[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Czy mamy spodziewać się jeszcze jednej wizyty jutro rano? zapytał wykonawca testamentu, jakby był szczerze zaintereso-wany, a nie tylko sondował sytuację. W ciągu tych trzech dni, panie Forster, nie znalezliśmywiele wskazówek poza listą tytułów, kilkoma nabazgranymi naksiążce uwagami i kilkoma przekreślonymi stronami rękopisu przyznał Osgood. Obawiam się, że jeśli chodzi o tutejsze mate-riały, wyczerpaliśmy możliwości.Forster kiwnął głową, z trudem kryjąc zadowolenie, ale na-tychmiast przybrał wyraz fałszywego rozczarowania.209 Pewnie powrócicie do Bostonu. Jeszcze nie odrzekł Osgood. Nie? zdziwił się tamten. Skoro nie ma już nic od odnalezienia w pokojach panaDickensa, może istnieje jakaś wskazówka poza nimi w innymmiejscu.Ze zrenicami rozszerzonymi od ciekawości Forster wziął do rękipióro i kawałek papieru. Jest pan amerykańskim przedsiębiorcą, a jak mi wiadomo,ludzie interesów ze Stanów nie znoszą marnowania czasu.A obawiam się, że pańskie poszukiwania tak właśnie należałobyokreślić: marnotrawstwo.Oto adres, pod którym zastanie mniepan, jeśliby mnie pan potrzebował, gdy wrócę do Londynu, gdziedziałam jako komisarz do spraw osób obłąkanych.Pan Dickens byłzbyt dobrym człowiekiem, by próbować oszukać czytelników, któ-rzy mu zaufali; zakończenie Tajemnicy Edwina Drooda byłobytakim, jakim się wydaje podstępny, zazdrosny mężczyzna zamie-rzał wykończyć niewinnego młodzieńca i zrobił to, nie ma nic wię-cej.Jakikolwiek inny pomysł to czysta fantazja!17.Kategorycznie nakazuję, by pochowano mnie bez większychkosztów, bez ostentacji i przy zachowaniu całkowitej prywatności,by nie ogłaszano publicznie czasu ani miejsca mego pogrzebu, bywynajęto nie więcej niż trzy skromne karawany, a żałobnicy stawilisię bez szarf, peleryn, czarnych kokard, ostentacyjnych wstążekprzy kapeluszach czy innych odrażających rekwizytów.%7łyczę sobie,by moje nazwisko wygrawerowano prostymi angielskimi literami,bez dodawania Pan czy Szlachetnie Urodzony.Usilnie proszęmych przyjaciół, by nie wznosili mi żadnego nagrobka, pomnikaczy jakiegokolwiek innego dowodu uznania.Ufam, że pozostanę wpamięci mego narodu dzięki mym publikacjom, a w sercach przy-jaciół dzięki temu, czego przy mnie doświadczyli; ponadto polecammą duszę miłosierdziu Bożemu, poprzez orędownictwo Pana Na-szego i Zbawcy Jezusa Chrystusa.W śniadaniowej sali gospody Falstaff Osgood przejrzał wraz zGeorginą Hogarth ostatnią wolę i wyraził swoją opinię co do jejzobowiązań wobec Forstera.Dokument nakreślał zdumiewającoskomplikowany podział odpowiedzialności i obowiązków.Forsterw pełni dysponował wszystkimi rękopisami opublikowanych pracDickensa.Ale zgodnie z testamentem, to Georgy miała zachowaćcałość osobistych dokumentów przechowywanych w domu, do niejtakże należały decyzje odnośnie do kosztowności i rodzinnych211drobiazgów z biurka Dickensa, jak choćby gęsie pióro, chwilowozawłaszczone przez Forstera. Pan Forster zwróciła się do Osgooda czuje się zobo-wiązany do przypominania światu, że Charlesa należy czcić.Todlatego został pochowany w Zakątku Poetów*, a nie, jakby sobieżyczył, w naszej skromnej wsi.Gdyby pan Forster mógł sam spisaćtę wolę, w imieniu Dickensa, zrobiłby to.Zakątek Poetów miejsce pochówku wybitnych mistrzów pióra (między inny-mi Chaucera, Dickensa, Browninga, Kiplinga) w opactwie westminsterskim.Tego samego popołudnia, po godzinnej podróży koleją z Hi-gham do Londynu, Osgood i Rebeka wkroczyli do budzącego naj-większy podziw dzieła rąk ludzkich w całej Anglii, do opactwawestminsterskiego.Wydawca i jego pracownica instynktowniezwrócili głowy w górę, w stronę wspaniałego sklepienia wysokonad nimi, na którym niezliczone rozgałęzienia filarów krzyżowałysię niczym wierzchołki leśnych drzew spotykające się na tle poran-nego nieba.Zwiatło wpadające do katedry przez ozdobne różowewitraże okien mieniło się czerwonymi smugami.W południowej nawie goście z Ameryki odnalezli marmurowąpłytę kryjącą trumnę z ciałem Charlesa Dickensa.Wokół okazałegopomnika w Zakątku Poetów wznosiły się nagrobki największychpisarzy.Nad miejscem pochówku Dickensa górowały grobowceAddisona i Szekspira oraz popiersie Thackeraya.Choć spełniononiewiele więcej z jego poleceń, litery wyryte na płycie głosiły to,czego sobie zażyczył.Charles DickensUrodzony 7 lutego 1812Zmarł 9 czerwca 1870212Tłumy ustawiały się w kolejce, by zostawiać na płycie wiersze ikwiaty, le z poprzedniego dnia zaczynały już więdnąć w ciepłympowietrzu katedry.Gdy tam stali, ktoś za nimi rzucił kwiat na grób Dickensa.Pąkmiał duże, rozłożyste płatki w odcieniu intensywnej purpury.Wy-dawca obejrzał się przez ramię i zobaczył odwracającego się dowyjścia człowieka w kapeluszu z szerokim rondem przysłaniającymniemal całe kościste czerwone oblicze. Zauważyła go pani? zapytał Rebekę. Kogo? zdziwiła się.Już wcześniej widział tę twarz. To był chyba nieznajomy z letniego domku, ten dziwacznypacjent od hipnozy.W tym momencie w katedrze pojawiła się liczna grupa żałobni-ków.Przybyli aż z Dublina, by zobaczyć miejsce wiecznego spo-czynku Dickensa, co z entuzjazmem wyjaśniali Osgoodowi, zupeł-nie jakby był tu odzwiernym.Tłumnie otoczyli Zakątek Poetów,spychając wydawcę na bok, a tymczasem pacjent od hipnozy znikł.Niepewni, dokąd teraz skierować kroki, Osgood i Rebeka space-rowali po ulicach Londynu.Poza poszukiwaniami w Gadshill także tu zapędzili się w kilkaślepych zaułków.Usłyszeli, że pewna mieszkanka Londynu, nieja-ka Emma James, utrzymuje, że posiada kompletny rękopis Ta-jemnicy Edwina Drooda.James okazała się medium spirytystycz-nym recytującym ostatnie sześć odcinków Tajemnicy dyktowanejej przez duchowe pióro Charlesa Dickensa; wnet miała zabraćsię do następnej widmowej powieści Dickensa, %7łycie i przypadkiBockleya Wickleheapa.Krążyły też plotki, że Wilkie Collins, popu-larny kolega Dickensa po fachu, a od czasu do czasu także jegowspółpracownik, został zatrudniony do ukończenia pracy przyja-ciela wnet plotka ta także okazała się bezpodstawna.Słyszeli też,213że na spotkaniu z królewskim dworem kilka miesięcy przed swojąśmiercią Dickens zaproponował, że wyjawi królowej Wiktorii za-kończenie powieści. Panie Osgood? zapytała Rebeka. Jest pan jakiś nie-swój. Chyba się trochę zgrzałem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
. Czy mamy spodziewać się jeszcze jednej wizyty jutro rano? zapytał wykonawca testamentu, jakby był szczerze zaintereso-wany, a nie tylko sondował sytuację. W ciągu tych trzech dni, panie Forster, nie znalezliśmywiele wskazówek poza listą tytułów, kilkoma nabazgranymi naksiążce uwagami i kilkoma przekreślonymi stronami rękopisu przyznał Osgood. Obawiam się, że jeśli chodzi o tutejsze mate-riały, wyczerpaliśmy możliwości.Forster kiwnął głową, z trudem kryjąc zadowolenie, ale na-tychmiast przybrał wyraz fałszywego rozczarowania.209 Pewnie powrócicie do Bostonu. Jeszcze nie odrzekł Osgood. Nie? zdziwił się tamten. Skoro nie ma już nic od odnalezienia w pokojach panaDickensa, może istnieje jakaś wskazówka poza nimi w innymmiejscu.Ze zrenicami rozszerzonymi od ciekawości Forster wziął do rękipióro i kawałek papieru. Jest pan amerykańskim przedsiębiorcą, a jak mi wiadomo,ludzie interesów ze Stanów nie znoszą marnowania czasu.A obawiam się, że pańskie poszukiwania tak właśnie należałobyokreślić: marnotrawstwo.Oto adres, pod którym zastanie mniepan, jeśliby mnie pan potrzebował, gdy wrócę do Londynu, gdziedziałam jako komisarz do spraw osób obłąkanych.Pan Dickens byłzbyt dobrym człowiekiem, by próbować oszukać czytelników, któ-rzy mu zaufali; zakończenie Tajemnicy Edwina Drooda byłobytakim, jakim się wydaje podstępny, zazdrosny mężczyzna zamie-rzał wykończyć niewinnego młodzieńca i zrobił to, nie ma nic wię-cej.Jakikolwiek inny pomysł to czysta fantazja!17.Kategorycznie nakazuję, by pochowano mnie bez większychkosztów, bez ostentacji i przy zachowaniu całkowitej prywatności,by nie ogłaszano publicznie czasu ani miejsca mego pogrzebu, bywynajęto nie więcej niż trzy skromne karawany, a żałobnicy stawilisię bez szarf, peleryn, czarnych kokard, ostentacyjnych wstążekprzy kapeluszach czy innych odrażających rekwizytów.%7łyczę sobie,by moje nazwisko wygrawerowano prostymi angielskimi literami,bez dodawania Pan czy Szlachetnie Urodzony.Usilnie proszęmych przyjaciół, by nie wznosili mi żadnego nagrobka, pomnikaczy jakiegokolwiek innego dowodu uznania.Ufam, że pozostanę wpamięci mego narodu dzięki mym publikacjom, a w sercach przy-jaciół dzięki temu, czego przy mnie doświadczyli; ponadto polecammą duszę miłosierdziu Bożemu, poprzez orędownictwo Pana Na-szego i Zbawcy Jezusa Chrystusa.W śniadaniowej sali gospody Falstaff Osgood przejrzał wraz zGeorginą Hogarth ostatnią wolę i wyraził swoją opinię co do jejzobowiązań wobec Forstera.Dokument nakreślał zdumiewającoskomplikowany podział odpowiedzialności i obowiązków.Forsterw pełni dysponował wszystkimi rękopisami opublikowanych pracDickensa.Ale zgodnie z testamentem, to Georgy miała zachowaćcałość osobistych dokumentów przechowywanych w domu, do niejtakże należały decyzje odnośnie do kosztowności i rodzinnych211drobiazgów z biurka Dickensa, jak choćby gęsie pióro, chwilowozawłaszczone przez Forstera. Pan Forster zwróciła się do Osgooda czuje się zobo-wiązany do przypominania światu, że Charlesa należy czcić.Todlatego został pochowany w Zakątku Poetów*, a nie, jakby sobieżyczył, w naszej skromnej wsi.Gdyby pan Forster mógł sam spisaćtę wolę, w imieniu Dickensa, zrobiłby to.Zakątek Poetów miejsce pochówku wybitnych mistrzów pióra (między inny-mi Chaucera, Dickensa, Browninga, Kiplinga) w opactwie westminsterskim.Tego samego popołudnia, po godzinnej podróży koleją z Hi-gham do Londynu, Osgood i Rebeka wkroczyli do budzącego naj-większy podziw dzieła rąk ludzkich w całej Anglii, do opactwawestminsterskiego.Wydawca i jego pracownica instynktowniezwrócili głowy w górę, w stronę wspaniałego sklepienia wysokonad nimi, na którym niezliczone rozgałęzienia filarów krzyżowałysię niczym wierzchołki leśnych drzew spotykające się na tle poran-nego nieba.Zwiatło wpadające do katedry przez ozdobne różowewitraże okien mieniło się czerwonymi smugami.W południowej nawie goście z Ameryki odnalezli marmurowąpłytę kryjącą trumnę z ciałem Charlesa Dickensa.Wokół okazałegopomnika w Zakątku Poetów wznosiły się nagrobki największychpisarzy.Nad miejscem pochówku Dickensa górowały grobowceAddisona i Szekspira oraz popiersie Thackeraya.Choć spełniononiewiele więcej z jego poleceń, litery wyryte na płycie głosiły to,czego sobie zażyczył.Charles DickensUrodzony 7 lutego 1812Zmarł 9 czerwca 1870212Tłumy ustawiały się w kolejce, by zostawiać na płycie wiersze ikwiaty, le z poprzedniego dnia zaczynały już więdnąć w ciepłympowietrzu katedry.Gdy tam stali, ktoś za nimi rzucił kwiat na grób Dickensa.Pąkmiał duże, rozłożyste płatki w odcieniu intensywnej purpury.Wy-dawca obejrzał się przez ramię i zobaczył odwracającego się dowyjścia człowieka w kapeluszu z szerokim rondem przysłaniającymniemal całe kościste czerwone oblicze. Zauważyła go pani? zapytał Rebekę. Kogo? zdziwiła się.Już wcześniej widział tę twarz. To był chyba nieznajomy z letniego domku, ten dziwacznypacjent od hipnozy.W tym momencie w katedrze pojawiła się liczna grupa żałobni-ków.Przybyli aż z Dublina, by zobaczyć miejsce wiecznego spo-czynku Dickensa, co z entuzjazmem wyjaśniali Osgoodowi, zupeł-nie jakby był tu odzwiernym.Tłumnie otoczyli Zakątek Poetów,spychając wydawcę na bok, a tymczasem pacjent od hipnozy znikł.Niepewni, dokąd teraz skierować kroki, Osgood i Rebeka space-rowali po ulicach Londynu.Poza poszukiwaniami w Gadshill także tu zapędzili się w kilkaślepych zaułków.Usłyszeli, że pewna mieszkanka Londynu, nieja-ka Emma James, utrzymuje, że posiada kompletny rękopis Ta-jemnicy Edwina Drooda.James okazała się medium spirytystycz-nym recytującym ostatnie sześć odcinków Tajemnicy dyktowanejej przez duchowe pióro Charlesa Dickensa; wnet miała zabraćsię do następnej widmowej powieści Dickensa, %7łycie i przypadkiBockleya Wickleheapa.Krążyły też plotki, że Wilkie Collins, popu-larny kolega Dickensa po fachu, a od czasu do czasu także jegowspółpracownik, został zatrudniony do ukończenia pracy przyja-ciela wnet plotka ta także okazała się bezpodstawna.Słyszeli też,213że na spotkaniu z królewskim dworem kilka miesięcy przed swojąśmiercią Dickens zaproponował, że wyjawi królowej Wiktorii za-kończenie powieści. Panie Osgood? zapytała Rebeka. Jest pan jakiś nie-swój. Chyba się trochę zgrzałem [ Pobierz całość w formacie PDF ]