[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rewolwerowiec próbuje mu odpowiedzieć, ale wcześniej odpływa, gdy kartytasowanieBa-bach!Roland otwiera oczy i widzi milion wirujących w czerni gwiazd, a potem znówzamyka powieki.Nie wie, co się dzieje, ale myśli, że wszystko jest w porządku.Talia wciąż się124 porusza, kartytasowanieznów słodkie, smakowite kawałeczki mięsa.Czuje się lepiej.Eddie też wyglą-da lepiej.A także wydaje się lekko zaniepokojony. Podchodzą bliżej  mówi. Może są paskudne, ale niegłupie.Wiedzą,co robiłem.W jakiś sposób wiedzą i nie podoba im się to.Co noc podchodzątrochę bliżej.Pewnie byłoby lepiej wynieść się ze wschodem słońca, jeśli zdołasz.Inaczej może to być ostatni wschód słońca, jaki zobaczymy. Co?Nie jest to szept, ale coś pomiędzy szeptem a normalną mową. One  mówi Eddie i wskazuje na plażę.  To-to-tak? Tu-tu-tum? I takdalej.Myślę, że one są takie same jak my: lubią jeść, ale nie lubią być zjadane.Nagle, ze zgrozą, Roland pojmuje, skąd się wzięły te kawałeczki białoróżowe-go mięsa, którymi karmił go Eddie.Nie jest w stanie nic powiedzieć; obrzydzenieodbiera mu głos, jaki zdołał odzyskać.Eddie jednak czyta wszystko z jego twarzy. A co myślałeś?  warczy. %7łe zadzwoniłem do Czerwonego Homara podostawę? Są trujące  szepcze Roland. To dlatego. Tak, to dlatego jesteś hors de combat.Natomiast ja się staram, mój przyja-cielu Rolandzie, żebyś nie stał się także h ors d oeuvres.Co do trucizny, to grze-chotniki też są jadowite, ale ludzie je jedzą.Grzechotnik naprawdę jest smaczny.Jak kurczak.Gdzieś o tym czytałem.Przypominały mi homary, więc postano-wiłem zaryzykować.A co innego mieliśmy jeść? Piasek? Zastrzeliłem jednegoz tych popaprańców i przysmażyłem go jak cholera.Nie było tu niczego innego.A poza tym są naprawdę niezłe.Co wieczór, gdy tylko słońce zaczynało zacho-dzić, odstrzeliwałem jednego.Nie są zbyt żwawe, dopóki nie zrobi się zupełnieciemno.Ani razu nie widziałem, żebyś odmówił poczęstunku. Eddie uśmie-cha się. Chciałbym myśleć, że dostałem jednego z tych, które załatwiły Jacka.Podoba mi się myśl, że zjadłem tego drania.To mnie trochę uspokaja, wiesz? Jeden z nich zjadł kawałek mojego ciała  wykrztusił rewolwerowiec.Dwa palce. Też pięknie. Eddie w dalszym ciągu się uśmiecha.Twarz ma bladą,rekinią.ale straciła już ten niezdrowy wygląd, a spowijający go jak całun zapachłajna i śmierci też osłabł. Pieprz się  mamrocze rewolwerowiec. Roland wykazuje trochę siły ducha!  woła Eddie. Może jednak nieumrzesz! Kochany! Uwaszam, że to cudowne!125  %7łyć  mówi Roland.Pomruk znów przechodzi w szept.Znowu drapie gow gardle. Taak?  Eddie spogląda na niego, a potem kiwa głową i sam sobie odpo-wiada:  Taak.Sądzę, że będziesz.Raz myślałem, że odchodzisz, a raz wydawałomi się, że już odszedłeś.Teraz wygląda na to, że wyzdrowiejesz.Przypuszczam,że antybiotyk ci pomógł, ale głównie sam się z tego wyciągnąłeś.Po co? Dlacze-go, kurwa, tak usilnie się starasz przeżyć na tej parszywej plaży? Wieża  bezgłośnie porusza wargami, gdyż teraz nie może już nawetmamrotać. Ty i ta twoja pieprzona Wieża  rzuca Eddie i odwraca się, lecz natych-miast ponownie spogląda ze zdziwieniem na Rolanda, gdy poczuł dłoń, która, jakstalowa obręcz, zaciska się na jego ramieniu.Przez chwilę patrzą sobie w oczy. Dobrze. Dobrze!  Na północ  bezgłośnie przypomina rewolwerowiec.  Na północ,mówiłem ci.Czy tak mu powiedział? Tak mu się zdaje, ale czuje się zagubiony.Zagubionyw talii. Skąd wiesz?  krzyczy na niego Eddie, w nagłym przypływie gniewu.Podnosi pięści, jakby chciał go uderzyć, lecz zaraz je opuszcza. Po prostu wiem, więc dlaczego marnujesz mój czas i siły, zadając głupiepytania?  chce odpowiedzieć, ale wcześniej karty [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl