[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Uczynił z Kościoła państwo w państwie, obdarzając go wszelkimi możliwymiprzywilejami.Namieszał przy okazji w doktrynie religijnej tyle, ile mógł, i jak mupasowało, czyniąc z soborów prywatę i pośmiewisko.Niemniej zapadłe na nichpostanowienia miały obowiązywać wiernych po wsze czasy i miały być przeniesione nacały pogański świat.I tak zostało do dziś.W nagrodę za swoje zasługi Konstantyn,morderca i złodziej, dochrapał się tytułu umiłowanego przez Boga przywódcy i jakochrześcijanin podług serca został przed śmiercią ochrzczony.w najbardziej religijny zcesarzy stał się trzynastym apostołem i doczekał się własnego święta, uroczyścieobchodzonego 21 maja.I choć zmarł biedak 22 maja 337 r.przed rozpoczęciem kolejnejwielkiej wyprawy krzyżowej, przeciwko królowi perskiemu Szapurowi II, to czego on nierozpoczął osobiście, dokończyli kolejni chrześcijańscy władcy.Dzisiaj Sobór Watykański oświadcza, iż Osoba ludzka ma prawo do wolnościreligijnej", a równocześnie wprowadza wiarę katolicką do szkół, uznając niezachwianeprzewodnictwo wyznawanej przez siebie prawdy.Trochę wcześniej to samo uczyniłpapież Innocenty X.Kiedy podczas podpisywania pokoju westfalskiego przyznanoprzedstawicielom mniejszości religijnych takie same prawa co wszystkim obywatelom,papież obłożył taki akt klątwą jako szalony i równoznaczny z ateizmem.Dzielnie broni wtym duchu własnych interesów ks.dr A.Panasiuk, wierząc, iż Kościół będzie trwał aż dokońca świata".Szkoda tylko, że Diecezjalny Pasterz Młodzieży starannie omija kwestięwiary i religii.Inercja i zacofanie sprawiły, iż Kościół nie mógł dłużej bronić swojej pozycji drogąutrzymywania społeczeństwa w niewiedzy, więc postanowił rozbudować266instytucję poprzez zawłaszczenie sumienia wiernych.Skrzepnął jako instytucja przezduże I" i dlatego, kreując grzech, piekło i czyściec, zamknął wyznawcę w lochu jegowłasnej małostkowości, obiecując odpuszczenie grzechów przez żywe uczestnictwo wżyciu kościelnym.Tam zaś, gdzie wiedza i zdrowy rozsądek tryumfowały nadreakcjonizmem, prawa ekonomii, ekskomunika i lobby przywracały posłuch, wstrzymującjakże skutecznie spływ wartościowych idei.Dziś, trwając przy błędach, chyli się ku upadkowi, pociągając za sobą miliony istnień.Twórczą krytykę uważa za herezję, błędy dogmatyczne za prawdę lub według własnegowidzimisię - za wymysł szatana, a wyrządzone krzywdy - za urojone.Zapada się i zamykaza spiżową bramą.Przestaje ewoluować, odgradza się od prawdy, prawdy obiektywnej.Wie, że zaakceptowanie zmian wymagałoby reorganizacji wszystkich strukturkościelnych.Broni więc dawnej chwały uporczywym powoływaniem się na.na.-powiedzmy - na to co było.Co jest niewzruszone, trwałe i święte: na bajeczki.Spójrzmy przez chwilę za kurtynę niewzruszoności, trwałości i świętości.Co widzimy?Widzimy dopalające się ognie węglące starcze ciało Giordana Bruno i Joanny d'Arc.Ichwizja nigdy nie uspokoi sumienia Kościoła, a prawda o tym, wsparta ideą Kopernika,wciąż wzbudza pogardę dla zabójców schowanych za symbolem krzyża.Widzimyjęczące w płomieniach tysiące ciał biczowników, których idea wybaczania wyrządzonychinnym krzywd uderzyła w podstawy Kościoła, czyniąc z tej organizacji świętego rzeznika.Najpierw uderzył papieski inkwizytor Walter Kerlinger, a trzydzieści lat pózniej w 1399 r.sam papież Bonifacy IX.Spłynęły rzeki krwi.Mrok historii spowija zniszczoną potęgę najpotężniejszego zakonu tamtych czasów -Templariuszy, którzy zapłacili najwyższą cenę za odkrycie w świątyni króla Salomonaprawdy o Jezusie.Zginęli, choć nie naruszyli istoty wiary.Ale oni poznali prawdę.Dlatego musieli zamilknąć, dlatego konali w płomieniach roznieconych przekleństwempapieża Klemensa V i aprobatą króla Francji Filipa IV Pięknego.Jedynym pocieszeniemdla brata Godfryda de Charnay'a (komandora Normandii) i Jacques"a de Molay'a(Wielkiego Mistrza Zakonu Zwiątyni) był wyraz sprawiedliwości bożej w spełnieniustraszliwej przepowiedni - rychłej śmierci obu prześladowców: chciwego króla ihipokryty-papieża (choć dziś podaje się, iż król w ostatniej chwili wycofał się z decyzji ouśmierceniu swoich przeciwników).Dla całego świata była to kolejna odsłonaprawdziwego oblicza Kościoła.Przekonali się o tym także Jezuici [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Uczynił z Kościoła państwo w państwie, obdarzając go wszelkimi możliwymiprzywilejami.Namieszał przy okazji w doktrynie religijnej tyle, ile mógł, i jak mupasowało, czyniąc z soborów prywatę i pośmiewisko.Niemniej zapadłe na nichpostanowienia miały obowiązywać wiernych po wsze czasy i miały być przeniesione nacały pogański świat.I tak zostało do dziś.W nagrodę za swoje zasługi Konstantyn,morderca i złodziej, dochrapał się tytułu umiłowanego przez Boga przywódcy i jakochrześcijanin podług serca został przed śmiercią ochrzczony.w najbardziej religijny zcesarzy stał się trzynastym apostołem i doczekał się własnego święta, uroczyścieobchodzonego 21 maja.I choć zmarł biedak 22 maja 337 r.przed rozpoczęciem kolejnejwielkiej wyprawy krzyżowej, przeciwko królowi perskiemu Szapurowi II, to czego on nierozpoczął osobiście, dokończyli kolejni chrześcijańscy władcy.Dzisiaj Sobór Watykański oświadcza, iż Osoba ludzka ma prawo do wolnościreligijnej", a równocześnie wprowadza wiarę katolicką do szkół, uznając niezachwianeprzewodnictwo wyznawanej przez siebie prawdy.Trochę wcześniej to samo uczyniłpapież Innocenty X.Kiedy podczas podpisywania pokoju westfalskiego przyznanoprzedstawicielom mniejszości religijnych takie same prawa co wszystkim obywatelom,papież obłożył taki akt klątwą jako szalony i równoznaczny z ateizmem.Dzielnie broni wtym duchu własnych interesów ks.dr A.Panasiuk, wierząc, iż Kościół będzie trwał aż dokońca świata".Szkoda tylko, że Diecezjalny Pasterz Młodzieży starannie omija kwestięwiary i religii.Inercja i zacofanie sprawiły, iż Kościół nie mógł dłużej bronić swojej pozycji drogąutrzymywania społeczeństwa w niewiedzy, więc postanowił rozbudować266instytucję poprzez zawłaszczenie sumienia wiernych.Skrzepnął jako instytucja przezduże I" i dlatego, kreując grzech, piekło i czyściec, zamknął wyznawcę w lochu jegowłasnej małostkowości, obiecując odpuszczenie grzechów przez żywe uczestnictwo wżyciu kościelnym.Tam zaś, gdzie wiedza i zdrowy rozsądek tryumfowały nadreakcjonizmem, prawa ekonomii, ekskomunika i lobby przywracały posłuch, wstrzymującjakże skutecznie spływ wartościowych idei.Dziś, trwając przy błędach, chyli się ku upadkowi, pociągając za sobą miliony istnień.Twórczą krytykę uważa za herezję, błędy dogmatyczne za prawdę lub według własnegowidzimisię - za wymysł szatana, a wyrządzone krzywdy - za urojone.Zapada się i zamykaza spiżową bramą.Przestaje ewoluować, odgradza się od prawdy, prawdy obiektywnej.Wie, że zaakceptowanie zmian wymagałoby reorganizacji wszystkich strukturkościelnych.Broni więc dawnej chwały uporczywym powoływaniem się na.na.-powiedzmy - na to co było.Co jest niewzruszone, trwałe i święte: na bajeczki.Spójrzmy przez chwilę za kurtynę niewzruszoności, trwałości i świętości.Co widzimy?Widzimy dopalające się ognie węglące starcze ciało Giordana Bruno i Joanny d'Arc.Ichwizja nigdy nie uspokoi sumienia Kościoła, a prawda o tym, wsparta ideą Kopernika,wciąż wzbudza pogardę dla zabójców schowanych za symbolem krzyża.Widzimyjęczące w płomieniach tysiące ciał biczowników, których idea wybaczania wyrządzonychinnym krzywd uderzyła w podstawy Kościoła, czyniąc z tej organizacji świętego rzeznika.Najpierw uderzył papieski inkwizytor Walter Kerlinger, a trzydzieści lat pózniej w 1399 r.sam papież Bonifacy IX.Spłynęły rzeki krwi.Mrok historii spowija zniszczoną potęgę najpotężniejszego zakonu tamtych czasów -Templariuszy, którzy zapłacili najwyższą cenę za odkrycie w świątyni króla Salomonaprawdy o Jezusie.Zginęli, choć nie naruszyli istoty wiary.Ale oni poznali prawdę.Dlatego musieli zamilknąć, dlatego konali w płomieniach roznieconych przekleństwempapieża Klemensa V i aprobatą króla Francji Filipa IV Pięknego.Jedynym pocieszeniemdla brata Godfryda de Charnay'a (komandora Normandii) i Jacques"a de Molay'a(Wielkiego Mistrza Zakonu Zwiątyni) był wyraz sprawiedliwości bożej w spełnieniustraszliwej przepowiedni - rychłej śmierci obu prześladowców: chciwego króla ihipokryty-papieża (choć dziś podaje się, iż król w ostatniej chwili wycofał się z decyzji ouśmierceniu swoich przeciwników).Dla całego świata była to kolejna odsłonaprawdziwego oblicza Kościoła.Przekonali się o tym także Jezuici [ Pobierz całość w formacie PDF ]