[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyglądał jak \ywcem wyjęty z obrazków, które malowała Jude,z ilustracji przedstawiających elfy, walecznych rycerzy i harfistów - poetów.- Jest w tobie coś takiego - zdołała z siebie wykrztusić - \e gdy na ciebie patrzę, czujęwyraznie swoje usta.Prawdę mówiąc wcale mi się to nie podoba i wolałabym wreszcie się ztym uporać.- W takim razie.- Jego głos był równie spokojny, co jej dr\ący.- Mo\e spróbujemytemu zaradzić?Podszedł bli\ej, cały czas patrząc w jej oczy.12To nic, \e sytuacja była dziwna.Przecie\ chodziło o Shawna, mę\czyznę, któregoznała i na którym zale\ało jej przez całe \ycie.Choć wydawało jej się to idiotyczne, wcią\ gopragnęła.Myślała, \e niepotrzebnie się denerwuje, podobnie jak niepotrzebna była muzyka harfi świece.Kiedy Shawn poło\ył jej dłonie na ramionach i przesunął je w dół, tak by połączyłysię z jej dłońmi, podniosła głowę.- Jeśli zacznę się śmiać - powiedziała - nie bierz tego do siebie.Po prostu to wszystkowydaje mi się trochę zabawne.- W porządku.Stał i przyglądał się jej tak, jakby na coś czekał, więc wspięła się na palce ipocałowała go w usta.Nie zamierzała go wcale ponaglać, bo domyśliła się, \e i tak by jej nato nie pozwolił.Jednak po pierwszym pocałunku zapragnęła więcej.wszystkiego.I to najlepiej zaraz.Czuła na dłoniach jego silne palce.Delikatnieugryzła go w dolną wargę.- Tak bardzo cię pragnę.Nic na to nie poradzę.- Nikt cię o to nie prosi.- Nie zamierzał się spieszyć, o nie, ale kusiło go, aby odrobinęzwiększyć tempo.Czuł tu\ przy sobie dr\enie jej ślicznego, drobnego ciała, dotykał jejgorących ust.Chciał jeszcze trochę przedłu\yć tę chwilę, pozwolić jej mocniej rozpalić w nimogień szaleństwa.- Chodz tutaj.- Puścił jej ręce i poło\ył dłonie na biodrach unosząc ją lekko, a\ nogiBrenny oplotły go w pasie.- Pocałuj mnie jeszcze raz.Bardzo mi się to podoba.Dopiero teraz się roześmiała, a zdenerwowanie opuściło ją zupełnie.- Naprawdę? Jeśli dobrze sobie przypominam, za pierwszym razem.- Przysunęła siętak blisko, \e czuła na wargach jego oddech, i odchyliła się do tyłu.- Wyglądałeś wtedy tak,jakbym ci przyło\yła w głowę młotkiem.- Bo kompletnie się tego nie spodziewałem.Wywróciłaś mój świat do góry nogami.-Lekko ścisnął jej pośladki.- Zało\ę się, \e drugi raz ci się to nie uda.- A więc teraz chodzi o zakład, tak? - Oczy Brenny błyszczały wesoło.Dłonie,zanurzone w jego włosach, zacisnęła w pięści.- No to przegrałeś.W ten pocałunek wło\yła całą siebie, musiał to przyznać.Gdy jej usta go zaatakowały,mógł tylko zamknąć oczy.Czasami poddanie się wcale nie było upokarzającymdoświadczeniem.Język Brenny smakował jak wino, ciepłe i wspaniałe.Wymieszane z jejwłasnym smakiem odurzyło go cudownie.Harfy, blask świec i przytulona do niego rozpalona kobieta.Dal się ponieśćromantyczności i po\ądaniu, pozwolił im nad sobą zapanować.Uwodziło go to i podniecało.Poddał się przyjemności.Brenna poczuła, jak palce Shawna wpijają się w jej biodra, a jego oddech staje sięcoraz szybszy, jaku kogoś, kto wbiegł szybko pod sporą górkę.Gdy zaczął nieść ją w stronęłó\ka, w jej oczach zaświecił błysk triumfu.Teraz mogła go mieć tak, jak tego chciała.Szybko i gwałtownie.Mo\e wtedy tenokropny cię\ar w jej piersiach, brzuchu i głowie wreszcie się rozpłynie.Roześmiała się cicho,kiedy Shawn rzucił ją na pościel i nakrył sobą, przyciskając do materaca.Ciało przylgnęło dociała.- Muszę ci przyznać punkt.- Oczy mu błysnęły, gdy pociągnął jej ręce nad głowę iprzytrzymał w nadgarstkach.- Ale teraz moja kolej.Pamiętam, \e gdy po raz pierwszy japocałowałem ciebie, miałaś zamglone i nic nie widzące oczy.- Delikatnie pieścił jejpodbródek ustami.- I dr\ałaś.Celowo podała biodra do przodu i przycisnęła się do niego.- Zało\ę się, \e ci się to nie uda po raz drugi.Mę\czyzna tak podniecony, tak gotowynigdy nie marnował czasu.Była tego pewna.A jednak zamarła w oczekiwaniu i zadr\ała, gdyjego wargi zaczęły delikatnie i kusząco ślizgać się po jej ustach.Poczuła bezwład w całymciele i pustkę w głowie.Napięcie, które narastało do granic wytrzymałości, zmieniło się wcudowny ból.Pierwsze blade światło wschodzącego księ\yca wśliznęło się do pokoju i błysnęłosrebrem, przy którym zbladły złote płomienie świec.Shawn dotknął jej piersi, odnajdując ich kształt pod koszulą.Zaczął rozpinać guziki.Pod spodem miała biały, męski podkoszulek.Shawn zafascynowany patrzył, jak seksowniewyglądają jej małe piersi pod zwykłą białą bawełną.- Zawsze podobały mi się twoje dłonie.- Brenna zamknęła oczy chłonąc falerozkoszy.- Teraz podobają mi się jeszcze bardziej.- Gdy Shawn pochylił się nad nią i dotknąłustami trykotu koszulki, oczy Brenny otworzyły się szeroko.- Och, słodki Jezu - jęknęła.Zaśmiałby się, gdyby starczyło mu oddechu, ale miał wra\enie, \e jego płuca przestałypracować.Zaczynało mu się kręcić w głowie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Wyglądał jak \ywcem wyjęty z obrazków, które malowała Jude,z ilustracji przedstawiających elfy, walecznych rycerzy i harfistów - poetów.- Jest w tobie coś takiego - zdołała z siebie wykrztusić - \e gdy na ciebie patrzę, czujęwyraznie swoje usta.Prawdę mówiąc wcale mi się to nie podoba i wolałabym wreszcie się ztym uporać.- W takim razie.- Jego głos był równie spokojny, co jej dr\ący.- Mo\e spróbujemytemu zaradzić?Podszedł bli\ej, cały czas patrząc w jej oczy.12To nic, \e sytuacja była dziwna.Przecie\ chodziło o Shawna, mę\czyznę, któregoznała i na którym zale\ało jej przez całe \ycie.Choć wydawało jej się to idiotyczne, wcią\ gopragnęła.Myślała, \e niepotrzebnie się denerwuje, podobnie jak niepotrzebna była muzyka harfi świece.Kiedy Shawn poło\ył jej dłonie na ramionach i przesunął je w dół, tak by połączyłysię z jej dłońmi, podniosła głowę.- Jeśli zacznę się śmiać - powiedziała - nie bierz tego do siebie.Po prostu to wszystkowydaje mi się trochę zabawne.- W porządku.Stał i przyglądał się jej tak, jakby na coś czekał, więc wspięła się na palce ipocałowała go w usta.Nie zamierzała go wcale ponaglać, bo domyśliła się, \e i tak by jej nato nie pozwolił.Jednak po pierwszym pocałunku zapragnęła więcej.wszystkiego.I to najlepiej zaraz.Czuła na dłoniach jego silne palce.Delikatnieugryzła go w dolną wargę.- Tak bardzo cię pragnę.Nic na to nie poradzę.- Nikt cię o to nie prosi.- Nie zamierzał się spieszyć, o nie, ale kusiło go, aby odrobinęzwiększyć tempo.Czuł tu\ przy sobie dr\enie jej ślicznego, drobnego ciała, dotykał jejgorących ust.Chciał jeszcze trochę przedłu\yć tę chwilę, pozwolić jej mocniej rozpalić w nimogień szaleństwa.- Chodz tutaj.- Puścił jej ręce i poło\ył dłonie na biodrach unosząc ją lekko, a\ nogiBrenny oplotły go w pasie.- Pocałuj mnie jeszcze raz.Bardzo mi się to podoba.Dopiero teraz się roześmiała, a zdenerwowanie opuściło ją zupełnie.- Naprawdę? Jeśli dobrze sobie przypominam, za pierwszym razem.- Przysunęła siętak blisko, \e czuła na wargach jego oddech, i odchyliła się do tyłu.- Wyglądałeś wtedy tak,jakbym ci przyło\yła w głowę młotkiem.- Bo kompletnie się tego nie spodziewałem.Wywróciłaś mój świat do góry nogami.-Lekko ścisnął jej pośladki.- Zało\ę się, \e drugi raz ci się to nie uda.- A więc teraz chodzi o zakład, tak? - Oczy Brenny błyszczały wesoło.Dłonie,zanurzone w jego włosach, zacisnęła w pięści.- No to przegrałeś.W ten pocałunek wło\yła całą siebie, musiał to przyznać.Gdy jej usta go zaatakowały,mógł tylko zamknąć oczy.Czasami poddanie się wcale nie było upokarzającymdoświadczeniem.Język Brenny smakował jak wino, ciepłe i wspaniałe.Wymieszane z jejwłasnym smakiem odurzyło go cudownie.Harfy, blask świec i przytulona do niego rozpalona kobieta.Dal się ponieśćromantyczności i po\ądaniu, pozwolił im nad sobą zapanować.Uwodziło go to i podniecało.Poddał się przyjemności.Brenna poczuła, jak palce Shawna wpijają się w jej biodra, a jego oddech staje sięcoraz szybszy, jaku kogoś, kto wbiegł szybko pod sporą górkę.Gdy zaczął nieść ją w stronęłó\ka, w jej oczach zaświecił błysk triumfu.Teraz mogła go mieć tak, jak tego chciała.Szybko i gwałtownie.Mo\e wtedy tenokropny cię\ar w jej piersiach, brzuchu i głowie wreszcie się rozpłynie.Roześmiała się cicho,kiedy Shawn rzucił ją na pościel i nakrył sobą, przyciskając do materaca.Ciało przylgnęło dociała.- Muszę ci przyznać punkt.- Oczy mu błysnęły, gdy pociągnął jej ręce nad głowę iprzytrzymał w nadgarstkach.- Ale teraz moja kolej.Pamiętam, \e gdy po raz pierwszy japocałowałem ciebie, miałaś zamglone i nic nie widzące oczy.- Delikatnie pieścił jejpodbródek ustami.- I dr\ałaś.Celowo podała biodra do przodu i przycisnęła się do niego.- Zało\ę się, \e ci się to nie uda po raz drugi.Mę\czyzna tak podniecony, tak gotowynigdy nie marnował czasu.Była tego pewna.A jednak zamarła w oczekiwaniu i zadr\ała, gdyjego wargi zaczęły delikatnie i kusząco ślizgać się po jej ustach.Poczuła bezwład w całymciele i pustkę w głowie.Napięcie, które narastało do granic wytrzymałości, zmieniło się wcudowny ból.Pierwsze blade światło wschodzącego księ\yca wśliznęło się do pokoju i błysnęłosrebrem, przy którym zbladły złote płomienie świec.Shawn dotknął jej piersi, odnajdując ich kształt pod koszulą.Zaczął rozpinać guziki.Pod spodem miała biały, męski podkoszulek.Shawn zafascynowany patrzył, jak seksowniewyglądają jej małe piersi pod zwykłą białą bawełną.- Zawsze podobały mi się twoje dłonie.- Brenna zamknęła oczy chłonąc falerozkoszy.- Teraz podobają mi się jeszcze bardziej.- Gdy Shawn pochylił się nad nią i dotknąłustami trykotu koszulki, oczy Brenny otworzyły się szeroko.- Och, słodki Jezu - jęknęła.Zaśmiałby się, gdyby starczyło mu oddechu, ale miał wra\enie, \e jego płuca przestałypracować.Zaczynało mu się kręcić w głowie [ Pobierz całość w formacie PDF ]