[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdy łódz podpÅ‚ynęła bliżej,okazaÅ‚o siÄ™, że to elegancka biaÅ‚a motorówka.Nie widziaÅ‚a takiej na Popayan, ale RoatánbyÅ‚o znacznie bardziej Å›wiatowym oÅ›rodkiem turystycznym.Być może tamtejsze lotniskozapewniaÅ‚o wÅ‚asny transport.Sternik pomachaÅ‚ do niej, zdusiÅ‚ silnik i eleganckim Å‚ukiem podpÅ‚ynÄ…Å‚ do przystani.Aódz byÅ‚a piÄ™kna, duża, z wykÅ‚adanymi biaÅ‚Ä… skórÄ… siedzeniami i lÅ›niÄ…cymi drewnianymidrzwiami wiodÄ…cymi do kabiny pod pokÅ‚adem.- Para el aeropuerto Roatán ? - spytaÅ‚a Olivia zdenerwowana.- Si, señorita, suba abordo - odparÅ‚ sternik, cumujÄ…c łódz.WrzuciÅ‚ torbÄ™ Olivii napokÅ‚ad, po czym jej samej podaÅ‚ rÄ™kÄ™, by pomóc jej wejść.RzuciÅ‚ cumÄ™, wÅ‚Ä…czyÅ‚ silnik na naj-wyższe obroty i skierowaÅ‚ motorówkÄ™ na peÅ‚ne morze.Olivia peÅ‚na niepokoju przycupnęła na brzeżku skórzanego fotela, spoglÄ…dajÄ…c na niknÄ…cy z jej życia brzeg Popayan, a potem niespokojnie omiotÅ‚a wzrokiem pusty horyzont,ku któremu zmierzali.Drzwi kabiny otworzyÅ‚y siÄ™ i ujrzaÅ‚a wyÅ‚aniajÄ…cÄ… siÄ™ z wnÄ™trza ciemnÄ…,lekko Å‚ysiejÄ…cÄ… na czubku gÅ‚owÄ™ mężczyzny, pokrytÄ… gÄ™sto krÄ™conymi, czarnymi wÅ‚osami.PopatrzyÅ‚ na niÄ… i na jego twarz wypÅ‚ynÄ…Å‚ szeroki, przymilny uÅ›miech zawodowegopochlebcy. 34Olivia siedziaÅ‚a na biaÅ‚ym skórzanym siedzeniu z przodu Å‚odzi, walczÄ…c znawracajÄ…cymi atakami mdÅ‚oÅ›ci.Co kilka sekund, ilekroć dostawaÅ‚a w twarz rozbryzgujÄ…cÄ…siÄ™ falÄ…, jej gÅ‚owa podskakiwaÅ‚a jak u szmacianej lalki.Alfonso tymczasem, podobnie jak iona ociekajÄ…cy wodÄ…, staÅ‚ za koÅ‚em sterowym, kretyÅ„sko wystrojony w biaÅ‚Ä… koszulÄ™, biaÅ‚eszorty, siÄ™gajÄ…ce poÅ‚owy Å‚ydki biaÅ‚e skarpetki i kapitaÅ„skÄ… czapkÄ™.KierowaÅ‚ Å‚odziÄ…nieumiejÄ™tnie i zdecydowanie za szybko przy tak silnym wietrze, wobec czego silnik wyÅ‚ cochwilÄ™, a motorówka z hukiem wpadaÅ‚a na każdÄ… nadciÄ…gajÄ…cÄ… falÄ™.Nie baczÄ…c na to, żecoraz bardziej zbliżaÅ‚ siÄ™ do brzegu, gestykulowaÅ‚ i bez przerwy coÅ› do niej wykrzykiwaÅ‚,chociaż ryk motoru zagÅ‚uszaÅ‚ go kompletnie. Jak to możliwe - myÅ›laÅ‚a Olivia ponuro - żebym byÅ‚a aż tak cholernÄ… idiotkÄ…? PannaRuthie pracuje dla Alfonso.Na pewno zatruÅ‚a bananowe ciasto i odcięła Dwayne'owi gÅ‚owÄ™.Jest jak zÅ‚y skrzat w czerwonym kubraczku z Teraz nie patrz.Za chwilÄ™ wychynie z kabiny wstroju Czerwonego Kapturka i poderżnie mi gardÅ‚o.Co ja mam zrobić? Bez trudu domyÅ›liÅ‚asiÄ™, że nic.W dalszym ciÄ…gu Å›ciskaÅ‚a w dÅ‚oni szpilkÄ™ do kapelusza, a rozpylacz pieprzu nadaltkwiÅ‚ w kieszeni jej szortów, lecz nawet uzbrojona, szansÄ™ na pokonanie dwóch silnychmężczyzn miaÅ‚a - oglÄ™dnie rzecz ujmujÄ…c - raczej znikomÄ….- DokÄ…d pÅ‚yniemy?! - krzyknęła.- ChcÄ™ siÄ™ dostać na lotnisko.- To niespodzianka! - odkrzyknÄ…Å‚ wesoÅ‚o Alfonso.- Niespodzianka pana Feramo.- Zatrzymaj siÄ™, zatrzymaj! - wrzasnęła.- Zwolnij!ZignorowaÅ‚ jÄ…, tylko zachichotaÅ‚ gardÅ‚owo, pakujÄ…c łódz na kolejnÄ… falÄ™.- Zaraz zwymiotujÄ™! - zawoÅ‚aÅ‚a i nachyliÅ‚a siÄ™ w stronÄ™ jego nieskazitelnie biaÅ‚egostroju, udajÄ…c, że szarpiÄ… niÄ… wymioty.Alfonso odskoczyÅ‚ przerażony i z miejsca wyÅ‚Ä…czyÅ‚ silnik.- Za burtÄ™ - powiedziaÅ‚, machajÄ…c rÄ™kÄ….- Tam.Pedro.Aqua.Szybko.Bardzo przekonujÄ…co - zbytnio starać siÄ™ nie musiaÅ‚a - zaczęła krztusić siÄ™ przechylonaprzez burtÄ™.Po chwili wyprostowaÅ‚a siÄ™ i dÅ‚oniÄ… dotknęła czoÅ‚a.- DokÄ…d pÅ‚yniemy? - spytaÅ‚a sÅ‚abym gÅ‚osem.- Do hotelu Messer Feramo.To niespodzianka.- Dlaczego nikt mnie nie zapytaÅ‚? To zwykÅ‚e porwanie.Alfonso ponownie uruchomiÅ‚ łódz, spoglÄ…dajÄ…c na niÄ… z tym swoim paskudnym,przymilnym uÅ›miechem.- To piÄ™kna niespodzianka! %7Å‚aÅ‚owaÅ‚a, że znowu nie zbiera jej siÄ™ na wymioty. NastÄ™pnym razem zrobiÄ™ tonaprawdÄ™ , obiecaÅ‚a sobie. I to prosto na te jego Å›liczne szorciki.Gdy opÅ‚ynÄ™li cypel, jej oczom ukazaÅ‚ siÄ™ idylliczny wakacyjny obrazek: biaÅ‚y piasek iturkusowe morze, baraszkujÄ…cy w pÅ‚yciznie przy brzegu rozbawieni ludzie.Olivia zapragnęłapognać na brzeg, rzucić siÄ™ na nich i krzyczeć:  To jest siedlisko zÅ‚a! Wszystko tu zbudowanejest na zabijaniu i Å›mierci!Marynarz podszedÅ‚, by przejąć ster, lecz Alfonso odgoniÅ‚ go niecierpliwymmachniÄ™ciem rÄ™ki, z rykiem silnika pÄ™dzÄ…c w stronÄ™ przystani, jak gdyby wystÄ™powaÅ‚ wreklamie miÄ™towych czekoladek na deser, żelu do kÄ…pieli lub wybielacza do zÄ™bów.Wostatniej chwili zorientowaÅ‚ siÄ™, że zle sobie wszystko wymierzyÅ‚.Ostro skrÄ™ciÅ‚ w lewo,rozpÄ™dzajÄ…c na wszystkie strony pÅ‚ywajÄ…cych i o wÅ‚os mijajÄ…c skuter wodny, zrobiÅ‚ niezdarnekółko, burzÄ…c powierzchniÄ™ wody.Niestety, i tak zdusiÅ‚ silnik odrobinÄ™ za pózno i walnÄ…Å‚ wkejÄ™ z rozpÄ™dem, co skwitowaÅ‚ gÅ‚oÅ›nym przekleÅ„stwem.