[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Potem zdjął jej przez głowę zwiewną, muślinową suknię i odłożył naStrona 152 z 212RSbok.Powoli uwalniał ją od bielizny, okrywając jej ciałoniecierpliwymi pocałunkami.Potem odsunął ją od siebie, napawającsię jej urodą.- Doprowadzasz mnie do szaleństwa z pożądania - wyszeptał ipochylił głowę ku jej nagim piersiom.- Dzisiaj, najdroższa, pokażę ci,czym naprawdę jest miłość.Odrzucił pościel i ułożył ją na łóżku.W jednej chwili pozbył sięsurduta i właśnie zabierał się do rozpinania koszuli, gdy ktoś pchnąłgwałtownie drzwi i wtargnął nieproszony do pokoju.- Harry! - Georgiana złapała kołdrę i okryła nią nagie ciało, gdyzobaczyła, kto wdarł się do jej sypialni.Twarz miał szarą jak popiół,a w oczach morderczy błysk.Z okrzykiem wściekłości rzucił się naLyndhursta.Edward odsunął się, bez wysiłku unikając niespodziewanegoataku.Harry odwrócił się, by skoczyć mu do gardła, a wówczasLyndhurst unieruchomił nadgarstek młodzieńca w żelaznymuchwycie i rzucił go na kolana.- Jak śmiesz wpadać do pokoju siostry bez zaproszenia? - wycedziłz gniewem.- Nie masz żadnego szacunku dla jej prywatności?- Szacunku? - wrzasnął z wściekłością Harry.- Ona nie zasługujena szacunek, podobnie jak pan.Zabiję was oboje!- Milcz! - zagrzmiał wicehrabia.- Jeszcze jedna obelga podadresem mojej żony, a zatłukę cię na śmierć!- Pańskiej żony?! - Duch walki w jednej chwili opuścił Harry'ego.Młodzieniec wpatrywał się w Lyndhursta z osłupieniem.- Nie.niewierzę - wyjąkał w końcu.-To jakiś podstęp.Nie pierwszy, prawda,milordzie?Lyndhurst uderzył go w twarz.- Ty szczeniaku! Mam ochotę sprawić ci natychmiast porządnelanie.- %7łeby powstrzymać mnie od powiedzenia niewygodnej prawdy?Czy moja siostra wie, że przed laty zhańbił pan kobietę, z którą byłpan zaręczony, a potem ją pan porzucił?- A więc wysłuchujesz plotek, tak? - Edward puścił Harry'ego iStrona 153 z 212RSpozwolił mu wstać.- To oskarżenie jest godne pogardy.Niezamierzam na nie odpowiadać.- Bo nie może pan temu zaprzeczyć! - Harry stał sztywnowyprostowany.Zwrócił się do siostry.- Georgie, chodz ze mnąnatychmiast.Nie możesz tutaj zostać.Nie obchodzi mnie, cozrobiłaś.- Co za wspaniałomyślność, Harry! - Georgiana była wściekła nabrata, ale jej głos brzmiał bardzo spokojnie.Niebezpieczniespokojnie.- Nie zrobiłam niczego, czego musiałabym się wstydzić.Edward mówi prawdę.Dziś rano wzięliśmy ślub w kościele.- A udzielił go zapewne któryś z jego przyjaciół przebrany zaksiędza.- Przystojna twarz Harryego wykrzywiła się w paskudną,ironiczną maskę.- Oszukał cię, by osiągnąć swój cel.- Syknął z bólu,gdy żelazne palce wicehrabiego zacisnęły się na jego ramieniu.- Odwołaj te słowa.- W oczach Lyndhursta zapłonął gniew.- Nie odwołam! Proszę podać nazwiska swoich sekundantów, sir.Stawię się w wybranym przez pana miejscu.- Przestań wreszcie! - Georgiana zgromiła brata wzrokiem.-Harry, zachowujesz się jak człowiek niespełna rozumu.Toidiotyczne, co mówisz.Jestem żoną Edwarda.%7łoną, rozumiesz?Możesz w to wierzyć lub nie, twoja sprawa, ale nic nie zmieni faktu,że Edward i ja jesteśmy małżeństwem.W jej głosie brzmiało całkowite przekonanie i pewność, która goprzeraziła.Harry wykonał gest rozpaczy.- Jak mogłaś, Georgie? Tak za moimi plecami.nie spodziewałemsię tego po tobie.Mogłaś mnie przynajmniej zawiadomić.- Przecież byłeś ciągle pod ręką, prawda? - Nie mogła sobieodmówić tej odrobiny szyderstwa.- Wiem.nie powinienem cię zostawiać.Jestem za to wszystkoodpowiedzialny.- Harry zwiesił głowę.- Och, Hal! - Georgiana podniosła ręce do góry z rozdrażnieniem.-Jak ty nic o mnie nie wiesz! Sądzisz, że mogłabym wyjść za mąż bezmiłości? Myślałeś może, że mogłam brać pod uwagę inne powody,poza miłością? Jak śmiałeś? Kto dał ci prawo tak mnie osądzać?Strona 154 z 212RS%7łałosny jesteś, doprawdy.- Głos jej zamarł, łzy pokazały się napowiekach.- Nie możesz kochać Lyndhursta - oświadczył z ponurym uporem.- A jednak kocham.- Rzuciła Edwardowi czułe spojrzenie.Natychmiast podszedł do niej i podniósł jej dłoń do ust.- Przecież to potwór - oznajmił Harry z przekonaniem.Piegi, którena pobladłej twarzy stały się bardziej widoczne, nadały mu wyglądnaburmuszonego chłopczyka.Wybuch śmiechu Lyndhursta zaskoczył zarówno Georgianę, jak ijej brata.Wicehrabia wyciągnął rękę do Harry'ego.- Zostańmy przyjaciółmi - zaproponował.- Nie mam do ciebiepretensji o ten wybuch gniewu.Po prostu chciałeś bronić honoruGeorgiany, ale ona jest teraz pod moją opieką.I dla jej dobra, jeśli niez innego powodu, musimy skończyć tę kłótnię.Jej szczęście będziedla mnie zawsze najważniejsze.- A Edward nie jest potworem - oświadczyła rozbawionaGeorgiana.Popatrzyła w oczy męża i Harry nie mógł nie dostrzecpłonącego w nich głębokiego uczucia.- Więc chyba powinienem życzyć wam szczęścia - powiedziałsztywno.Nie zamierzał zbyt łatwo ustępować [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Potem zdjął jej przez głowę zwiewną, muślinową suknię i odłożył naStrona 152 z 212RSbok.Powoli uwalniał ją od bielizny, okrywając jej ciałoniecierpliwymi pocałunkami.Potem odsunął ją od siebie, napawającsię jej urodą.- Doprowadzasz mnie do szaleństwa z pożądania - wyszeptał ipochylił głowę ku jej nagim piersiom.- Dzisiaj, najdroższa, pokażę ci,czym naprawdę jest miłość.Odrzucił pościel i ułożył ją na łóżku.W jednej chwili pozbył sięsurduta i właśnie zabierał się do rozpinania koszuli, gdy ktoś pchnąłgwałtownie drzwi i wtargnął nieproszony do pokoju.- Harry! - Georgiana złapała kołdrę i okryła nią nagie ciało, gdyzobaczyła, kto wdarł się do jej sypialni.Twarz miał szarą jak popiół,a w oczach morderczy błysk.Z okrzykiem wściekłości rzucił się naLyndhursta.Edward odsunął się, bez wysiłku unikając niespodziewanegoataku.Harry odwrócił się, by skoczyć mu do gardła, a wówczasLyndhurst unieruchomił nadgarstek młodzieńca w żelaznymuchwycie i rzucił go na kolana.- Jak śmiesz wpadać do pokoju siostry bez zaproszenia? - wycedziłz gniewem.- Nie masz żadnego szacunku dla jej prywatności?- Szacunku? - wrzasnął z wściekłością Harry.- Ona nie zasługujena szacunek, podobnie jak pan.Zabiję was oboje!- Milcz! - zagrzmiał wicehrabia.- Jeszcze jedna obelga podadresem mojej żony, a zatłukę cię na śmierć!- Pańskiej żony?! - Duch walki w jednej chwili opuścił Harry'ego.Młodzieniec wpatrywał się w Lyndhursta z osłupieniem.- Nie.niewierzę - wyjąkał w końcu.-To jakiś podstęp.Nie pierwszy, prawda,milordzie?Lyndhurst uderzył go w twarz.- Ty szczeniaku! Mam ochotę sprawić ci natychmiast porządnelanie.- %7łeby powstrzymać mnie od powiedzenia niewygodnej prawdy?Czy moja siostra wie, że przed laty zhańbił pan kobietę, z którą byłpan zaręczony, a potem ją pan porzucił?- A więc wysłuchujesz plotek, tak? - Edward puścił Harry'ego iStrona 153 z 212RSpozwolił mu wstać.- To oskarżenie jest godne pogardy.Niezamierzam na nie odpowiadać.- Bo nie może pan temu zaprzeczyć! - Harry stał sztywnowyprostowany.Zwrócił się do siostry.- Georgie, chodz ze mnąnatychmiast.Nie możesz tutaj zostać.Nie obchodzi mnie, cozrobiłaś.- Co za wspaniałomyślność, Harry! - Georgiana była wściekła nabrata, ale jej głos brzmiał bardzo spokojnie.Niebezpieczniespokojnie.- Nie zrobiłam niczego, czego musiałabym się wstydzić.Edward mówi prawdę.Dziś rano wzięliśmy ślub w kościele.- A udzielił go zapewne któryś z jego przyjaciół przebrany zaksiędza.- Przystojna twarz Harryego wykrzywiła się w paskudną,ironiczną maskę.- Oszukał cię, by osiągnąć swój cel.- Syknął z bólu,gdy żelazne palce wicehrabiego zacisnęły się na jego ramieniu.- Odwołaj te słowa.- W oczach Lyndhursta zapłonął gniew.- Nie odwołam! Proszę podać nazwiska swoich sekundantów, sir.Stawię się w wybranym przez pana miejscu.- Przestań wreszcie! - Georgiana zgromiła brata wzrokiem.-Harry, zachowujesz się jak człowiek niespełna rozumu.Toidiotyczne, co mówisz.Jestem żoną Edwarda.%7łoną, rozumiesz?Możesz w to wierzyć lub nie, twoja sprawa, ale nic nie zmieni faktu,że Edward i ja jesteśmy małżeństwem.W jej głosie brzmiało całkowite przekonanie i pewność, która goprzeraziła.Harry wykonał gest rozpaczy.- Jak mogłaś, Georgie? Tak za moimi plecami.nie spodziewałemsię tego po tobie.Mogłaś mnie przynajmniej zawiadomić.- Przecież byłeś ciągle pod ręką, prawda? - Nie mogła sobieodmówić tej odrobiny szyderstwa.- Wiem.nie powinienem cię zostawiać.Jestem za to wszystkoodpowiedzialny.- Harry zwiesił głowę.- Och, Hal! - Georgiana podniosła ręce do góry z rozdrażnieniem.-Jak ty nic o mnie nie wiesz! Sądzisz, że mogłabym wyjść za mąż bezmiłości? Myślałeś może, że mogłam brać pod uwagę inne powody,poza miłością? Jak śmiałeś? Kto dał ci prawo tak mnie osądzać?Strona 154 z 212RS%7łałosny jesteś, doprawdy.- Głos jej zamarł, łzy pokazały się napowiekach.- Nie możesz kochać Lyndhursta - oświadczył z ponurym uporem.- A jednak kocham.- Rzuciła Edwardowi czułe spojrzenie.Natychmiast podszedł do niej i podniósł jej dłoń do ust.- Przecież to potwór - oznajmił Harry z przekonaniem.Piegi, którena pobladłej twarzy stały się bardziej widoczne, nadały mu wyglądnaburmuszonego chłopczyka.Wybuch śmiechu Lyndhursta zaskoczył zarówno Georgianę, jak ijej brata.Wicehrabia wyciągnął rękę do Harry'ego.- Zostańmy przyjaciółmi - zaproponował.- Nie mam do ciebiepretensji o ten wybuch gniewu.Po prostu chciałeś bronić honoruGeorgiany, ale ona jest teraz pod moją opieką.I dla jej dobra, jeśli niez innego powodu, musimy skończyć tę kłótnię.Jej szczęście będziedla mnie zawsze najważniejsze.- A Edward nie jest potworem - oświadczyła rozbawionaGeorgiana.Popatrzyła w oczy męża i Harry nie mógł nie dostrzecpłonącego w nich głębokiego uczucia.- Więc chyba powinienem życzyć wam szczęścia - powiedziałsztywno.Nie zamierzał zbyt łatwo ustępować [ Pobierz całość w formacie PDF ]