[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Zaintrygowany obserwował Nataszę, po cichutku podchodzącą do okna. To miłe miasto.Oczywiście i tu są czasem problemy.- Nie słyszałeś o kobiecie, która uciekła z zakładu dla obłąkanych? Jakiego zakładu? Nie, chyba nie. Policja to ukrywa.Wiedzą, że kręci się po okolicy, ale nie chcąwywoływać paniki. Natasza zapaliła latarkę, którą wyjęła z szuflady, i skinęłagłową. Jest obłąkana i porywa małe dzieci, zwłaszcza chłopców.Pózniej ichtorturuje.Przy pełni księżyca skrada się i zanim zdążą krzyknąć, chwyta zagardło.Mówiąc to, cały czas zapalała i gasiła latarkę.Nagle podświetliła sobietwarz i przycisnęła ją do szyby.Rozległy się przerażone okrzyki i tupot nóg. Chłopcy Freedmontów  wyjaśniła. W zeszłym roku powiesili nadrzwiach Annie zdechłego szczura. Myślę, że tym razem nie będą mieli na to ochoty. Szkoda, że nie widziałeś ich min. Natasza aż się popłakała ześmiechu. Myślę, że ich serca zaczną znowu bić, dopiero gdy znajdą się zgłową pod kołdrą. Nie zapomną tego święta duchów. Każde dziecko powinno się raz tak przestraszyć, żeby zapamiętać to dokońca życia. Podświetliła od dołu twarz. Co o tym myślisz? Jest za pózno, by wystraszyć mnie na dobre. Wziął latarkę i odłożył ją na bok. Czas, by sprawdzić, co jest złudzeniem, a co realne.ROZDZIAA �SMYByło to aż nazbyt realne, boleśnie realne.Dotknięcie jego ust sprawiało,że zaczynała go pragnąć.Czas i miejsce nie odgrywały roli.Mogły być iluzją.Ale on nią nie był.Pożądanie też nie było iluzją.Czuła iskrę przeskakującąmiędzy nimi, gdy tylko ich usta się spotykały.Nie, to nie będzie proste.Wiedziała od pierwszej chwili  od momentu,gdy pierwszy raz go dotknęła, gdy pierwszy raz go poczuła  że cokolwiekwydarzy się między nimi, nie będzie proste.Tym bardziej że tego chciała.Alenie chciała, by powtórzyło się to, co już kiedyś przeżyła.Nie z nim.I nigdy więcej.Objęła go, ulegając wpływowi chwili.Tej nocy nie będzie ani przeszłości,ani przyszłości.Tylko ten moment uchwycony obiema rękami, tu i teraz.Przywarli do siebie, kierowani tą samą potrzebą, tym samym pragnieniemi pożądaniem.W mdłym świetle nocnej lampki ich postaci rzucały na ścianęjeden cień.Poruszający się, by już za chwilę zastygnąć w bezruchu.Zaprotestowała nieśmiało, gdy zamknął ją w ramionach.Powiedziała, żenie chce, by ją brano, i tak też myślała.Ale gdy tylko przytulił ją, poczuła, żejest kochana.W przypływie wdzięczności przycisnęła usta do jego szyi.Kiedyniósł ją do sypialni, poddała mu się całkowicie.Było ciemno, tylko księżyc rozświetlał pokój.Blask padał przez cienkiezasłony niczym kochanek wkradający się przez okno.Jej kochanek w milczeniupostawił ją na podłodze przy łóżku.Milczał.To milczenie było wymowniejszeniż słowa.Tyle razy to sobie wyobrażał.A teraz to, co wydawało mu się niemożliwe, stało się rzeczywistością.Obraz był jasny i żywy.Widział ją zburzą loków okalających twarz, z ciemnymi oczami i złocistą skórą.W swojejwyobrazni widział jeszcze dużo, dużo więcej.Wyciągnął rękę i rozwiązał wstążkę, którą wplotła we włosy.Czekała.Nie spuszczając z niej wzroku, rozwiązywał kolejne wstążki  szafirowe,szmaragdowe, bursztynowe.Uśmiechnęła się.Delikatnie rozchylił jej suknię iprzycisnął wargi do nagiego ramienia.Westchnęła i zadrżała.Chwyciła go za koszulę i gwałtownym ruchemściągnęła.Poczuła pod palcami gładką, napiętą skórę.Przesunęła dłonie wzdłużmuskularnych ramion i popatrzyła mu w oczy.Pociemniały z namiętności ipożądania.Musiał walczyć ze sobą, by nie poszarpać na niej sukni, usuwającwszystkie dzielące ich bariery i biorąc to, co mogła mu ofiarować.Niewstrzymywałaby go.Czytał to z jej oczu.Było w nich wyzwanie połączone zprzyzwoleniem i niewypowiedzianą tęsknotą.Ale przecież coś jej przyrzekł.I choć domagała się, żeby złamał obietnicę,miał zamiar jej dotrzymać.Czekają romantyczne przeżycie, na tyle, na ilebędzie jej to w stanie zaoferować.Zmuszając się do cierpliwości, pomału rozpinał guziki jej sukni.Błądziławargami po jego piersi, delikatnie zsuwała mu spodnie.Gdy wreszcie sukniaznalazła się na podłodze, pocałował ją, długo i namiętnie.Odchyliła się i poczuła zawrót głowy.Pokój zawirowałjej przed oczami.Gdy podniósł do ust jej dłonie, zadzwięczały srebrnebransolety.Nie wierzył własnym oczom.Była piękniejsza niż przypuszczał.Wydawało mu się, że nie wytrzyma tego widoku.To było więcej, niżmężczyzna może znieść. Powoli podniosła ręce i ściągnęła prześwitującą czerwoną koszulkę.Stałaprzed nim naga, oświetlona promieniami księżyca.Podniecająca, egzotyczna,pełna erotyzmu.Po chwili znowu podniosła ręce, tym razem do niego. Pragnę cię  szepnęła.Ich ciała zetknęły się, jęknęli.Usta dotknęły ust, pożądanie spotkało się zpożądaniem i wymknęło wszelkiej kontroli.To było nieuchronne.Cierpliwość się skończyła.Zbyt długo czekał na tęchwilę.Rozbudziła w nim od dawna uśpiony głód.Chciał wszystkiego, czymbyła, co miała.Zanim zdążył zażądać, dała.Gdy opadli na łóżko, ich ręcegorączkowo szukały tego, co mogły dać i wziąć.Czy kiedykolwiek mógł się spodziewać takich wrażeń? Wszystko w niejbyło cudowne.Smakowała jak miód zmieszany z winem.Jej skóra pachniałajesiennymi różami.Wyprężyła się, poddając jego pocałunkom.Krzyczała, gdy badał ustamikażdy zakątek jej ciała.Przyciskała do niego swoje drobne smukłe ciało.Nagleznalazła się nad nim i teraz to ona przejęła inicjatywę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl
  • p") ?>