[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Co to był za pies?  nalegał sir Parsival z pewną irytacją powtarzającpytanie. Czy jeden z moich? Nie, to nie był pana pies. A zatem czyj? Czy gospodyni wiedziała?W chwili gdy zadawał to pytanie, przypomniały mi się słowa gospodyni o tym, żepani Catherick chciała ukryć swą bytność w Blackwater przed sir Parsivalem, ipomyślałam, że odpowiedz na to pytanie będzie brakiem dyskrecji z mej strony.Alepragnąc uspokoić obecnych posunęłam się już zbyt daleko, by móc się cofnąć bezrozbudzenia podejrzeń, co pogorszyłoby całą sprawę.Nie pozostawało mi nic innego, jakodpowiedzieć od razu, nie zastanawiając się nad konsekwencjami. Tak  odrzekłam. Gospodyni poznała psa.Powiedziała mi, że to pies paniCatherick.Przez cały czas naszej rozmowy ja stałam w progu, a sir Par-sival wraz z hrabiąznajdował się we wnętrzu przystani, ale zaledwie wymówiłam nazwisko pani Catherick,odepchnął brutalnie hrabiego i stanął naprzeciw mnie w pełniejszym świetle. Skąd mogła gospodyni wiedzieć, że to był pies pani Catherick?  pytałwbijając we mnie wzrok z gniewnym zainteresowaniem, co mnie trochę złościło, a trochę przerażało. Znała psa  odparłam spokojnie  ponieważ pani Catherick przyprowadziłago tu ze sobą. Przyprowadziła ze sobą? Gdzie przyprowadziła go ze sobą? Do tego domu. A czego, u diabła, pani Catherick chciała tutaj?Sposób, w jaki zadał to pytanie, był jeszcze bardziej obrazliwy niż język, jakim jewyraził.Odwróciłam się w milczeniu od niego, chcąc zaznaczyć, że nie przestrzegazasad zwykłej grzeczności.W tym samym momencie wielka ręka hrabiego spoczęła naramieniu sir Parsivala gestem ostrzeżenia, a miodopłynny głos Włocha począł gouspokajać: Mój dobry Parsivalu! Spokojnie, spokojnie!Sir Parsival spojrzał na niego z wielkim gniewem.Ale hrabia tylko sięuśmiechnął i powtórzył kojącą formułkę: Spokojnie, mój przyjacielu, spokojnie!Sir Parsival zawahał się, poszedł za mną kilka kroków i ku memu wielkiemuzdziwieniu przeprosił mnie. Zechce mi pani wybaczyć, panno Halcombe  powiedział. yle się ostatnioczuję i ulegam irytacji.Ale muszę wiedzieć, czego mogła tu chcieć pani Catherick?Kiedy tu była? Czy tylko gospodyni ją widziała? O ile wiem  odrzekłam  to tylko ona Tu hrabia wmieszał się znowu. Dlaczego w takim razie nie zapytać gospodyni?  rzekł. Dlaczego,Parsivalu, nie udasz się od razu do zródła informacji? Słusznie!  przyznał sir Parsival. Oczywiście, że należy przede wszystkimzapytać gospodyni.Co za głupiec ze mnie, że sam na to nie wpadłem.Powiedziawszy to odszedł natychmiast w kierunku domu.Skoro tylko odwróciłsię od nas, wyjaśniło się natychmiast intrygujące mnie pytanie, jakie pobudki kazałyhrabiemu wmieszać się do rozmowy.Sam pragnął zadać mi mnóstwo pytań,dotyczących pani Catherick i przyczyny jej wizyty w Blackwater Park, a nie mógłby tegouczynić w obecności przyjaciela.Formułowałam moje odpowiedzi tak zwięzle, jakpozwalała grzeczność, gdyż zdecydowałam się już, że nie dopuszczę w naszychstosunkach do niczego, co miałoby posmak zwierzeń.Jednakże Laura nieświadomie pomogła mu wyciągnąć ode mnie wszystkie wiadomości, gdyż zadawała mi pytania,więc musiałam odpowiadać na nie, w przeciwnym bowiem razie wydałabym się jejniechybnie powiernicą sekretów sir Parsivala.W rezultacie po dziesięciu minutachhrabia wiedział wszystko, co wiedziałam ja sama na temat pani Catherick i wypadków,które w taki dziwny sposób sprzęgły nas z jej córką Anną  od chwili kiedy spotkał jąHartright aż do dnia dzisiejszego.Z jednego względu zdziwiło mnie bardzo, że informacje moje wywarły takwielkie wrażenie na hrabi.Chociaż pozostaje on w bardzo bliskich stosunkach z sir Par-sivalem i znazapewne wszystkie jego sprawy, niewątpliwie nie wie nic, tak samo jak ja, o prawdziwejhistorii Anny Catherick.Tak więc nie wykryta tajemnica związana z tą nieszczęśliwąkobietą wydaje mi się podwójnie podejrzana, ponieważ jestem święcie przekonana, żesir Parsival nawet najbliższemu w świecie przyjacielowi nie użyczył klucza do jejrozwiązania.Niepodobna było czym innym jak głęboką ciekawością tłumaczyć sobiezachowania i wyrazu twarzy hrabiego, gdy chciwie pił każde słowo, jakie padło z moichust.Istnieje wiele rodzajów ciekawości, wiem o tym, ale na pewno nie można siępomylić, kiedy się wi dzi w czyjejś twarzy wyraz kompletnego zaskoczenia.Jeśli kie-dykolwiek w życiu widziałam ten wyraz, widziałam go wówczas w twarzyhrabiego.Kiedy padały te pytania i odpowiedzi, szliśmy z powrotem ku domowi.Gdyznalezliśmy się przed dworem, ujrzeliśmy zaprzężoną dwukółkę sir Parsivala zestojącym przy niej chłopakiem stajennym w roboczym ubraniu.Sądząc po tymniezwykłym widoku, rozmowa z gospodynią musiała już przynieść Ważne rezultaty. Piękny koń, przyjacielu  rzekł hrabia zwracając się do chłopca zezniewalającą uprzejmością. Czy jedziesz gdzie? Ja, proszę pana, nie jadę  odparł tamten patrząc na swą kurtkę inajwidoczniej zastanawiając się, czy ten cudzoziemiec bierze ją za liberię. Mój pansam pojedzie. Doprawdy?  rzekł hrabia. Dziwi mnie, że chce mu się tak trudzić, kiedyty mógłbyś powozić.Czy ma zamiar zmęczyć tego pięknego konia o lśniącej skórze,biorąc go na bardzo daleką przejażdżkę? Nie wiem, proszę pana  odparł groom. Ale to jest klacz, proszę pana.Niemamy równie dzielnego konia w całej naszej stajni.Nazywa się Gniada Molly, proszępana, biega do upadłego.Sir Parsival bierze zwykle Izaaka z Yorku na krótszeprzejażdżki. A tę twoją Gniadą Molly o lśniącej skórze na dłuższe?  Tak, proszę pana. Stąd można logicznie wnioskować, panno Halcombe  ciągnął hrabiaobracając się żywo ku mnie  że dzisiaj sir Parsi-val wybiera się na dalekąprzejażdżkę.Nie odrzekłam nic na to.Na podstawie tego, co teraz widziałam, i tego, copowiedziała mi gospodyni, i ja również wyciągnęłam pewne wnioski, ale nie chciałamdzielić się nimi z hrabią.Kiedy sir Parsival bawił w Cumberland (myślałam sobie), odbył daleki spacer,chcąc dowiedzieć się czegoś o Annie od jej znajomych w Zakątku Todda.A czy teraz,będąc w Hampshire, zamierza odbyć długą przejażdżkę również ze względu na Annę,by dowiedzieć się czegoś od pani Catherick w Welmingham?Weszliśmy do domu.Kiedy znajdowaliśmy się w hallu, sir Parsival wyszedł namnaprzeciw z biblioteki.Wydał mi się blady i przejęty i śpieszył się, ale mimo to zwróciłsię do nas z całą uprzejmością. Przykro mi, że muszę opuścić państwa  zaczął. Czeka mnie długa jazda,mam pilną sprawę do załatwienia.Powrócę jutro za dnia, ale zanim wyjadę, chciałbymdokonać pewnej formalności, o której wspomniałem rano.Lauro, możesz zejść nachwilę do biblioteki? To nie zajmie nawet minuty, to prosta formalność.Hrabino, czymogę i panią fatygować? Chciałbym, Fosco, abyście oboje, ty i twoja pani, byliświadkami złożenia podpisu, nic więcej.Wejdziecie zaraz i skończymy z tym.Otworzył im drzwi, a potem wszedł sam i cicho zamknął bibliotekę.Przez chwilę pozostałam w hallu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl