[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jednocześnie wiedziała, że spotka się z dużym oporem.Widziała przecież błyski w oczach ojca, kiedyoglądał majątek Radfordów.Mogła mieć tylko nadzieję, że nie zerwie on w przypływie wściekłości zaręczyn Giny.Wszystkie papiery zostały już opatrzonepodpisami, co praktycznie oznaczało, że ślub powinien być tylko kwestią czasu.Ale najbardziej bała się rozmowy z narzeczonym.Kobieta mogła zerwać zaręczyny bez "większych towarzyskich konsekwencji.Gdyby zrobił to mężczyzna,wybuchłby skandal.To trochę podtrzymywało ją naduchu, chociaż przede wszystkim chodziło jej o reakcję samego Jasona.Co zrobi, jeśli baron wyzna jej miłość? Wiedziała, że jest mu winna szacunek i przywiązanie.Chociaż początkowo wydawał jej się postaciądiaboliczną, teraz wiedziała, że potrafi być miły i szarmancki.Czy to wystarczyłoby, żeby zbudować trwały związek? W wielu małżeństwach brakowało nawettego! Dlatego nie miała pojęcia, co zrobić, kiedy baron zacznie ją błagać, by nie odchodziła.Tylko myśl o Richardzie dodawała jej sił.Poświęciła cały ranek na próby skontaktowania się z ojcem,ałe niestety jej wysiłki spełzły na niczym.W końcupostanowiła, że zaczeka do balu.Przecież będzie musiał wziąć w nim udział.Przy okazji łady Hanscombezapewne nie dopuści, żeby się wcześniej upił.I właśnie wtedy będzie mogła o wszystkim mu powiedzieć!Pokrzepiona tą myślą udała się po wczesnym, lekkim obiedzie do swojego apartamentu.Zarówno goście, jak i gospodarze mieli teraz klika godzin spoko-2S\ju, żeby odpocząć przed głównym wydarzeniem wieczoru.Caroline wykorzystała to, żeby móc po razpierwszy spotkać się w cztery oczy z siostrą.Związek z Fallsworthym dobrze zrobił Ginie.Wydawała się teraz pewniejsza i mniej zależna od matki.Cieszyło ją to, że cała rodzina narzeczonego zaakceptowała ją niemal od razu, chociaż przyznałaz niechęcią, że ojciec zrobił na Fallsworthych niezbytdobre wrażenie.Dlatego postanowiła prowadzić życie całkowicie niezależne od rodziców i od razu posierpniowym ślubie wyjechać do Włoch.- Do Włoch? - powtórzyła Caroline, myśląc o twórcach klasycznej opery.- To bardzo romantyczne.Siostra uśmiechnęła się do niej promiennie.- Gideon twierdzi, że chciał tam pojechać od ładnych paru lat.A teraz, na szczęście, będzie to bezpieczne.Na tę wzmiankę Caroline natychmiast pomyślałao Richardzie.- Myślisz, że będą ci się podobały te wszystkie zabytki? - zadała kolejne pytanie.Giną tylko machnęła ręką.- W towarzystwie Gideona? Nawet góry lodowe!Obie roześmiały się na tę uwagę, chociaż Carolinenie było w tej chwili do śmiechu.Miała przecież doomówienia niezwykle ważną sprawę.- Gino, jak sądzisz, czy.czy ojciec mógłby zerwaćtwoje zaręczyny? - wyrzuciła z siebie pytanie, któredręczyło ją od jakiegoś czasu.Siostra potrząsnęła wojowniczo głową.- Nie miałby odwagi!- Ale.gdyby z jakichś powodów.Loki Giny zawirowały w powietrzu.Nie wygląda-282ła na przerażoną, a tylko rozgniewaną.Jednocześniepatrzyła na nią jak na małe dziecko.- Nic z tego, Caro.Po pierwsze, ja nie mam zamiaru odwoływać zaręczyn.Po drugie, poparłaby mniecała rodzina Gideona i mama.Po trzecie.- Siostraspuściła skromnie oczy.- Praktycznie jesteśmy jużmałżeństwem.Caroline otworzyła ze zdziwienia usta.- Chcesz powiedzieć.? - Szukała jakiegoś delikatnego sformułowania, ale nic jej nie przychodziło dogłowy.- Właśnie t o chcę powiedzieć.- Czy.Gideon?- Nie, to raczej ja sama - odparła po krótkim namyśle.- Gideon, biedaczek, gotów był pozostać dokońca dżentelmenem.Musiałam sporo się natrudzić,żeby mu to wyperswadować.Zrozum, Caro, tak bardzo siebie pragnęliśmy.Właściwie nie było sensu czekać.Pomyśl o Jasonie i jak ty się z nim czujesz.Właśnie w tym momencie mogła wyjaśnić siostrzeswoją sytuację.Nie zrobiła tego jednak, ponieważw drzwiach ukazała się Jessica.Caroline tylko oblałasię rumieńcem.