[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wziąłem tarczę, zrobiłem sobie sanki z ręcznymihamulcami, żeby dało się trochę sterować.mówię ci, ale była jazda.I udało mi się zjechaćprawie na sam dół.Dobrze, że wytraciłem większość prędkości przed ostatnim wiatrakiem.Byłem pewien, że szybciej się kręci.Współczuję tym skurkowańcom, którzy będą musielizejść, żeby go naprawić.Kylar się zatrzymał.Odetchnął głęboko. Nie zamierzam cię okłamywać.To będzie nieciekawy kawałek.Musimy przepłynąćpod wodą.To jest granica, Loganie.Właśnie ten odcinek oddziela Dno od Kominów.Wodajest gorąca, przejście ciasne i będziesz miał wrażenie, że pochowano cię żywcem.Obiecuję ci,że jeśli przetrwasz tę śmierć, zacznie się dla ciebie nowe życie.Musisz tylko wstrzymaćoddech, a ja zajmę się resztą. Zgrzytacz powiedział Logan. Zgrzytacz? A, ten duży? Hm, nie wygląda mi na takiego, co przepada za wodą.Logan nie widział Zgrzytacza.Tu, na dole, nie było zwyczajnie ciemno tutajpanowała ciemność doskonała.Nie było miejsc, gdzie mrok był bardziej rozproszony,wszędzie panowała jednolita, wszechogarniająca ciemność.Gorąca, wilgotna, ciężka,przytłaczająca ciemność, która sączyła się do płuc.Logan nie miał pojęcia, jak Kylarcokolwiek widzi, ale nie mógł zostawić tu Zgrzytacza. Czy.wrócisz tu po niego? zapytał Logan.Na dłuższą chwilę zapadła cisza. Tak, mój królu odpowiedział w końcu Kylar. Jestem.jestem gotowy. Tylko licz.Przepłynąłem w jakąś minutę, nam dwóm może to zająć trochę więcej.Minutę? Zanim popłyniemy.przepraszam, Loganie.Przepraszam za to wszystko i za to, ile wtym mojej winy.Przepraszam, że nie powiedziałem ci, kim jestem.Przepraszam, że niezabiłem Tensera, kiedy miałem szansę.Naprawdę.przepraszam.Logan nic nie powiedział.Nie potrafił odnalezć słów i sił, aby dać Kylarowi to, na cozasłużył.Kylar nie czekał.Zaczął brać głębokie wdechy i Logan poszedł za jego przykładem.Chwilę potem razem zanurkowali.Logan przywarł do Kylara, starając się nie ograniczać muswobody ruchu rękami i starając się, żeby jego własne ciało było jak najbardziej opływowe.Woda była gorąca, aż paląca, i Kylar nie zamierzał płynąć powoli.Logan poczuł, żeobracają się do góry nogami, a potem Kylar musiał łapać się skał, żeby ściągnąć ich w dół, boporuszali się naprawdę szybko.Właściwie to płynęli szybciej, niż Logan myślał, że da się podwodą.Wiedział, że Kylar jest silny nieraz się z nim siłował i walczył dla zabawy aleszybkość, z jaką się poruszali, nie powinna być możliwa, zważywszy na ciężar, jaki Kylarmusiał ciągnąć pod wodą.Dziesięć.Jedenaście.Woda naciskała ze wszystkich stron, ograniczając ruchy.Jakaśczęść Logana dziwiła się, że Kylar już raz to zrobił, sam, nie mając pewności, czy tunele sięłączą, i nie wiedząc, ile będzie musiał płynąć.Już przy czternastej sekundzie Logana paliło wpłucach.Trzymał się, starając się nie chwytać się zbyt kurczowo i próbując oszczędzać siły.Bólto nic takiego, mówił sobie.Minęło dwadzieścia sekund, zanim poczuł, że płyną w poziomie.Ocierał się plecami oskałę.Coś się zmieniło, ale nie potrafił powiedzieć, którym zmysłem odebrał zmianę.Pomyślał, że wpłynęli do tunelu, i sądząc po sposobie, w jaki Kylar się poruszał, był to wąskitunel.Czterdzieści.Czterdzieści jeden.Teraz bólu nie dało się zignorować.Powietrzeprzepychało się do gardła, błagało, żeby je wypuścić.Dobijało się od środka: wypuść