryzaszyją się teraz w jakimś zakamarku, by zastanawiać się nad stanem swych uczuć.Co dziwne, Sara nie odczuwała takiej potrzeby.Podczas niezliczonychbezsennych nocy doszła do wniosku, że nie potrafi żyć bez Darcy'ego Hamiltona.Poprzedniego wieczoru miała ochotę poprosić go, by zabrał ją z balu w jakieś od-osobnione miejsce.Pragnęła wyjść za mąż, założyć rodzinę, jednak gdyby Darcyodrzucił możliwość ożenku, była gotowa przystać na inne propozycje.Musielibywtedy zwalczyć opór Maksa, z czego Darcy doskonale zdawał sobie sprawę.Byłapewna, że wkrótce ukochany znów zapragnie znalezć się w jej towarzystwie, iwtedy będzie mogła wprowadzić w życie swój plan.Uśmiechnęła się do siebie na tę myśl.Caroline odsunęła talerz z grzanką, wstała i wygładziła spódnicę.Sarazastanawiała się, czy starsza siostra znajduje się w podobnym stanie ducha, copozostałe panny Twinning.Ich kłopoty były przecież w istocie jedynie odmianamitego samego problemu.Cztery siostry kochały się w rozpustnikach, nieskorych dożeniaczki, niepoprawnych uwodzicielach.W przypadku Sary uwodziciel odniósłzwycięstwo.Miała nadzieję, że Maksowi się to nie uda.Przecież jest ichopiekunem, a to oznacza, że Caroline nie podzieli losu Sary.Była z nichwszystkich najmądrzejsza.Dlaczego więc sprawiała wrażenie szczerzezatroskanej?Tymczasem przez głowę Caroline przebiegały tysiące myśli.Zostawiwszyprzy stole pogrążoną w zadumie Sarę, przeszła do salonu, a stamtąd udała się naniewielki dziedziniec.Delikatnie muskając palcami płatki kwiatów, podeszła dorozwieszonego pomiędzy drzewami czereśniowymi hamaka, chronionego przezgęste listowie przed porannym słońcem.W hamaku z ulgą oparła głowę opoduszki, zamierzając spokojnie nad wszystkim się zastanowić.Ostatnio miała wrażenie, że istnieją dwie Caroline Twinning.Jedna z nichmocno stąpała po ziemi, zdawała sobie sprawę z ludzkich oczekiwań i niewyobrażała sobie dzielenia z mężczyzną pozamałżeńskiego łoża.Taką CarolineTwinning znała od lat.Druga z niewiadomego powodu pojawiła się całkiemniedawno, by ulec pokusom Maksa Rotherbridge'a.Prawdę mówiąc, Carolineczęsto się zastanawiała, które wcielenie jest jej bliższe.- 132 -SRNie była dzierlatką i trudno było jej udawać, że nie wie, jakie zamiaryprzyświecały Maksowi, gdy zaprowadził ją do sypialni.Nie mogła pocieszać sięmyślą, że nie ponosi winy za to, co się stało.Gdyby naprawdę nie życzyła sobiejego pieszczot, Maks z pewnością by się wycofał.Nie wyobrażała sobie, żebypróbował ją do czegoś zmusić.Tymczasem druga Caroline Twinning rozchyliłaprzed nim ramiona i dała się porwać namiętności.Nie udało jej się poruszyć tematu małżeństwa.Była pewna, że książę pragnieuczynić z niej jedynie kochankę.Nie przypuszczała jednak, że sama będziezainteresowana takim rozwiązaniem.W jego objęciach odnalazła rozkosz, a gdyprzerwał rozpoczętą lekcję, poczuła rozczarowanie.Zapewne następnym razemMaks już się nie zawaha, a ona nie stawi mu oporu ani nie będzie potem czuła żalu.Pierwsza Caroline Twinning byłaby z tego powodu upokorzona.Aagodnie kołysząc się w hamaku, wystawiając twarz na delikatne podmuchywiatru, starała się przywołać na pamięć wszystkie argumenty przeciwko tejwystępnej znajomości.Robiła już to tysiące razy; wszystko na próżno.Wystarczyłoprzypomnienie o pocałunku, by zawładnęło nią pożądanie.- Jestem głupia - powiedziała spokojnie do gałęzi nad głową.Martin Rotherbridge kopnął leżący na ścieżce kamyk.Przechadzał się już oddobrych dwudziestu minut, starając się zapanować nad zdenerwowaniem.Wolałbyraczej stawić czoło kawaleryjskiej szarży, niż mierzyć się ze swym obecnymzadaniem.Nie miał jednak innego wyjścia.Brat będzie się z niego śmiał do rozpuku, jednak Martin musiał pogodzić sięz rzeczywistością.Mimo że spędzał z Lizzie każdą wolną chwilę, udało jej sięzrealizować szalony plan, który nawet teraz, gdyby prawda wyszła na jaw, mógłnarazić ją na wykluczenie z towarzystwa.Naiwna i niedoświadczona, nieprzewidziała skutków lekkomyślnego postępowania.Zbyt ufała w swojemożliwości [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Sara przypuszczała, że siostryzaszyją się teraz w jakimś zakamarku, by zastanawiać się nad stanem swych uczuć.Co dziwne, Sara nie odczuwała takiej potrzeby.Podczas niezliczonychbezsennych nocy doszła do wniosku, że nie potrafi żyć bez Darcy'ego Hamiltona.Poprzedniego wieczoru miała ochotę poprosić go, by zabrał ją z balu w jakieś od-osobnione miejsce.Pragnęła wyjść za mąż, założyć rodzinę, jednak gdyby Darcyodrzucił możliwość ożenku, była gotowa przystać na inne propozycje.Musielibywtedy zwalczyć opór Maksa, z czego Darcy doskonale zdawał sobie sprawę.Byłapewna, że wkrótce ukochany znów zapragnie znalezć się w jej towarzystwie, iwtedy będzie mogła wprowadzić w życie swój plan.Uśmiechnęła się do siebie na tę myśl.Caroline odsunęła talerz z grzanką, wstała i wygładziła spódnicę.Sarazastanawiała się, czy starsza siostra znajduje się w podobnym stanie ducha, copozostałe panny Twinning.Ich kłopoty były przecież w istocie jedynie odmianamitego samego problemu.Cztery siostry kochały się w rozpustnikach, nieskorych dożeniaczki, niepoprawnych uwodzicielach.W przypadku Sary uwodziciel odniósłzwycięstwo.Miała nadzieję, że Maksowi się to nie uda.Przecież jest ichopiekunem, a to oznacza, że Caroline nie podzieli losu Sary.Była z nichwszystkich najmądrzejsza.Dlaczego więc sprawiała wrażenie szczerzezatroskanej?Tymczasem przez głowę Caroline przebiegały tysiące myśli.Zostawiwszyprzy stole pogrążoną w zadumie Sarę, przeszła do salonu, a stamtąd udała się naniewielki dziedziniec.Delikatnie muskając palcami płatki kwiatów, podeszła dorozwieszonego pomiędzy drzewami czereśniowymi hamaka, chronionego przezgęste listowie przed porannym słońcem.W hamaku z ulgą oparła głowę opoduszki, zamierzając spokojnie nad wszystkim się zastanowić.Ostatnio miała wrażenie, że istnieją dwie Caroline Twinning.Jedna z nichmocno stąpała po ziemi, zdawała sobie sprawę z ludzkich oczekiwań i niewyobrażała sobie dzielenia z mężczyzną pozamałżeńskiego łoża.Taką CarolineTwinning znała od lat.Druga z niewiadomego powodu pojawiła się całkiemniedawno, by ulec pokusom Maksa Rotherbridge'a.Prawdę mówiąc, Carolineczęsto się zastanawiała, które wcielenie jest jej bliższe.- 132 -SRNie była dzierlatką i trudno było jej udawać, że nie wie, jakie zamiaryprzyświecały Maksowi, gdy zaprowadził ją do sypialni.Nie mogła pocieszać sięmyślą, że nie ponosi winy za to, co się stało.Gdyby naprawdę nie życzyła sobiejego pieszczot, Maks z pewnością by się wycofał.Nie wyobrażała sobie, żebypróbował ją do czegoś zmusić.Tymczasem druga Caroline Twinning rozchyliłaprzed nim ramiona i dała się porwać namiętności.Nie udało jej się poruszyć tematu małżeństwa.Była pewna, że książę pragnieuczynić z niej jedynie kochankę.Nie przypuszczała jednak, że sama będziezainteresowana takim rozwiązaniem.W jego objęciach odnalazła rozkosz, a gdyprzerwał rozpoczętą lekcję, poczuła rozczarowanie.Zapewne następnym razemMaks już się nie zawaha, a ona nie stawi mu oporu ani nie będzie potem czuła żalu.Pierwsza Caroline Twinning byłaby z tego powodu upokorzona.Aagodnie kołysząc się w hamaku, wystawiając twarz na delikatne podmuchywiatru, starała się przywołać na pamięć wszystkie argumenty przeciwko tejwystępnej znajomości.Robiła już to tysiące razy; wszystko na próżno.Wystarczyłoprzypomnienie o pocałunku, by zawładnęło nią pożądanie.- Jestem głupia - powiedziała spokojnie do gałęzi nad głową.Martin Rotherbridge kopnął leżący na ścieżce kamyk.Przechadzał się już oddobrych dwudziestu minut, starając się zapanować nad zdenerwowaniem.Wolałbyraczej stawić czoło kawaleryjskiej szarży, niż mierzyć się ze swym obecnymzadaniem.Nie miał jednak innego wyjścia.Brat będzie się z niego śmiał do rozpuku, jednak Martin musiał pogodzić sięz rzeczywistością.Mimo że spędzał z Lizzie każdą wolną chwilę, udało jej sięzrealizować szalony plan, który nawet teraz, gdyby prawda wyszła na jaw, mógłnarazić ją na wykluczenie z towarzystwa.Naiwna i niedoświadczona, nieprzewidziała skutków lekkomyślnego postępowania.Zbyt ufała w swojemożliwości [ Pobierz całość w formacie PDF ]