[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.VanDyke rzuciłsię w tę stronę, nurkując w głąb przez przejrzystą czarną wodę, do miejsca, gdzie niczymkrwawa gwiazda leżał amulet.Tate widziała, jak VanDyke podniósł naszyjnik, zauważyła zamykające się na nimzachłanne dłonie.Delikatne czerwone światło zaczęło przesączać się między jego palcami,kolor pogłębiał się i coraz bardziej ciemniał.To była kapiąca krew.VanDyke odwrócił głowę i spojrzał na Tate tryumfalnie.Nie odrywał od niej wzroku.Potem nagle zaczął krzyczeć.- Odzyskuje przytomność.No, Rudowłosa, wracaj.Szarpana gwałtownymi nudnościami, usłyszała niespokojny głos Matthew.Poczułatwarde drewno pokładu, podtrzymujące jej głowę ogromne dłonie i spływające na niąstrumienie wody.- Matthew.- Nie próbuj nic mówić.Chryste, gdzie ten cholerny koc?- Tutaj, tu.- Marla z ogromną wprawą i spokojem okryła córkę.- Już wszystko wporządku, kochanie, tylko leż spokojnie.- VanDyke.- Wszystko w porządku.Matthew zerknął w miejsce, gdzie uzbrojony w kij LaRue pilnował podtopionegoVanDyke'a, który siedział bezwładnie i przez cały czas cicho się śmiał.- Amulet.- Jezu, ona wciąż ma go na szyi.- Matthew zdjął go drżącą ręką.- Nawet niezauważyłem.- Byłeś zajęty ratowaniem jej życia.Ray z prawdziwą ulgą zacisnął mocno powieki.Kiedy Matthew wyciągnął Tate zwody, Ray był pewien, że jego jedynaczka nie żyje.- Co się stało? - Tate w końcu znalazła na tyle siły, by otworzyć oczy.Zobaczyła krągpochylonych nad nią zmartwionych twarzy.- Boże, wszystko mnie boli.- Po prostu przez chwilę bądz cicho.Jej zrenice wyglądają całkiem normalnie.Nietrzęsie się.- Szok może przyjść z opóznieniem.Sądzę, że powinniśmy zdjąć z niej mokre ubraniei wsadzić ją do łóżka.- Marla zagryzła wargę i dotknęła czoła Tate, by sprawdzić, czy nie magorączki.- Zaparzę ci herbatę rumiankową.- W porządku.- Nieco oszołomiona Tate uśmiechnęła się.- Mogę wstać? Mamroczącprzekleństwo, Matthew podniósł ją razem z kocem.- Położę ją do łóżka.- Zatrzymał się na chwilę, by po raz ostatni zerknąć naVanDyke'a.- LaRue, wez Bucka, odwiezcie tego typa na Nevis i oddajcie go w ręce gliniarzy.Tate zerknęła na niego z zainteresowaniem.- Czemu on się śmieje?- Od chwili gdy Ray go wyłowił, nie robi nic innego.Zmieje się i mamrocze oczarownicach płonących w wodzie.Chodz, wez gorącą kąpiel.- Dobrze.Był cierpliwy.Przygotował kąpiel i rozmasował Tate plecy.Nawet sam umył jejwłosy.Potem ją wytarł, wsadził w nocną koszulę oraz szlafrok i położył do łóżka.- Jeszcze się do tego przyzwyczaję - mruknęła, opierając wciąż lekką głowę ospulchnione poduszki i sącząc herbatę przyniesioną przez matkę.- Zostań w łóżku - rozkazała Marla, poprawiając jej koc.Zerknęła na Matthew.- Raypopłynął na Nevis.Nie chciał spuścić VanDyke'a z oczu, póki nie zamkną go w celi.Mam cidać znać, gdy wrócą?- Za chwilę przyjdę.Marla jedynie uniosła brew.Czuła, że Tate stoi przed koniecznością zażegnanianastępnego kryzysu.- Chyba zaparzę ogromny dzbanek kawy.Odpoczywaj kochanie.- Pocałowała Tate wczoło i cicho zamknęła za sobą drzwi.- To cudowna kobieta, prawda? - zaczęła Tate.- Niezależnie od sytuacji, nic nie jest wstanie wytrącić jej z równowagi.- Tymczasem ciebie czeka odkrycie, co jest w stanie poprawić jankesowi zły humor.Coś ty, do diabła, zrobiła?Skrzywiła się.- Właściwie nie wiem.Wszystko działo się tak szybko.- Nie oddychałaś.- Złapał jej brodę napiętymi i drżącymi palcami.- Kiedy cięwyłowiłem, nie oddychałaś.- Nie pamiętam.Wszystko, co nastąpiło, kiedy wskoczyłam do wody, poplątało mi sięi wydaje się nieco surrealistyczne.- Skoczyłaś za nim - powiedział Matthew, oddzielając każde słowo.- Nie miałam zamiaru - wyjaśniła szybko.- Wrzuciłam amulet do morza.Liczyłam nato, że VanDyke, zamiast mnie zastrzelić, skoczy za Klątwą Angeliki.Wymaltretowane serce Matthew ponownie przestało bić.- Miał rewolwer?- Tak.- Czuła, że jej myśli znowu zaczynają się rozpływać, usiłowała się więcskoncentrować.- Musiał zgubić go w wodzie.Miałam za chwilę zejść do swojej kajuty.-Delikatnie ujęła dłoń Matthew.- Nagle pojawił się VanDyke.Stanął tuż za mną, Matthew, iprzystawił mi do pleców rewolwer.Widocznie nadszedł od prawej burty.Prawdopodobniejego ekwipunek wciąż wisi na drabinie.Nie mogłam cię zawołać, Matthew.Zabiłby naswszystkich.Starając się zdobyć na jak największy spokój, opowiedziała mu, co zaszło napokładzie.- Zdjęłam naszyjnik - szepnęła i zamknęła oczy, próbując przypomnieć sobie tę scenę.Grę świateł i cieni.Kamień pulsujący w jej dłoni jak serce.- Nawet się nie zastanawiałam.Po prostu go wyrzuciłam.VanDyke przebiegł obokmnie i nie oglądając się na nic, wskoczył do wody.- Dlaczego, do diabła, ty też to zrobiłaś? Przecież byłem o krok, Rudowłosa.- Wiem.Nie potrafię ci tego wyjaśnić.W jednym momencie myślałam: zawołałamMatthew , a w drugim byłam już w wodzie.Nawet nurkując, doszłam do wniosku, że to niema sensu.Nie mogłam się jednak powstrzymać.Dopadłam VanDyke'a, walczyliśmy.Ponownie zamknęła oczy, by dokładniej to sobie przypomnieć.- Pamiętam, że byliśmy tuż pod powierzchnią wody.Brakowało mi powietrza,zdawałam sobie sprawę, że za chwilę mnie utopi.Potem nagle pojawiło się światło.- Chryste.- Przeczesał palcami włosy.- Przeżyłaś to, czego doświadczają ludzieumierający? Białe światło, tunel, tego typu rzeczy?Otworzyła oczy, zdumiona w takim samym stopniu jak on.- Nie, ale to było równie dziwne.Musiałam mieć halucynacje.Zobaczyłam błysk,okazało się, że to naszyjnik.Leżał na idealnie białym piasku.Widziałam amulet tak wyraznie,jak teraz ciebie.Wiem, że to niemożliwe, ale naprawdę tak było.VanDyke też go dostrzegł.- Wierzę ci - szepnął Matthew.- Mów dalej.- Zobaczyłam, że VanDyke zanurkował po naszyjnik.Ja w tym czasie po prostuunosiłam się w wodzie.- Gdy ściągnęła brwi, między nimi pojawiła się delikatna kreseczka.