[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. No dobrze już, dobrze. Marge skrzywiła się. Pewnie, wiem,przez jakie piekło przeszła! Wyrastała w odosobnionym, dziwacznymotoczeniu.Ale już tam nie wróci.Otwiera się przed nią cały świat.Rina uśmiechnęła się.O wielu sprawach mogła rozmawiać z przyja-ciółką, ale wstrzymywała się od dawania rad, ponieważ zwykle odnosiłoto odwrotny skutek. Nie zamartwiałabym się z tego powodu. Naprawdę?Rina skinęła głową, a potem wrzasnęła: Hannah, nie krzycz tak!  A następnie powiedziała łagodnie: Dziecko musi przejść przez te fumy w nosie. No, patrz, też się tym martwisz? Słucham? Martwisz się, jak Hannah przechodzi przez swoje fumy w nosie!Rina wybuchnęła śmiechem. Owszem, martwię się.Przejmuję się tym, czy Sammy będzie bez-pieczny w Izraelu.Martwi mnie Jakub, zastanawiam się, kiedy wreszciedorośnie.Martwi mnie Hannah.Jest taka mała i delikatna.Martwię siętym, że Peter codziennie przypina do pasa broń i idzie do pracy.Ale gdy-342RLT bym się nawet zamartwiała na śmierć, gdybym się dręczyła zgryzotami,załamywała ręce i ocierała czoło, wiem, że dostanę tylko wrzodu żołądka,a i tak nic na to nie poradzę.Co więcej, pogorszy to tylko sprawę, ponie-waż nie będę w dobrym stanie wtedy, gdy moj a rodzina naprawdę bę-dzie potrzebowała pomocy.Mam takie swoje kredo: schować głowę wpiasek i nie myśleć o tym, co może się stać, dopóki zło mnie nie dopad-nie.Prędzej czy pózniej każdy przechodzi różne kryzysy.Dlaczego ma-my się ich z góry spodziewać?Marge poczuła nagle, jak coś wywraca się jej w żołądku.Rina mówiłato z własnego doświadczenia: straciła męża w wieku dwudziestu czterechlat, dwa lata pózniej padła ofiarą przestępstwa, samotnie wychowywaładwójkę małych chłopców, a gdy miała trzydziestkę, wycięto jej macicę.A tu jakaś Marge skarży się, że jej adoptowana córka za wiele czyta.Rina mówiła dalej: Vega jest wspaniałym dzieckiem, Marge.Dajesz jej tyle emocjonal-nego oparcia.Spójrz tylko, jak cudownie rozkwita! Co ja bym bez ciebie zrobiła! To wszystko przez twoją pracę.Wszystko, co cię wokół otacza, to zliludzie i osoby ogarnięte rozpaczą.Dziwi cię, że jestem taka spokojna ja-ko matka.A ja się dziwię, jak codziennie dajesz sobie radę: ty, Peter,Scott i wielu innych.Marge zachichotała. Próbujesz zatkać mi usta pochlebstwem. Być może.Obie się zaśmiały.I właśnie w tej chwili Hannah straciła równowagęna drabince i spadła na ziemię, lądując na pośladkach. Och, kochanie!  Rina podbiegła ku niej, żeby otrzeć łzy beczącejmałej dziewczynce. Co się stało, złotko? Spadłam i mnie boli!  Zanosiła się szlochem. O, spójrz! Krewmi leci!343RLT Istotnie, z lewego kolana ciekła jej strużka krwi.Prawe przedstawiałosię trochę lepiej, choć też było otarte.Rina uniosła skraj jej sukienki. Chyba pójdziemy do łazienki i zmyjemy to. Chcę do domu!  rozdarło się dziecko.Rina spojrzała na zegarek.Było już po dwunastej.Siedziały tu prawiedwie godziny.Zranione dziecko musiało też być zapewne zmęczone igłodne.Podniosła Hannah, która zarzuciła swe kościste rączki na szyjęmatki. Jesteś zmęczona? Nie jestem zmęczona!  wykrztusiła Hannah między jednym spa-zmem a drugim. Wyślizgnęła się matce i wykonała dziesięć podsko-ków, co miało oznaczać sprzeciw wobec słów Riny, że jest zmęczona.Tylko się skaleczyłam!Jeszcze raz zaniosła się szlochem. No dobra. Rina uniosła ją znowu do góry. Co byś powiedzia-ła, gdybyśmy tak poszły teraz do domu i zjadły co nieco?Hannah skinęła głową i pociągnęła nosem.Marge stanęła po jej stronie. I co postanowiłyście? Chyba ma już dość. Wszystkiego dobrego, Hannah.Ja też mam dość.Następnym razemzabiorę Vegę do czytelni.Przynajmniej nóg sobie oszczędzę! Marge! %7łartowałam. Spojrzała w kierunku Vegi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl