[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wreszcie musieli prosićo przebaczenie króla Węgier.Gniew i oburzenie Inno-centego nie przeważyły nad polityką, która utorowałasobie nową drogę po nieudanym epizodzie.Papież umożliwił krzyżowcom kontynuowanie pe-regrinatio, natomiast zupełnie inne stanowisko zająłw stosunku do Wenecjan.W jego oczach byli podżega-czami do przestępstwa (Innocenty nazwał ich wprost złodziejami ) i nawet nie poprosili Stolicy Apostol-skiej o przebaczenie.Dlatego objęła ich ekskomunikai zostali pozbawieni odpustu krzyżowego.Tak doszło do impasu: według prawa kanoniczne-go chrześcijanom nie wolno komunikować się z eks-komunikowanymi.Innymi słowy, krzyżowcy nie moglipodróżować na okrętach Wenecjan, ponieważ oznacza-łoby to pozostawanie w ścisłym kontakcie z osobamiwydalonymi ze wspólnoty Kościoła.Co zatem możnabyło zrobić? Rozwiązanie zawierało to samo prawo,które pozwalało na styczność z ekskomunikowanymiw przymusowych okolicznościach bądz czasowo.Naprzykład, jeśli ojciec rodziny został ekskomunikowany,jego rodzina była usprawiedliwiana z odwiedzin.Prze-pis znajdował zastosowanie w wypadku krzyżowców,dla których doża, pan okrętów , był w pewnym sensiejak głowa rodziny.Z całą oczywistością Innocentyusiłował utrzymać razem rozpadającą się na części ca-łość, ale w tym celu użył połowicznych środków.Przyjęte rozwiązanie, dalekie od ostatecznego upo-rządkowania problemu, spowodowało dalsze konse-kwencje: jeden z ambasadorów, Robert z Boves, praw-dopodobnie niezadowolony z rozwoju sytuacji, niewrócił do armii i udał się inną drogą do Ziemi Zwiętej.Zresztą podobnie postąpili inni uczestnicy poselstwa.Podziały, wola i władzaW Rzymie dojrzewały decyzje, tymczasem zdo-bywcy Zadaru założyli w mieście obóz zimowy.Po zaledwie trzech dniach od zdobycia dalmackie-go portu między krzyżowcami i Wenecjanami z nieja-snych powodów wybuchła bijatyka.Jedni i drudzychwycili za broń, polała się krew.Dowódcy poszcze-gólnych kontyngentów próbowali rozdzielić walczą-cych.Ale gdy tylko udało im się uspokoić nastrojew jednym miejscu, potyczki natychmiast wybuchaływ innej części miasta.Walki trwały do póznej nocy,pozostawiając na ulicach wielu martwych - może okołostu - i rannych.Zdarzył się poważny incydent, którego eskalacjagroziła kompletnym rozbiciem armii.Wzajemna złośćmogła spowodować zerwanie przymierza frankijskoweneckiego, ale Dandolo i wielcy baronowie, świadominiebezpieczeństwa, poświęcili cały tydzień na opatrze-nie ran moralnych i zażegnanie sporów.Mimo trudnegopołożenia udało się zaprowadzić trwały pokój, dziękiczemu nie doszło już więcej do żadnych konfliktówmiędzy krzyżowcami i Wenecjanami.Wkrótce potem do armii dołączył naczelny dowód-ca, Bonifacy z Monferrato, wraz z Mateuszem z Mont-morency, Piotrem z Bracieux i innymi możnymi.Pod-czas postoju zimowego w Zadarze, w okresie BożegoNarodzenia w mieście zjawili się posłowieFilipa Szwabskiego i młodego księcia Aleksego.Zostali przyjęci w pałacu, gdzie kwaterował doża ra-zem z dowódcami krucjaty.Jak już mówiliśmy, po dwukrotnym sprzeciwie pa-pieża, Filip i Aleksy nie pozostali bezczynni: już w le-cie poprzedniego roku między Weroną i Wenecją na-wiązali kontakt z dowódcami krucjaty.W odpowiedzina swoje propozycje usłyszeli, że trzeba ustalić dokład-ny przebieg i warunki ewentualnego etapu bizan-tyjskiego.Posłowie niemieccy, którzy dotarli do Zadarupodczas świąt Bożego Narodzenia na przełomie 1202i 1203 roku, przedstawili krzyżowcom interesującąofertę.Filip wysłał do dowódców krucjaty swojego szwa-gra, powierzając go Bogu i im.Gdyby krzyżowcy przywrócili mu jego dobra , Aleksy podporządkował-by Cesarstwo Bizantyjskie obediencji Rzymu.Ponadtowynagrodziłby krzyżowców 200.000 markami w sre-brze i zaopatrzeniem całej armii.Nowy cesarz to-warzyszyłby też krzyżowcom do ziemi Babilonii(czyli Egiptu) z 10.000 ludzi, na własny koszt i przezcały rok.Poza tym, do końca życia utrzymywałby 500rycerzy do obrony Ziemi Zwiętej.Wspaniała, niezwykła, imponująca oferta.W jed-nym momencie wszystkie problemy ekonomiczne i fi-nansowe krzyżowców zostałyby rozwiązane i moglibyjeszcze trochę zarobić.Aatwiej też przyszłoby zreali-zowanie prawdziwego celu krucjaty, czyli pomocy dlaZiemi Zwiętej.I wreszcie, być może papież nie opierał-by się dłużej, biorąc pod uwagę korzyść płynącą z po-łączenia obu Kościołów i napływ nowych sił do krucja-ty.Oczywiście należało się liczyć z pewnym ryzykiem,ale propozycja zasługiwała na przyjęcie; również We-necjanie nie mieli do niej żadnych zastrzeżeń.Nieza-leżnie od zgodnego stanowiska dowódców frankijskichi weneckich, należało uwzględnić też zdanie innychpielgrzymów.Dlatego zwołano ogólną naradę, na po-czątku stycznia 1203 r.Na zebraniu padały sprzeczne opinie.W końcugłos zabrał Gwidon z Vaux de Cernay, mówiąc, żerzecz nie jest możliwa do przeprowadzenia, ponieważwymagałaby zaatakowania chrześcijan i że reprezento-wane przez niego stronnictwo zamierza udać się doSyrii.Zwolennicy przeciwnej fakcji odparli zdecydo-wanie: Mili panowie, w Syrii nic nie uczynicie, po-nieważ ziemię Zamorza można odzyskać - jeżeli tak sięstanie - tylko poprzez Egipt lub Grecję.Jeśli odrzucimyto porozumienie, będziemy straceni na zawsze.Zaczęła się gorąca dyskusja: ani świeccy, ani du-chowni nie mogli osiągnąć jednomyślnego stanowiska.Gwidonowi sprzeciwił się Szymon, opat Loos, którytwierdził, że za wszelką cenę trzeba utrzymać jednośćarmii.Narada przeciągała się, dlatego markiz Monferratooraz hrabiowie Flandrii, Blois i Sainte Pol - czyli naj-wyżsi dowódcy - uzgodnili i zadeklarowali, że akceptu-ją porozumienie i podpiszą stosowne umowy.Tak teżzrobili, opuszczając zgromadzenie razem z ośmiomarycerzami, wśród których prawdopodobnie znalazł sięteż Villehardouin.W ten sposób narzucili swój punktwidzenia całej armii.I gdyby ta nie zbuntowała się,wygraliby krucjatę dla siebie.Oczywiście bieg spraw nie pozostał bez wpływu nazwykłych krzyżowców [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Wreszcie musieli prosićo przebaczenie króla Węgier.Gniew i oburzenie Inno-centego nie przeważyły nad polityką, która utorowałasobie nową drogę po nieudanym epizodzie.Papież umożliwił krzyżowcom kontynuowanie pe-regrinatio, natomiast zupełnie inne stanowisko zająłw stosunku do Wenecjan.W jego oczach byli podżega-czami do przestępstwa (Innocenty nazwał ich wprost złodziejami ) i nawet nie poprosili Stolicy Apostol-skiej o przebaczenie.Dlatego objęła ich ekskomunikai zostali pozbawieni odpustu krzyżowego.Tak doszło do impasu: według prawa kanoniczne-go chrześcijanom nie wolno komunikować się z eks-komunikowanymi.Innymi słowy, krzyżowcy nie moglipodróżować na okrętach Wenecjan, ponieważ oznacza-łoby to pozostawanie w ścisłym kontakcie z osobamiwydalonymi ze wspólnoty Kościoła.Co zatem możnabyło zrobić? Rozwiązanie zawierało to samo prawo,które pozwalało na styczność z ekskomunikowanymiw przymusowych okolicznościach bądz czasowo.Naprzykład, jeśli ojciec rodziny został ekskomunikowany,jego rodzina była usprawiedliwiana z odwiedzin.Prze-pis znajdował zastosowanie w wypadku krzyżowców,dla których doża, pan okrętów , był w pewnym sensiejak głowa rodziny.Z całą oczywistością Innocentyusiłował utrzymać razem rozpadającą się na części ca-łość, ale w tym celu użył połowicznych środków.Przyjęte rozwiązanie, dalekie od ostatecznego upo-rządkowania problemu, spowodowało dalsze konse-kwencje: jeden z ambasadorów, Robert z Boves, praw-dopodobnie niezadowolony z rozwoju sytuacji, niewrócił do armii i udał się inną drogą do Ziemi Zwiętej.Zresztą podobnie postąpili inni uczestnicy poselstwa.Podziały, wola i władzaW Rzymie dojrzewały decyzje, tymczasem zdo-bywcy Zadaru założyli w mieście obóz zimowy.Po zaledwie trzech dniach od zdobycia dalmackie-go portu między krzyżowcami i Wenecjanami z nieja-snych powodów wybuchła bijatyka.Jedni i drudzychwycili za broń, polała się krew.Dowódcy poszcze-gólnych kontyngentów próbowali