[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Boli mnie głowa. Mam nadzieję, że to nie początek jakiejś choroby mówi pani Hargrove. Nie możesz być chora nazaprzysiężenie. Nie będzie chora wtrąca szybko mama. Nie będę chora powtarzam za nią.Nie wiem, co siędzieje, ale czuję w głowie eksplodujące punkciki bólu.-Przejdzie mi.Muszę się tylko położyć. Wezwę Tony'ego. Mama wstaje od stołu. Nie, proszę.- Niczego nie pragnę teraz bardziej, niżzostać sama.Od miesiąca, od kiedy mama i pani Hargrovepostanowiły, że ślub powinien zostać przyspieszony, by zbiecsię z zaprzysiężeniem Freda na burmistrza, mam wrażenie, żemogę być sama tylko wtedy, gdy udaję się do toalety.Wolałabym się przespacerować. Przespacerować! Moje słowa wywołują poruszenie.Nagle wszyscy mówią jednocześnie.Tata oznajmia: nie mamowy", mama wzdycha: wyobraz sobie, jak by to wyglą-dało", Fred nachyla się do mnie: teraz nie jest bezpiecznie,Hana", a pani Hargrove stwierdza: pewnie masz gorączkę".W końcu moi rodzice postanawiają, że Tony odwieziemnie do domu, a potem po nich wróci.To kompromis doprzyjęcia.Oznacza przynajmniej, że będę mieć dom dla siebiechociaż przez chwilę.Wstaję i odnoszę talerz do kuchni, mimonalegań pani Hargrove, że zrobi to gosposia.Gdy wyrzucamjedzenie do kosza, zapach ten przywołuje wspomnieniesmrodu kontenerów i wyłaniającej się spomiędzy nich Jenny. Mam nadzieję, że ta rozmowa cię nie zmartwiła.Odwracam się.Fred przyszedł za mną do kuchni.Stajew bezpiecznej odległości. Nie, nie zmartwiła. Jestem zbyt zmęczona nadłuższe wyjaśnienia.Po prostu chcę iść do domu. Nie masz gorączki, prawda? Fred przygląda mi sięuważnie. Jesteś blada. Jestem po prostu zmęczona. Aha. Fred wkłada ręce do kieszeni spodni:ciemnych, z zakładką z przodu, jak u mojego ojca. Bałemsię, że trafiła mi się wybrakowana partia.Kręcę głową, pewna, że się przesłyszałam.-Co? %7łartowałem uśmiecha się Fred.Ma dołeczek wlewym policzku i bardzo ładne zęby.To też mi się w nimpodoba. Do zobaczenia wkrótce. Nachyla się i całujemnie w policzek.Cofam się mimowolnie.Wciąż nie jestemprzyzwyczajona do jego dotyku. Wyśpij się. Tak jest odpowiadam, ale on już jest w drodze dojadalni, gdzie wkrótce podadzą deser i kawę.Za trzy tygodniebędzie moim mężem, a to będzie moja kuchnia, gospodynitakże będzie moja.Pani Hargrove będzie musiała mniesłuchać, to ja będę wybierać, co będziemy jadać, i nic więcejnie będzie mi trzeba.Chyba że Fred ma rację.Chyba że jestem wybrakowana.LENASporom, dokąd pójść i czy się rozdzielić, nie ma końca.Niektórzy z naszej grupy chcą ruszyć z powrotem napołudnie, a potem na wschód do Waterbury, gdzie podobnoprężnie działa ruch oporu, a za murem rozrasta się duży obózOdmieńców.Inni chcą iść aż do półwyspu Cape Cod, który jestwłaściwie niezamieszkany, dlatego będzie bezpieczniejszymmiejscem na rozbicie obozu.Kilkoro z nas a zwłaszczaGordo chce podążać dalej na północ, by przedrzeć się doKanady.W szkole uczono nas, że inne kraje miejsca, gdzie niestosuje się remedium zostały spustoszone przez chorobę izamieniły się w ruiny.Ale to, jak i większość rzeczy, które namwpajano, okazało się kłamstwem.Gordo słyszał od myśliwychoraz włóczęgów opowieści o Kanadzie i w jego ustachbrzmiało to jak opis Edenu z Księgi SZZ. Jestem za Cape Cod odzywa się Pike, mężczyzna ojasnoblond włosach bezlitośnie przyciętych aż do skóry.Jeśli znowu zacznie się bombardowanie. Jeśli znowu zacznie się bombardowanie, nigdzie niebędzie bezpiecznie przerywa mu Tack.Ci dwaj nieustanniesprzeczają się ze sobą. Im dalej od dużych miast, tym bezpieczniej utrzymuje Pike.To fakt, jeśli działania ruchu oporu zmienią sięw otwartą rebelię, możemy się spodziewać natychmiastowejreakcji odwetowej rządu. Będziemy mieć więcej czasu. Więcej czasu na co? %7łeby przepłynąć ocean wpław? Tack z politowaniem kręci głową.Siedzi w kucki obok Raven,która reperuje zepsutą pułapkę.To niesamowite, na jakąszczęśliwą wygląda, siedząc tutaj, na gołej ziemi, po długimdniu wędrowania i polowania.Dużo bardziej niż wtedy, gdyrazem z Tackiem mieszkaliśmy na Brooklynie, udającwyleczonych, w naszym apartamencie wśród wygód i luksusu.Tam przypominała kobiety, o których uczono nas na lekcjachhistorii, ściskające ciało gorsetem, tak że ledwo mogłyoddychać czy mówić. Posłuchaj, konfrontacji z drugą stronąnie unikniemy.Lepiej chyba połączyć siły i maksymalniezwiększyć liczebność naszych szeregów.Tack, siedzący po drugiej stronie ogniska, łowi mójwzrok.Uśmiecham się do niego.Nie wiem, jak dużo on iRaven domyślili się na temat tego, co wydarzyło się międzymną a Aleksem w każdym razie ani razu o to nie zagadnęli ale są dla mnie milsi niż dotychczas. Zgadzam się z Tackiem mówi Hunter.Podrzucanabój do góry, łapie go na wierzch dłoni, a potem przerzuca dojej wnętrza. Moglibyśmy się rozdzielić proponuje Raven chybapo raz setny.Widać, że nie lubi Pike'a ani Dani [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
. Boli mnie głowa. Mam nadzieję, że to nie początek jakiejś choroby mówi pani Hargrove. Nie możesz być chora nazaprzysiężenie. Nie będzie chora wtrąca szybko mama. Nie będę chora powtarzam za nią.Nie wiem, co siędzieje, ale czuję w głowie eksplodujące punkciki bólu.-Przejdzie mi.Muszę się tylko położyć. Wezwę Tony'ego. Mama wstaje od stołu. Nie, proszę.- Niczego nie pragnę teraz bardziej, niżzostać sama.Od miesiąca, od kiedy mama i pani Hargrovepostanowiły, że ślub powinien zostać przyspieszony, by zbiecsię z zaprzysiężeniem Freda na burmistrza, mam wrażenie, żemogę być sama tylko wtedy, gdy udaję się do toalety.Wolałabym się przespacerować. Przespacerować! Moje słowa wywołują poruszenie.Nagle wszyscy mówią jednocześnie.Tata oznajmia: nie mamowy", mama wzdycha: wyobraz sobie, jak by to wyglą-dało", Fred nachyla się do mnie: teraz nie jest bezpiecznie,Hana", a pani Hargrove stwierdza: pewnie masz gorączkę".W końcu moi rodzice postanawiają, że Tony odwieziemnie do domu, a potem po nich wróci.To kompromis doprzyjęcia.Oznacza przynajmniej, że będę mieć dom dla siebiechociaż przez chwilę.Wstaję i odnoszę talerz do kuchni, mimonalegań pani Hargrove, że zrobi to gosposia.Gdy wyrzucamjedzenie do kosza, zapach ten przywołuje wspomnieniesmrodu kontenerów i wyłaniającej się spomiędzy nich Jenny. Mam nadzieję, że ta rozmowa cię nie zmartwiła.Odwracam się.Fred przyszedł za mną do kuchni.Stajew bezpiecznej odległości. Nie, nie zmartwiła. Jestem zbyt zmęczona nadłuższe wyjaśnienia.Po prostu chcę iść do domu. Nie masz gorączki, prawda? Fred przygląda mi sięuważnie. Jesteś blada. Jestem po prostu zmęczona. Aha. Fred wkłada ręce do kieszeni spodni:ciemnych, z zakładką z przodu, jak u mojego ojca. Bałemsię, że trafiła mi się wybrakowana partia.Kręcę głową, pewna, że się przesłyszałam.-Co? %7łartowałem uśmiecha się Fred.Ma dołeczek wlewym policzku i bardzo ładne zęby.To też mi się w nimpodoba. Do zobaczenia wkrótce. Nachyla się i całujemnie w policzek.Cofam się mimowolnie.Wciąż nie jestemprzyzwyczajona do jego dotyku. Wyśpij się. Tak jest odpowiadam, ale on już jest w drodze dojadalni, gdzie wkrótce podadzą deser i kawę.Za trzy tygodniebędzie moim mężem, a to będzie moja kuchnia, gospodynitakże będzie moja.Pani Hargrove będzie musiała mniesłuchać, to ja będę wybierać, co będziemy jadać, i nic więcejnie będzie mi trzeba.Chyba że Fred ma rację.Chyba że jestem wybrakowana.LENASporom, dokąd pójść i czy się rozdzielić, nie ma końca.Niektórzy z naszej grupy chcą ruszyć z powrotem napołudnie, a potem na wschód do Waterbury, gdzie podobnoprężnie działa ruch oporu, a za murem rozrasta się duży obózOdmieńców.Inni chcą iść aż do półwyspu Cape Cod, który jestwłaściwie niezamieszkany, dlatego będzie bezpieczniejszymmiejscem na rozbicie obozu.Kilkoro z nas a zwłaszczaGordo chce podążać dalej na północ, by przedrzeć się doKanady.W szkole uczono nas, że inne kraje miejsca, gdzie niestosuje się remedium zostały spustoszone przez chorobę izamieniły się w ruiny.Ale to, jak i większość rzeczy, które namwpajano, okazało się kłamstwem.Gordo słyszał od myśliwychoraz włóczęgów opowieści o Kanadzie i w jego ustachbrzmiało to jak opis Edenu z Księgi SZZ. Jestem za Cape Cod odzywa się Pike, mężczyzna ojasnoblond włosach bezlitośnie przyciętych aż do skóry.Jeśli znowu zacznie się bombardowanie. Jeśli znowu zacznie się bombardowanie, nigdzie niebędzie bezpiecznie przerywa mu Tack.Ci dwaj nieustanniesprzeczają się ze sobą. Im dalej od dużych miast, tym bezpieczniej utrzymuje Pike.To fakt, jeśli działania ruchu oporu zmienią sięw otwartą rebelię, możemy się spodziewać natychmiastowejreakcji odwetowej rządu. Będziemy mieć więcej czasu. Więcej czasu na co? %7łeby przepłynąć ocean wpław? Tack z politowaniem kręci głową.Siedzi w kucki obok Raven,która reperuje zepsutą pułapkę.To niesamowite, na jakąszczęśliwą wygląda, siedząc tutaj, na gołej ziemi, po długimdniu wędrowania i polowania.Dużo bardziej niż wtedy, gdyrazem z Tackiem mieszkaliśmy na Brooklynie, udającwyleczonych, w naszym apartamencie wśród wygód i luksusu.Tam przypominała kobiety, o których uczono nas na lekcjachhistorii, ściskające ciało gorsetem, tak że ledwo mogłyoddychać czy mówić. Posłuchaj, konfrontacji z drugą stronąnie unikniemy.Lepiej chyba połączyć siły i maksymalniezwiększyć liczebność naszych szeregów.Tack, siedzący po drugiej stronie ogniska, łowi mójwzrok.Uśmiecham się do niego.Nie wiem, jak dużo on iRaven domyślili się na temat tego, co wydarzyło się międzymną a Aleksem w każdym razie ani razu o to nie zagadnęli ale są dla mnie milsi niż dotychczas. Zgadzam się z Tackiem mówi Hunter.Podrzucanabój do góry, łapie go na wierzch dłoni, a potem przerzuca dojej wnętrza. Moglibyśmy się rozdzielić proponuje Raven chybapo raz setny.Widać, że nie lubi Pike'a ani Dani [ Pobierz całość w formacie PDF ]