mnie,tylko trochę, troszeczkę.Przy pięćdziesięciu ugrzęzli.Nagle ruch naprzód ustał.Szok, jaki to wywołało, sprawił,że Logan otworzył oczy.Gorąca, kwaśna woda zaatakowała jego oczy i Logan zakaszlał.Ogromny bąbel życiodajnego powietrza uciekł z jego płuc.Kylar ciągnął i ciągnął.Logan poczuł, że coś się rwie, ale nie wiedział, czy to była jegoobszarpana tunika czy skóra w każdym razie znowu się poruszali.Została mu mniej niż połowa zapasu powietrza w płucach.Kylar znowu poruszał się znieprawdopodobną prędkością, ale nadal nie kierowali się w górę.Wreszcie Logan poczuł, że Kylar zakręca, ale nie popłynął w górę.Zamiast tego zszaleńczą szybkością, w błękitnej, magicznej poświacie wyciągnął miecz zza pasa.Loganemrzucało to w tę, to we w tę, kiedy Kylar ciął i dzgał coś, co rozbłyskało w wodzie jak srebrnabłyskawica.Nie było mowy, żeby Logan zdołał to znieść choćby chwilę dłużej.Kylar zaczął płynąćw górę, ale Logan nie mógł wytrzymać kolejnych dwudziestu sekund.Nie mógł trzymać siętak długo.Przy sześćdziesiątej siódmej sekundzie wypuścił resztę powietrza.Płynęli tak szybko, że czuł na twarzy muśnięcia wypuszczonego bąbla powietrza, gdymknęli w górę.Wkrótce go wyprzedzili.Płuca mu płonęły.Poddał się i wziął wdech.Gorąca woda wlała mu się do płuc.A zaraz za nią powietrze.Logan kaszlał i kaszlał.Wrzący kwas buchnął mu z nosa i ust.Poparzył sobie zatoki, ale zaraz potem wodę zastąpiłosłodkie, chłodne powietrze.Kylar odwiązał go i delikatnie położył na ziemi.Logan leżał na plecach, po prostuoddychając.Nadal panowała ciemność, ale wysoko nad głową, w oddali, u szczytumetalowych rur, na końcu kominów, zobaczył mrugające pochodnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Wziąłem tarczę, zrobiłem sobie sanki z ręcznymihamulcami, żeby dało się trochę sterować.mówię ci, ale była jazda.I udało mi się zjechaćprawie na sam dół.Dobrze, że wytraciłem większość prędkości przed ostatnim wiatrakiem.Byłem pewien, że szybciej się kręci.Współczuję tym skurkowańcom, którzy będą musielizejść, żeby go naprawić.Kylar się zatrzymał.Odetchnął głęboko. Nie zamierzam cię okłamywać.To będzie nieciekawy kawałek.Musimy przepłynąćpod wodą.To jest granica, Loganie.Właśnie ten odcinek oddziela Dno od Kominów.Wodajest gorąca, przejście ciasne i będziesz miał wrażenie, że pochowano cię żywcem.Obiecuję ci,że jeśli przetrwasz tę śmierć, zacznie się dla ciebie nowe życie.Musisz tylko wstrzymaćoddech, a ja zajmę się resztą. Zgrzytacz powiedział Logan. Zgrzytacz? A, ten duży? Hm, nie wygląda mi na takiego, co przepada za wodą.Logan nie widział Zgrzytacza.Tu, na dole, nie było zwyczajnie ciemno tutajpanowała ciemność doskonała.Nie było miejsc, gdzie mrok był bardziej rozproszony,wszędzie panowała jednolita, wszechogarniająca ciemność.Gorąca, wilgotna, ciężka,przytłaczająca ciemność, która sączyła się do płuc.Logan nie miał pojęcia, jak Kylarcokolwiek widzi, ale nie mógł zostawić tu Zgrzytacza. Czy.wrócisz tu po niego? zapytał Logan.Na dłuższą chwilę zapadła cisza. Tak, mój królu odpowiedział w końcu Kylar. Jestem.jestem gotowy. Tylko licz.Przepłynąłem w jakąś minutę, nam dwóm może to zająć trochę więcej.Minutę? Zanim popłyniemy.przepraszam, Loganie.Przepraszam za to wszystko i za to, ile wtym mojej winy.Przepraszam, że nie powiedziałem ci, kim jestem.Przepraszam, że niezabiłem Tensera, kiedy miałem szansę.Naprawdę.przepraszam.Logan nic nie powiedział.Nie potrafił odnalezć słów i sił, aby dać Kylarowi to, na cozasłużył.Kylar nie czekał.Zaczął brać głębokie wdechy i Logan poszedł za jego przykładem.Chwilę potem razem zanurkowali.Logan przywarł do Kylara, starając się nie ograniczać muswobody ruchu rękami i starając się, żeby jego własne ciało było jak najbardziej opływowe.Woda była gorąca, aż paląca, i Kylar nie zamierzał płynąć powoli.Logan poczuł, żeobracają się do góry nogami, a potem Kylar musiał łapać się skał, żeby ściągnąć ich w dół, boporuszali się naprawdę szybko.Właściwie to płynęli szybciej, niż Logan myślał, że da się podwodą.Wiedział, że Kylar jest silny nieraz się z nim siłował i walczył dla zabawy aleszybkość, z jaką się poruszali, nie powinna być możliwa, zważywszy na ciężar, jaki Kylarmusiał ciągnąć pod wodą.Dziesięć.Jedenaście.Woda naciskała ze wszystkich stron, ograniczając ruchy.Jakaśczęść Logana dziwiła się, że Kylar już raz to zrobił, sam, nie mając pewności, czy tunele sięłączą, i nie wiedząc, ile będzie musiał płynąć.Już przy czternastej sekundzie Logana paliło wpłucach.Trzymał się, starając się nie chwytać się zbyt kurczowo i próbując oszczędzać siły.Bólto nic takiego, mówił sobie.Minęło dwadzieścia sekund, zanim poczuł, że płyną w poziomie.Ocierał się plecami oskałę.Coś się zmieniło, ale nie potrafił powiedzieć, którym zmysłem odebrał zmianę.Pomyślał, że wpłynęli do tunelu, i sądząc po sposobie, w jaki Kylar się poruszał, był to wąskitunel.Czterdzieści.Czterdzieści jeden.Teraz bólu nie dało się zignorować.Powietrzeprzepychało się do gardła, błagało, żeby je wypuścić.Dobijało się od środka: wypuść mnie,tylko trochę, troszeczkę.Przy pięćdziesięciu ugrzęzli.Nagle ruch naprzód ustał.Szok, jaki to wywołało, sprawił,że Logan otworzył oczy.Gorąca, kwaśna woda zaatakowała jego oczy i Logan zakaszlał.Ogromny bąbel życiodajnego powietrza uciekł z jego płuc.Kylar ciągnął i ciągnął.Logan poczuł, że coś się rwie, ale nie wiedział, czy to była jegoobszarpana tunika czy skóra w każdym razie znowu się poruszali.Została mu mniej niż połowa zapasu powietrza w płucach.Kylar znowu poruszał się znieprawdopodobną prędkością, ale nadal nie kierowali się w górę.Wreszcie Logan poczuł, że Kylar zakręca, ale nie popłynął w górę.Zamiast tego zszaleńczą szybkością, w błękitnej, magicznej poświacie wyciągnął miecz zza pasa.Loganemrzucało to w tę, to we w tę, kiedy Kylar ciął i dzgał coś, co rozbłyskało w wodzie jak srebrnabłyskawica.Nie było mowy, żeby Logan zdołał to znieść choćby chwilę dłużej.Kylar zaczął płynąćw górę, ale Logan nie mógł wytrzymać kolejnych dwudziestu sekund.Nie mógł trzymać siętak długo.Przy sześćdziesiątej siódmej sekundzie wypuścił resztę powietrza.Płynęli tak szybko, że czuł na twarzy muśnięcia wypuszczonego bąbla powietrza, gdymknęli w górę.Wkrótce go wyprzedzili.Płuca mu płonęły.Poddał się i wziął wdech.Gorąca woda wlała mu się do płuc.A zaraz za nią powietrze.Logan kaszlał i kaszlał.Wrzący kwas buchnął mu z nosa i ust.Poparzył sobie zatoki, ale zaraz potem wodę zastąpiłosłodkie, chłodne powietrze.Kylar odwiązał go i delikatnie położył na ziemi.Logan leżał na plecach, po prostuoddychając.Nadal panowała ciemność, ale wysoko nad głową, w oddali, u szczytumetalowych rur, na końcu kominów, zobaczył mrugające pochodnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]