rozdzielić walczą-cych.Ale gdy tylko udało im się uspokoić nastrojew jednym miejscu, potyczki natychmiast wybuchaływ innej części miasta.Walki trwały do póznej nocy,pozostawiając na ulicach wielu martwych - może okołostu - i rannych.Zdarzył się poważny incydent, którego eskalacjagroziła kompletnym rozbiciem armii.Wzajemna złośćmogła spowodować zerwanie przymierza frankijskoweneckiego, ale Dandolo i wielcy baronowie, świadominiebezpieczeństwa, poświęcili cały tydzień na opatrze-nie ran moralnych i zażegnanie sporów.Mimo trudnegopołożenia udało się zaprowadzić trwały pokój, dziękiczemu nie doszło już więcej do żadnych konfliktówmiędzy krzyżowcami i Wenecjanami.Wkrótce potem do armii dołączył naczelny dowód-ca, Bonifacy z Monferrato, wraz z Mateuszem z Mont-morency, Piotrem z Bracieux i innymi możnymi.Pod-czas postoju zimowego w Zadarze, w okresie BożegoNarodzenia w mieście zjawili się posłowieFilipa Szwabskiego i młodego księcia Aleksego.Zostali przyjęci w pałacu, gdzie kwaterował doża ra-zem z dowódcami krucjaty.Jak już mówiliśmy, po dwukrotnym sprzeciwie pa-pieża, Filip i Aleksy nie pozostali bezczynni: już w le-cie poprzedniego roku między Weroną i Wenecją na-wiązali kontakt z dowódcami krucjaty.W odpowiedzina swoje propozycje usłyszeli, że trzeba ustalić dokład-ny przebieg i warunki ewentualnego etapu bizan-tyjskiego.Posłowie niemieccy, którzy dotarli do Zadarupodczas świąt Bożego Narodzenia na przełomie 1202i 1203 roku, przedstawili krzyżowcom interesującąofertę.Filip wysłał do dowódców krucjaty swojego szwa-gra, powierzając go Bogu i im.Gdyby krzyżowcy przywrócili mu jego dobra , Aleksy podporządkował-by Cesarstwo Bizantyjskie obediencji Rzymu.Ponadtowynagrodziłby krzyżowców 200.000 markami w sre-brze i zaopatrzeniem całej armii.Nowy cesarz to-warzyszyłby też krzyżowcom do ziemi Babilonii(czyli Egiptu) z 10.000 ludzi, na własny koszt i przezcały rok.Poza tym, do końca życia utrzymywałby 500rycerzy do obrony Ziemi Zwiętej.Wspaniała, niezwykła, imponująca oferta.W jed-nym momencie wszystkie problemy ekonomiczne i fi-nansowe krzyżowców zostałyby rozwiązane i moglibyjeszcze trochę zarobić.Aatwiej też przyszłoby zreali-zowanie prawdziwego celu krucjaty, czyli pomocy dlaZiemi Zwiętej.I wreszcie, być może papież nie opierał-by się dłużej, biorąc pod uwagę korzyść płynącą z po-łączenia obu Kościołów i napływ nowych sił do krucja-ty.Oczywiście należało się liczyć z pewnym ryzykiem,ale propozycja zasługiwała na przyjęcie; również We-necjanie nie mieli do niej żadnych zastrzeżeń.Nieza-leżnie od zgodnego stanowiska dowódców frankijskichi weneckich, należało uwzględnić też zdanie innychpielgrzymów.Dlatego zwołano ogólną naradę, na po-czątku stycznia 1203 r.Na zebraniu padały sprzeczne opinie.W końcugłos zabrał Gwidon z Vaux de Cernay, mówiąc, żerzecz nie jest możliwa do przeprowadzenia, ponieważwymagałaby zaatakowania chrześcijan i że reprezento-wane przez niego stronnictwo zamierza udać się doSyrii.Zwolennicy przeciwnej fakcji odparli zdecydo-wanie: Mili panowie, w Syrii nic nie uczynicie, po-nieważ ziemię Zamorza można odzyskać - jeżeli tak sięstanie - tylko poprzez Egipt lub Grecję.Jeśli odrzucimyto porozumienie, będziemy straceni na zawsze.Zaczęła się gorąca dyskusja: ani świeccy, ani du-chowni nie mogli osiągnąć jednomyślnego stanowiska.Gwidonowi sprzeciwił się Szymon, opat Loos, którytwierdził, że za wszelką cenę trzeba utrzymać jednośćarmii.Narada przeciągała się, dlatego markiz Monferratooraz hrabiowie Flandrii, Blois i Sainte Pol - czyli naj-wyżsi dowódcy - uzgodnili i zadeklarowali, że akceptu-ją porozumienie i podpiszą stosowne umowy.Tak teżzrobili, opuszczając zgromadzenie razem z ośmiomarycerzami, wśród których prawdopodobnie znalazł sięteż Villehardouin.W ten sposób narzucili swój punktwidzenia całej armii.I gdyby ta nie zbuntowała się,wygraliby krucjatę dla siebie.Oczywiście bieg spraw nie pozostał bez wpływu nazwykłych krzyżowców [ Pobierz całość w formacie PDF ]