X




[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odchrząknął, klasnął w dłonie, ale nie zdążył nic powiedzieć.Ellinor podeszła,pochyliła się i postawiła chleb na stole.Przesunął się, by zrobić jej miejsce.W tymmomencie niechcący musnął ramieniem jej pierś.Victoria zauważyła, że oczy Ellinor zalśniły, wargi wygięły się w lekkimuśmiechu.Kiwnęła głową i Wyszła z kuchni.Victoria spojrzała na Fredrika, lecz ten chyba niczego nie zauważył.Znów chciałcoś powiedzieć, ale jeden z młodszych parobków zaczął kaszleć, wskazując na coś zaoknem.- Patrzcie, kto przyjechał! - powiedział w końcu ochrypłym głosem, patrząc naFredrika.Victoria spojrzała przez okno.Na podwórzu zatrzymał się elegancki powóz.Fredrik zerwał się z miejsca.- To.Do licha, po co on tu przyjechał? - Skrzywił się, jakby połknął cośkwaśnego.Robotnicy popatrzyli z przestrachem na Fredrika.%7ładen z nich nic nie powiedział.Victoria spojrzała na starszego mężczyznę, który wysiadł z pojazdu.Miał srebrną Czu-L RT prynę przypominającą chmurę dokoła głowy.W ręku trzymał laskę.Ruszył do wejścia,utykając i popatrując na dom.Fredrik odwrócił się na pięcie i wyszedł do holu.Victoria zacisnęła wargi.Nie wiedziała, czy również powinna wyjść i sięprzywitać.Zatrzymała się na schodach.Fredrik stał na podwórzu i rozmawiał ze starszympanem.Domyśliła się, że to jakiś zamożny człowiek: świadczyły o tym ubranie i ele-gancki powóz.Powoli ruszyła w ich stronę.Mężczyzna uśmiechnął się, kiwnął głową i ruszył jejna spotkanie.Również uśmiechnęła się i podała mu rękę.- Dzień dobry - powiedziała uprzejmie.- Nazywam się Victoria Henriksen.Mężczyzna znów kiwnął głową i uścisnął jej dłoń.- A ja nazywam się �ke Baron, mieszkam w majątku.- Uśmiechnął sięnieznacznie.- Miło mi panią poznać.Fredrik stał z boku.Był wyraznie zakłopotany.- Może zechce pan wejść do środka, ogrzać się? - zaproponowała grzecznie.Pan Baron skinął głową na znak, że się zgadza i wyraznie ucieszony, dodał:- Dziękuję.Victoria zaprowadziła gościa do salonu.Mężczyzna dokuśtykał do kanapy i usiadł.Fredrik zajął miejsce naprzeciw niego.Spojrzał na Victorię i cierpko oznajmił:- Chcielibyśmy zostać sami.Pan Baron odwrócił się w jej stronę.- Ależ, broń Boże.Proszę usiąść z nami.Znam pani męża.Halvor Henriksen tobardzo zdolny przedsiębiorca.Victoria aż zadrżała, słysząc tak niespodziewane słowa.Fredrik odchrząknął izapytał uprzejmym tonem:- Co pana do nas sprowadza?Pan Baron rozsiadł się wygodnie i odparł z uśmiechem:- Pani Henriksen tak zajęła całą moją uwagę, że doprawdy zapomniałem.- Czego pan sobie życzy? - spytał Fredrik zdawkowo.L RT Najwyrazniej czuł się bardzo nieswojo w tej niezręcznej sytuacji.- Czułbym się zaszczycony, gdyby podczas jutrzejszej wizyty w Herreg�rdentowarzyszyła panu bratowa.Mam zamiar wydać skromne przyjęcie.Victoria już miała odpowiedzieć, ale Fredrik ją uprzedził:- Niestety, Victoria nie może, ale ja chętnie przyjdę.Spojrzenie mężczyzny aż pociemniało z oburzenia.- Nie może pan trzymać jej dłużej w ukryciu.I tak ludzie we wsi o niej wiedzą.Fredrik podniósł się gwałtownie, podszedł do bufetu i wyjął dwa kieliszki.- Ma pan ochotę na coś mocniejszego?Pan Baron potakująco skinął głową.- Chętnie.Fredrik nalał koniaku do kieliszków i wrócił na miejsce.Victoria zauważyła, żeręka mu się trzęsie, kieliszek drżał.Słowa Barona widocznie bardzo go poruszyły.- Sprawa wygląda tak, że Victoria będzie mieszkała tutaj do czasu, aż Halvor wróciz podróży w interesach - powiedział i skosztował koniaku.Pan Baron uniósł krzaczaste brwi.- Ach, tak, i ja mam niby w to uwierzyć?- Tak - potwierdził zmieszany Fredrik, czerwieniąc się po korzonki włosów.Gość pochylił się do przodu i wycedził:- Znam prawdę.Nie musi pan kłamać.Fredrik potrząsnął głową i jednym haustem wypił koniak.- To trudna sytuacja - oświadczył stanowczo.Pan Baron wstrzymał go ruchem ręki.- Nie ma co się unosić - powiedział jowialnym tonem i dodał: - Wszyscy jesteśmyludzmi.- Ale dlaczego zależy panu na tym, by Victoria mi towarzyszyła?Mężczyzna wpatrywał się w nią tak natrętnie, że musiała odwrócić wzrok.- Nie sądzi pan, że dobrze by jej zrobiło, gdyby pobyła między ludzmi?Victoria wzięła głęboki wdech.Niepokój, który tak ją dręczył, nagle gdzieś sięulotnił, ustąpił miejsca oczekiwaniu.Cieszyła się na myśl o wizycie w Herreg�rden.- Nie wydaje mi się, by to było rozsądne - odparł niepewnie Fredrik.L RT - Radzę mnie posłuchać.- Baron wstał, wspierając się na lasce.- Dziękuję za ko-niak, ale już muszę iść.Oczekuję państwa jutro w Herreg�rden.Fredrik również wstał i stanął naprzeciwko gościa.- Nie mogę jej ze sobą zabrać - powiedział zdecydowanie.Pan Baron znów omiótł spojrzeniem twarz Victorii, ale jej wcale nie podobał sięten wzrok.- Proszę przekonać Fredrika - zwrócił się do niej gość z tajemniczym uśmiechem.Victoria przesunęła dłonią po miękkiej tkaninie sukni [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl