[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Właśniewróciłam do Pary\a.- W jej głosie było tyle samo słodyczy, cow twarzy.Maggie przedstawiła ją obu mę\czyznom jako madame Sorel.Iiancuzka podała rękę Rafe'owi, po czym zwróciła się do Prusaka.Znamy się z pułkownikiem von Fehrenbachem.76 MARY JO PUTNEYPułkownik zachował kamienne oblicze.Głosem, który mo\naopisać tylko jako odpychający, powiedział krótko:- To prawda.Czując narastające napięcie, Rafę zaczął się zastanawiać, co mo\ełączyć przyjaciółkę Maggie z pruskim pułkownikiem.Zanimmadame Sorel zdą\yła się odezwać, von Fehrenbach rzekł:- Proszę mi wybaczyć.Muszę porozmawiać z marszałkiem Blu-cherem.Panie, wasza wysokość.- Skinął głową i odszedł.Patrząc, jak jego wyprę\ona postać znika w tłumie, Maggiekrzyknęła:- Dobry Bo\e, Helenę, co zrobiłaś temu człowiekowi, \e uciekłjak oparzony?Madame Sorel wzruszyła ramionami, przez co na sukni porobiłysię urocze zagięcia.- Nic.Spotkałam go kilka razy przy ró\nych okazjach.Zawszerzuca mi pełne nienawiści spojrzenie, jakbym była samym Napoleonem, po czym odchodzi.Kto wie, co sobie myśli? Poza tym, \e niecierpi Francuzów i wszystkiego, co francuskie.Maggie patrzyła na przyjaciółkę spod zmru\onych powiek.- Ale przyznasz, \e wytworny z niego mę\czyzna.- To nie mę\czyzna, to Prusak - odparła Helenę oschłym tonem.Po wygłoszeniu jeszcze paru podobnych uwag, odeszła z czarującym uśmiechem na ustach.Rafę z męskim uznaniem patrzył, jak kołysze biodrami.Gdyznalazła się poza zasięgiem jego głosu, nie mógł powstrzymaćciekawości.- O co tu chodzi?- Nie jestem pewna - z zadumą odparła Maggie - ale mogę siędowiedzieć.Wrócę za parę minut.Patrząc, jak idzie w kierunku pokoju wypoczynkowego dla pań,Rafę doszedł do wniosku, \e choć na madame Sorel warto popatrzeć,to za Maggie powinien się ciągnąć tłum adoratorów.Te przyjemne rozmyślania przerwał mu godny politowania 01iverNorthwood.- Moje gratulacje, Candover.Nie tracisz czasu.Trzy dni w Pary\ui zdobyłeś hrabinę.- Zachowywał się jowialnie, choć jego krzepkatwarz przybrała złośliwy wyraz.- Ale nie sądzę, \eby bogatemumę\czyznie trudno ją było zdobyć.PAATKI NA WIETRZE 11Rafę spiorunował go wzrokiem.- Wydawało mi się, \e nie znasz tej damy.- Gdy podałeś jej nazwisko, przeprowadziłem małe dochodzenie.Wiadomo o niej tylko tyle, \e jest wdową, jest wszędzie przyjmowanai ma kosztowne gusta.- Mrugnął znacząco.- Potrafi nakłonićinnych, by płacili za jej przyjemności.Powinien walnąć Northwooda pięścią w brzuch.Zamiast tego, kuwłasnemu niezadowoleniu, spytał:- Czego jeszcze się dowiedziałeś?- Mówi się, \e jest warta ka\dego wydanego na nią pensa, alepowinieneś wiedzieć to lepiej ode mnie, nieprawda\?Wulgarność Northwooda była denerwująca, ale czy nie miałodrobiny racji? W końcu Maggie była szpiegiem, a wiadomo, \emę\czyzna jest najbardziej skory do wynurzeń w łó\ku.Musiałate\ sama na siebie zarabiać, a wątpliwe, \eby to, co dostawała odrządu brytyjskiego, starczało na utrzymanie reprezentacyjnegodomu i kupowanie kosztownej garderoby.Zachowując się jakka\da inna wysoko urodzona kokota, która spodziewa się bi\uteriiw zamian za wdzięki, mogła doskonale realizować swe ukryte cele.Dziwne, łatwiej mu uwierzyć, \e jest kurtyzaną, ni\ \e zdradziłaswój kraj.Czy\ nie wspaniały kochanek z Candovera?Maggie, siedząca przed jedną z toaletek z lustrem, obróciła się zezdziwieniem.Młoda kobieta przy sąsiedniej toaletce najwyrazniejmówiła do niej.- Słucham? - spytała swym najbardziej lodowatym tonem.- Przepraszam, zachowałam się okropnie niegrzecznie.- W głosiedziewczyny brzmiała szczera skrucha.- Ale widziałam was razemi wydawało mi się, \e, có\.- Skończyła machnięciem ręki.Jejtwarz oblała się rumieńcem, jakby dopiero teraz zdała sobie sprawęz niestosowności swojej uwagi.Rozbawiona tą sytuacją Maggie przestała się złościć [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Właśniewróciłam do Pary\a.- W jej głosie było tyle samo słodyczy, cow twarzy.Maggie przedstawiła ją obu mę\czyznom jako madame Sorel.Iiancuzka podała rękę Rafe'owi, po czym zwróciła się do Prusaka.Znamy się z pułkownikiem von Fehrenbachem.76 MARY JO PUTNEYPułkownik zachował kamienne oblicze.Głosem, który mo\naopisać tylko jako odpychający, powiedział krótko:- To prawda.Czując narastające napięcie, Rafę zaczął się zastanawiać, co mo\ełączyć przyjaciółkę Maggie z pruskim pułkownikiem.Zanimmadame Sorel zdą\yła się odezwać, von Fehrenbach rzekł:- Proszę mi wybaczyć.Muszę porozmawiać z marszałkiem Blu-cherem.Panie, wasza wysokość.- Skinął głową i odszedł.Patrząc, jak jego wyprę\ona postać znika w tłumie, Maggiekrzyknęła:- Dobry Bo\e, Helenę, co zrobiłaś temu człowiekowi, \e uciekłjak oparzony?Madame Sorel wzruszyła ramionami, przez co na sukni porobiłysię urocze zagięcia.- Nic.Spotkałam go kilka razy przy ró\nych okazjach.Zawszerzuca mi pełne nienawiści spojrzenie, jakbym była samym Napoleonem, po czym odchodzi.Kto wie, co sobie myśli? Poza tym, \e niecierpi Francuzów i wszystkiego, co francuskie.Maggie patrzyła na przyjaciółkę spod zmru\onych powiek.- Ale przyznasz, \e wytworny z niego mę\czyzna.- To nie mę\czyzna, to Prusak - odparła Helenę oschłym tonem.Po wygłoszeniu jeszcze paru podobnych uwag, odeszła z czarującym uśmiechem na ustach.Rafę z męskim uznaniem patrzył, jak kołysze biodrami.Gdyznalazła się poza zasięgiem jego głosu, nie mógł powstrzymaćciekawości.- O co tu chodzi?- Nie jestem pewna - z zadumą odparła Maggie - ale mogę siędowiedzieć.Wrócę za parę minut.Patrząc, jak idzie w kierunku pokoju wypoczynkowego dla pań,Rafę doszedł do wniosku, \e choć na madame Sorel warto popatrzeć,to za Maggie powinien się ciągnąć tłum adoratorów.Te przyjemne rozmyślania przerwał mu godny politowania 01iverNorthwood.- Moje gratulacje, Candover.Nie tracisz czasu.Trzy dni w Pary\ui zdobyłeś hrabinę.- Zachowywał się jowialnie, choć jego krzepkatwarz przybrała złośliwy wyraz.- Ale nie sądzę, \eby bogatemumę\czyznie trudno ją było zdobyć.PAATKI NA WIETRZE 11Rafę spiorunował go wzrokiem.- Wydawało mi się, \e nie znasz tej damy.- Gdy podałeś jej nazwisko, przeprowadziłem małe dochodzenie.Wiadomo o niej tylko tyle, \e jest wdową, jest wszędzie przyjmowanai ma kosztowne gusta.- Mrugnął znacząco.- Potrafi nakłonićinnych, by płacili za jej przyjemności.Powinien walnąć Northwooda pięścią w brzuch.Zamiast tego, kuwłasnemu niezadowoleniu, spytał:- Czego jeszcze się dowiedziałeś?- Mówi się, \e jest warta ka\dego wydanego na nią pensa, alepowinieneś wiedzieć to lepiej ode mnie, nieprawda\?Wulgarność Northwooda była denerwująca, ale czy nie miałodrobiny racji? W końcu Maggie była szpiegiem, a wiadomo, \emę\czyzna jest najbardziej skory do wynurzeń w łó\ku.Musiałate\ sama na siebie zarabiać, a wątpliwe, \eby to, co dostawała odrządu brytyjskiego, starczało na utrzymanie reprezentacyjnegodomu i kupowanie kosztownej garderoby.Zachowując się jakka\da inna wysoko urodzona kokota, która spodziewa się bi\uteriiw zamian za wdzięki, mogła doskonale realizować swe ukryte cele.Dziwne, łatwiej mu uwierzyć, \e jest kurtyzaną, ni\ \e zdradziłaswój kraj.Czy\ nie wspaniały kochanek z Candovera?Maggie, siedząca przed jedną z toaletek z lustrem, obróciła się zezdziwieniem.Młoda kobieta przy sąsiedniej toaletce najwyrazniejmówiła do niej.- Słucham? - spytała swym najbardziej lodowatym tonem.- Przepraszam, zachowałam się okropnie niegrzecznie.- W głosiedziewczyny brzmiała szczera skrucha.- Ale widziałam was razemi wydawało mi się, \e, có\.- Skończyła machnięciem ręki.Jejtwarz oblała się rumieńcem, jakby dopiero teraz zdała sobie sprawęz niestosowności swojej uwagi.Rozbawiona tą sytuacją Maggie przestała się złościć [ Pobierz całość w formacie PDF ]