- Cóż za maestria - zauważyÅ‚a Olivia.- DziÄ™kujÄ™ - powiedziaÅ‚ z uÅ›miechem, nie dostrzegajÄ…c ironii.- Witamy na La IslaBonita.Olivia westchnęła ciężko.Kiedy jednak stanęła na stabilnej powierzchni kei, przemoczone ubrania powoli schÅ‚yna sÅ‚oÅ„cu, a nudnoÅ›ci stopniowo ustÄ™powaÅ‚y, pomyÅ›laÅ‚a sobie, że może jednak sytuacja nieprzedstawia siÄ™ najgorzej.CzarujÄ…cy mÅ‚odzieniec w bieluteÅ„kich, siÄ™gajÄ…cych kolan szortachwziÄ…Å‚ jej torbÄ™ i zaproponowaÅ‚, że zaprowadzi jÄ… do pokoju.DoszÅ‚a do wniosku, że czarujÄ…cyboye hotelowi stajÄ… siÄ™ motywem przewodnim jej podróży.PrzypomniaÅ‚a sobie bagażowegoze Standard Hotel o nienaturalnie bÅ‚Ä™kitnych oczach, okazaÅ‚ych mięśniach, bokobrodach ikoziej bródce, którego twarz wyglÄ…daÅ‚a jak magnetyczna zabawka zapamiÄ™tana z dzieciÅ„stwa,i zapisaÅ‚a w pamiÄ™ci, by sprawdzić, czy w pokoju nie ma przypadkiem jakiejÅ› pluskwy.Iwtedy nagle jÄ… oÅ›wieciÅ‚o: Morton C z krótko obciÄ™tymi, tlenionymi wÅ‚osami i szarymi,bystrymi oczami; zakapturzony nurek o spokojnych, nieruchomych oczach spoglÄ…dajÄ…cych naniÄ… spoza maski; boy hotelowy ze Standard Hotel o muskularnym ciele i jasnoniebieskichoczach, dziwnie niepasujÄ…cych do zarostu.IstniaÅ‚o coÅ› takiego jak kolorowe soczewkikontaktowe.Wszyscy ci trzej mężczyzni w rzeczywistoÅ›ci byli jednÄ… i tÄ… samÄ… osobÄ….StarajÄ…c siÄ™ nad sobÄ… panować, a jednoczeÅ›nie podejrzliwie przyglÄ…dajÄ…c siÄ™obecnemu bagażowemu, podążaÅ‚a za nim po kolejnych drewnianych pomostach z linamizamiast balustrad.OÅ›rodek byÅ‚ cudownie ekologiczny, prawdziwy raj dla bosonogich -Å›cieżki wysypane korÄ…, sÅ‚oneczne kolektory ciepÅ‚a, roÅ›liny oznakowane drewnianymi tabliczkami.Ciekawe, czy znalazÅ‚aby też Å›licznie oznakowanÄ… fasolÄ™ rycynowÄ….Ranokoniecznie musi siÄ™ wybrać na ekologiczny spacer i rozejrzeć przy okazji za zdechÅ‚ymikozami [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl