[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Pojawiło się coś nowego w sprawie? Coś, o czym powinnam wiedzieć?– Tak.Chcesz wiedzieć?– Zobaczyliśmy tylko kilka zwierząt.– Odwróciłam się.– Chcę zobaczyć ptaki.Tropikalne ptaki.Czy Owen nie ma ochoty na przejażdżkę karuzelą? Powiesz mi o tym później, Nate.– Oczywiście – odparł Nate.Przez resztę spaceru po zoo nie rozmawialiśmy o pozwie.Nate powiedział mi, jak Matt w czasach, kiedy pił i łamał prawo, zaplanował, żeby uwolnić stado ptaków.– Nienawidził zoo – powiedział Nate.– Naprawdę go nienawidził.Nigdy tam nie chodził.A jeśli ktoś o nim wspomniał… – Nate cicho gwizdnął.– W każdym razie ptaki znajdowały się w podobnym do tego zamknięciu.– Nate wskazał na siedlisko, mające być odwzorowaniem tropikalnych warunków.Śpiew ptaków unosił się w ciepłym powietrzu, a kolorowe upierzone ciała migały wśród roślin.– Woliera wyglądała dla wszystkich, poza Mattem, jak raj.Matt widział jedynie smutne ptaki, a potem… – Nate zaczął się śmiał.– O Boże.Potem próbował wygonić je na zewnątrz, ale oczywiście one nie chciały!Przestraszył je i zaczęły latać wokół z głośnym krzykiem.Naprawdę się wkurzył, kiedy wylatywały i za chwilę wracały z powrotem.Roześmiałam się, bez trudu wyobrażając sobie tę scenę.– Umiesz ciekawie opowiadać – powiedziałam.– Dziękuję.Wygląda na to, że mam agentkę, która spisze moje wspomnienia, co? – Poklepał mnie po ramieniu.– Chciałabym.– Westchnęłam.Nate sprowokował mnie do rozmowy o pracy oraz moim desperackim marzeniu, żeby awansować na agentkę.Dobrze było to z siebie wyrzucić, zwłaszcza że Nate był optymistą i mnie rozumiał.Przeciągałam wizytę w zoo tak długo, jak było to możliwe.Chcę jeszcze zobaczyć węże, powiedziałam, a potem: naprawdę chcę zobaczyć słonie.Prawda była taka, że nie chciałam rozmawiać o pozwie.Owen zasnął w ramionach Nate’a.Wtedy wiedziałam, że nastał czas pożegnać się z zoo.Poszliśmy do samochodu, który Nate wypożyczył.Gdy ułożył Owena na tylnym siedzeniu, wsiedliśmy do środka.– Za ciepło? – spytał Nate.– Za zimno?– Idealnie.No dobra, opowiedz mi o sprawie.– Mamy przełom, Hannah.Myślę, że powinno cię to zainteresować.– Nate mówił ściszonym głosem, ponieważ Owen spał.– Wiesz, że chcieliśmy pozwać też osobę, która opublikowała książkę, prawda?Skinęłam.– I potem nagle Dotknięcie Nocy zniknęło z internetu.Dystrybutorzy powinni mieć rejestr.Ale – Nate podniósł palec i się uśmiechnął.– Shapiro zatrudnił komputerowca, żeby trochę powęszył.– Nate otworzył schowek i wyciągnął z niego dokumenty.– Koleś wyszukał dla nas adresy IP powiązane z Dotknięciem Nocy, stronę, na której według nas książka została pierwotnie opublikowana, i inne strony, które ją udostępniły lub zamieściły recenzje.Cały czas przewija się ten sam numer IP.– Nate, mów do mnie normalnym językiem.– Słuchaj dalej.Nasz anonimowy wydawca nie zna się na internecie.Nie zrobił nic, żeby ukryć swój adres IP, zero serwerów pośredniczących, zero ochrony prywatności domeny.– Nate uśmiechnął się, jakby był prawdziwym detektywem.– Nasz komputerowiec prześledził historię przeglądania u najczęściej pojawiających się IP.Jeden z nich jest bardzo ciekawy.Ten sam adres IP jest powiązany z adresem mejlowym – wskazał na dokumenty – i z domeną, która „przypadkowo” jest blogiem i zachwyca się Dotknięciem Nocy.Ten sam adres IP regularnie szuka informacji o książce, sprawdza jej miejsce na listach bestsellerów.To prawie pewne, Hannah.To nasza dziewczyna.Dziewczyna?! Oddech uwiązł mi w gardle.Nate podał mi dokumenty.Na pierwszej stronie znajdował się tekst, ciągi liczb i dane ICANN.Nic mi to nie mówiło.Druga strona była wydrukiem bloga melaniereads.com.Na górze strony znajdował się czarno-biały banner z wizerunkiem kilku męskich torsów oraz różowy napis: „Melanie Reads”.Podtytuł bloga brzmiał: „Przepisy, recenzje seksownych książek, taniec i wszystko to, co kocha Mel!”Przejrzałam recenzję Dotknięcia Nocy.Autorka zachwycała się namiętnym seksem i wciągającą fabułą.Westchnęłam.– Wiesz, Nate, recenzje tego typu można znaleźć wszędzie w internecie.– Tak, ale nie piszą ich użytkownicy, którzy mają także konto na The Mystic Tavern, stronie, na której…– Wiem, wiem.– Ani użytkownicy, którzy sprawdzają kilkanaście razy dziennie miejsce książki na listach bestsellerów, Hannah.To właśnie ona.Spojrzałam na kolejną stronę i zamarłam.To właśnie ona.Kim jest ona? Wpatrywałam się w wydruk profilu Melanie.– Nie wierzę – szepnęłam.– Wiem, wygląda bardzo młodo.Wybuchłam histerycznym śmiechem.Melanie.Alexis Stromgard.„Prywatny szofer” Matta patrzyła na mnie ze strony [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.– Pojawiło się coś nowego w sprawie? Coś, o czym powinnam wiedzieć?– Tak.Chcesz wiedzieć?– Zobaczyliśmy tylko kilka zwierząt.– Odwróciłam się.– Chcę zobaczyć ptaki.Tropikalne ptaki.Czy Owen nie ma ochoty na przejażdżkę karuzelą? Powiesz mi o tym później, Nate.– Oczywiście – odparł Nate.Przez resztę spaceru po zoo nie rozmawialiśmy o pozwie.Nate powiedział mi, jak Matt w czasach, kiedy pił i łamał prawo, zaplanował, żeby uwolnić stado ptaków.– Nienawidził zoo – powiedział Nate.– Naprawdę go nienawidził.Nigdy tam nie chodził.A jeśli ktoś o nim wspomniał… – Nate cicho gwizdnął.– W każdym razie ptaki znajdowały się w podobnym do tego zamknięciu.– Nate wskazał na siedlisko, mające być odwzorowaniem tropikalnych warunków.Śpiew ptaków unosił się w ciepłym powietrzu, a kolorowe upierzone ciała migały wśród roślin.– Woliera wyglądała dla wszystkich, poza Mattem, jak raj.Matt widział jedynie smutne ptaki, a potem… – Nate zaczął się śmiał.– O Boże.Potem próbował wygonić je na zewnątrz, ale oczywiście one nie chciały!Przestraszył je i zaczęły latać wokół z głośnym krzykiem.Naprawdę się wkurzył, kiedy wylatywały i za chwilę wracały z powrotem.Roześmiałam się, bez trudu wyobrażając sobie tę scenę.– Umiesz ciekawie opowiadać – powiedziałam.– Dziękuję.Wygląda na to, że mam agentkę, która spisze moje wspomnienia, co? – Poklepał mnie po ramieniu.– Chciałabym.– Westchnęłam.Nate sprowokował mnie do rozmowy o pracy oraz moim desperackim marzeniu, żeby awansować na agentkę.Dobrze było to z siebie wyrzucić, zwłaszcza że Nate był optymistą i mnie rozumiał.Przeciągałam wizytę w zoo tak długo, jak było to możliwe.Chcę jeszcze zobaczyć węże, powiedziałam, a potem: naprawdę chcę zobaczyć słonie.Prawda była taka, że nie chciałam rozmawiać o pozwie.Owen zasnął w ramionach Nate’a.Wtedy wiedziałam, że nastał czas pożegnać się z zoo.Poszliśmy do samochodu, który Nate wypożyczył.Gdy ułożył Owena na tylnym siedzeniu, wsiedliśmy do środka.– Za ciepło? – spytał Nate.– Za zimno?– Idealnie.No dobra, opowiedz mi o sprawie.– Mamy przełom, Hannah.Myślę, że powinno cię to zainteresować.– Nate mówił ściszonym głosem, ponieważ Owen spał.– Wiesz, że chcieliśmy pozwać też osobę, która opublikowała książkę, prawda?Skinęłam.– I potem nagle Dotknięcie Nocy zniknęło z internetu.Dystrybutorzy powinni mieć rejestr.Ale – Nate podniósł palec i się uśmiechnął.– Shapiro zatrudnił komputerowca, żeby trochę powęszył.– Nate otworzył schowek i wyciągnął z niego dokumenty.– Koleś wyszukał dla nas adresy IP powiązane z Dotknięciem Nocy, stronę, na której według nas książka została pierwotnie opublikowana, i inne strony, które ją udostępniły lub zamieściły recenzje.Cały czas przewija się ten sam numer IP.– Nate, mów do mnie normalnym językiem.– Słuchaj dalej.Nasz anonimowy wydawca nie zna się na internecie.Nie zrobił nic, żeby ukryć swój adres IP, zero serwerów pośredniczących, zero ochrony prywatności domeny.– Nate uśmiechnął się, jakby był prawdziwym detektywem.– Nasz komputerowiec prześledził historię przeglądania u najczęściej pojawiających się IP.Jeden z nich jest bardzo ciekawy.Ten sam adres IP jest powiązany z adresem mejlowym – wskazał na dokumenty – i z domeną, która „przypadkowo” jest blogiem i zachwyca się Dotknięciem Nocy.Ten sam adres IP regularnie szuka informacji o książce, sprawdza jej miejsce na listach bestsellerów.To prawie pewne, Hannah.To nasza dziewczyna.Dziewczyna?! Oddech uwiązł mi w gardle.Nate podał mi dokumenty.Na pierwszej stronie znajdował się tekst, ciągi liczb i dane ICANN.Nic mi to nie mówiło.Druga strona była wydrukiem bloga melaniereads.com.Na górze strony znajdował się czarno-biały banner z wizerunkiem kilku męskich torsów oraz różowy napis: „Melanie Reads”.Podtytuł bloga brzmiał: „Przepisy, recenzje seksownych książek, taniec i wszystko to, co kocha Mel!”Przejrzałam recenzję Dotknięcia Nocy.Autorka zachwycała się namiętnym seksem i wciągającą fabułą.Westchnęłam.– Wiesz, Nate, recenzje tego typu można znaleźć wszędzie w internecie.– Tak, ale nie piszą ich użytkownicy, którzy mają także konto na The Mystic Tavern, stronie, na której…– Wiem, wiem.– Ani użytkownicy, którzy sprawdzają kilkanaście razy dziennie miejsce książki na listach bestsellerów, Hannah.To właśnie ona.Spojrzałam na kolejną stronę i zamarłam.To właśnie ona.Kim jest ona? Wpatrywałam się w wydruk profilu Melanie.– Nie wierzę – szepnęłam.– Wiem, wygląda bardzo młodo.Wybuchłam histerycznym śmiechem.Melanie.Alexis Stromgard.„Prywatny szofer” Matta patrzyła na mnie ze strony [ Pobierz całość w formacie PDF ]