[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nikt nigdy nie śmiał go tak potraktować.Nawet ci, którzy pragnęliśmierci, zazwyczaj wybierali mniej bezczelny sposóbzaczepki.Zawahał się niepewny, jak odpowiedzieć na jej atak.Palący ból w przyrodzeniu nie pozwalał mu jasno myśleć.Nie zaprzątając sobie głowy obmyślaniem riposty, rzuciłsię na nią z takim impetem, że oboje upadli na podłogę.Dzięki Bogu zdołał nieco uskoczyć, zanim zgniótłby jejdrobne ciało.– Co ty sobie.?Uderzył ciężkim ciałem o podłogę.Siłę jego upadkuzłagodził gruby perski dywan.– Na Boga! – zapiszczała Maria.– Pan chyba oszalał!Usiłowała uwolnić się od jego ramienia i nogi, któreprzyciskały ją mocno do podłogi.Maria była miękkai gładka, tak jak sobie wyobrażał.Cudownie pachniała.Słodkawy aromat owoców i kwiatów mieszał sięz obietnicą niewinności, której nikt by się po niej niespodziewał.W głębi duszy wiedział, że powinien coś powiedzieć,przeprosić albo udobruchać komplementem, ale –przeklęty niech będzie na wieki – jeśli w onej chwili staćgo było na więcej niż tylko posapywanie i usilne próbypodkasania kolanem rąbka jej halki.Trafiła go łokciem w żebra.Z jego gardła dobyło sięostrzegawcze ryknięcie, które u przeciętnego śmiertelnika wywołałoby strach, lecz Marię jedynie rozsierdziło.– Przestań na mnie porykiwać! – syknęła.Broniła sięz taką siłą, że wątpił, by udało mu się ją obezwładnić bezzadania jej bólu.Przestał się z nią cackać, kiedy wreszcie dotarło doniego, że ta ostrożność zaprowadzi go donikąd.Wsłuchałsię w zew ciała, który kazał mu myśleć tylko o seksie.Złapał jedną ręką obydwa jej nadgarstki i położył się naniej, zmuszając, by rozłożyła nogi.Nagle Maria przestała się bronić.Spojrzał na niąpodejrzliwie.W następnym ułamku sekundy zaatakowałago z furią jak dzika kotka.Walczyła zawzięcie, usiłującprzeczołgać się po dywanie, ale nie przesunęła się naweto centymetr.– Och, nie! Nie będziesz mnie miał!Sapnął z niecierpliwością.Rozdarł jej halkę jeszczebardziej, odsłaniając pięknie zaokrąglone pośladki.Tymrazem wydał z siebie pomruk, przypominającyprzeprosiny.Jego zaloty nie zrobiły na niej wrażenia.– Prędzej będę dzielić łoże z lordem Farshamem niżz tobą.Za tę uszczypliwość zarobiła siarczystego klapsaw tyłek.Krzyknęła.Farsham miał czterdziestkę na karkui mówiło się o nim, że jest impotentem, ale bardziej niż teniedorzeczne porównania rozzłościła go wizja innego mężczyzny w jej objęciach.W odwecie Maria wbiła zęby w jego ramię.Zawyłz bólu i w tej samej chwili poczuł wilgoć na żołędzipenisa.Nasienie uparcie domagało się ujścia.Wepchnąłrękę między jej nogi i dotknął gorącej, mokrej cipki.Byłagotowa.Spojrzał jej w twarz i zrazu dostrzegł rosnącew niej podniecenie, które odbijało się w jej źrenicachi rozgrzało całe jej ciało.Dzięki Bogu niebawem będziepo wszystkim.Potrzebował ulgi od tej bezbrzeżnej żądzy,która nim zawładnęła.Maria zastygła w bezruchu.W sypialni słychać byłotylko jej ciche sapanie.Oddech ugrzęzł mu w płucach, gdydrżącymi palcami gładził jej srom.Przymknął powiekii przycisnął wargi do jej ramion.Puścił jej nadgarstki i wepchnął rozpalonego penisa domiękkiej szparki.– Maria! – wykrzyknął Christopher.Wreszcie.Przemówił.Maria miała wrażenie, że takmocno zacisnęła swoje mięśnie na jego erekcji, że tosłowo niemal wyskoczyło ze ściśniętego podnieceniemgardła.Jęknęła i wypięła biodra, by głębiej się w niej zanurzył.Oddychał przez zaciśnięte zęby.Chryste, tam w środkutrawiła ją gorączka, paliło ją tam jak w piekle.Była takaciasna.– Jak długo? – warknął.Szarpnęła biodrami z niecierpliwością.Przygryzłzębami płatek jej ucha.– Jak długo?– Rok – odpowiedziała zasapana.– Lecz jeśli nieprzyśpieszysz tempa, będzie i dwa.Zapomniałeś, jak sięobcuje z kobietą tak samo, jak zapomniałeś o dobrychmanierach?– Wyjątkowo.Irytująca.Dziewucha.– Podkreślał każdesłowo silnym pchnięciem bioder, wchodząc w nią corazgłębiej i coraz szerzej rozkładając jej uda.– Wielmożna pani.Jak dla ciebie – odparowała.Jęknęła z rozkoszy, gdy trafił we wrażliwy, ukrytyśrodku niej punkt i wprawił ją w zgoła odmienny nastrój.Nagle wyzbyła się złości i żarliwie oddała się cielesnymigraszkom.