[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- A czy on byłby równie\ ojczymem Kevina? Suzanna miała ochotę go ucałować,odrzekła jednak:- Nie.Megan jest mamą Kevina.Jeśli pewnego dnia zakocha się i wyjdzie za mą\, toKevin będzie miał ojczyma.- A czy ty się zakochałaś w Holcie? - pytała Jenny.- Tak.- Zauwa\yła, \e Alex poruszył się niespokojnie, i przesłała mu uśmiech.-Chciałabym za niego wyjść za mą\, \ebyśmy wszyscy mogli mieszkać razem, ale Holt i jachcieliśmy najpierw was zapytać, co o tym myślicie.- Ja go lubię, bo nosi mnie na barana - powiedziała Jenny jeszcze raz.Alex zachował większą rezerwę.- Chyba jest w porządku - mruknął.Suzanna podniosła się.- Mo\emy porozmawiać o tym jeszcze pózniej.A teraz chodzcie.Wyszli ze szklarni i zobaczyli na parkingu samochód Holta.Co prawda umówił się zSuzanną dopiero na lunch, ale nie był w stanie dłu\ej czekać.- Cześć - powiedział na ich widok, starając się przybrać swobodny wyraz twarzy.- Cześć - uśmiechnęła się Suzanna, trzymając dzieci za ręce.- Pomyślałem, \e wstąpię i.jak wam leci? Jenny przytuliła się mocniej do matki.- Mama mówi, \e wezmiecie ślub i ty zostaniesz naszym ojczymem, i zamieszkasz znami.- Taki jest plan - zgodził się Holt.Alex mocniej zacisnął palce na dłoni matki.- A będziesz na nas krzyczał?Holt szybko zerknął na Suzannę, po czym przykucnął obok chłopca.- Mo\e, jeśli to będzie konieczne.Ta odpowiedz wzbudziła w chłopcu większe zaufanie ni\ bezwarunkowe  nie. - A będziesz nas bić? - sondował, przypominając sobie klapsy, które dostawalipodczas wakacji z ojcem.Raniły przede wszystkim jego dumę, i były bardzo niedobrymwspomnieniem.Holt ujął chłopca pod brodę i zajrzał mu w oczy.- Nie - rzekł stanowczo.- Ale mo\e powieszę was za kciuki albo usma\ę w oleju.Ajeśli bardzo mi zajdziecie za skórę, to zwią\ę was i wsadzę do mrowiska.Usta Aleksa zadrgały w uśmiechu, ale przesłuchanie nie było jeszcze zakończone.- A czy mama będzie przez ciebie płakać?- Alex - odezwała się Suzanna ostro, ale Holt powstrzymał ją ruchem ręki.- Mo\e się tak zdarzyć, jeśli zachowam się głupio.Bardzo ją kocham i chciałbym,\eby była szczęśliwa, ale nie jestem pewien, czy zawsze mi się to uda.Alex zmarszczył brwi z namysłem.- A będziecie się tak ciągle całować? Odkąd Trent, Sloan i Max mieszkają z nami,ciągle ktoś się całuje.Twarz Holta rozjaśniła się uśmiechem.- Tak, będziemy się ciągle całować.- Ale będziesz to robił tylko dlatego, \e mama to lubi? - zapytał chłopiec z nadzieją.- Przykro mi, ale ja te\ to lubię.- Jezu! - zawołał Alex zrozpaczony.- Zrób to teraz! - zachichotała Jenny.- Pocałuj mamę.Chcę to zobaczyć.Holt przyciągnął Suzannę do siebie.Gdy odsunął twarz od jej twarzy, Alex byłczerwony jak burak, a Jenny klaskała w dłonie.- Mo\e to okropne, co powiem, ale pewnego dnia ty te\ to polubisz - zauwa\ył Holt.- Wolałbym zjeść \abę.Mę\czyzna ze śmiechem porwał go na ręce i poczuł się szczęśliwy, gdy Alex objął goza szyję.- Ciekaw jestem, czy powtórzysz to samo za dziesięć lat!- A mnie się to podoba - stwierdziła Jenny, ciągnąc go za nogawkę spodni.- Mnie te\pocałuj.Podniósł ją drugą ręką i ucałował małe, stulone usteczka.Wielkie, niebieskie oczydziewczynki rozjaśniły się.- Ale mamę całowałeś inaczej - zaprotestowała.- Bo ona jest mamą, a ty małą dziewczynką.Podobał jej się jego zapach.Przesunęłaręką po policzku Holta i rozczarowało ją odkrycie, \e jest gładko wygolony. - Czy mogę mówić do ciebie: tatusiu? Serce Holta zamarto w piersi.- Och.jasne.Jeśli tego chcesz.-  Tatuś to dobre dla małych dzieci - stwierdził Alex z niesmakiem.- Ale mo\esz byćtatą.Holt spojrzał na Suzannę.- Dobrze - powiedział.- Dobrze.śałował, \e nie mo\e spędzić z nimi całego dnia, ale miał kilka rzeczy do zrobienia.Teraz musiał chronić rodzinę, swoją rodzinę.Wcześniej dzwonił do Portland i teraz czekał narezultaty sprawdzenia nazwisk z listy Trenta.Tymczasem połączył się z wydziałemkomunikacji, biurem zajmującym się kartami kredytowymi oraz urzędem skarbowym.Bezwiększych skrupułów podawał wszędzie swój stary numer słu\bowy i stopień.Informacje, jakie uzyskał, oraz instynkt sprawiły, \e wykreślił z listy dwa z czterechnazwisk.Czekając na kolejny telefon, zagłębił się jeszcze raz w zapiski dziadka.Dobrzerozumiał uczucia, jakie kryły się pod tymi słowami.Czy to był przypadek, czy kaprysprzeznaczenia, \e tak wiele łączyło Suzannę z prababką?Brylanty Suzanny, szmaragdy Bianki, myślał, postukując palcami w kolano.Suzannaukryła swoje klejnoty w torbie z pieluchami.Gdzie mogła je schować Bianca?Gdy zadzwonił telefon, Holt natychmiast pochwycił słuchawkę i ju\ po chwili byłprawie pewien, \e znalazł człowieka, którego szukał.Zabrał pistolet z sypialni i przypiąłkaburę do paska.W piętnaście minut pózniej był ju\ w zachodnim skrzydle Towers.ZnalazłSloana w dopiero co wykończonym dwupokojowym apartamencie.Wszędzie dokoła unosiłsię zapach drewna i męskiego potu.Sloan, w samych d\insach i z pasem na narzędzia,nadzorował budowę nowej klatki schodowej.- Nie wiedziałem, \e architekci te\ u\ywają młotków - zdziwił się Holt [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl