[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Młoda kobieta chmurnie na męża popatrzała.Twarz mu ożywiła się dziwnie nagle, a oczy, przygasłe wprzódy, błyskały.- Książkę tę - zaczęła zwolna - odwieziono tu przed kilku dniami z Korczyna.Wzięłam ją sama od posłańca i tu położyłam.Musiałeś ją pożyczać stryjence, pannie Teresie czy.Po ozdobny tomik rękę wyciągnął.- Daj mi to, a sama do czytania weź co innego, wszak ci to wszystko jedno.- Zupełnie wszystko jedno - odpowiedziała i podjąwszy tomik Leopardiego, który Zygmunt na posadzkę upuścił, usiadła z nim w przeciwległym rogu pokoju.Wesołość jej, szczęście, jednym serdecznym słowem męża obudzone, znikły bez śladu.Domyśliła się, komu w Korczynie pożyczoną była ta książka.Karty tej książki Zygmunt przerzucał teraz niecierpliwie, prawie gorączkowo, na nich i pomiędzy nimi czegoś szukając.Ta, której poezje te przesłał pragnąc przez nie wspomnienia jej obudzić i uczucia wskrzesić, odesłała mu je przy pierwszej zapewne sposobności bez słowa odpowiedzi na list, który towarzyszył książce.Może jednak pomiędzy jej stronicami znajdzie jaką kartkę albo na stronicach jaki wiersz, wyraz przez podkreślenie w znak porozumienia zamieniony.Szukał, nie znajdował nic, ale w zamian Justyna jak żywa stanęła mu przed wyobraźnią i dreszcz uczutego wrażenia przebiegł po ciele.Wtem w przeciwległym rogu pokoju głos kobiecy, trochę ostry i szyderski, przemówił:- Czy słyszałeś o tym, Zygmuncie, że panna Orzelska wkrótce zapewne za mąż wyjdzie?Prędkim ruchem twarz ku mówiącej zwrócił.- Za kogo? - rzucił krótko.- Za pana Różyca -odpowiedziała.Zygmunt wpółleżącą postawę na siedzącą zmienił.-Quelle idée - zawołał.- Różyc nie ożeni się z nią nigdy!- Owszem - sucho i ostro twierdziła młoda kobieta - podobała mu się od razu i coraz więcej się podoba.Elle a de la chance, cette.cette.cette.rien du tout! Pani Kirłowa, która ma wielki wpływ na kuzyna, nad skojarzeniem tego małżeństwa pracuje, i od pana Kirły słyszałam, że zdecydowanie się na nie pana Różyca jest tylko kwestią czasu.Z krzywym trochę uśmiechem Zygmunt powtórzył:- Impossible! Co? ona, ten model na silną Dianę, miałaby wyjść za tego młodego starca!.Niedbale śmiejąc się chodzić zaczął po pracowni, ale oczy miał chmurne i błyskające pod ściągającymi się brwiami.Klotylda wodziła za nim wzrokiem i tym samym co wprzódy, suchym, ostrym, ironicznym głosem mówiła, w nieskończoność mówiła o nadzwyczajnym, cudownym szczęściu, jakim takie zamążpójście byłoby dla takiej panny Orzelskiej.Bo czymże ona była? Córką opasłego, idiotycznego ojca, rezydentką siedzącą na łasce krewnych, prostą, zupełnie prostą dziewczyną, bez układu, wdzięku, dowcipu i jakiegokolwiek talentu.Gra nieźle, ale jak po francusku mówić zacznie, to aż uszy bolą.Une fille sans naissance et sans distinction.une rien du tout.Nie wiadomo nawet, co Różyc zrobi, gdy się z nią ożeni, i jak ją w świecie będzie mógł pokazać.Chyba przede wszystkim na pensję jaką ją odda.Model na Dianę! Zapewne, zdrową jest i silną, jakby była przebraną chłopką, ale ręce ma wiecznie opalone, jakby nigdy w życiu rękawiczek nie nosiła.Czy malarze wyobrażają Dianę w postaci rezydentki z opalonymi rękami?Pierś młodej kobiety szybko podnosiła się i opadała, gdy z drobnych jej ust sypały się te wszystkie złośliwe i obelżywe słowa.Roziskrzonymi oczami nie przestawała ani na chwilę wodzić za mężem, który przechadzając się ciągle zdawał się nie widzieć jej ani słyszeć.Pociągnął taśmę dzwonka i lokajowi, który zjawił się natychmiast, rzucił w zwykły sobie sposób krótki rozkaz:- Konie zaprzęgać!Lokaj zniknął za drzwiami, Klotylda porwała się z kanapki.- Jedziesz! - z żalem zawołała.Ironia i złośliwość, które wrzały w niej przed chwilą, znikły bez śladu; czuła już tylko, że mąż jej odjedzie i cały jej plan dnia szczęśliwie z nim spędzonego pierzchnie.- Muszę - obojętnie odpowiedział Zygmunt [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl