[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Emma przez całe życie martwiła się, że jej mama też umrze.Nigdy nie przeszło jej przez głowę, że wcześniej utraci najbliższą przyjaciółkę.Wzięła prysznic i przez kilka chwil ochlapywała sobie twarz zimną wodą, po czym wyszła z pokojuna poranny wykład.Nie paliła się do nauki ani nie martwiła się, że narobi sobie zaległości.Prawdęmówiąc, w tym momencie studia jej za bardzo nie obchodziły.Wiedziała tylko, że będzie dla niej lepiej,jeśli znajdzie się w sali wykładowej.Podczas wykładu będzie mogła się wyłączyć i słuchaćdochodzących ją słów.Może nie po to, żeby wysnuwać z nich jakieś wnioski, ale po prostu żeby ichsłuchać.Jednego po drugim, żeby stały się wypełniającym głowę nonsensem.To lepsze niż myślenieo tym, co się stało Matilde.O tej porze w zimnych i pełnych przeciągów korytarzach zazwyczaj panował ożywiony ruch.Studencimuzyki biegli do ćwiczeniówek i sal wykładowych, sprawdzali harmonogramy przesłuchań, klasmistrzowskich oraz lekcji i ćwiczeń na poszczególnych instrumentach.Dzisiejszego ranka było inaczej.Ludzie załatwiali swoje sprawy w ciszy, nikt nie rozmawiał.Pomimo tego milczenia panował dziwnygwar.Wypełniał powietrze niczym plaga owadów i znowu przyprawiał Emmę o mdłości.Jak jakieś zombi przechodziła pomiędzy innymi studentami.Usłyszała, że ktoś woła jej imię.Odwróciła sięi zobaczyła Sarah, jedną z pianistek z pierwszego roku.Przystanęła i spróbowała się uśmiechnąć.Sarahpodeszła i chwyciła ją za rękę.Emma w pierwszej chwili chciała wyrwać dłoń, nie wiedząc, co siędzieje.Potem zobaczyła wyraz twarzy koleżanki, pełen współczucia i troski.Zrozumiała, że Sarah jużwie.Po chwili zbliżyło się kilka innych dziewczyn i jeden chłopak z jej roku.Emma stała wśród nichbezradnie, słuchając trajkotania o tym, do jakiego stopnia są zszokowani.Potrafiła myśleć tylko o tym,jak szybko rozchodzą się wieści.Grupka otoczyła ją i poprowadziła do sali wykładowej.Kiedy tam weszli, Emma zobaczyłaHenry ego, który siedział pośrodku, zupełnie sam.Odwrócił się i spojrzał na nią.W jego twarzy Emmawyczuła błaganie o to, by mu wybaczyła.Myśl, że to może być jego wina, nie przeszła jej przez głowę.Do tego momentu.Henry wykrzywił usta, próbując się uśmiechnąć.Najwyrazniej liczył na to, że Emmaodwzajemni uśmiech i da mu znać, że go nie obwinia.Ale ona nie była w stanie tego zrobić.Odwróciłasię.Sala wykładowa była pełna mniej więcej w połowie.Studenci zerkali na Emmę idącą wzdłużprzejścia.Wielu szeptało coś do kolegów siedzących obok.Starała się nie zwracać na to uwagi.Wsunęłasię w rząd siedzeń z tyłu.Kiedy po chwili zjawiła się Sophie, było tak, jakby w sali zjawił się duch.Emma nigdy wcześniej nie myślała o tym, że jedna blizniaczka zawsze przypomina o drugiej, że gdy jednaumrze, obie są nieobecne, a zarazem obecne.Sophie będzie widzieć swą zmarłą siostrę za każdym razem,kiedy spojrzy w lustro.Emma nie była pewna, czy potrafiłaby to znieść.W przeciwieństwie do niej,Sophie nie wyglądała na kogoś, kto nie przespał nocy.Jak zawsze, była starannie uczesana i umalowana.Kiedy szła wzdłuż przedniego rzędu, jej ultrafioletowe oczy rzucały światu wyzwanie.W sali zapadłacisza.Emma wstała ze swego miejsca i przeniosła się do pierwszego rzędu.Usiadła obok Sophie, któraodwróciła się do niej z uśmiechem i uścisnęła jej dłoń.W tym momencie wszyscy jak gdyby odetchnęli.Stłumione szepty narastały, aż przerodziły sięw zwyczajny gwar przed wykładem.Sophie przyłożyła rękę do czoła i spojrzała na blat przed sobą. Jakie to żenujące  powiedziała, jak gdyby stłumiona początkowo reakcja sali była najgorszączęścią tego wszystkiego.Przez cały wykład Sophie często wzdychała i gryzła koniec ołówka.Emma zaproponowała, żebypotem poszły do jej pokoju i zrezygnowały z reszty zajęć.Chciała się oderwać od badawczych spojrzeń.Chciała porozmawiać z przyjaciółką, o którą się martwiła.Wiedziała, że profesor Margie miała rację,mówiąc o różnych sposobach radzenia sobie z rozpaczą, ale obawiała się, że Sophie może wypierać zeswego umysłu straszną prawdę.Początkowo blizniaczka sprzeciwiła się propozycji.Powiedziała, że niechce tracić wykładów i ćwiczeń na tym etapie semestru, gdy zbliżają się przesłuchania.Emma położyłajej rękę na ramieniu, ale Sophie ją odtrąciła.Choć ją to trochę zabolało, Emma postanowiła być ponadto. Twoja siostra umarła  powiedziała.Usłyszała własny głos mówiący przyjaciółce coś oczywistego.Poczuła zażenowanie, ale nie wiedziała, co innego mogłaby powiedzieć.Sophie spojrzała na nią obojętnie i to wystarczyło za całą odpowiedz.Jednak potem kiwnęła głową. Dobrze, ale tylko dzisiaj.Potem wracam do swoich spraw.Nie mam czasu do stracenia.Pokój Emmy był mały, ale teraz stanowił jej ulubione miejsce w campusie.Ociepliła go plakatamiprzedstawiającymi reprodukcje obrazów, głównie Moneta, oraz pamiątkami z domu.Był tam ten kawałekmuru berlińskiego i śniegowa kula z fragmentem Nowego Jorku.W sylwetce miasta wciąż widniałyblizniacze wieże, zamknięte w pułapce czasu jak w bursztynie, wznoszące się ponad innymi budynkaminiczym wielka jedenastka.Mama dostała tę kulę od ojca Emmy.Przywiózł ją ze swojej ojczyzny,z Ameryki.To było wszystko, co Emma miała po ojcu.Czasami, pózną nocą, zwłaszcza kiedy nie mogła spać, wpatrywała się w kulę, wyobrażając sobie, że go w niej zobaczy, jak idzie którąś z ulic.Gdy weszły do pokoju, Emma poczuła się skrępowana z powodu tych pamiątek.Przykryła śniegowąkulę otwartą książką i puściła muzykę Vivaldiego.Utwór był pogodny i krzepiący, ale nie pasował donastroju.Sophie usiadła na łóżku i obgryzała paznokcie.Emma zauważyła to ze zdziwieniem,przypominając sobie, jak często Sophie rugała przy niej Matilde za ten nawyk.Ale nic nie powiedziała.Byłoby to małostkowe. Musi ci być ciężko  stwierdziła, przygryzając wargę.%7łałowała, że nie potrafi wymyślić niclepszego.Nalała wody do czajnika i wyjęła mleko z minilodówki, którą mama podarowała jej napożegnanie. Studenci zawsze kradną mleko , powiedziała wtedy mama.Emma się zastanawiała, skądo tym wie, ale tak rzeczywiście było.Ta lodówka była najlepszym prezentem, jaki mogła jej dać. Mogę być z tobą szczera, prawda?  zapytała Sophie.Emma uniosła wzrok, zaskoczona. Oczywiście. No więc, jeśli mam być szczera, to to jest ulga.Emma odstawiła kubki i musiała przytrzymać się biurka.Patrzyła osłupiała na przyjaciółkę. Nie bądz taka zaszokowana.Powiedziałaś, że mogę być szczera, więc myślałam, że zniesieszprawdę. Twarz Sophie spoważniała.Emma na moment wpadła w panikę, bo z trudem mogła jąrozpoznać. Nie wiedziałaś nawet połowy  ciągnęła Sophie. Matilde cierpiała od dawna i kazała namcierpieć wraz z sobą [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl