[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na¬dal byÅ‚o wiele niejasnychspraw.Jones siedziaÅ‚ w pokoju przesÅ‚uchaÅ„ z zaÅ‚ożonymi na piersi rÄ™ka¬mi.Jego mina mówiÅ‚a: SpotkamysiÄ™ w piekle".Diamond spokoj¬nie przebrnÄ…Å‚ przez wstÄ™pne czynnoÅ›ci oficjalnego przesÅ‚uchania.Tyle razyjuż widziaÅ‚takie zachowanie podejrzanych.-Zacznijmy od paÅ„skiego imienia i nazwiska.WiÄ™kszość zna pana jako Berta, ale pan nazywa siÄ™Gilbert Jones, prawda?Skinienie gÅ‚owÄ….-WstÄ…piÅ‚ pan do klubu Tropicieli Zbrodni cztery lata temu, zga¬dza siÄ™? Jako Gilbert.Kolejne milczÄ…ce potwierdzenie.-Dlaczego?Jones zmarszczyÅ‚ brwi.-Dlaczego co? - zapytaÅ‚ ponuro.-Dlaczego Gilbert, a nie Bert? %7Å‚adnej odpowiedzi.-Pytanie nie jest takie gÅ‚upie.PróbujÄ™ zrozumieć paÅ„skie moty¬wy - wyjaÅ›niÅ‚ Diamond.- Pan jestinteligentny.Na tyle dobrze zna pan ludzkÄ… psychikÄ™, żeby wiedzieć, że na takich osobach jak paniWy¬cherley czy pan Motion Gilbert zrobi wiÄ™ksze wrażenie niż zwyczajny Bert.Zgadza siÄ™?-Skoro pan tak mówi.-Nie, ja pana pytam.Jones siÄ™ zawahaÅ‚.-W porzÄ…dku, czasem przedstawiam siÄ™ jako Gilbert, a czasem jako Bert.Przecież to nie zbrodnia,prawda?-Prawda.Pracuje pan w.jak pan to nazwaÅ‚?Administracji spor¬towej? Niektórzy myÅ›lÄ…, że czÅ‚owiek, który caÅ‚y dzieÅ„ chodzi w dresie itrampkach, nie grzeszy rozumem.Po prostu osiÅ‚ek.Tak czy inaczej, zwyczajny Bert.WÅ‚ożyćmarynarkÄ™ i krawat, nazwać siÄ™ Gilbertem i wszyscy widzÄ… pana w innym Å›wietle.W rzeczywistoÅ›cijest pan ty¬pem intelektualisty.Mnóstwo pan czyta.Jamesa Bonda, tak?Jones nagle poczerwieniaÅ‚ i wskazaÅ‚ Diamonda palcem.-Niech pan sobie nie wyobraża, że zniża siÄ™ pan do mojego po¬ziomu.-O to mi wÅ‚aÅ›nie chodzi - stwierdziÅ‚ radoÅ›nie Diamond.- Ma pan prawo do szacunku.Do paÅ„skiej pracy potrzebne sÄ… kwalifikacje.-Lata treningu i dyplom - przyznaÅ‚ Jones.-Gdzie go pan zdobyÅ‚?-W Loughborough.-Najlepszy college sportowy w kraju.cholernie ciężka praca.Jones patrzyÅ‚ na detektywa niepewny,czy ten nie wyÅ›miewa siÄ™z jego osiÄ…gnięć.Diamond wytrzymaÅ‚ to spojrzenie.Tak, zródÅ‚em zachowaÅ„ tego czÅ‚owieka byÅ‚a uraza, gÅ‚Ä™bokieprzekonanie, że ludzie go nie doce¬niajÄ….-Praca umysÅ‚owa - podkreÅ›liÅ‚.- Nie mówiÄ™, że nie ma w tym ele¬mentu wysiÅ‚ku fizycznego.OczywiÅ›cie jest.Ale trzeba wkuwać jak cho¬lera i studiować znacznie wiÄ™cej, niż ktoÅ› byprzypuszczaÅ‚, prawda?%7Å‚adnej odpowiedzi poza drgniÄ™ciem warg, co prawdopodobnie oznaczaÅ‚o zgodÄ™.-Jest pan znawcÄ… dzieÅ‚ lana Fleminga.Autorytetem -ciÄ…gnÄ…Å‚ Diamond bez krzty kpiny.- PrzyÅ‚Ä…czyÅ‚ siÄ™ pan do Tropicieli Zbrodni jako Gilbert Jones,chciaÅ‚ pan rozmawiać o Flemingu i coÅ› poszÅ‚o bar¬dzo zle, bo wytrzymaÅ‚ pan tylko parÄ™ tygodni.Podejrzewam, że wiem, co siÄ™ staÅ‚o.SpotkaÅ‚em siÄ™ z tymi ludzmi, sÄ… zarozumiali.PalnÄ™li coÅ› natemat pana, paÅ„skiego wyksztaÅ‚cenia albo zamiÅ‚owania do takich, a nie innych książek.To sprawiÅ‚o,że pan od nich odszedÅ‚ z urazÄ… w sercu.Nieważne, co to byÅ‚o.-Dla mnie ważne.