[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Był takprzejęty i przera\ony, \e ledwo rozumiałam, co mówi. Nic nie wiem. Akurat.Tak po prostu trup znalazł się w waszym szambie? Nie wiem, jak się tam znalazł. Serano przenosił wzrok z jednej twarzy na drugą.Galiano rzucał cień na Serano. Czego pan jeszcze nie wie Se�or? Nada.Niczego. Oczy  szczura skakały jak wróbel szukający bezpiecznej \erdzi.Galiano wydał z siebie znudzone westchnienie. Nie mam czasu na zabawę, Se�or Serano,ale zapamiętaj to sobie. postukał palcem w du\ą literę C w nazwie Cowboys. Gdy tylkoskończymy, ty i ja porozmawiamy sobie od serca.Serano potrząsnął głową, ale nic nie odpowiedział.Lord Vader przeniósł wzrok na koparkę.  Wszystko gra?  krzyknął Galiano.Xicay, rozmawiający z kierowcą, uniósł do góry kciuk.Wskazał na mnie, a potem nagmatwaninę sprzętu obok umundurowanego stra\nika.Gest zapinania zamka na klatce piersiowejznaczył, \e powinnam zapiąć kombinezon.Podniosłam kciuk.Galiano odwrócił się z powrotem do Serano. Ty dzisiaj nic nie robisz  powiedział spokojnie. Będziesz tutaj siedział. Postukałpalcem w koślawą sofę. I pamiętaj, \adnych komentarzy.Galiano zatoczył okrąg palcem nad jego głową. Vdmonos* [Vamonos  idziemy (przyp.red.)].Pośpieszyłam w kierunku skrzyni narzędziowej.Za moimi plecami dudniła koparka.Gdy wyciągnęłam kombinezon marki Tyvek i gumowe buty sięgające kolan, kierowcazmienił bieg i wykręcił.Usłyszałam metaliczny brzdęk.To wiadro spadło z łoskotem, uderzyło wziemię, nadłupując wysuniętą pokrywę, stoczyło się na lewą stronę i pozostało na boku.Zapachwilgotnej ziemi przenikał poranne powietrze.Wyciągnęłam dyktafon z walizki i podeszłam na skraj zbiornika.Jedno spojrzenie wystarczyło, \ebym poczuła skurcz \ołądka.Komora była przepełniona obrzydliwą ciemną cieczą pokrytą warstwą organicznej piany.Przez galaretowatą masę przebiegały miliony karaluchów.Galiano i Hern�ndez podeszli do mnie. Cerote* [Cerote  gówno (przyp.red.)]. Hern�ndez zasłonił usta dłonią.Galiano nie odezwał się ani słowem.Przełykając wolno ślinę, zaczęłam dyktować.Dzień.Godzina.Miejsce.Obecne osoby.Wiadro znowu zabrzęczało, po czym spadło.Zęby koparki wgryzły się płytko w ziemię,zluzowały się i ustąpiły.Udało się zdjąć drugą betonową pokrywę.Trzecią.Piątą.Powietrzewypełnił zapach zgnilizny i odór fekaliów.Podczas gdy wyciągano szczątki, dyktowałam ich opis i miejsce znalezienia.Xicay robiłzdjęcia.Nim minęło południe, zbiornik był całkowicie odkryty, a osiem betonowych pokrywutworzyło pokazny stosik.Dostrzegłam kość ramieniową tkwiącą w odpływie ściekowym pozachodniej stronie, tkaninę w południowowschodnim naro\niku, jakiś niebieski przedmiot i kilkakości dłoni unoszących się na powierzchni fekalnianej mazi. Szykować cię\arówkę?  zapytał Galiano, gdy skończyłam ostatnie nagranie. Niech podjedzie do zbiornika.Najpierw jednak muszę usunąć to, co jest widoczne iprzeszukać wierzchnią warstwę.Odwróciwszy się do Xicaya, dałam znak, \e ju\ czas, aby podał foliowy worek na ciało.Następnie podeszłam do skrzyni narzędziowej, wyjęłam maskę ratunkową i grube gumowerękawiczki.U\ywając długiej taśmy wodoszczelnej, zacisnęłam górne części moich butów nanogawkach kombinezonu.  Jak?  spytał Galiano, kiedy ponownie podeszłam do zbiornika.Podciągnęłam rękawice do łokci i podałam mu taśmę. Dios Mio  powiedział Hern�ndez. Potrzebujesz pomocy?  Galiano spytał bez entuzjazmu, gdy Hern�ndez obwiązywałrękawice na rękawach.Spojrzałam na jego garnitur, krawat i wyprasowaną białą koszulę. Jesteś nie dość elegancko ubrany. Krzyknij, kiedy będziesz mnie potrzebowała. Hern�ndez podszedł do skrzyninarzędziowej, ściągnął marynarkę i przerzucił ją przez otwartą pokrywę.Chocia\ nie było zagorąco, jego koszula była mokra od potu.Przez cienką bawełnę mogłam dostrzec zaryspodkoszulka.Galiano i ja obeszliśmy zbiornik w kierunku jego zachodniego końca.Se�or Serano przyglądał się nam z przejęciem jasnymi, szczurzymi oczami.Jego \ona ssałakosmyk włosów.Dołączył do nas asystent Xicaya.Trzymał w ręku worek na szczątki.Spytałam go o imię.Mario Colom.Powiedziałam Mario, aby poło\ył torbę na ziemi obok mnie, otworzył i wyło\yłczystym, białym papierem.Potem kazałam mu zało\yć rękawiczki i maskę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl