[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zresztą i tak zabrakłoby na nie pieniędzy.Już panu mówiłam, że pomimo tylu operacji Frida z początku nadzwyczaj szybko dochodziła dozdrowia.Wyszła ze szpitala po185niespełna miesiącu, lecz od czasu owej nieszczęsnej wizyty w stolicy zaczęła mieć nawrotychoroby.Powiadają, że stan umysłu człowieka wpływa na jego samopoczucie.Czy to prawda? Pew-nie tak, bo pod wpływem uczuciowego zawodu biedne, drobne ciało Fridy zdawało się rozpadać jakzamek z piasku zalany falą.Lekarze nie robili jej prześwietleń; uznali, że nie ma potrzeby, że jejkręgosłup świetnie się zrasta.Teraz odkryli, że chora jest w strasznym stanie, cierpi nieustanny ból itrzeba ją poddawać jednej terapii po drugiej.Tymczasem nie mieliśmy już pieniędzy i Papa nie mógłzapłacić za leczenie, zdaniem lekarzy niezbędne.Zamiast prawdziwych leków dali jej zatem gipsowygorset, który pomagał jej przez jakiś czas, lecz wkrótce bóle znów powróciły.Nie powinnam właściwie o tym wspominać, lecz marzyłam o pięknym ślubie i haftowanej sukni,wykończonej meksykańską koronką.Włożyłabym ślubną suknię Maty, gdyby ją sobie sprawiła, aleMaty żyła ze swoim ukochanym osiem czy dziesięć lat, zanim w końcu wyszła za niego mąż, toteż niewidziała powodu, by specjalnie celebrować to wydarzenie.Adri poszła do ślubu w starej suknii MariiLuisy, ostatecznie więc mogłabym pójść w jej ślady, aczkolwiek przyznaję, że niezbyt lubiłam swąprzyrodnią siostrę.Lecz suknia po Marii Luisie miała plamę na gorsie, a któż chciałby zaczynaćmałżeństwo od plamy?Owszem, wiem - powiedziałam, iż ślub całkiem wyleciał mi z głowy, że zbyt pochłonęły mniesprawy Fridy, bym o nim myślała.Jednak, ściślej mówiąc, wydaje mi się, że po prostu wypchnęłam goze świadomości.Ma pan rację - nie całkiem o nim zapomniałam.%7ładna kobieta nie zapomni owłasnym ślubie.Patrząc wstecz, sądzę, że już wtedy te wszystkie problemy bardzo zle wróżyłynaszemu małżeństwu.Frida nie interesowała się moim narzeczeństwem.Nigdy nie ciekawiło jej nic, co robiłam,dopóki.dopóki nie pokochałam kogoś, kogo ona także kochała.O, tak - wtedy zwróciła na mnieuwagę.186Nadal pisywała do Alexa, lecz bez skutku.Czuła się tym gorzej, że ja miałam narzeczonego, któryodprowadzał mnie z pracy do domu i odwiedzał co niedziela.Pławiłam się w atencjach mego nouio iwiedziałam, że w końcu pójdę z nim do ołtarza, a panna młoda zawsze jest gwiazdą przynajmniejprzez jeden dzień.Czy przechwalałam się tym przed Fridą? Czy robiłam to specjalnie, żeby sprawićjej przykrość? Szczerze mówiąc, nie przypominam sobie.Zapewniam pana jednak, że podczasmiesięcy poprzedzających mój ślub Frida była bardziej przygnębiona niż kiedykolwiek.Przez większość czasu musiała leżeć w łóżku, lecz gdy wstawała, snuła się po domu i właśnie wten sposób natrafiła na jedyną rzecz, dzięki której mogła uzyskać ulgę - farby Papy.- Cristi, pamiętasz te chimeryczne poranki, kiedy byłyśmy małe i chodziłyśmy z Papą na wyprawymalarskie? - zapytała mnie kiedyś.Wstydziłam się przyznać, że nie wiem, co znaczy słowo chimeryczne", więc się nie odezwałam.Nie miało to jednak znaczenia, bo Frida wcale nie czekała na odpowiedz:- Czasem pomagałam Papie rozstawiać sztalugi i farby - ciągnęła - ale, prawdę mówiąc, niezwracałam wielkiej uwagi na to, co robił.A ty, Cristi?- Ja też nie - wymamrotałam.Przecież dobrze wiedziała, że na ogół z nimi nie chodziłam, żezazwyczaj tylko ona mu towarzyszyła.- A powinnam była bacznie się przyglądać, bo teraz mam wielką ochotę spróbować malowania.Sądzisz, Cristi, że sobie poradzę?Wiedziałam jedynie, że cale wykształcenie artystyczne Fridy sprowadzało się do pracy uFernandeza; Papa nigdy nie posyłał jej na lekcje malowania, pragnął bowiem, żeby została lekarzem.Nawet kiedy widać już było, że Frida nie wróci do szkoły, nadal żywił tajemną nadzieję, że jakoś udasię jej zdobyć uprawnienia medyczne.187- Mogę sobie to wziąć? - zapytała Frida, pokazując Papie pojemniki z farbą.- Wyglądają, jakbyśnie używał ich całymi latami.Odpowiedz Papy mnie zdumiała.- Nie, Frida - powiedział.- To moje.- Jego niemiecka natura bierze górę - szepnęła Frida.- Zawsze na początku się upiera, ale potemustępuje.I rzeczywiście, po kilku dniach zgodził się pożyczyć farby, ale tylko na jakiś czas.- Dobrze - zgodziła się Frida.- Na jakiś czas.Oboje wiedzieli, że już nigdy ich nie odda.Bóle nóg i pleców nie pozwalały Fridzie długo stać, więc Mami zamówiła u stolarza specjalnesztalugi, mocowane do łóżka, dzięki którym Frida mogła malować w pozycji leżącej.Następniepowiesiła obok łóżka lustro pozwalające Fridzie malować samą siebie, uznała bowiem, że będzie todla córki miłą rozrywką.Prawdę mówiąc, wszyscy się ucieszyli, kiedy wreszcie znalazła sobie zajęciei przestała zawracać nam głowę.Co ciekawe, Mami, która po aferze z Leticią Santiago zaatakowała Fridę niczym hiena, teraznieustannie dreptała po jej pokoju, a to zmieniając kwiaty, a to zbierając brudną bieliznę do prania.Toona kąpała i czesała Fridę, to ona zmieniała jej pościel.I teraz to ona zamówiła dla niej te cudowne,nowe sztalugi.- Czy to możliwe - pytała Frida - by dziewczyna kochała swoją matkę i jednocześnie jejnienawidziła?Co wywołało przypływ troskliwości Mami? Poczucie winy? Zwiadomość, że Frida może umrzeć?Zwykle macierzyńskie poczucie obowiązku? Nie wiem.W końcu to pan jest tutaj od wyjaśniania.Z początku Frida malowała po kilka godzin dziennie, potem jednak to zajęcie zaczęło jejpochłaniać całe poranki i popołudnia.Pod koniec lata 1926 roku ukończyła pierwszy autoportret iwysłała go Alexowi w podarunku [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Zresztą i tak zabrakłoby na nie pieniędzy.Już panu mówiłam, że pomimo tylu operacji Frida z początku nadzwyczaj szybko dochodziła dozdrowia.Wyszła ze szpitala po185niespełna miesiącu, lecz od czasu owej nieszczęsnej wizyty w stolicy zaczęła mieć nawrotychoroby.Powiadają, że stan umysłu człowieka wpływa na jego samopoczucie.Czy to prawda? Pew-nie tak, bo pod wpływem uczuciowego zawodu biedne, drobne ciało Fridy zdawało się rozpadać jakzamek z piasku zalany falą.Lekarze nie robili jej prześwietleń; uznali, że nie ma potrzeby, że jejkręgosłup świetnie się zrasta.Teraz odkryli, że chora jest w strasznym stanie, cierpi nieustanny ból itrzeba ją poddawać jednej terapii po drugiej.Tymczasem nie mieliśmy już pieniędzy i Papa nie mógłzapłacić za leczenie, zdaniem lekarzy niezbędne.Zamiast prawdziwych leków dali jej zatem gipsowygorset, który pomagał jej przez jakiś czas, lecz wkrótce bóle znów powróciły.Nie powinnam właściwie o tym wspominać, lecz marzyłam o pięknym ślubie i haftowanej sukni,wykończonej meksykańską koronką.Włożyłabym ślubną suknię Maty, gdyby ją sobie sprawiła, aleMaty żyła ze swoim ukochanym osiem czy dziesięć lat, zanim w końcu wyszła za niego mąż, toteż niewidziała powodu, by specjalnie celebrować to wydarzenie.Adri poszła do ślubu w starej suknii MariiLuisy, ostatecznie więc mogłabym pójść w jej ślady, aczkolwiek przyznaję, że niezbyt lubiłam swąprzyrodnią siostrę.Lecz suknia po Marii Luisie miała plamę na gorsie, a któż chciałby zaczynaćmałżeństwo od plamy?Owszem, wiem - powiedziałam, iż ślub całkiem wyleciał mi z głowy, że zbyt pochłonęły mniesprawy Fridy, bym o nim myślała.Jednak, ściślej mówiąc, wydaje mi się, że po prostu wypchnęłam goze świadomości.Ma pan rację - nie całkiem o nim zapomniałam.%7ładna kobieta nie zapomni owłasnym ślubie.Patrząc wstecz, sądzę, że już wtedy te wszystkie problemy bardzo zle wróżyłynaszemu małżeństwu.Frida nie interesowała się moim narzeczeństwem.Nigdy nie ciekawiło jej nic, co robiłam,dopóki.dopóki nie pokochałam kogoś, kogo ona także kochała.O, tak - wtedy zwróciła na mnieuwagę.186Nadal pisywała do Alexa, lecz bez skutku.Czuła się tym gorzej, że ja miałam narzeczonego, któryodprowadzał mnie z pracy do domu i odwiedzał co niedziela.Pławiłam się w atencjach mego nouio iwiedziałam, że w końcu pójdę z nim do ołtarza, a panna młoda zawsze jest gwiazdą przynajmniejprzez jeden dzień.Czy przechwalałam się tym przed Fridą? Czy robiłam to specjalnie, żeby sprawićjej przykrość? Szczerze mówiąc, nie przypominam sobie.Zapewniam pana jednak, że podczasmiesięcy poprzedzających mój ślub Frida była bardziej przygnębiona niż kiedykolwiek.Przez większość czasu musiała leżeć w łóżku, lecz gdy wstawała, snuła się po domu i właśnie wten sposób natrafiła na jedyną rzecz, dzięki której mogła uzyskać ulgę - farby Papy.- Cristi, pamiętasz te chimeryczne poranki, kiedy byłyśmy małe i chodziłyśmy z Papą na wyprawymalarskie? - zapytała mnie kiedyś.Wstydziłam się przyznać, że nie wiem, co znaczy słowo chimeryczne", więc się nie odezwałam.Nie miało to jednak znaczenia, bo Frida wcale nie czekała na odpowiedz:- Czasem pomagałam Papie rozstawiać sztalugi i farby - ciągnęła - ale, prawdę mówiąc, niezwracałam wielkiej uwagi na to, co robił.A ty, Cristi?- Ja też nie - wymamrotałam.Przecież dobrze wiedziała, że na ogół z nimi nie chodziłam, żezazwyczaj tylko ona mu towarzyszyła.- A powinnam była bacznie się przyglądać, bo teraz mam wielką ochotę spróbować malowania.Sądzisz, Cristi, że sobie poradzę?Wiedziałam jedynie, że cale wykształcenie artystyczne Fridy sprowadzało się do pracy uFernandeza; Papa nigdy nie posyłał jej na lekcje malowania, pragnął bowiem, żeby została lekarzem.Nawet kiedy widać już było, że Frida nie wróci do szkoły, nadal żywił tajemną nadzieję, że jakoś udasię jej zdobyć uprawnienia medyczne.187- Mogę sobie to wziąć? - zapytała Frida, pokazując Papie pojemniki z farbą.- Wyglądają, jakbyśnie używał ich całymi latami.Odpowiedz Papy mnie zdumiała.- Nie, Frida - powiedział.- To moje.- Jego niemiecka natura bierze górę - szepnęła Frida.- Zawsze na początku się upiera, ale potemustępuje.I rzeczywiście, po kilku dniach zgodził się pożyczyć farby, ale tylko na jakiś czas.- Dobrze - zgodziła się Frida.- Na jakiś czas.Oboje wiedzieli, że już nigdy ich nie odda.Bóle nóg i pleców nie pozwalały Fridzie długo stać, więc Mami zamówiła u stolarza specjalnesztalugi, mocowane do łóżka, dzięki którym Frida mogła malować w pozycji leżącej.Następniepowiesiła obok łóżka lustro pozwalające Fridzie malować samą siebie, uznała bowiem, że będzie todla córki miłą rozrywką.Prawdę mówiąc, wszyscy się ucieszyli, kiedy wreszcie znalazła sobie zajęciei przestała zawracać nam głowę.Co ciekawe, Mami, która po aferze z Leticią Santiago zaatakowała Fridę niczym hiena, teraznieustannie dreptała po jej pokoju, a to zmieniając kwiaty, a to zbierając brudną bieliznę do prania.Toona kąpała i czesała Fridę, to ona zmieniała jej pościel.I teraz to ona zamówiła dla niej te cudowne,nowe sztalugi.- Czy to możliwe - pytała Frida - by dziewczyna kochała swoją matkę i jednocześnie jejnienawidziła?Co wywołało przypływ troskliwości Mami? Poczucie winy? Zwiadomość, że Frida może umrzeć?Zwykle macierzyńskie poczucie obowiązku? Nie wiem.W końcu to pan jest tutaj od wyjaśniania.Z początku Frida malowała po kilka godzin dziennie, potem jednak to zajęcie zaczęło jejpochłaniać całe poranki i popołudnia.Pod koniec lata 1926 roku ukończyła pierwszy autoportret iwysłała go Alexowi w podarunku [ Pobierz całość w formacie PDF ]