[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Ale ma pan prawo do zachowku? Nie.Oryński obrócił się przez ramię i spojrzał na siedzącego kawałek dalej McVaya.%7ładen z nich niewiedział o tym fakcie.Najwyrazniej prokurator grzebał w przeszłości Wita głębiej niż oni. Przypomnę, że taka sytuacja może mieć miejsce w określonych przypadkach.W tej sytuacji, gdy synuporczywie postępuje wbrew zasadom współżycia społecznego, dopuścił się umyślnego przestępstwaprzeciwko życiu, zdrowiu, wolności lub czci.Drugi z sędziów westchnął znacząco, więc Aronowicz zawczasu dał sobie spokój. Czy może pan powiedzieć, dlaczego taka sytuacja zaistniała? Bo tak ustalili moi rodzice. Nie wie pan, na jakiej podstawie? Wiem. I mógłby się pan tą wiedzą z nami podzielić? Uchylam się od. Dziękuję uciął prokurator. Przejdzmy zatem do kolejnego pytania.Czy ma pan jakąkolwiekwiedzę na temat Nikoli Szlezyngier? Nie. Być może widział pan gdzieś porzuconą rzecz, która mogłaby do niej należeć? Nie.Prokurator wyprostował się i spojrzał w sufit.Trwał tak przez moment, a potem znów się pochylił. Co może pan powiedzieć nam o tej sprawie? To, co słyszałem w mediach.%7łe o dziewiętnastej włączono. Abstrahując od przekazów medialnych sprostował oskarżyciel. Oprócz tego nic nie wiem. Więc jak może pan nam pomóc w rozwiązaniu tej sprawy?Kordian nie był zadowolony z przebiegu przesłuchania.Wiedział, że może okazać się problematyczne,jednak jego głównym zmartwieniem były nerwy Wita.Ten co prawda trzymał je na wodzy, lecz nieprzeszkodziło to prokuratorowi w wykazaniu, że świadek nie jest osobą o nieskazitelnym charakterze.Wprawdzie samo uchylenie się nie mogło o niczym świadczyć, ale smród pozostał.W dodatku terazwyglądało na to, że handlarz rzeczywiście nie ma nic wspólnego ze sprawą. Wezwała mnie obrona.Pan ich pyta. Pytam pana drążył Aronowicz. Co pan wie o tej sprawie? Wszystko to, co tutaj zgromadzeni. Mam na myśli wiedzę wykraczającą poza tę ogólnodostępną. Poza tym nic nie wiem. Dziękuję, nie mam więcej pytań.Oryński wiedział, że to pytanie padnie i tak zakończy się przesłuchanie.Poinstruował Wita, by nieprowadził oskarżyciela i odpowiadał tylko w zakresie, o jaki go pytano.Resztę mieli załatwić podczasprzesłuchania przez obronę. Panie mec.panie Oryński? zapytał przewodniczący.Kordian wstał i z niepokojem przekonał się, że trzęsą mu się nogi.19Czując na sobie ponaglające spojrzenia członków składu orzekającego, odchrząknął i poprawił togę.Potem wyprostował się i głęboko odetchnął.McVay zapewniał, że ta prosta czynność sprawi, że poziomstresu spadnie o połowę, ale na razie Oryński mógł włożyć jego radę między bajki.Tak czy inaczej, musiał zaczynać.Każda kolejna sekunda zwłoki działała na jego niekorzyść.Wbiłwzrok w Wita. Ponieważ panu prokuratorowi nie udało się ustalić powodu, dla którego świadek się stawił, możewyjaśnię. Nie leży to w pana gestii odezwał się poirytowany przewodniczący. Proszę trzymać się swojejroli i zadawać pytania. Oczywiście, wysoki sądzie, chciałem tylko. Proszę pytać świadka. Zapytam, a dzięki temu ustalimy powód jego obecności odciął się Kordian.Zamierzał wejść na wojenną ścieżkę z tym człowiekiem, a McVay w stu procentach go poparł.Sędziabył im ewidentnie nieprzychylny, więc wszelkie próby urabiania go były z góry skazane na porażkę.W normalnej sytuacji nie byłoby też sensu go antagonizować jednak ta sytuacja do normalnych nienależała.Kordian wyszedł z założenia, że jeśli odpowiednio go podjudzi, pozostała czwórkaorzekających zacznie z nim sympatyzować.Jeden głos będzie trzeba spisać na straty, ale pozostali mogąokazać mu przychylność, kiedy tylko zrozumieją, że doświadczony sędziowski wyga atakuje bez powodumłodego aplikanta.Przewodniczący westchnął, słysząc butny ton Kordiana. Zdaję sobie sprawę, że nie ma pan pojęcia o zwyczajach panujących na sali sądowej, ale proszęzachować minimum kultury powiedział. Oczywiście, wysoki sądzie.Czy mogę przejść do przesłuchania? Proszę odparł mężczyzna, wskazując ręką Wita.Oryński zaczerpnął tchu.Pora zaczynać, pomyślał. Zna pan Sakrata Tatarnikowa? zapytał. Znam. Jak się poznaliście? I kim jest dla pana? Mógłby pan opowiedzieć o tej znajomości? Uchylam się od odpowiedzi.Kordian spojrzał na ławników.Zciągnęli brwi, przez moment nieco skonsternowani, ale zaraz załapali,dlaczego padła taka odpowiedz.Mimo to aplikant miał zamiar to podkreślić. Czy obaj uczestniczyliście w jakimś przestępczym procederze? Uchylam się.Oryński pokiwał głową w pozorowanej zadumie. Kiedy Sakrat Tatarnikow zniknął? Nie pamiętam dokładnej daty. Czy jakieś wydarzenie go do tego skłoniło? Tak.Zaginięcie tej dziewczynki. Nikoli Szlezyngier? No potwierdził Wito, spoglądając przelotnie na sędziów. Zadzwonił do mnie skoro świti powiedział, że musi się zwijać.Natychmiast. Wyjaśnił dlaczego? Niezupełnie.Powiedział tylko, że policja na pewno będzie go szukać.A miał wyrok na Białorusi,pewnie jakaś ekstradycja by była i tak dalej. Więc gdy tylko zgłoszono zaginięcie dziecka, on zbiegł z Sajenka? Dokładnie. Wie pan dokąd? Tak.Powiedziałem mu, że potrzebuję trochę czasu, by załatwić mu.odpowiednie warunki doucieczki.Zaszył się gdzieś w lesie, w jakiejś ambonie.Mówił, że staruch przynosił mu jedzenie i takdalej.Gdybym wtedy wiedział, że porwał dziecko, sam bym tego su. Proszę świadka zestrofował go przewodniczący. Proszę trzymać się faktów. Przepraszam.Oryński poprawił zielony żabot adwokacki.Na razie szło nie najgorzej. Ten starszy człowiek kontynuował przesłuchanie. Wie pan, o kogo chodziło? Mówił na niego Ekiel.Nie wiem, czy to ksywa, czy nazwisko. Antoni Ekiel.Jedyny świadek, który rzekomo widział mężczyznę z dzieckiem w nocy na. Panie Oryński znów odezwał się sędzia.Zciągnął okulary, a potem złożył je i położył przed aktami.Spojrzał na aplikanta spode łba, jakby miał zamiar wyrzucić go z sali sądowej. To, co pan usiłujeczynić, jest niedopuszczalne. Rozumiem. Czyżby? Upraszam pana o trzymanie się reguł, które obowiązują od pierwszego września tysiącdziewięćset dziewięćdziesiątego ósmego roku, kiedy to Kodeks postępowania karnego wszedł w życie.Trudno mi przypomnieć sobie sytuację, w której ktoś łamałby te przepisy w sposób tak ordynarny, jakpan.To pierwsze i ostatnie ostrzeżenie. Rozumiem, wysoki sądzie.Oryński natychmiast wrócił wzrokiem do świadka, jakby ledwo odnotował słowa sędziego. Gdzie pózniej udał się pan Tatarnikow? Do Lebiedzina. To tam znaleziono wydruki, które znalazły się w materiale dowodowym? Zgadza się.Kordian był zadowolony, że do tego momentu przesłuchania nie dobrnął Aronowicz [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
. Ale ma pan prawo do zachowku? Nie.Oryński obrócił się przez ramię i spojrzał na siedzącego kawałek dalej McVaya.%7ładen z nich niewiedział o tym fakcie.Najwyrazniej prokurator grzebał w przeszłości Wita głębiej niż oni. Przypomnę, że taka sytuacja może mieć miejsce w określonych przypadkach.W tej sytuacji, gdy synuporczywie postępuje wbrew zasadom współżycia społecznego, dopuścił się umyślnego przestępstwaprzeciwko życiu, zdrowiu, wolności lub czci.Drugi z sędziów westchnął znacząco, więc Aronowicz zawczasu dał sobie spokój. Czy może pan powiedzieć, dlaczego taka sytuacja zaistniała? Bo tak ustalili moi rodzice. Nie wie pan, na jakiej podstawie? Wiem. I mógłby się pan tą wiedzą z nami podzielić? Uchylam się od. Dziękuję uciął prokurator. Przejdzmy zatem do kolejnego pytania.Czy ma pan jakąkolwiekwiedzę na temat Nikoli Szlezyngier? Nie. Być może widział pan gdzieś porzuconą rzecz, która mogłaby do niej należeć? Nie.Prokurator wyprostował się i spojrzał w sufit.Trwał tak przez moment, a potem znów się pochylił. Co może pan powiedzieć nam o tej sprawie? To, co słyszałem w mediach.%7łe o dziewiętnastej włączono. Abstrahując od przekazów medialnych sprostował oskarżyciel. Oprócz tego nic nie wiem. Więc jak może pan nam pomóc w rozwiązaniu tej sprawy?Kordian nie był zadowolony z przebiegu przesłuchania.Wiedział, że może okazać się problematyczne,jednak jego głównym zmartwieniem były nerwy Wita.Ten co prawda trzymał je na wodzy, lecz nieprzeszkodziło to prokuratorowi w wykazaniu, że świadek nie jest osobą o nieskazitelnym charakterze.Wprawdzie samo uchylenie się nie mogło o niczym świadczyć, ale smród pozostał.W dodatku terazwyglądało na to, że handlarz rzeczywiście nie ma nic wspólnego ze sprawą. Wezwała mnie obrona.Pan ich pyta. Pytam pana drążył Aronowicz. Co pan wie o tej sprawie? Wszystko to, co tutaj zgromadzeni. Mam na myśli wiedzę wykraczającą poza tę ogólnodostępną. Poza tym nic nie wiem. Dziękuję, nie mam więcej pytań.Oryński wiedział, że to pytanie padnie i tak zakończy się przesłuchanie.Poinstruował Wita, by nieprowadził oskarżyciela i odpowiadał tylko w zakresie, o jaki go pytano.Resztę mieli załatwić podczasprzesłuchania przez obronę. Panie mec.panie Oryński? zapytał przewodniczący.Kordian wstał i z niepokojem przekonał się, że trzęsą mu się nogi.19Czując na sobie ponaglające spojrzenia członków składu orzekającego, odchrząknął i poprawił togę.Potem wyprostował się i głęboko odetchnął.McVay zapewniał, że ta prosta czynność sprawi, że poziomstresu spadnie o połowę, ale na razie Oryński mógł włożyć jego radę między bajki.Tak czy inaczej, musiał zaczynać.Każda kolejna sekunda zwłoki działała na jego niekorzyść.Wbiłwzrok w Wita. Ponieważ panu prokuratorowi nie udało się ustalić powodu, dla którego świadek się stawił, możewyjaśnię. Nie leży to w pana gestii odezwał się poirytowany przewodniczący. Proszę trzymać się swojejroli i zadawać pytania. Oczywiście, wysoki sądzie, chciałem tylko. Proszę pytać świadka. Zapytam, a dzięki temu ustalimy powód jego obecności odciął się Kordian.Zamierzał wejść na wojenną ścieżkę z tym człowiekiem, a McVay w stu procentach go poparł.Sędziabył im ewidentnie nieprzychylny, więc wszelkie próby urabiania go były z góry skazane na porażkę.W normalnej sytuacji nie byłoby też sensu go antagonizować jednak ta sytuacja do normalnych nienależała.Kordian wyszedł z założenia, że jeśli odpowiednio go podjudzi, pozostała czwórkaorzekających zacznie z nim sympatyzować.Jeden głos będzie trzeba spisać na straty, ale pozostali mogąokazać mu przychylność, kiedy tylko zrozumieją, że doświadczony sędziowski wyga atakuje bez powodumłodego aplikanta.Przewodniczący westchnął, słysząc butny ton Kordiana. Zdaję sobie sprawę, że nie ma pan pojęcia o zwyczajach panujących na sali sądowej, ale proszęzachować minimum kultury powiedział. Oczywiście, wysoki sądzie.Czy mogę przejść do przesłuchania? Proszę odparł mężczyzna, wskazując ręką Wita.Oryński zaczerpnął tchu.Pora zaczynać, pomyślał. Zna pan Sakrata Tatarnikowa? zapytał. Znam. Jak się poznaliście? I kim jest dla pana? Mógłby pan opowiedzieć o tej znajomości? Uchylam się od odpowiedzi.Kordian spojrzał na ławników.Zciągnęli brwi, przez moment nieco skonsternowani, ale zaraz załapali,dlaczego padła taka odpowiedz.Mimo to aplikant miał zamiar to podkreślić. Czy obaj uczestniczyliście w jakimś przestępczym procederze? Uchylam się.Oryński pokiwał głową w pozorowanej zadumie. Kiedy Sakrat Tatarnikow zniknął? Nie pamiętam dokładnej daty. Czy jakieś wydarzenie go do tego skłoniło? Tak.Zaginięcie tej dziewczynki. Nikoli Szlezyngier? No potwierdził Wito, spoglądając przelotnie na sędziów. Zadzwonił do mnie skoro świti powiedział, że musi się zwijać.Natychmiast. Wyjaśnił dlaczego? Niezupełnie.Powiedział tylko, że policja na pewno będzie go szukać.A miał wyrok na Białorusi,pewnie jakaś ekstradycja by była i tak dalej. Więc gdy tylko zgłoszono zaginięcie dziecka, on zbiegł z Sajenka? Dokładnie. Wie pan dokąd? Tak.Powiedziałem mu, że potrzebuję trochę czasu, by załatwić mu.odpowiednie warunki doucieczki.Zaszył się gdzieś w lesie, w jakiejś ambonie.Mówił, że staruch przynosił mu jedzenie i takdalej.Gdybym wtedy wiedział, że porwał dziecko, sam bym tego su. Proszę świadka zestrofował go przewodniczący. Proszę trzymać się faktów. Przepraszam.Oryński poprawił zielony żabot adwokacki.Na razie szło nie najgorzej. Ten starszy człowiek kontynuował przesłuchanie. Wie pan, o kogo chodziło? Mówił na niego Ekiel.Nie wiem, czy to ksywa, czy nazwisko. Antoni Ekiel.Jedyny świadek, który rzekomo widział mężczyznę z dzieckiem w nocy na. Panie Oryński znów odezwał się sędzia.Zciągnął okulary, a potem złożył je i położył przed aktami.Spojrzał na aplikanta spode łba, jakby miał zamiar wyrzucić go z sali sądowej. To, co pan usiłujeczynić, jest niedopuszczalne. Rozumiem. Czyżby? Upraszam pana o trzymanie się reguł, które obowiązują od pierwszego września tysiącdziewięćset dziewięćdziesiątego ósmego roku, kiedy to Kodeks postępowania karnego wszedł w życie.Trudno mi przypomnieć sobie sytuację, w której ktoś łamałby te przepisy w sposób tak ordynarny, jakpan.To pierwsze i ostatnie ostrzeżenie. Rozumiem, wysoki sądzie.Oryński natychmiast wrócił wzrokiem do świadka, jakby ledwo odnotował słowa sędziego. Gdzie pózniej udał się pan Tatarnikow? Do Lebiedzina. To tam znaleziono wydruki, które znalazły się w materiale dowodowym? Zgadza się.Kordian był zadowolony, że do tego momentu przesłuchania nie dobrnął Aronowicz [ Pobierz całość w formacie PDF ]