[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Słyszycie? Nie muszę tego znosić!Savich uniósł dłoń.- Jeszcze tylko chwilę.Rozumiem, że nie wie pani, dlaczego doktor MacLean nam o tym powiedział, więc proszępozwolić mi to wyjaśnić.U doktora MacLeana zdiag-nozowano demencję płata czołowego, grozną chorobę, którapowoduje, że mówi on niestosowne, a nawet niezwykle szkodliwe rzeczy - w pani przypadku naruszając tajemnicęlekarską - ale robi to wszystko niechcący i bez złych zamiarów.- Przerwał na chwilę.- Może pani wie, że były teżinne zamachy na życie doktora MacLeana? %7łe jego biuro spłonęło?Głos MacManus drżał z wściekłości.- Przyszliście tutaj oskarżać mnie zamordowanie mojego męża? To nonsens.Jego śmierć, to najokropniejsza rzecz,jaka mogła nas spotkać.Moje dzieci były załamane.Kochałam swojego męża.Mówicie, że MacLean twierdzi, że powiedziałam mu, że zabiłam własnego męża? A teraz mówicie, że jestobłąkany? I nie powiedział swoim pacjentom, że jest obłąkany? Nienawidzę tego człowieka, to niegodny zaufaniamarny gnojek.Przestałam do niego chodzić, bo okazał się niekompetentny, ale jak widać, nie tylko.- Skoro chodziło tylko o niekompetencję, dlaczego rozważała pani podanie go do sądu?To powstrzymało ją, ale tylko na chwilę.Oparła swoje duże, pełne gracji dłonie o pulpit biurka.- Posłuchajcie mnie, oboje.Zostałam zgodnie z prawem wybrana do Izby Reprezentantów Stanów Zjednoczonych.Rozumiecie? Jestem członkinią Kongresu.My nie zabijamy.Tak się po prostu nie robi.Owszem, przyznam, żesłyszałam, że MacLean opowiadał o mnie potworne rzeczy.Ale to nic nie znaczy, rozumiecie?Catherine Coulter218Górska tajemnica- Jednak pani mąż został zamordowany, zanim wybrano panią do Kongresu - zauważyła Sherlock.McManus odrzuciła do tyłu głowę, jej głos był niski i drżący, ale patrzyła wyłącznie na Savicha.- Nie zabiłam mojego męża.Nie wynajęłam też nikogo, by lo zrobił.Nie usiłowałam zabić doktora MacLeana ani niezleciłam jego zabicia.- Mocno trzasnęła dłonią o pulpit i zmierzyła ich spojrzeniem ostrym jak sztylet.- To szarlatani kłamca.Zniszczył moje dobre imię, oczywiście powiedział ludziom, że ponoć opowiedziałam mu o tymmorderstwie.To oburzające! To oszczerstwo i nadużycie.Ciekawe, co jeszcze, i o kim, wymyślił?Sherlock podniosła dłoń, uciszając ją.- Pani McManus, powiem pani o czymś, czego najwyrazniej pani nie wie.Może pani nie pamięta, że doktorMacLean panią zahipnotyzował i wyciągnął od pani tę historię.Ale na pewno pani wie, że żadne wyznaniewypowiedziane pod wpływem hipnozy nie może być dowodem w sądzie, nawet jeżeli zostało nagrane.Więc samapani widzi, że nie ma powodu zaprzeczać, że doktor MacLean panią zahipnotyzował.Zapadła głucha cisza.Cóż, nie udało się, pomyślała Sherlock.Savich wyjął mały notes i usiadł z powrotem nakrześle.- A więc nic pani nie wie o podłożeniu bomby do cesny, którą leciał doktor MacLean? - zapytał uprzejmie Savich.- Nic o tym nie wiem! Nic o zamachach na żałosne życie doktora MacLeana! Ile razy mam to jeszcze powtórzyć?- A może nam pani powiedzieć, gdzie pani była osiemnastego maja około trzeciej po południu? - zapytał Savich, tymrazem bardziej stanowczo.- Wtedy właśnie doktor MacLean omal nie zaginął pod kołami ciemnego sedana tutaj, wWaszyngtonie.Tym razem nie wybuchła.Nie powiedziała nic, była spokojna.Jej usta poruszały się, jakby bezgłośnie powtarzałamantrę albo odprawiała rytuały, aby odzyskać kontrolę nad sobą.Po-Catherine Coulter213Górska tajemnicatem powiedziała powoli i wyraznie, oddzielając każde słowo, jakby tłumaczyła coś idiocie:- Dzwonię do mojego prawnika.Nie mam pojęcia, co sobie myśleliście, kiedy wtargnęliście do domuprzedstawiciela Kongresu Stanów Zjednoczonych i zachowujecie się w ten sposób.Dopilnuję, żebyście obojestracili stanowiska za napastowanie mnie.Jeśli będzie to konieczne, dopilnuję też, żeby wasi przełożeni równieżstracili pracę.Zrozumieliście?- Czy może pani sobie wyobrazić, co się stanie z pani karierą, kiedy rozniesie się to, co powiedział doktor MacLean?Albo tylko pogłoski o tym? - zapytała spokojnie Sherlock.- A teraz macie czelność mi grozić? Chcecie zniszczyć mnie, rozpowszechniając złośliwe plotki?- Nie, tego byśmy nie zrobili.Ale wie pani tak samo jak my, że tego rodzaju zarzuty, nawet wspomnienie o nich,może błyskawicznie panią zniszczyć.Chciała coś powiedzieć, ale Savich podniósł rękę.- Nie znamy prawdy o tych sprawach, ale czuliśmy się w obowiązku poinformować panią o tych zarzutach.Drzwi otworzyły się i weszła Nicole Merril.Było jasne, że McManus przywołała ją.- Proszę, odprowadz państwa, Nicole.- Powoli wstała i patrzyła na nich zimnym wzrokiem zabójcy.- Jeżelibędziecie chcieli ponownie ze mną rozmawiać, może wam się to nie udać.Będziecie rozmawiali z moim adwokatem.Nicole poda wam jej nazwisko.Jeżeli choćby słowo z tej absurdalnej rozmowy wycieknie do mediów, osobiście sięwami zajmę.%7łyczę miłego dnia.Savich uruchomił swoje porsche i spojrzał na Sherlock.Zmiała się do siebie.- To było lepsze niż pokonanie cię na strzelnicy.Myślisz, że się przestraszyła? Albo planuje nas zniszczyć?- Na pewno wzbudziliśmy jej czujność.I na pewno się przestraszyła.Czułam bijące od niej napięcie.Catherine Coulter220Górska tajemnicaSherlock oparła głowę o kusząco gładkie, skórzane siedzenie i przymknęła oczy.- Zjedzmy lunch, a potem złóżmy wizytę Pierre'owi Barbeau i jego czarującej żonie - powiedział Savich, skręcającna światłach.- Jak na razie dobrze nam idzie.- Skinął do agenta siedzącego w samochodzie zaparkowanym na końcuulicy.- Szkoda, że nie założyliśmy jej podsłuchu.Ale przynajmniej będziemy wiedzieli, czy się z kimś spotka.Sherlock uśmiechnęła się, a wiatr rozwiał jej włosy, kiedy porsche gwałtownie i z gracją skręciło, zjeżdżając z drogiwielkiej trąbiącej terenówce.- 35 -- Pamiętasz, jak Sean krzyczał i zanosił się płaczem, łapiąc nas za ręce i ciągnąc w kółeczko" wokół Maypole atDuPont Circle? - zapytała Sherlock.Savich uśmiechnął się do niej, gdy mijali rondo i gładko skręcił w prawo z New Hampshire Avenue na Eiger Street.Ciągle się uśmiechała, kiedy zajechali pod bardzo szykowny, nowoczesny apartamentowiec, w którym mieszkalipaństwo Barbeau.- Raczej spodziewałem się kolejnego wielkiego domu w stylu georgiańskim, otoczonego pięknym ogrodem.Ale jaksię nad tym zastanowić, to może Francuzi mają inne gusta?Savich roześmiał się parkując porshe pod blokiem obok, niedaleko jednej z południowoamerykańskich ambasad.Uśmiechnął się szeroko do Sherlock, pochylił się i pocałował ją.- Smakujesz jak ser cheddar z twojego taco.- Delikatnie pogładził palcami jej policzek.Przebiegł palcami po jejsplątanych włosach - jego wina, wiele razy mówiła mu, że zawsze, kiedy jedzie z nim w porsche, psuje sobie fryzurę.Oparł się i podziwiał swoje dzieło [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Słyszycie? Nie muszę tego znosić!Savich uniósł dłoń.- Jeszcze tylko chwilę.Rozumiem, że nie wie pani, dlaczego doktor MacLean nam o tym powiedział, więc proszępozwolić mi to wyjaśnić.U doktora MacLeana zdiag-nozowano demencję płata czołowego, grozną chorobę, którapowoduje, że mówi on niestosowne, a nawet niezwykle szkodliwe rzeczy - w pani przypadku naruszając tajemnicęlekarską - ale robi to wszystko niechcący i bez złych zamiarów.- Przerwał na chwilę.- Może pani wie, że były teżinne zamachy na życie doktora MacLeana? %7łe jego biuro spłonęło?Głos MacManus drżał z wściekłości.- Przyszliście tutaj oskarżać mnie zamordowanie mojego męża? To nonsens.Jego śmierć, to najokropniejsza rzecz,jaka mogła nas spotkać.Moje dzieci były załamane.Kochałam swojego męża.Mówicie, że MacLean twierdzi, że powiedziałam mu, że zabiłam własnego męża? A teraz mówicie, że jestobłąkany? I nie powiedział swoim pacjentom, że jest obłąkany? Nienawidzę tego człowieka, to niegodny zaufaniamarny gnojek.Przestałam do niego chodzić, bo okazał się niekompetentny, ale jak widać, nie tylko.- Skoro chodziło tylko o niekompetencję, dlaczego rozważała pani podanie go do sądu?To powstrzymało ją, ale tylko na chwilę.Oparła swoje duże, pełne gracji dłonie o pulpit biurka.- Posłuchajcie mnie, oboje.Zostałam zgodnie z prawem wybrana do Izby Reprezentantów Stanów Zjednoczonych.Rozumiecie? Jestem członkinią Kongresu.My nie zabijamy.Tak się po prostu nie robi.Owszem, przyznam, żesłyszałam, że MacLean opowiadał o mnie potworne rzeczy.Ale to nic nie znaczy, rozumiecie?Catherine Coulter218Górska tajemnica- Jednak pani mąż został zamordowany, zanim wybrano panią do Kongresu - zauważyła Sherlock.McManus odrzuciła do tyłu głowę, jej głos był niski i drżący, ale patrzyła wyłącznie na Savicha.- Nie zabiłam mojego męża.Nie wynajęłam też nikogo, by lo zrobił.Nie usiłowałam zabić doktora MacLeana ani niezleciłam jego zabicia.- Mocno trzasnęła dłonią o pulpit i zmierzyła ich spojrzeniem ostrym jak sztylet.- To szarlatani kłamca.Zniszczył moje dobre imię, oczywiście powiedział ludziom, że ponoć opowiedziałam mu o tymmorderstwie.To oburzające! To oszczerstwo i nadużycie.Ciekawe, co jeszcze, i o kim, wymyślił?Sherlock podniosła dłoń, uciszając ją.- Pani McManus, powiem pani o czymś, czego najwyrazniej pani nie wie.Może pani nie pamięta, że doktorMacLean panią zahipnotyzował i wyciągnął od pani tę historię.Ale na pewno pani wie, że żadne wyznaniewypowiedziane pod wpływem hipnozy nie może być dowodem w sądzie, nawet jeżeli zostało nagrane.Więc samapani widzi, że nie ma powodu zaprzeczać, że doktor MacLean panią zahipnotyzował.Zapadła głucha cisza.Cóż, nie udało się, pomyślała Sherlock.Savich wyjął mały notes i usiadł z powrotem nakrześle.- A więc nic pani nie wie o podłożeniu bomby do cesny, którą leciał doktor MacLean? - zapytał uprzejmie Savich.- Nic o tym nie wiem! Nic o zamachach na żałosne życie doktora MacLeana! Ile razy mam to jeszcze powtórzyć?- A może nam pani powiedzieć, gdzie pani była osiemnastego maja około trzeciej po południu? - zapytał Savich, tymrazem bardziej stanowczo.- Wtedy właśnie doktor MacLean omal nie zaginął pod kołami ciemnego sedana tutaj, wWaszyngtonie.Tym razem nie wybuchła.Nie powiedziała nic, była spokojna.Jej usta poruszały się, jakby bezgłośnie powtarzałamantrę albo odprawiała rytuały, aby odzyskać kontrolę nad sobą.Po-Catherine Coulter213Górska tajemnicatem powiedziała powoli i wyraznie, oddzielając każde słowo, jakby tłumaczyła coś idiocie:- Dzwonię do mojego prawnika.Nie mam pojęcia, co sobie myśleliście, kiedy wtargnęliście do domuprzedstawiciela Kongresu Stanów Zjednoczonych i zachowujecie się w ten sposób.Dopilnuję, żebyście obojestracili stanowiska za napastowanie mnie.Jeśli będzie to konieczne, dopilnuję też, żeby wasi przełożeni równieżstracili pracę.Zrozumieliście?- Czy może pani sobie wyobrazić, co się stanie z pani karierą, kiedy rozniesie się to, co powiedział doktor MacLean?Albo tylko pogłoski o tym? - zapytała spokojnie Sherlock.- A teraz macie czelność mi grozić? Chcecie zniszczyć mnie, rozpowszechniając złośliwe plotki?- Nie, tego byśmy nie zrobili.Ale wie pani tak samo jak my, że tego rodzaju zarzuty, nawet wspomnienie o nich,może błyskawicznie panią zniszczyć.Chciała coś powiedzieć, ale Savich podniósł rękę.- Nie znamy prawdy o tych sprawach, ale czuliśmy się w obowiązku poinformować panią o tych zarzutach.Drzwi otworzyły się i weszła Nicole Merril.Było jasne, że McManus przywołała ją.- Proszę, odprowadz państwa, Nicole.- Powoli wstała i patrzyła na nich zimnym wzrokiem zabójcy.- Jeżelibędziecie chcieli ponownie ze mną rozmawiać, może wam się to nie udać.Będziecie rozmawiali z moim adwokatem.Nicole poda wam jej nazwisko.Jeżeli choćby słowo z tej absurdalnej rozmowy wycieknie do mediów, osobiście sięwami zajmę.%7łyczę miłego dnia.Savich uruchomił swoje porsche i spojrzał na Sherlock.Zmiała się do siebie.- To było lepsze niż pokonanie cię na strzelnicy.Myślisz, że się przestraszyła? Albo planuje nas zniszczyć?- Na pewno wzbudziliśmy jej czujność.I na pewno się przestraszyła.Czułam bijące od niej napięcie.Catherine Coulter220Górska tajemnicaSherlock oparła głowę o kusząco gładkie, skórzane siedzenie i przymknęła oczy.- Zjedzmy lunch, a potem złóżmy wizytę Pierre'owi Barbeau i jego czarującej żonie - powiedział Savich, skręcającna światłach.- Jak na razie dobrze nam idzie.- Skinął do agenta siedzącego w samochodzie zaparkowanym na końcuulicy.- Szkoda, że nie założyliśmy jej podsłuchu.Ale przynajmniej będziemy wiedzieli, czy się z kimś spotka.Sherlock uśmiechnęła się, a wiatr rozwiał jej włosy, kiedy porsche gwałtownie i z gracją skręciło, zjeżdżając z drogiwielkiej trąbiącej terenówce.- 35 -- Pamiętasz, jak Sean krzyczał i zanosił się płaczem, łapiąc nas za ręce i ciągnąc w kółeczko" wokół Maypole atDuPont Circle? - zapytała Sherlock.Savich uśmiechnął się do niej, gdy mijali rondo i gładko skręcił w prawo z New Hampshire Avenue na Eiger Street.Ciągle się uśmiechała, kiedy zajechali pod bardzo szykowny, nowoczesny apartamentowiec, w którym mieszkalipaństwo Barbeau.- Raczej spodziewałem się kolejnego wielkiego domu w stylu georgiańskim, otoczonego pięknym ogrodem.Ale jaksię nad tym zastanowić, to może Francuzi mają inne gusta?Savich roześmiał się parkując porshe pod blokiem obok, niedaleko jednej z południowoamerykańskich ambasad.Uśmiechnął się szeroko do Sherlock, pochylił się i pocałował ją.- Smakujesz jak ser cheddar z twojego taco.- Delikatnie pogładził palcami jej policzek.Przebiegł palcami po jejsplątanych włosach - jego wina, wiele razy mówiła mu, że zawsze, kiedy jedzie z nim w porsche, psuje sobie fryzurę.Oparł się i podziwiał swoje dzieło [ Pobierz całość w formacie PDF ]