– I jak teraz? – mruknął, wykrzywiając ustabezwstydnie.Jej niespodziewana kapitulacja połechtałajego próżność [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Nikt nigdy nie śmiał go tak potraktować.Nawet ci, którzy pragnęliśmierci, zazwyczaj wybierali mniej bezczelny sposóbzaczepki.Zawahał się niepewny, jak odpowiedzieć na jej atak.Palący ból w przyrodzeniu nie pozwalał mu jasno myśleć.Nie zaprzątając sobie głowy obmyślaniem riposty, rzuciłsię na nią z takim impetem, że oboje upadli na podłogę.Dzięki Bogu zdołał nieco uskoczyć, zanim zgniótłby jejdrobne ciało.– Co ty sobie.?Uderzył ciężkim ciałem o podłogę.Siłę jego upadkuzłagodził gruby perski dywan.– Na Boga! – zapiszczała Maria.– Pan chyba oszalał!Usiłowała uwolnić się od jego ramienia i nogi, któreprzyciskały ją mocno do podłogi.Maria była miękkai gładka, tak jak sobie wyobrażał.Cudownie pachniała.Słodkawy aromat owoców i kwiatów mieszał sięz obietnicą niewinności, której nikt by się po niej niespodziewał.W głębi duszy wiedział, że powinien coś powiedzieć,przeprosić albo udobruchać komplementem, ale –przeklęty niech będzie na wieki – jeśli w onej chwili staćgo było na więcej niż tylko posapywanie i usilne próbypodkasania kolanem rąbka jej halki.Trafiła go łokciem w żebra.Z jego gardła dobyło sięostrzegawcze ryknięcie, które u przeciętnego śmiertelnika wywołałoby strach, lecz Marię jedynie rozsierdziło.– Przestań na mnie porykiwać! – syknęła.Broniła sięz taką siłą, że wątpił, by udało mu się ją obezwładnić bezzadania jej bólu.Przestał się z nią cackać, kiedy wreszcie dotarło doniego, że ta ostrożność zaprowadzi go donikąd.Wsłuchałsię w zew ciała, który kazał mu myśleć tylko o seksie.Złapał jedną ręką obydwa jej nadgarstki i położył się naniej, zmuszając, by rozłożyła nogi.Nagle Maria przestała się bronić.Spojrzał na niąpodejrzliwie.W następnym ułamku sekundy zaatakowałago z furią jak dzika kotka.Walczyła zawzięcie, usiłującprzeczołgać się po dywanie, ale nie przesunęła się naweto centymetr.– Och, nie! Nie będziesz mnie miał!Sapnął z niecierpliwością.Rozdarł jej halkę jeszczebardziej, odsłaniając pięknie zaokrąglone pośladki.Tymrazem wydał z siebie pomruk, przypominającyprzeprosiny.Jego zaloty nie zrobiły na niej wrażenia.– Prędzej będę dzielić łoże z lordem Farshamem niżz tobą.Za tę uszczypliwość zarobiła siarczystego klapsaw tyłek.Krzyknęła.Farsham miał czterdziestkę na karkui mówiło się o nim, że jest impotentem, ale bardziej niż teniedorzeczne porównania rozzłościła go wizja innego mężczyzny w jej objęciach.W odwecie Maria wbiła zęby w jego ramię.Zawyłz bólu i w tej samej chwili poczuł wilgoć na żołędzipenisa.Nasienie uparcie domagało się ujścia.Wepchnąłrękę między jej nogi i dotknął gorącej, mokrej cipki.Byłagotowa.Spojrzał jej w twarz i zrazu dostrzegł rosnącew niej podniecenie, które odbijało się w jej źrenicachi rozgrzało całe jej ciało.Dzięki Bogu niebawem będziepo wszystkim.Potrzebował ulgi od tej bezbrzeżnej żądzy,która nim zawładnęła.Maria zastygła w bezruchu.W sypialni słychać byłotylko jej ciche sapanie.Oddech ugrzęzł mu w płucach, gdydrżącymi palcami gładził jej srom.Przymknął powiekii przycisnął wargi do jej ramion.Puścił jej nadgarstki i wepchnął rozpalonego penisa domiękkiej szparki.– Maria! – wykrzyknął Christopher.Wreszcie.Przemówił.Maria miała wrażenie, że takmocno zacisnęła swoje mięśnie na jego erekcji, że tosłowo niemal wyskoczyło ze ściśniętego podnieceniemgardła.Jęknęła i wypięła biodra, by głębiej się w niej zanurzył.Oddychał przez zaciśnięte zęby.Chryste, tam w środkutrawiła ją gorączka, paliło ją tam jak w piekle.Była takaciasna.– Jak długo? – warknął.Szarpnęła biodrami z niecierpliwością.Przygryzłzębami płatek jej ucha.– Jak długo?– Rok – odpowiedziała zasapana.– Lecz jeśli nieprzyśpieszysz tempa, będzie i dwa.Zapomniałeś, jak sięobcuje z kobietą tak samo, jak zapomniałeś o dobrychmanierach?– Wyjątkowo.Irytująca.Dziewucha.– Podkreślał każdesłowo silnym pchnięciem bioder, wchodząc w nią corazgłębiej i coraz szerzej rozkładając jej uda.– Wielmożna pani.Jak dla ciebie – odparowała.Jęknęła z rozkoszy, gdy trafił we wrażliwy, ukrytyśrodku niej punkt i wprawił ją w zgoła odmienny nastrój.Nagle wyzbyła się złości i żarliwie oddała się cielesnymigraszkom.– I jak teraz? – mruknął, wykrzywiając ustabezwstydnie.Jej niespodziewana kapitulacja połechtałajego próżność [ Pobierz całość w formacie PDF ]