[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Generale, czy podpisuje się panpod tym Uck"?Frank wyszczerzył zaciśnięte zęby i kurczowo, ze świstem wciągał powietrze.- Jak tamten pies - wyjąkał mały Newt, patrząc na Koenigswalda.- Jaki pies?Newt odpowiedział prawie bezgłośnym szeptem, ale kamienne ściany dawały taką akustykę, żejego szept rozległ się niczym dzwięk kryształowych dzwonków.- W Wigilię, kiedy umarł ojciec.Newt mówił sam do siebie i kiedy poprosiłem go, żeby opowiedział tę historię z psem w dniuśmierci jego ojca, spojrzał na mnie tak, jakbym wdarł się do jego snu.Zignorował mnie całkowicie.Jednak widocznie brat i siostra występowali w jego koszmarnym śnie, bo powiedział do Franka:- To ty mu to dałeś.Dlatego dostałeś tę wspaniałą posadę, prawda? Co mu powiedziałeś? %7łe maszcoś lepszego niż bomba wodorowa?Frank puścił pytanie mimo uszu.Rozglądał się uważnie po pokoju, starając się przemyśleć to, cosię zdarzyło.Szczęknął kilkakrotnie zębami, mrugając za każdym razem.Krew wróciła mu do twarzyi powiedział:- Słuchajcie, musimy uprzątnąć ten bałagan.109.FRANK SI BRONI- Generale - zwróciłem się do Franka - było to niewątpliwie jedno z najbardziej sensownychoświadczeń, złożonych przez generała w ostatnim roku.Jak pan, jako mój doradca techniczny,wyobraża sobie to, co pan tak ładnie nazwał uprzątnięciem tego bałaganu"?Frank odpowiedział czynem.Pstryknął palcami.Widziałem niemal, jak odcina się od przyczyntego bałaganu i jak narasta w nim duma człowieka, który oczyszcza, zbawia i robi porządek.- Szczotki, szufelki, lutlampa, prymus, wiadra - komenderował pstrykając palcami.- Czy proponuje pan zastosowanie lutlampy także do trupów? - spytałem.Frank był już całkowicie pochłonięty problemami technicznymi i poruszał się jak w transie, w taktpstryknięć palcami.- Zmieciemy z podłogi większe kawałki i stopimy je w wiadrze na prymusie.Potem przejedziemydokładnie całą podłogę lutlampą, na wypadek gdyby zostały jakieś mikroskopijne kryształki.Cozrobimy z ciałami i z łóżkiem.- Tu musiał chwilę pomyśleć.- Spalimy na stosie! - zawołał, wyraznie z siebie zadowolony.- Każę zbudować wielki stos przedzamkiem, koło haka.Zaniesiemy tam ciała i spalimy je razem z łóżkiem.Skierował się do wyjścia, aby wydać rozkazy w sprawie budowy stosu i dostarczenia rzeczyniezbędnych do uprzątnięcia pokoju, ale zagrodziła mu drogę Angela.- Jak mogłeś? - spytała.- Wszystko będzie w porządku - odpowiedział Frank z wymuszonym uśmiechem.- Jak mogłeś dać to takiemu człowiekowi jak Papa" Monzano?- Najpierw uprzątnijmy ten bałagan, a potem porozmawiajmy.Angela schwyciła go za ramiona ipotrząsnęła.- Jak mogłeś? - powtórzyła.Frank odtrącił jej ręce.Nienaturalny uśmiech znikł z jego twarzy, ustępując miejsca wyrazowizłośliwego szyderstwa, który towarzyszył słowom wypowiedzianym z najwyższą pogardą:- Kupiłem sobie stanowisko, tam samo jak ty kupiłaś sobie przystojniaka męża, tak samo jak Newtkupił sobie tydzień na przylądku Cod ze swoją liliputką!Nienaturalny uśmiech wrócił na jego twarz.Frank wyszedł trzasnąwszy drzwiami.110.ROZDZIAA CZTERNASTY Czasami pul-pa - powiada Bokonon - wykracza poza nasze zdolności pojmowania." W KsiędzeBokonona słowo pul-pa raz jest tłumaczone jako deszcz gówna", a raz jako gniew boży".Z tego, co Frank powiedział, zanim trzasnął drzwiami, wynikało, że Republika San Lorenzo itrójka Hoenikkerów nie byli jedynymi posiadaczami lodu-9.Wszystko wskazywało na to, że StanyZjednoczone Ameryki i Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich miały go również.StanyZjednoczone zdobyły lód-9 przez męża Angeli i jego zakłady w Indianapolis były niewątpliwieotoczone drutami pod wysokim napięciem i krwiożerczymi owczarkami alzackimi.Stałem w milczeniu z pochyloną głową i przymkniętymi oczami.Czekałem na powrót Franka zeskromnym sprzętem potrzebnym do uprzątnięcia sypialni - tej jednej jedynej na świecie sypialnizakażonej lodem-9.Skądś z fioletowej aksamitnej oddali dobiegał mnie głos Angeli.Nie próbowała bronić siebie,broniła małego Newta.- Newt niczego jej nie dawał.Ona sama ukradła.Jej wyjaśnienie nie zrobiło na mnie żadnego wrażenia.Na co może liczyć ludzkość - myślałem sobie - skoro istnieją tacy ludzie jak Feliks Hoenikker,którzy potrafią dawać takie zabawki jak lód-9 w ręce bezmyślnych dzieci, jakimi są wszyscy prawiemężczyzni i kobiety.I przypomniałem sobie Rozdział Czternasty Księgi Bokonona, przeczytany w całości poprzedniegowieczora.Rozdział Czternasty jest zatytułowany: Jaką nadzieję może żywić myślący człowiek co doprzyszłości ludzkości, jeśli wezmie pod uwagą doświadczenia ostatniego miliona lat?Na przeczytanie Rozdziału Czternastego nie trzeba zbyt wiele czasu.Składa się on z jednego tylkosłowa i kropki.Oto on: %7ładnej."111.CHWILA ODPOCZYNKUFrank wrócił z miotłami, szufelkami, lutlampą, prymusem, wiadrem i gumowymi rękawicami.Włożyliśmy rękawice, aby nie zakazić rąk lodem-9.Frank rozpalił prymus na ksylofonieniebiańskiej Mony i na tym wszystkim ustawił stare poczciwe wiadro.Zbieraliśmy większe kawałki lodu-9 z podłogi i wrzucaliśmy je do tego skromnego, zwykłegowiadra, gdzie topniały, stając się dobrą, kochaną, uczciwą wodą.Angela i ja zamiataliśmy podłogę, a mały Newt szukał pod meblami kawałeczków lodu, któremogliśmy przeoczyć.Frank zaś szedł naszym śladem z oczyszczającym płomieniem lutlampy.Opanowała nas bezmyślna pogoda ducha sprzątaczek i woznych pracujących na nocną zmianę.Wtym rozbabranym świecie robiliśmy porządki przynajmniej w swoim kąciku.Słyszałem samego siebie, wypytującego swobodnym tonem Newta, Angelę i Franka o dzieńwigilijny, w którym umarł ich ojciec, i o psa.A oni, wierząc jak dzieci, że sprzątaniem wszystko da się naprawić, opowiedzieli mi następującąhistorię:W ową fatalną wigilię Bożego Narodzenia Angela udała się do wsi po lampki na choinkę, zaśNewt i Frank poszli na spacer po opustoszałej zimowej plaży, gdzie spotkali czarnego psa wodołaza.Pies był w towarzyskim nastroju, jak wszystkie wodołazy, i poszedł za chłopcami do domu.W czasie gdy dzieci nie było, Feliks Hoenikker umarł w swoim białym wiklinowym foteluzwróconym w stronę morza [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.- Generale, czy podpisuje się panpod tym Uck"?Frank wyszczerzył zaciśnięte zęby i kurczowo, ze świstem wciągał powietrze.- Jak tamten pies - wyjąkał mały Newt, patrząc na Koenigswalda.- Jaki pies?Newt odpowiedział prawie bezgłośnym szeptem, ale kamienne ściany dawały taką akustykę, żejego szept rozległ się niczym dzwięk kryształowych dzwonków.- W Wigilię, kiedy umarł ojciec.Newt mówił sam do siebie i kiedy poprosiłem go, żeby opowiedział tę historię z psem w dniuśmierci jego ojca, spojrzał na mnie tak, jakbym wdarł się do jego snu.Zignorował mnie całkowicie.Jednak widocznie brat i siostra występowali w jego koszmarnym śnie, bo powiedział do Franka:- To ty mu to dałeś.Dlatego dostałeś tę wspaniałą posadę, prawda? Co mu powiedziałeś? %7łe maszcoś lepszego niż bomba wodorowa?Frank puścił pytanie mimo uszu.Rozglądał się uważnie po pokoju, starając się przemyśleć to, cosię zdarzyło.Szczęknął kilkakrotnie zębami, mrugając za każdym razem.Krew wróciła mu do twarzyi powiedział:- Słuchajcie, musimy uprzątnąć ten bałagan.109.FRANK SI BRONI- Generale - zwróciłem się do Franka - było to niewątpliwie jedno z najbardziej sensownychoświadczeń, złożonych przez generała w ostatnim roku.Jak pan, jako mój doradca techniczny,wyobraża sobie to, co pan tak ładnie nazwał uprzątnięciem tego bałaganu"?Frank odpowiedział czynem.Pstryknął palcami.Widziałem niemal, jak odcina się od przyczyntego bałaganu i jak narasta w nim duma człowieka, który oczyszcza, zbawia i robi porządek.- Szczotki, szufelki, lutlampa, prymus, wiadra - komenderował pstrykając palcami.- Czy proponuje pan zastosowanie lutlampy także do trupów? - spytałem.Frank był już całkowicie pochłonięty problemami technicznymi i poruszał się jak w transie, w taktpstryknięć palcami.- Zmieciemy z podłogi większe kawałki i stopimy je w wiadrze na prymusie.Potem przejedziemydokładnie całą podłogę lutlampą, na wypadek gdyby zostały jakieś mikroskopijne kryształki.Cozrobimy z ciałami i z łóżkiem.- Tu musiał chwilę pomyśleć.- Spalimy na stosie! - zawołał, wyraznie z siebie zadowolony.- Każę zbudować wielki stos przedzamkiem, koło haka.Zaniesiemy tam ciała i spalimy je razem z łóżkiem.Skierował się do wyjścia, aby wydać rozkazy w sprawie budowy stosu i dostarczenia rzeczyniezbędnych do uprzątnięcia pokoju, ale zagrodziła mu drogę Angela.- Jak mogłeś? - spytała.- Wszystko będzie w porządku - odpowiedział Frank z wymuszonym uśmiechem.- Jak mogłeś dać to takiemu człowiekowi jak Papa" Monzano?- Najpierw uprzątnijmy ten bałagan, a potem porozmawiajmy.Angela schwyciła go za ramiona ipotrząsnęła.- Jak mogłeś? - powtórzyła.Frank odtrącił jej ręce.Nienaturalny uśmiech znikł z jego twarzy, ustępując miejsca wyrazowizłośliwego szyderstwa, który towarzyszył słowom wypowiedzianym z najwyższą pogardą:- Kupiłem sobie stanowisko, tam samo jak ty kupiłaś sobie przystojniaka męża, tak samo jak Newtkupił sobie tydzień na przylądku Cod ze swoją liliputką!Nienaturalny uśmiech wrócił na jego twarz.Frank wyszedł trzasnąwszy drzwiami.110.ROZDZIAA CZTERNASTY Czasami pul-pa - powiada Bokonon - wykracza poza nasze zdolności pojmowania." W KsiędzeBokonona słowo pul-pa raz jest tłumaczone jako deszcz gówna", a raz jako gniew boży".Z tego, co Frank powiedział, zanim trzasnął drzwiami, wynikało, że Republika San Lorenzo itrójka Hoenikkerów nie byli jedynymi posiadaczami lodu-9.Wszystko wskazywało na to, że StanyZjednoczone Ameryki i Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich miały go również.StanyZjednoczone zdobyły lód-9 przez męża Angeli i jego zakłady w Indianapolis były niewątpliwieotoczone drutami pod wysokim napięciem i krwiożerczymi owczarkami alzackimi.Stałem w milczeniu z pochyloną głową i przymkniętymi oczami.Czekałem na powrót Franka zeskromnym sprzętem potrzebnym do uprzątnięcia sypialni - tej jednej jedynej na świecie sypialnizakażonej lodem-9.Skądś z fioletowej aksamitnej oddali dobiegał mnie głos Angeli.Nie próbowała bronić siebie,broniła małego Newta.- Newt niczego jej nie dawał.Ona sama ukradła.Jej wyjaśnienie nie zrobiło na mnie żadnego wrażenia.Na co może liczyć ludzkość - myślałem sobie - skoro istnieją tacy ludzie jak Feliks Hoenikker,którzy potrafią dawać takie zabawki jak lód-9 w ręce bezmyślnych dzieci, jakimi są wszyscy prawiemężczyzni i kobiety.I przypomniałem sobie Rozdział Czternasty Księgi Bokonona, przeczytany w całości poprzedniegowieczora.Rozdział Czternasty jest zatytułowany: Jaką nadzieję może żywić myślący człowiek co doprzyszłości ludzkości, jeśli wezmie pod uwagą doświadczenia ostatniego miliona lat?Na przeczytanie Rozdziału Czternastego nie trzeba zbyt wiele czasu.Składa się on z jednego tylkosłowa i kropki.Oto on: %7ładnej."111.CHWILA ODPOCZYNKUFrank wrócił z miotłami, szufelkami, lutlampą, prymusem, wiadrem i gumowymi rękawicami.Włożyliśmy rękawice, aby nie zakazić rąk lodem-9.Frank rozpalił prymus na ksylofonieniebiańskiej Mony i na tym wszystkim ustawił stare poczciwe wiadro.Zbieraliśmy większe kawałki lodu-9 z podłogi i wrzucaliśmy je do tego skromnego, zwykłegowiadra, gdzie topniały, stając się dobrą, kochaną, uczciwą wodą.Angela i ja zamiataliśmy podłogę, a mały Newt szukał pod meblami kawałeczków lodu, któremogliśmy przeoczyć.Frank zaś szedł naszym śladem z oczyszczającym płomieniem lutlampy.Opanowała nas bezmyślna pogoda ducha sprzątaczek i woznych pracujących na nocną zmianę.Wtym rozbabranym świecie robiliśmy porządki przynajmniej w swoim kąciku.Słyszałem samego siebie, wypytującego swobodnym tonem Newta, Angelę i Franka o dzieńwigilijny, w którym umarł ich ojciec, i o psa.A oni, wierząc jak dzieci, że sprzątaniem wszystko da się naprawić, opowiedzieli mi następującąhistorię:W ową fatalną wigilię Bożego Narodzenia Angela udała się do wsi po lampki na choinkę, zaśNewt i Frank poszli na spacer po opustoszałej zimowej plaży, gdzie spotkali czarnego psa wodołaza.Pies był w towarzyskim nastroju, jak wszystkie wodołazy, i poszedł za chłopcami do domu.W czasie gdy dzieci nie było, Feliks Hoenikker umarł w swoim białym wiklinowym foteluzwróconym w stronę morza [ Pobierz całość w formacie PDF ]