- Daj spokój siostrze, Gino.Caroline jest prawdziwą damą, a nie taką kruchą istotą, jak my.- Spojrzały na siebie jak jedna światowa kobieta na drugą.- O nie! - zaprotestowała Giną.- Myślę, że Caroline tylko zachowuje pozory, a tak naprawdę buzujew niej namiętność.Przecież to naturalne przy kimśtakim jak lord Radford.%7ładna z dziewcząt nie zauważyła grymasu na twarzy Jessiki.Uśmiech Giny świadczył o tym, że pogrążyła się w erotycznych fantazjach, natomiast Caro-283line bolała nad tym, że znalazła się w tak niezręcznejsytuacji.Przez chwilę miała nawet ochotę wyznać całą prawdę, ale uznała, że przed rozmową z ojcem niema to najmniejszego sensu.Po co obarczać obie panie takimi problemami?- Dobrze, ale przyszłam, żeby porozmawiaćo czymś innym - podjęła ciotka.- Bardzo tęsknię zaLindą, Caro.Chciałabym wyjechać do Wiltshire tużpo balu.Masz już przecież rodziców, więc nie potrzebujesz przyzwoitki.Caroline spojrzała na nią ze zdziwieniem.Coś zaniepokoiło ją w tonie tej wypowiedzi, ale w tej chwili nie miała siły, żeby teraz się nad tym zastanawiać.- Bardzo żałuję, że już chcesz jechać, lecz oczywiścienie mogę cię zatrzymywać - rzekła w zamyśleniu.-Mam nadzieję, że będziesz tutaj częstym gościem.Tak częstym, jak śnieg w lipcu, pomyślała Jessica.- Oczywiście przyjadę na ślub - stwierdziła głośno.-Ale potem będziesz pewnie wolała być sama z mężem.Caroline w rozmarzeniu pomyślała o Richardzie.Tak, z nim mogła spędzić nawet długie lata na bezludnej wyspie.Widząc wyraz jej twarzy Jessica zmarszczyła brwi.Nie miała zamiaru niszczyć związku siostrzenicy.Jason i tak zapomni o rudowłosej przyjaciółce, kiedyokaże się, że ma piękną, młodą żonę.Najwyższy czaswycofać się, by móc w spokoju rozpamiętywać błędy młodości.- No tak, nic tu po mnie - mruknęła i podeszła dodrzwi.- Chcę się teraz położyć i wam radzę to samo [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Jednocześnie wiedziała, że spotka się z dużym oporem.Widziała przecież błyski w oczach ojca, kiedyoglądał majątek Radfordów.Mogła mieć tylko nadzieję, że nie zerwie on w przypływie wściekłości zaręczyn Giny.Wszystkie papiery zostały już opatrzonepodpisami, co praktycznie oznaczało, że ślub powinien być tylko kwestią czasu.Ale najbardziej bała się rozmowy z narzeczonym.Kobieta mogła zerwać zaręczyny bez "większych towarzyskich konsekwencji.Gdyby zrobił to mężczyzna,wybuchłby skandal.To trochę podtrzymywało ją naduchu, chociaż przede wszystkim chodziło jej o reakcję samego Jasona.Co zrobi, jeśli baron wyzna jej miłość? Wiedziała, że jest mu winna szacunek i przywiązanie.Chociaż początkowo wydawał jej się postaciądiaboliczną, teraz wiedziała, że potrafi być miły i szarmancki.Czy to wystarczyłoby, żeby zbudować trwały związek? W wielu małżeństwach brakowało nawettego! Dlatego nie miała pojęcia, co zrobić, kiedy baron zacznie ją błagać, by nie odchodziła.Tylko myśl o Richardzie dodawała jej sił.Poświęciła cały ranek na próby skontaktowania się z ojcem,ałe niestety jej wysiłki spełzły na niczym.W końcupostanowiła, że zaczeka do balu.Przecież będzie musiał wziąć w nim udział.Przy okazji łady Hanscombezapewne nie dopuści, żeby się wcześniej upił.I właśnie wtedy będzie mogła o wszystkim mu powiedzieć!Pokrzepiona tą myślą udała się po wczesnym, lekkim obiedzie do swojego apartamentu.Zarówno goście, jak i gospodarze mieli teraz klika godzin spoko-2S\ju, żeby odpocząć przed głównym wydarzeniem wieczoru.Caroline wykorzystała to, żeby móc po razpierwszy spotkać się w cztery oczy z siostrą.Związek z Fallsworthym dobrze zrobił Ginie.Wydawała się teraz pewniejsza i mniej zależna od matki.Cieszyło ją to, że cała rodzina narzeczonego zaakceptowała ją niemal od razu, chociaż przyznałaz niechęcią, że ojciec zrobił na Fallsworthych niezbytdobre wrażenie.Dlatego postanowiła prowadzić życie całkowicie niezależne od rodziców i od razu posierpniowym ślubie wyjechać do Włoch.- Do Włoch? - powtórzyła Caroline, myśląc o twórcach klasycznej opery.- To bardzo romantyczne.Siostra uśmiechnęła się do niej promiennie.- Gideon twierdzi, że chciał tam pojechać od ładnych paru lat.A teraz, na szczęście, będzie to bezpieczne.Na tę wzmiankę Caroline natychmiast pomyślałao Richardzie.- Myślisz, że będą ci się podobały te wszystkie zabytki? - zadała kolejne pytanie.Giną tylko machnęła ręką.- W towarzystwie Gideona? Nawet góry lodowe!Obie roześmiały się na tę uwagę, chociaż Carolinenie było w tej chwili do śmiechu.Miała przecież doomówienia niezwykle ważną sprawę.- Gino, jak sądzisz, czy.czy ojciec mógłby zerwaćtwoje zaręczyny? - wyrzuciła z siebie pytanie, któredręczyło ją od jakiegoś czasu.Siostra potrząsnęła wojowniczo głową.- Nie miałby odwagi!- Ale.gdyby z jakichś powodów.Loki Giny zawirowały w powietrzu.Nie wygląda-282ła na przerażoną, a tylko rozgniewaną.Jednocześniepatrzyła na nią jak na małe dziecko.- Nic z tego, Caro.Po pierwsze, ja nie mam zamiaru odwoływać zaręczyn.Po drugie, poparłaby mniecała rodzina Gideona i mama.Po trzecie.- Siostraspuściła skromnie oczy.- Praktycznie jesteśmy jużmałżeństwem.Caroline otworzyła ze zdziwienia usta.- Chcesz powiedzieć.? - Szukała jakiegoś delikatnego sformułowania, ale nic jej nie przychodziło dogłowy.- Właśnie t o chcę powiedzieć.- Czy.Gideon?- Nie, to raczej ja sama - odparła po krótkim namyśle.- Gideon, biedaczek, gotów był pozostać dokońca dżentelmenem.Musiałam sporo się natrudzić,żeby mu to wyperswadować.Zrozum, Caro, tak bardzo siebie pragnęliśmy.Właściwie nie było sensu czekać.Pomyśl o Jasonie i jak ty się z nim czujesz.Właśnie w tym momencie mogła wyjaśnić siostrzeswoją sytuację.Nie zrobiła tego jednak, ponieważw drzwiach ukazała się Jessica.Caroline tylko oblałasię rumieńcem.- Daj spokój siostrze, Gino.Caroline jest prawdziwą damą, a nie taką kruchą istotą, jak my.- Spojrzały na siebie jak jedna światowa kobieta na drugą.- O nie! - zaprotestowała Giną.- Myślę, że Caroline tylko zachowuje pozory, a tak naprawdę buzujew niej namiętność.Przecież to naturalne przy kimśtakim jak lord Radford.%7ładna z dziewcząt nie zauważyła grymasu na twarzy Jessiki.Uśmiech Giny świadczył o tym, że pogrążyła się w erotycznych fantazjach, natomiast Caro-283line bolała nad tym, że znalazła się w tak niezręcznejsytuacji.Przez chwilę miała nawet ochotę wyznać całą prawdę, ale uznała, że przed rozmową z ojcem niema to najmniejszego sensu.Po co obarczać obie panie takimi problemami?- Dobrze, ale przyszłam, żeby porozmawiaćo czymś innym - podjęła ciotka.- Bardzo tęsknię zaLindą, Caro.Chciałabym wyjechać do Wiltshire tużpo balu.Masz już przecież rodziców, więc nie potrzebujesz przyzwoitki.Caroline spojrzała na nią ze zdziwieniem.Coś zaniepokoiło ją w tonie tej wypowiedzi, ale w tej chwili nie miała siły, żeby teraz się nad tym zastanawiać.- Bardzo żałuję, że już chcesz jechać, lecz oczywiścienie mogę cię zatrzymywać - rzekła w zamyśleniu.-Mam nadzieję, że będziesz tutaj częstym gościem.Tak częstym, jak śnieg w lipcu, pomyślała Jessica.- Oczywiście przyjadę na ślub - stwierdziła głośno.-Ale potem będziesz pewnie wolała być sama z mężem.Caroline w rozmarzeniu pomyślała o Richardzie.Tak, z nim mogła spędzić nawet długie lata na bezludnej wyspie.Widząc wyraz jej twarzy Jessica zmarszczyła brwi.Nie miała zamiaru niszczyć związku siostrzenicy.Jason i tak zapomni o rudowłosej przyjaciółce, kiedyokaże się, że ma piękną, młodą żonę.Najwyższy czaswycofać się, by móc w spokoju rozpamiętywać błędy młodości.- No tak, nic tu po mnie - mruknęła i podeszła dodrzwi.- Chcę się teraz położyć i wam radzę to samo [ Pobierz całość w formacie PDF ]