-Zupełnie jakbym musiała tam być, jakbym musiała to obserwować [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.VanDyke rzuciłsię w tę stronę, nurkując w głąb przez przejrzystą czarną wodę, do miejsca, gdzie niczymkrwawa gwiazda leżał amulet.Tate widziała, jak VanDyke podniósł naszyjnik, zauważyła zamykające się na nimzachłanne dłonie.Delikatne czerwone światło zaczęło przesączać się między jego palcami,kolor pogłębiał się i coraz bardziej ciemniał.To była kapiąca krew.VanDyke odwrócił głowę i spojrzał na Tate tryumfalnie.Nie odrywał od niej wzroku.Potem nagle zaczął krzyczeć.- Odzyskuje przytomność.No, Rudowłosa, wracaj.Szarpana gwałtownymi nudnościami, usłyszała niespokojny głos Matthew.Poczułatwarde drewno pokładu, podtrzymujące jej głowę ogromne dłonie i spływające na niąstrumienie wody.- Matthew.- Nie próbuj nic mówić.Chryste, gdzie ten cholerny koc?- Tutaj, tu.- Marla z ogromną wprawą i spokojem okryła córkę.- Już wszystko wporządku, kochanie, tylko leż spokojnie.- VanDyke.- Wszystko w porządku.Matthew zerknął w miejsce, gdzie uzbrojony w kij LaRue pilnował podtopionegoVanDyke'a, który siedział bezwładnie i przez cały czas cicho się śmiał.- Amulet.- Jezu, ona wciąż ma go na szyi.- Matthew zdjął go drżącą ręką.- Nawet niezauważyłem.- Byłeś zajęty ratowaniem jej życia.Ray z prawdziwą ulgą zacisnął mocno powieki.Kiedy Matthew wyciągnął Tate zwody, Ray był pewien, że jego jedynaczka nie żyje.- Co się stało? - Tate w końcu znalazła na tyle siły, by otworzyć oczy.Zobaczyła krągpochylonych nad nią zmartwionych twarzy.- Boże, wszystko mnie boli.- Po prostu przez chwilę bądz cicho.Jej zrenice wyglądają całkiem normalnie.Nietrzęsie się.- Szok może przyjść z opóznieniem.Sądzę, że powinniśmy zdjąć z niej mokre ubraniei wsadzić ją do łóżka.- Marla zagryzła wargę i dotknęła czoła Tate, by sprawdzić, czy nie magorączki.- Zaparzę ci herbatę rumiankową.- W porządku.- Nieco oszołomiona Tate uśmiechnęła się.- Mogę wstać? Mamroczącprzekleństwo, Matthew podniósł ją razem z kocem.- Położę ją do łóżka.- Zatrzymał się na chwilę, by po raz ostatni zerknąć naVanDyke'a.- LaRue, wez Bucka, odwiezcie tego typa na Nevis i oddajcie go w ręce gliniarzy.Tate zerknęła na niego z zainteresowaniem.- Czemu on się śmieje?- Od chwili gdy Ray go wyłowił, nie robi nic innego.Zmieje się i mamrocze oczarownicach płonących w wodzie.Chodz, wez gorącą kąpiel.- Dobrze.Był cierpliwy.Przygotował kąpiel i rozmasował Tate plecy.Nawet sam umył jejwłosy.Potem ją wytarł, wsadził w nocną koszulę oraz szlafrok i położył do łóżka.- Jeszcze się do tego przyzwyczaję - mruknęła, opierając wciąż lekką głowę ospulchnione poduszki i sącząc herbatę przyniesioną przez matkę.- Zostań w łóżku - rozkazała Marla, poprawiając jej koc.Zerknęła na Matthew.- Raypopłynął na Nevis.Nie chciał spuścić VanDyke'a z oczu, póki nie zamkną go w celi.Mam cidać znać, gdy wrócą?- Za chwilę przyjdę.Marla jedynie uniosła brew.Czuła, że Tate stoi przed koniecznością zażegnanianastępnego kryzysu.