X




[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W żadnym z tych zespołównie grał jednak roli przywódcy, co przyśpieszało zapewnerozstanie z każdym.Ruch  scytyjski" przeżywał ponadto wy�razny zmierzch wraz z upadkiem partii lewicowych eserow-ców  i Jesieninowi groziło definitywne pozostanie na lodzie.Tuż przed proklamowaniem imażynizmu poeta uczyniłnieudaną próbę akcesu innego rodzaju,.o czym wiemy zewspomnień Ustinowa.Pod koniec roku 1918 napisał Nie�bieskiego dobosza  retpryczny wiersz ku chwale rewolu�cji. Przed napisaniem Niebieskiego dobosza  komunikujeUstinow  Jesienin kilkakrotnie mówił, że chce wstąpićdo partii komunistycznej.I nawet napisał podanie, któreleżało na moim biurku kilka tygodni.Rozumiałem, że z Je�sienina, z jego bujną indywidualnością, obcą jakiejkolwiekdyscyplinie, nigdy nie będzie partyjniaka.Bo i po co by tobyło.Dopiero trochę pózniej, kiedy N.L.Mieszczeriakownapisał na rękopisie Niebieskiego dobosza, zakwalifikowane�go przeze mnie do druku w �Prawdzie�: �Bzdury nie trzy�mające się kupy.Nie drukować.N.M.�  Jesienin porzu�cił ostatecznie myśl o wstąpieniu do partii.Ambicja jegozostała zadraśnięta  oto najlepszy dowód, że nie byłobyz niego partyjniaka." .Niebieski dobosz" 177,,Po paru tygodniach  dorzuca Ustinow w innym wa�riancie wspomnień  - Sergiusz Jesienin założył dość jużobecnie znaną, dość uprzykrzoną i dość zapomnianą sektęliteracką pod nazwą �imażynizm�." Jesienin już przedtem odczuwał potrzebę stworzenia ja�kiejś grupy literackiej  wskazuje Iwan Rozanow.W okresie kiedy pisał Klucze Marii, najbliższy poglądamiwydawał mu się Sergiusz Kłyczkow, wspólnie zatem z tympoetą Jesienin zamierzał ogłosić nową szkołę literacką,�aggelizm�, po namyśle wyrzekł się jednak tego zamiaru.Zapoznawszy się z Marienhofem i Szerszeniewiczem stwier�dził, że można z nimi dojść do określonego porozumienia.Rezultatem tego porozumienia (właśnie porozumienia, niezaś wspólnoty) stał się imażynizm.Każdej szkole potrzebne jest uzasadnienie teoretyczne.Ta strona także była u imażynistów świetnie opracowana.Szerszeniewicz i Marienhof zabrali się do dzieła z takimtalentem i energią, że sami mogli prawie uwierzyć w ży�wotność i organiczność szkoły, którą wymyślili." Byliśmy ludzmi nie znającymi się wzajemnie  wspo�mina w odmiennej tonacji Wadim Szerszeniewicz  a na�raz okazało się, że oprócz ukochanej naszej poezji mamyjeszcze coś wspólnego, i to wspólne, drogą długich dyskusji,przybrało postać ruchu, jaki dotarł do was pod nazwą ima-żynizmu.Nie było to takie proste.Długo namyślaliśmy się,jeszcze dłużej dyskutowaliśmy, i w przeddzień ogłoszeniapierwszego naszego imażynistycznego manifestu dwóchz nas odmówiło jego podpisania; i była chwila, kiedy mani�fest składano już w drukarni, a nas pytano, czy można wy�drukować nasze nazwiska."Anatol Marienhof  mniej patetycznie: Zaczęli bywać u nas na Pietrowce Wadim Szerszenie�wicz i Ruryk Iwniew.Zaczęło się mówić o nowej poetyc�kiej szkole obrazu.Kilkakrotnie przerzuciłem się w naszym wydawnictwiemyślami o tym także z Sergiuszem Jesieninem.Wreszcie wyznaczyliśmy spotkanie dla porozumienia się,.12  ^Vf�iei Qorm' nc7a Tf�cidłuższy ani przelotny związek miłosny, ale która miała niecopózniej należeć do najserdeczniejszych jego przyjaciół i opie�kunów, i odegrać w życiu poety rolę większą niż niejednaz kochanek.Kobietą, o której mowa, była Anna Berziń, re�daktorka w wielkim wydawnictwie i aktywistka partyjna,w tym okresie żona znanego działacza bolszewickiego Berzi-nia, a po latach  poety polskiego Brunona Jasieńskiego.Tak więc, główne przedsiębiorstwo firmowe imażynistów,zwane  %7łłobem Pegaza", stało się sceną wydarzeń i sprawbardzo rozmaitego rodzaju i rzędu, najintymniejszych niewyłączając.Warto trochę miejsca poświęcić i innym placówkom han�dlowym prężnego ruchu.Księgarnia na Nikickiej powstałabodaj że jeszcze przed kawiarnią na Twerskiej, w każdymrazie pózniejszy kierownik tej ostatniej, Starcew, momentzawarcia znajomości z Jesieninem w roku 1919 wiąże z na�stępującym obrazkiem: Pokój Marienhofa i Jesienina był zawalony książkami,które wszędzie skupowali, szykując się do otwarcia wła- 198Imażyniścisnej księgarni.Na stole leżały rachunki, a Jesienin, któryw swoim zaaferowaniu i trosce o asortyment tytułów dlaprzyszłej księgarni sprawiał wrażenie prawdziwego człowie�ka interesu, nerwowo chodził po pokoju, siadał do stołu, cośpodliczał i tonął w adresach, pod którymi można było tanioskupować książki.Dużo pózniej, kiedy księgarnia otwartajuż była na Nikickiej pod firmą �Spółdzielni Artystów Sło�wa* i energicznie handlowała, Jesienin zawsze mawiałz dumą: " To moja księgarnia.Ja ją otworzyłem, rozumiesz?" Lata 1919 1920 były dla Moskwy, ciężkie, głodowe pisze Iwan Rozanow. W życiu literackim wpłynęło to nazałożenie szeregu księgarń pisarzy.Na prowadzenie księgar�ni nie zezwalano osobom prywatnym, tylko organizacjom.Oprócz najstarszego w Moskwie �Sklepu Pisarzy� zjawiłysię księgarnie �Poetów�, �Działaczy Sztuki�, �Artystów Sło�wa* i in.Za ladą można było spotkać i znanego beletrystę,i szacownego profesora.Z wymienionych księgarń dwie na�leżały do imażynistów.W jednej, w zaułku Kamergerskim,handlowali Szerszeniewicz i Kusikow, w drugiej  " �Ar-tyści Słowa�, w pobliżu konserwatorium  Jesienin i Ma-rienhof.Jeżeli jednak poeci z Kamergerskiego faktyczniehandlowali, to w księgarni �Artystów Słowa� Jesienin i Ma-rienhof byli raczej tylko obecni.Jesienin był tu szyldem,przynętą.Księgarstwem zajmowały się inne osoby.Do poe�tów stale przychodzili ich znajomi, przeważnie również poe�ci, i księgarnia zamieniała się w klub literacki."Po półtorarocznej nieobecności wrócił do Moskwy RurykIwniew. Padliśmy sobie w ramiona, uściskaliśmy się, ale w tejsamej chwili poczułem, że Jesienin jest niby ten, co dawniej,a jednocześnie jak gdyby nie ten.Był zbyt zajęty sobą,interesami, planami  był to okres'najwyższego natężeniatego twórczego �j a�.Ponadto jego sprawy materialne wy�glądały pomyślnie, miał księgarnię i wydawnictwo.Stałprzede mną mocny, praktyczny, gospodarny człowiek, ze�wnętrznie prawie nie zmieniony, ale wewnętrznie  zupeł�nie inny.Zjawiły się w nim cechy, które, nie będąc z na-  To moja księgarnia* 199tury swej �ujemnymi�] nie podobały mi się.W tym okresieżycie ogółu było bardzo trudne, wszyscy ubierali się bylejak i klepali biedę.Na tle tego ubóstwa podkreślona ele�gancja i dobrze uszyte garnitury wydawały się niedorzecznei niewłaściwe.Pamiętam kilka scenek.Pokoik za sklepem na Nikickiej.Przychodzi jakaś damulka z próbkami materiałów �spodpoły�.Jesienin maca próbki  rzeczowo, poważnie, targującsię, wybiera to, co przypadło mu do gustu, wyjmuje pugila�res, odlicza papierowe tysiące czy miliony.Oto willa na Kisłowce.�Podziemna jadłodajnia.* Za jakąśbajeczną cenę można otrzymać obiad z trzech dań  �jakprzed wojną�.I tam też jakieś komisantki, i zakup rzeczy �drogich�, �prawdziwych� [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl