[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ledwie się zmieścił w ciasnym samochodzie, ale jakoś udało mu sięwcisnąć za kierownicę.Zaklął pod nosem, uderzywszy się najpierw w głowę, a potem wkolano.Planowanie kolacji połączonej z tańcami pochłaniało Katherine wiele czasu od dnia,kiedy zaczęła pracować w biurze informacyjnym college u.Teraz wszystko to wydało jej siętakie błahe.Była całkowicie pochłonięta Jasonem Manningiem.Wprowadzała gości, jadła kolację, oklaskiwała mówców, rozmawiała, gdy było trzeba.Wszystko to jednak wydawało się niczym wobec bliskości tego człowieka.Jason w stosunkudo obcych zachowywał się gładko, ze swobodnym wdziękiem i wielką pewnością siebie.Kiedy jednak Katherine przedstawiała Jace a swemu szefowi, Ronaldowi Welshowi,mężczyzni popatrzyli na siebie spode łba i ta ich spontaniczna wrogość sprawiła, że Katherinepoczuła się nieswojo.- Dzień dobry - Jace wyciągnął rękę.Ronald Welsh uścisnął mu dłoń, ale jego szare oczy pozostały chłodne, gdywymamrotał słowa powitania.- Wyglądasz dziś pięknie, Katherine - oświadczył, pomijając Jace a i całą uwagękierując na jego partnerkę.Pogłaskał Katherine po ramieniu, a ona odsunęła się instynktownie.Pozwalał sobieostatnio w pracy na podobne gesty i za każdym razem było jej głupio.Nie życzyła sobie, żebyjej dotykał.Takie niestosowne i niepożądane poufałości zawsze ją drażniły.Przypomniałasobie popołudniowy pocałunek Jace a i zaraz odsunęła tę myśl.To było zupełnie co innego!- Dziękuję ci, Ronaldzie - powiedziała.Uparł się, że mają być na ty, chociaż Katherine wcale się to nie podobało.Uważała toza niewłaściwe w stosunkach służbowych.- Czy zatańczysz ze mną, Katherine?Zanim zdążyła odpowiedzieć, porwał ją w swoje niedzwiedzie objęcia i uprowadził.Nie zaprotestowała.Mimo wszystko był jej szefem i nie mogła sobie pozwolić na to, żeby goobrazić.Swoje mocno przerzedzone włosy Ronald obficie skropił olejkiem, by wątłe kosmykiskutecznie zasłaniały łysiejące miejsca.Zapach olejku był obezwładniający.- Jest bardzo miło, prawda? - spytał, przyciągając ją do swojego grubego brzucha.- Tak, bardzo - odpowiedziała.Bała się, że ją udusi.Odcierpiała ten taniec, a potem kilka następnych, aż wreszcie z tyłu podszedł Jace idotknął jej pleców.Zaprosił ją do tańca bez słów - po prostu objął ramieniem i wziął za rękę.Trzymał ją blisko siebie i prowadził w tańcu swobodnie, bez wysiłku.Nic nie mówił.Ona też nie.Nie byłaby zdolna wymówić ani słowa, jakby to, co czuła, dokładnie poraziło jejstruny głosowe.Dłoń Jace a, z szeroko rozsuniętymi palcami, którą dotykał jej pleców, paliłaKatherine żywym ogniem; była jak piętno na jej skórze.Przez cienki materiał sukni czułanacisk twardych, umięśnionych ud, a jej skronie owiewał ciepły oddech Jace a.Była zbyt blisko, by patrzeć mu w twarz, ale widziała kosmyki włosów muskającekołnierzyk i miała nieodpartą chęć wsunąć palce w te loki i pieścić ich czarną jedwabistość.Muzyka przestała grać, ale on nadal nie wypuszczał jej z objęć.Trzymał ją dalej iprowadził ku wiodącym na taras szklanym drzwiom.ROZDZIAA 3Cały kampus spowijały ciemności.Oświetlona była tylko sala bankietowa, w którejodbywała się zabawa.Katherine poszła za Jace em, nie zastanawiając się nawet, dlaczego torobi.Przeszli tarasem i wąskim paskiem wypielęgnowanego trawnika aż do niskiegomurku, otaczającego ogród różany.Nie zdążyła nawet zaprotestować, tak szybko objął jąwpół, podniósł i posadził na murku.- Bolą cię nogi.Musiał chyba czytać w jej myślach.- Skąd wiesz? Kuleję? Mam nowe pantofle, które mnie bardzo uwierają - wyznała.- Widziałem, jak je zsuwałaś, zanim zatańczyliśmy.Zamierzałem cię o to spytać, alebałem się, że jeżeli nie wykorzystam okazji, to już nie zatańczę z królową balu - zażartował.- Daleko mi do królowej - odparła.Chciała mu przypomnieć, że przecież wcale jej niepoprosił do tańca, ale brakło jej tchu.Jace sięgnął pod kraj jej sukni, chwycił Katherine ciepłymi dłońmi za kostkę, zsunąłniewygodny pantofel na wysokim obcasie ze szczupłej stopy i zaczął masować nogę długimi,silnymi palcami.Uśmiechnął się, kiedy w pierwszym odruchu chciała cofnąć nogę.Masował powoli,rytmicznie.- Słynny masaż doktora Manninga.Na te zabiegi ludzie ciągną kilometrami.Normalnie trzeba czekać miesiącami na konsultację, ale ciebie, pani, przyjmuję naspecjalnych warunkach.Jego wesoły nastrój okazał się zarazliwy.Kiedyż to Katherine ostatni raz się bawiła,kiedy się śmiała? Te jego niby - medyczne zagrywki były czystym nonsensem, mimo tojednak powiedziała z udaną powagą:- Boję się spytać, co to za warunki.Popatrzył na nią uważnie.Chłonął każdy najdrobniejszy szczegół jej twarzy, a potemprzeniósł wzrok na szyję i biust, by po chwili znów powrócić do twarzy.- Masz rację, że się boisz - szepnął i bezczelnie puścił do niej oko.Odwróciła głowę, speszona jego penetrującym wzrokiem.Jace puścił jedną nogę, aletylko po to, by chwycić drugą i poddać ją tym samym zabiegom [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Ledwie się zmieścił w ciasnym samochodzie, ale jakoś udało mu sięwcisnąć za kierownicę.Zaklął pod nosem, uderzywszy się najpierw w głowę, a potem wkolano.Planowanie kolacji połączonej z tańcami pochłaniało Katherine wiele czasu od dnia,kiedy zaczęła pracować w biurze informacyjnym college u.Teraz wszystko to wydało jej siętakie błahe.Była całkowicie pochłonięta Jasonem Manningiem.Wprowadzała gości, jadła kolację, oklaskiwała mówców, rozmawiała, gdy było trzeba.Wszystko to jednak wydawało się niczym wobec bliskości tego człowieka.Jason w stosunkudo obcych zachowywał się gładko, ze swobodnym wdziękiem i wielką pewnością siebie.Kiedy jednak Katherine przedstawiała Jace a swemu szefowi, Ronaldowi Welshowi,mężczyzni popatrzyli na siebie spode łba i ta ich spontaniczna wrogość sprawiła, że Katherinepoczuła się nieswojo.- Dzień dobry - Jace wyciągnął rękę.Ronald Welsh uścisnął mu dłoń, ale jego szare oczy pozostały chłodne, gdywymamrotał słowa powitania.- Wyglądasz dziś pięknie, Katherine - oświadczył, pomijając Jace a i całą uwagękierując na jego partnerkę.Pogłaskał Katherine po ramieniu, a ona odsunęła się instynktownie.Pozwalał sobieostatnio w pracy na podobne gesty i za każdym razem było jej głupio.Nie życzyła sobie, żebyjej dotykał.Takie niestosowne i niepożądane poufałości zawsze ją drażniły.Przypomniałasobie popołudniowy pocałunek Jace a i zaraz odsunęła tę myśl.To było zupełnie co innego!- Dziękuję ci, Ronaldzie - powiedziała.Uparł się, że mają być na ty, chociaż Katherine wcale się to nie podobało.Uważała toza niewłaściwe w stosunkach służbowych.- Czy zatańczysz ze mną, Katherine?Zanim zdążyła odpowiedzieć, porwał ją w swoje niedzwiedzie objęcia i uprowadził.Nie zaprotestowała.Mimo wszystko był jej szefem i nie mogła sobie pozwolić na to, żeby goobrazić.Swoje mocno przerzedzone włosy Ronald obficie skropił olejkiem, by wątłe kosmykiskutecznie zasłaniały łysiejące miejsca.Zapach olejku był obezwładniający.- Jest bardzo miło, prawda? - spytał, przyciągając ją do swojego grubego brzucha.- Tak, bardzo - odpowiedziała.Bała się, że ją udusi.Odcierpiała ten taniec, a potem kilka następnych, aż wreszcie z tyłu podszedł Jace idotknął jej pleców.Zaprosił ją do tańca bez słów - po prostu objął ramieniem i wziął za rękę.Trzymał ją blisko siebie i prowadził w tańcu swobodnie, bez wysiłku.Nic nie mówił.Ona też nie.Nie byłaby zdolna wymówić ani słowa, jakby to, co czuła, dokładnie poraziło jejstruny głosowe.Dłoń Jace a, z szeroko rozsuniętymi palcami, którą dotykał jej pleców, paliłaKatherine żywym ogniem; była jak piętno na jej skórze.Przez cienki materiał sukni czułanacisk twardych, umięśnionych ud, a jej skronie owiewał ciepły oddech Jace a.Była zbyt blisko, by patrzeć mu w twarz, ale widziała kosmyki włosów muskającekołnierzyk i miała nieodpartą chęć wsunąć palce w te loki i pieścić ich czarną jedwabistość.Muzyka przestała grać, ale on nadal nie wypuszczał jej z objęć.Trzymał ją dalej iprowadził ku wiodącym na taras szklanym drzwiom.ROZDZIAA 3Cały kampus spowijały ciemności.Oświetlona była tylko sala bankietowa, w którejodbywała się zabawa.Katherine poszła za Jace em, nie zastanawiając się nawet, dlaczego torobi.Przeszli tarasem i wąskim paskiem wypielęgnowanego trawnika aż do niskiegomurku, otaczającego ogród różany.Nie zdążyła nawet zaprotestować, tak szybko objął jąwpół, podniósł i posadził na murku.- Bolą cię nogi.Musiał chyba czytać w jej myślach.- Skąd wiesz? Kuleję? Mam nowe pantofle, które mnie bardzo uwierają - wyznała.- Widziałem, jak je zsuwałaś, zanim zatańczyliśmy.Zamierzałem cię o to spytać, alebałem się, że jeżeli nie wykorzystam okazji, to już nie zatańczę z królową balu - zażartował.- Daleko mi do królowej - odparła.Chciała mu przypomnieć, że przecież wcale jej niepoprosił do tańca, ale brakło jej tchu.Jace sięgnął pod kraj jej sukni, chwycił Katherine ciepłymi dłońmi za kostkę, zsunąłniewygodny pantofel na wysokim obcasie ze szczupłej stopy i zaczął masować nogę długimi,silnymi palcami.Uśmiechnął się, kiedy w pierwszym odruchu chciała cofnąć nogę.Masował powoli,rytmicznie.- Słynny masaż doktora Manninga.Na te zabiegi ludzie ciągną kilometrami.Normalnie trzeba czekać miesiącami na konsultację, ale ciebie, pani, przyjmuję naspecjalnych warunkach.Jego wesoły nastrój okazał się zarazliwy.Kiedyż to Katherine ostatni raz się bawiła,kiedy się śmiała? Te jego niby - medyczne zagrywki były czystym nonsensem, mimo tojednak powiedziała z udaną powagą:- Boję się spytać, co to za warunki.Popatrzył na nią uważnie.Chłonął każdy najdrobniejszy szczegół jej twarzy, a potemprzeniósł wzrok na szyję i biust, by po chwili znów powrócić do twarzy.- Masz rację, że się boisz - szepnął i bezczelnie puścił do niej oko.Odwróciła głowę, speszona jego penetrującym wzrokiem.Jace puścił jedną nogę, aletylko po to, by chwycić drugą i poddać ją tym samym zabiegom [ Pobierz całość w formacie PDF ]