- Chyba zaparzę ogromny dzbanek kawy.Odpoczywaj kochanie.- Pocałowała Tate wczoło i cicho zamknęła za sobą drzwi.- To cudowna kobieta, prawda? - zaczęła Tate.- Niezależnie od sytuacji, nic nie jest wstanie wytrącić jej z równowagi.- Tymczasem ciebie czeka odkrycie, co jest w stanie poprawić jankesowi zły humor.Coś ty, do diabła, zrobiła?Skrzywiła się.- Właściwie nie wiem.Wszystko działo się tak szybko.- Nie oddychałaś.- Złapał jej brodę napiętymi i drżącymi palcami.- Kiedy cięwyłowiłem, nie oddychałaś.- Nie pamiętam.Wszystko, co nastąpiło, kiedy wskoczyłam do wody, poplątało mi sięi wydaje się nieco surrealistyczne.- Skoczyłaś za nim - powiedział Matthew, oddzielając każde słowo.- Nie miałam zamiaru - wyjaśniła szybko.- Wrzuciłam amulet do morza.Liczyłam nato, że VanDyke, zamiast mnie zastrzelić, skoczy za Klątwą Angeliki.Wymaltretowane serce Matthew ponownie przestało bić.- Miał rewolwer?- Tak.- Czuła, że jej myśli znowu zaczynają się rozpływać, usiłowała się więcskoncentrować.- Musiał zgubić go w wodzie.Miałam za chwilę zejść do swojej kajuty.-Delikatnie ujęła dłoń Matthew.- Nagle pojawił się VanDyke.Stanął tuż za mną, Matthew, iprzystawił mi do pleców rewolwer.Widocznie nadszedł od prawej burty.Prawdopodobniejego ekwipunek wciąż wisi na drabinie.Nie mogłam cię zawołać, Matthew.Zabiłby naswszystkich.Starając się zdobyć na jak największy spokój, opowiedziała mu, co zaszło napokładzie.- Zdjęłam naszyjnik - szepnęła i zamknęła oczy, próbując przypomnieć sobie tę scenę.Grę świateł i cieni.Kamień pulsujący w jej dłoni jak serce.- Nawet się nie zastanawiałam.Po prostu go wyrzuciłam.VanDyke przebiegł obokmnie i nie oglądając się na nic, wskoczył do wody.- Dlaczego, do diabła, ty też to zrobiłaś? Przecież byłem o krok, Rudowłosa.- Wiem.Nie potrafię ci tego wyjaśnić.W jednym momencie myślałam: zawołałamMatthew , a w drugim byłam już w wodzie.Nawet nurkując, doszłam do wniosku, że to niema sensu.Nie mogłam się jednak powstrzymać.Dopadłam VanDyke'a, walczyliśmy.Ponownie zamknęła oczy, by dokładniej to sobie przypomnieć.- Pamiętam, że byliśmy tuż pod powierzchnią wody.Brakowało mi powietrza,zdawałam sobie sprawę, że za chwilę mnie utopi.Potem nagle pojawiło się światło.- Chryste.- Przeczesał palcami włosy.- Przeżyłaś to, czego doświadczają ludzieumierający? Białe światło, tunel, tego typu rzeczy?Otworzyła oczy, zdumiona w takim samym stopniu jak on.- Nie, ale to było równie dziwne.Musiałam mieć halucynacje.Zobaczyłam błysk,okazało się, że to naszyjnik.Leżał na idealnie białym piasku.Widziałam amulet tak wyraznie,jak teraz ciebie.Wiem, że to niemożliwe, ale naprawdę tak było.VanDyke też go dostrzegł.- Wierzę ci - szepnął Matthew.- Mów dalej.- Zobaczyłam, że VanDyke zanurkował po naszyjnik.Ja w tym czasie po prostuunosiłam się w wodzie.- Gdy ściągnęła brwi, między nimi pojawiła się delikatna kreseczka.-Zupełnie jakbym musiała tam być, jakbym musiała to obserwować [ Pobierz całość w formacie PDF ]