[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Powinni dopaść Koniewicza, zanim odkryje, że chcą gosprzątnąć.Dopaść go, gdy będzie najbardziej bezbronny, zanim zacznie sięmieć na baczności.Jeśli im się nie powiedzie, kolejne próby będą coraz trudniejsze.Najbardziej doświadczony płatny zabójca hałaśliwie oznajmił, że to jemupowinien przypaść wspomniany zaszczyt.Zamordowanie człowieka nie jesttak proste, jak się zdaje, wyjaśnił drugi.Pozostali panowie skinęli z powagągłowami, wyrażając uroczystą zgodę.Amator nieznający się na tej robociemógłby zrobić coś niewyobrażalnie głupiego.Dwaj weterani wyznali, jakiebłędy popełnili, wykonując swoje pierwsze zlecenie.Pozornie nic nieznacząceszczegóły urosły nagle do wielkich problemów.Niewłaściwe spojrzenie, lek-komyślnie rzucone słówko i obiekt stawał się czujny.Nachodząca w ostatniejminucie drżączka powodowała, że człowiek zamieniał się w paralityka.Wielerzeczy mogło pójść zle i zwykle szło.Złodzieje, handlarze narkotyków i porywacze nie chcieli im uwierzyć.Cóżw tym trudnego? Przecież wystarczyło przedziurawić jakiś ważny narządostrym narzędziem.Też mi problem! To równie łatwe jak pokrojenie steku.Sprzeczka przybrała na sile i lada chwila mogło dojść do bójki.Na szczęścieIgor, sprytny księgowy obdarzony talentem prania brudnych pieniędzy, wpadłna pomysł kupienia spokoju.Pomniejszą nagrodę o sto tysięcy dolców, którezostaną równo podzielone między tych, co nie będą mieli okazji osobiściedzgnąć Aleksa.Początkowo chcieli się spierać, lecz pokusa kompromisu była nieodparta.Zgoda.363 Teraz wszyscy odniosą jakąś korzyść, każdy będzie zainteresowany, abyakcja się powiodła.Liczba uczestników loterii szybko zmalała do czterech.Trzej wiedli dostat-nie życie na wolności, utrzymując się z zabijania ludzi.Czwarty był chwalipię-tą, który głośno przyznał się do dokonania dwóch morderstw, wulgarnie jeopisując i chełpiąc się swoją robotą.Podejrzewali, że kłamie, i mieli rację, lecznikt nie mógł tego dowieść.Kiedy doszli do zgody w tym punkcie, pojawił siękolejny powód do sprzeczki.Nikt nie był zaskoczony, gdy propozycja padła z ust Lwa Titowa, nieza-przeczalnie najbardziej skutecznego zabójcy w tej grupie, jeśli nie w całymwięzieniu.Lew oznajmił, że zgodnie ze zdrowym rozsądkiem pierwszą okazjępowinien otrzymać ten, który zdobył najwięcej skalpów.Titow zaczął bardzowcześnie, w wieku czternastu lat, spełniając marzenie każdego ucznia i duszącswoją nauczycielkę matematyki.W ciągu kolejnych lat Lew zgromadził impo-nującą kolekcję trofeów.W pewnych kręgach uchodził za żywą legendę.Byłpozbawionym wyrzutów sumienia zabójcą, który mordował bez żadnego stylu,bez żadnej charakterystycznej metody.Zabijał dla siebie, dla armii radzieckiej,dla maf�i, a gdy gorący temperament pozbawił go najlepszych ludzkich cech,dla czystej przyjemności.Był pedantyczny i drobiazgowy, umiał mordować zapomocą niezwykle różnorodnych narzędzi, od talii kart po skomplikowanebomby.Kiedyś zabił faceta, którego podejrzewał o oszukiwanie podczas partiiszachów, wpychając mu do gardła króla, który dostał mata.Jego podpisembyły brak przewidywalności i bałagan, który po sobie zostawiał.Szybko przeprowadzili głosowanie.Ośmiu za, jeden wstrzymał się od gło-su.Tylko chwalipięta był przeciw.Zatem wypadło na Lwa.Setka miała zostać rozdzielona równo między dziewięciu pozostałych, aczterysta tysięcy  trafić na rachunek wskazany przez Titowa.Chociaż Lewrzadko się uśmiechał, nie mógł opanować radosnego grymasu.Do końca od-siadki pozostało mu siedem lat, będzie mógł przynajmniej marzyć o małej ster-cie złota u kresu tęczy.Kiedy Aleks położył tacę na stole i swobodnie opadł na twardą metalowąławę, Lew nawet się nie obejrzał.Po co niby miałby to robić? Obserwowaniu364 i studiowaniu celu poświęcił cztery dni, mógłby napisać książkę na temat kuli-narnych nawyków Aleksa.Wiedział, że będzie spokojnie sączył letnią kawę,czekając na swojego wielkiego kompana z celi.Aleks lubił jajka, a jego koleś francuskie grzanki.Mieli swoją rutynę, jak stare małżeństwo.Wielkolud zgar-niał wodnistą jajecznicę na talerz Aleksa, a ten przekładał mu grzankę.Pózniejprzystępowali do jedzenia.Pozostałych dziewięciu Rosjan rozsiadło się w strategicznych miejscach, wkoncentrycznych kręgach zgodnie z precyzyjnym rysunkiem, który Lew wrę-czył każdemu z nich.Teraz uniósł zaciśniętą pięść, dając znak, aby zaczęli.Jego koledzy rzucili tace w powietrze i zaczęli okładać bez różnicy wszystkich,którzy znalezli się w zasięgu ciosu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl
  • ?php include("menu4/1.php") ?>