[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ciagnely tak mocno, ze uniosly jaw powietrze.Bonnie byla przytomna, ale nie krzyczala.Nie wydala zadnego dzwieku, zeby niezwracac na siebie uwagi.Elena uswiadomila sobie - z miloscia i przerazeniem - dlaczego jejprzyjaciolka milczy.Nie chciala przeszkadzac wazniejszym graczom w ich potyczce.Drzewa-ludzie odchylili sie.Twarz Bonnie wykrzywil grymas bolu.Elena musiala zlapac Misao.Potrzebowala lisiego klucza, by uwolnicStefano, a tylko Misao albo Shinichi mogli jej powiedziec, gdzie szukacjego polowek Uniosla wzrok i zauwazyla, ze zaczyna sie przejasniac, niebo z czarnego stalo sieciemnoszare - nie wydawalo sie jednak przychylne.Spojrzala w dol.Misao oddalala sie.JezeliElena pozwoli jej uciec.Kochala Stefano.Ale Bonnie.Bonnie byla jej przyjaciolka, odkadpamietala.Przyszedl jej do glowy plan B.Damon walczyl z Shinichim, a przynajmniej probowal.Shinichi jednak za kazdym razem unikal jegociosu.Sam natomiast bez trudu trafial w cel.Twarz Damona byla nie do poznania pod warstwa krwi.- Wez kij! - krzyczala Misao przenikliwym, ale juz nie dziecinnym glosem.- Wy, mezczyzni, idioci,zawsze myslicie tylko o piesciach!Shinichi jedna reka wyrwal kolumienke balustrady.Byl naprawdesilny.Damon usmiechnal sie spokojnie.Zamierzal rozkoszowac sie walkado samego konca, nie zwracajac uwagi na mniejsze ani wieksze rany.- Damon, spojrz w dol! - przerwala mu zabawe Elena.Jej glos z trudem przebijal sie przezotaczajaca ja kakofonie piskow, krzykow i szlochow.- Damon! Popatrz w dol! Bonnie!Dotad nic nie bylo w stanie zwrocic uwagi Damona, zdeterminowanego, by dowiedziec sie, gdzieKitsune wiezil jego brata - albo zabic Shinichiego, probujac.170Teraz, ku zaskoczeniu Eleny, odwrocil sie natychmiast.Spojrzal w strone Bonnie.- Klatka - zawolal Shinichi.- Zrobcie mi klatke!Ze wszystkich stron wyrosly galezie, zamykajac jego i Damona w malym zamknietym swiecie.Drzewce odchylily sie jeszcze troche, ciagnac za rece i nogi Bonnie.Wbrew sobie dziewczynazaczela krzyczec.- Widzisz? - rozesmial sie Kitsune.- Wszyscy twoi przyjaciele zginaw meczarniach.Pojedynczo, zalatwimy was wszystkich.Damon na te slowa wpadl w prawdziwyszal.Poruszal sie zwinnie jak pantera i szybko jak tanczacy plomien, jak niezwykle zwierze orefleksie duzo szybszym niz lisie zmysly Shinichiego.W jego dloni pojawil siemiecz, bez watpienia dostarczony przez magie klucza Kitsune.Przecialdrewniane kraty, zanim galezie zdazyly go oplatac.Damon w jednej chwili znalazl sie na zewnatrz,przelatujac przez balustrade po raz drugi tej nocy.Tym razem jednak nic nie zaklocilo jegorownowagi.Nie tylko nic sobie nie zlamal, ale wyladowal z gracja wielkiego kota tuz obok Bonnie.Elena zdazyla zauwazyc tylko stalowa smuge w powietrzu, gdy jego miecz uwalnial dziewczyne.Apotem na ziemie spadly rowno uciete, podobne do palcow czubki galezi.W kolejnej sekundzie Damon podniosl Bonnie, zeskoczyl z oltarza i zniknal w cieniu za budynkiem.Elena wypuscila powietrze i wrocila do Misao.Jej serce bilo jednak szybciej i mocniej,przepelnione radoscia, duma i wdziecznoscia, kiedy zsuwala sie po galeziach, rozdzierajac sobieskore ostrymi iglami.Juz po chwili trzymala mocno za skore na lisim karku.Misao zawyla jakzwierze i wbila zeby w dlon Eleny.Dziewczyna przygryzla warge do krwi, by nie krzyknac z bolu.Zgin, przepadnij, obroc sie w gnoj i proch, szeptalo do jej ucha drzewo.Twoj gatunek jest pasza dlamojego.Glos byl niski, zlowrogi i bardzo, bardzo przerazajacy.Elena zareagowala instynktownie.Odbila sie mocno od galezi, a zlote skrzydla rozprostowaly sie iuniosly ja nad oltarz.Podciagnela parskajacy wsciekle lisi pysk do twarzy, ale nie za blisko.- Gdzie sa dwie czesci klucza? - zapytala.- Powiedz mi albo obetne ci kolejny ogon.Przysiegam, zeto zrobie.Nie ludz sie, tracisz nie tylko godnosc, prawda? W twoich ogonach znajduje sie twoja moc.Jakby to bylo stracic je wszystkie?171- Calkiem jak byc czlowiekiem; nie liczac ciebie, wiedzmo.- Misao rozesmiala sie, parskajacjeszcze glosniej.- Odpowiedz na pytanie!- Jakbys mogla zrozumiec moja odpowiedz.Gdybym ci powiedziala, ze jedna jest wewnatrzsrebrnego slowiczego instrumentu, to czy cos z tego bedziesz wiedziec?- Moglabym, gdybys wyjasnila!- Gdybym ci powiedziala, ze jedna jest zakopana pod sala balowa w Blodwedd, czy potrafilabys jaznalezc? -Rozesmiala sie ponownie, udzielajac tych wskazowek, ktore prowadzily donikad.- Czy to jest twoja odpowiedz?- Nie! - krzyknela Misao i kopnela lapami jak pies grzebiacy w ziemi.Tyle ze ziemia byl w tymprzypadku brzuch Eleny.Pazury przemienily jej koszule w postrzepione lachmany.- Ostrzegalam cie.Przestan ze mna igrac! - zawolala Elena.Lewareka, obolala ze zmeczenia, podniosla lisa wyzej.Przysunela nozyce, ktore trzymala w prawej, doogonow.- Gdzie jest pierwsza czesc klucza?- Sama poszukaj! Masz do przetrzasniecia tylko caly swiat i jeszcze troche.- Kitsune znowzaatakowala jej gardlo, Elena uchylila sie, ale biale kly zahaczyly ojej skore.Z wysilkiem podniosla Misao jeszcze wyzej.- Ostrzegalam cie, wiec nie mozesz sie skarzyc! Zacisnela ostrza nozyc.Misao pisnela, ale jej pisk niemal zginal w ogolnej kakofonii [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Ciagnely tak mocno, ze uniosly jaw powietrze.Bonnie byla przytomna, ale nie krzyczala.Nie wydala zadnego dzwieku, zeby niezwracac na siebie uwagi.Elena uswiadomila sobie - z miloscia i przerazeniem - dlaczego jejprzyjaciolka milczy.Nie chciala przeszkadzac wazniejszym graczom w ich potyczce.Drzewa-ludzie odchylili sie.Twarz Bonnie wykrzywil grymas bolu.Elena musiala zlapac Misao.Potrzebowala lisiego klucza, by uwolnicStefano, a tylko Misao albo Shinichi mogli jej powiedziec, gdzie szukacjego polowek Uniosla wzrok i zauwazyla, ze zaczyna sie przejasniac, niebo z czarnego stalo sieciemnoszare - nie wydawalo sie jednak przychylne.Spojrzala w dol.Misao oddalala sie.JezeliElena pozwoli jej uciec.Kochala Stefano.Ale Bonnie.Bonnie byla jej przyjaciolka, odkadpamietala.Przyszedl jej do glowy plan B.Damon walczyl z Shinichim, a przynajmniej probowal.Shinichi jednak za kazdym razem unikal jegociosu.Sam natomiast bez trudu trafial w cel.Twarz Damona byla nie do poznania pod warstwa krwi.- Wez kij! - krzyczala Misao przenikliwym, ale juz nie dziecinnym glosem.- Wy, mezczyzni, idioci,zawsze myslicie tylko o piesciach!Shinichi jedna reka wyrwal kolumienke balustrady.Byl naprawdesilny.Damon usmiechnal sie spokojnie.Zamierzal rozkoszowac sie walkado samego konca, nie zwracajac uwagi na mniejsze ani wieksze rany.- Damon, spojrz w dol! - przerwala mu zabawe Elena.Jej glos z trudem przebijal sie przezotaczajaca ja kakofonie piskow, krzykow i szlochow.- Damon! Popatrz w dol! Bonnie!Dotad nic nie bylo w stanie zwrocic uwagi Damona, zdeterminowanego, by dowiedziec sie, gdzieKitsune wiezil jego brata - albo zabic Shinichiego, probujac.170Teraz, ku zaskoczeniu Eleny, odwrocil sie natychmiast.Spojrzal w strone Bonnie.