- Jones poczuÅ‚, że musi to zaznaczyć.-WiÄ™c co takiego? Co panu nagadali?Na samo wspomnienie Jonesowi wykrzywiÅ‚a siÄ™ twarz.To byÅ‚a otwarta rana.Nadal bolaÅ‚a.-Nazwali je krwawymi thrillerami.Ignoranci.Tak, jakby mi po¬wiedzieli, że marnujÄ™ czas, swój iich, mówiÄ…c o tych książkach.A co oni o tym wiedzÄ…? Ludzie znacznie lepsi od nich ceniÄ… Fleminga:pre¬zydent Kennedy, Kingsley Amis.Nadal siÄ™ trzÄ™sÄ™, kiedy o tym pomy¬Å›lÄ™.Jego książki zmieniÅ‚ypowieść kryminalnÄ….Ta wspaniaÅ‚a podbudo¬wa naukowa.Ten szacunek dla szczegółu.Nie można mówić, że coÅ› jest tanim czytadÅ‚em tylko dlatego, że odniosÅ‚o sukces na skalÄ™ Å›wia¬towÄ….Agatha Christie sprzedaje siÄ™ w milionach, a przecież Tropiciele Zbrodni chÄ™tnie omawiajÄ… jejpowieÅ›ci.-O co tam naprawdÄ™ chodziÅ‚o? O reputacjÄ™ Fleminga? -zapytaÅ‚ Diamond.- Czy o paÅ„skÄ…, którÄ… tak koszmarnie potraktowano?Jonesowi drgnÄ…Å‚ miÄ™sieÅ„ w szyi.-Nic o mnie nie wiedzÄ….Nie zdradziÅ‚em, czym siÄ™ zajmujÄ™.-Tym bardziej to musiaÅ‚ być policzek.Oceniali pana jako pana, po gÅ‚osie, zachowaniu.-Nie, postanowili mnie ignorować w chwili, kiedy dowiedzieli siÄ™, że uwielbiam Fleminga, a nieinnego autora.-WiÄ™c wycofaÅ‚ siÄ™ pan po trzech tygodniach?-Powinienem zrezygnować od razu.-A potem o wszystkim pan zapomniaÅ‚, dopóki nie pojawiÅ‚a siÄ™ okazja dokonania zemsty?Jones siÄ™ z tym nie zgodziÅ‚.-Nie.Nie zapomniaÅ‚em.OczywiÅ›cie, rana jÄ…trzyÅ‚a siÄ™ latami.-Potem spotkaÅ‚ pan Shirley-Ann Miller [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Na¬dal byÅ‚o wiele niejasnychspraw.Jones siedziaÅ‚ w pokoju przesÅ‚uchaÅ„ z zaÅ‚ożonymi na piersi rÄ™ka¬mi.Jego mina mówiÅ‚a: SpotkamysiÄ™ w piekle".Diamond spokoj¬nie przebrnÄ…Å‚ przez wstÄ™pne czynnoÅ›ci oficjalnego przesÅ‚uchania.Tyle razyjuż widziaÅ‚takie zachowanie podejrzanych.-Zacznijmy od paÅ„skiego imienia i nazwiska.WiÄ™kszość zna pana jako Berta, ale pan nazywa siÄ™Gilbert Jones, prawda?Skinienie gÅ‚owÄ….-WstÄ…piÅ‚ pan do klubu Tropicieli Zbrodni cztery lata temu, zga¬dza siÄ™? Jako Gilbert.Kolejne milczÄ…ce potwierdzenie.-Dlaczego?Jones zmarszczyÅ‚ brwi.-Dlaczego co? - zapytaÅ‚ ponuro.-Dlaczego Gilbert, a nie Bert? %7Å‚adnej odpowiedzi.-Pytanie nie jest takie gÅ‚upie.PróbujÄ™ zrozumieć paÅ„skie moty¬wy - wyjaÅ›niÅ‚ Diamond.- Pan jestinteligentny.Na tyle dobrze zna pan ludzkÄ… psychikÄ™, żeby wiedzieć, że na takich osobach jak paniWy¬cherley czy pan Motion Gilbert zrobi wiÄ™ksze wrażenie niż zwyczajny Bert.Zgadza siÄ™?-Skoro pan tak mówi.-Nie, ja pana pytam.Jones siÄ™ zawahaÅ‚.-W porzÄ…dku, czasem przedstawiam siÄ™ jako Gilbert, a czasem jako Bert.Przecież to nie zbrodnia,prawda?-Prawda.Pracuje pan w.jak pan to nazwaÅ‚?Administracji spor¬towej? Niektórzy myÅ›lÄ…, że czÅ‚owiek, który caÅ‚y dzieÅ„ chodzi w dresie itrampkach, nie grzeszy rozumem.Po prostu osiÅ‚ek.Tak czy inaczej, zwyczajny Bert.WÅ‚ożyćmarynarkÄ™ i krawat, nazwać siÄ™ Gilbertem i wszyscy widzÄ… pana w innym Å›wietle.W rzeczywistoÅ›cijest pan ty¬pem intelektualisty.Mnóstwo pan czyta.Jamesa Bonda, tak?Jones nagle poczerwieniaÅ‚ i wskazaÅ‚ Diamonda palcem.-Niech pan sobie nie wyobraża, że zniża siÄ™ pan do mojego po¬ziomu.-O to mi wÅ‚aÅ›nie chodzi - stwierdziÅ‚ radoÅ›nie Diamond.- Ma pan prawo do szacunku.Do paÅ„skiej pracy potrzebne sÄ… kwalifikacje.-Lata treningu i dyplom - przyznaÅ‚ Jones.-Gdzie go pan zdobyÅ‚?-W Loughborough.-Najlepszy college sportowy w kraju.cholernie ciężka praca.Jones patrzyÅ‚ na detektywa niepewny,czy ten nie wyÅ›miewa siÄ™z jego osiÄ…gnięć.Diamond wytrzymaÅ‚ to spojrzenie.Tak, zródÅ‚em zachowaÅ„ tego czÅ‚owieka byÅ‚a uraza, gÅ‚Ä™bokieprzekonanie, że ludzie go nie doce¬niajÄ….-Praca umysÅ‚owa - podkreÅ›liÅ‚.- Nie mówiÄ™, że nie ma w tym ele¬mentu wysiÅ‚ku fizycznego.OczywiÅ›cie jest.Ale trzeba wkuwać jak cho¬lera i studiować znacznie wiÄ™cej, niż ktoÅ› byprzypuszczaÅ‚, prawda?%7Å‚adnej odpowiedzi poza drgniÄ™ciem warg, co prawdopodobnie oznaczaÅ‚o zgodÄ™.-Jest pan znawcÄ… dzieÅ‚ lana Fleminga.Autorytetem -ciÄ…gnÄ…Å‚ Diamond bez krzty kpiny.- PrzyÅ‚Ä…czyÅ‚ siÄ™ pan do Tropicieli Zbrodni jako Gilbert Jones,chciaÅ‚ pan rozmawiać o Flemingu i coÅ› poszÅ‚o bar¬dzo zle, bo wytrzymaÅ‚ pan tylko parÄ™ tygodni.Podejrzewam, że wiem, co siÄ™ staÅ‚o.SpotkaÅ‚em siÄ™ z tymi ludzmi, sÄ… zarozumiali.PalnÄ™li coÅ› natemat pana, paÅ„skiego wyksztaÅ‚cenia albo zamiÅ‚owania do takich, a nie innych książek.To sprawiÅ‚o,że pan od nich odszedÅ‚ z urazÄ… w sercu.Nieważne, co to byÅ‚o.-Dla mnie ważne.- Jones poczuÅ‚, że musi to zaznaczyć.-WiÄ™c co takiego? Co panu nagadali?Na samo wspomnienie Jonesowi wykrzywiÅ‚a siÄ™ twarz.To byÅ‚a otwarta rana.Nadal bolaÅ‚a.-Nazwali je krwawymi thrillerami.Ignoranci.Tak, jakby mi po¬wiedzieli, że marnujÄ™ czas, swój iich, mówiÄ…c o tych książkach.A co oni o tym wiedzÄ…? Ludzie znacznie lepsi od nich ceniÄ… Fleminga:pre¬zydent Kennedy, Kingsley Amis.Nadal siÄ™ trzÄ™sÄ™, kiedy o tym pomy¬Å›lÄ™.Jego książki zmieniÅ‚ypowieść kryminalnÄ….Ta wspaniaÅ‚a podbudo¬wa naukowa.Ten szacunek dla szczegółu.Nie można mówić, że coÅ› jest tanim czytadÅ‚em tylko dlatego, że odniosÅ‚o sukces na skalÄ™ Å›wia¬towÄ….Agatha Christie sprzedaje siÄ™ w milionach, a przecież Tropiciele Zbrodni chÄ™tnie omawiajÄ… jejpowieÅ›ci.-O co tam naprawdÄ™ chodziÅ‚o? O reputacjÄ™ Fleminga? -zapytaÅ‚ Diamond.- Czy o paÅ„skÄ…, którÄ… tak koszmarnie potraktowano?Jonesowi drgnÄ…Å‚ miÄ™sieÅ„ w szyi.-Nic o mnie nie wiedzÄ….Nie zdradziÅ‚em, czym siÄ™ zajmujÄ™.-Tym bardziej to musiaÅ‚ być policzek.Oceniali pana jako pana, po gÅ‚osie, zachowaniu.-Nie, postanowili mnie ignorować w chwili, kiedy dowiedzieli siÄ™, że uwielbiam Fleminga, a nieinnego autora.-WiÄ™c wycofaÅ‚ siÄ™ pan po trzech tygodniach?-Powinienem zrezygnować od razu.-A potem o wszystkim pan zapomniaÅ‚, dopóki nie pojawiÅ‚a siÄ™ okazja dokonania zemsty?Jones siÄ™ z tym nie zgodziÅ‚.-Nie.Nie zapomniaÅ‚em.OczywiÅ›cie, rana jÄ…trzyÅ‚a siÄ™ latami.-Potem spotkaÅ‚ pan Shirley-Ann Miller [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]