- Klatka - zawolal Shinichi.- Zrobcie mi klatke!Ze wszystkich stron wyrosly galezie, zamykajac jego i Damona w malym zamknietym swiecie.Drzewce odchylily sie jeszcze troche, ciagnac za rece i nogi Bonnie.Wbrew sobie dziewczynazaczela krzyczec.- Widzisz? - rozesmial sie Kitsune.- Wszyscy twoi przyjaciele zginaw meczarniach.Pojedynczo, zalatwimy was wszystkich.Damon na te slowa wpadl w prawdziwyszal.Poruszal sie zwinnie jak pantera i szybko jak tanczacy plomien, jak niezwykle zwierze orefleksie duzo szybszym niz lisie zmysly Shinichiego.W jego dloni pojawil siemiecz, bez watpienia dostarczony przez magie klucza Kitsune.Przecialdrewniane kraty, zanim galezie zdazyly go oplatac.Damon w jednej chwili znalazl sie na zewnatrz,przelatujac przez balustrade po raz drugi tej nocy.Tym razem jednak nic nie zaklocilo jegorownowagi.Nie tylko nic sobie nie zlamal, ale wyladowal z gracja wielkiego kota tuz obok Bonnie.Elena zdazyla zauwazyc tylko stalowa smuge w powietrzu, gdy jego miecz uwalnial dziewczyne.Apotem na ziemie spadly rowno uciete, podobne do palcow czubki galezi.W kolejnej sekundzie Damon podniosl Bonnie, zeskoczyl z oltarza i zniknal w cieniu za budynkiem.Elena wypuscila powietrze i wrocila do Misao.Jej serce bilo jednak szybciej i mocniej,przepelnione radoscia, duma i wdziecznoscia, kiedy zsuwala sie po galeziach, rozdzierajac sobieskore ostrymi iglami.Juz po chwili trzymala mocno za skore na lisim karku.Misao zawyla jakzwierze i wbila zeby w dlon Eleny.Dziewczyna przygryzla warge do krwi, by nie krzyknac z bolu.Zgin, przepadnij, obroc sie w gnoj i proch, szeptalo do jej ucha drzewo.Twoj gatunek jest pasza dlamojego.Glos byl niski, zlowrogi i bardzo, bardzo przerazajacy.Elena zareagowala instynktownie.Odbila sie mocno od galezi, a zlote skrzydla rozprostowaly sie iuniosly ja nad oltarz.Podciagnela parskajacy wsciekle lisi pysk do twarzy, ale nie za blisko.- Gdzie sa dwie czesci klucza? - zapytala.- Powiedz mi albo obetne ci kolejny ogon.Przysiegam, zeto zrobie.Nie ludz sie, tracisz nie tylko godnosc, prawda? W twoich ogonach znajduje sie twoja moc.Jakby to bylo stracic je wszystkie?171- Calkiem jak byc czlowiekiem; nie liczac ciebie, wiedzmo.- Misao rozesmiala sie, parskajacjeszcze glosniej.- Odpowiedz na pytanie!- Jakbys mogla zrozumiec moja odpowiedz.Gdybym ci powiedziala, ze jedna jest wewnatrzsrebrnego slowiczego instrumentu, to czy cos z tego bedziesz wiedziec?- Moglabym, gdybys wyjasnila!- Gdybym ci powiedziala, ze jedna jest zakopana pod sala balowa w Blodwedd, czy potrafilabys jaznalezc? -Rozesmiala sie ponownie, udzielajac tych wskazowek, ktore prowadzily donikad.- Czy to jest twoja odpowiedz?- Nie! - krzyknela Misao i kopnela lapami jak pies grzebiacy w ziemi.Tyle ze ziemia byl w tymprzypadku brzuch Eleny.Pazury przemienily jej koszule w postrzepione lachmany.- Ostrzegalam cie.Przestan ze mna igrac! - zawolala Elena.Lewareka, obolala ze zmeczenia, podniosla lisa wyzej.Przysunela nozyce, ktore trzymala w prawej, doogonow.- Gdzie jest pierwsza czesc klucza?- Sama poszukaj! Masz do przetrzasniecia tylko caly swiat i jeszcze troche.- Kitsune znowzaatakowala jej gardlo, Elena uchylila sie, ale biale kly zahaczyly ojej skore.Z wysilkiem podniosla Misao jeszcze wyzej.- Ostrzegalam cie, wiec nie mozesz sie skarzyc! Zacisnela ostrza nozyc.Misao pisnela, ale jej pisk niemal zginal w ogolnej kakofonii [ Pobierz całość w formacie PDF ]