[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie, Pointer, dziękuję.- Nie dbając o to, co pomyśli służący, zerwał się z łóżka ipośpieszył do drzwi.Sprawa musiała być poważna.Ledwie zaczynał się ranek, a Garrick usłyszał kie-dyś, że lady Grant jest nocnym markiem, więc dzień kończy się dla niej po północy, azaczyna w południe.A jednak zjawiła się o tej porze.Przygładził dłonią włosy i ruszył w stronę schodów.Wczesnym rankiem FarneHouse jeszcze bardziej przypominał koszary, do tego skąpe światło nie było w stanieoświetlić wszystkich zakamarków, wyglądał więc bardzo ponuro.Ostatnio Pointer wy-najął sporo służby, która zamiatała, czyściła i pucowała pokoje i korytarze w oczekiwa-niu nowej księżnej.Ale choć było teraz czyściej, to z całą pewnością ani ładniej, ani we-selej.Garrickowi zrobiło się żal służby, która pracowała z takim poświęceniem.Cóż, niebędzie nowej księżnej i cały wysiłek pójdzie na marne.RLTAlex i Joanna czekali na niego w bibliotece.Pointer zapalił kilkanaście świec, więcbyło dość jasno, ale zarazem wyszło na jaw, że książki są zakurzone, a lustro zmatowia-łe.Ubrana według wszelkich wskazań najnowszej mody Joanna Grant przysiadła nabrzegu fotela, ale gdy tylko mu się przyjrzała, zerwała się na równe nogi.Miała zmęczo-ną, pobladłą twarz.- Wasza Książęca Mość.- zaczęła łamiącym się głosem.- W porządku, wiem.Merryn powiedziała, że za mnie nie wyjdzie.- W przypływieczarnego humoru pomyślał, że ma coraz gorsze wyniki.Pierwsza żona przynajmniej za-czekała miesiąc, zanim go opuściła, druga nawet nie doszła do ołtarza.- Bardzo mi przykro, Farne - powiedział Alex i Garrick ze zdziwieniem stwierdził,że ma autentycznie współczującą minę.- Jednak sytuacja przedstawia się jeszcze gorzej.- Posłał żonie pełne niepokoju spojrzenie.- Merryn uciekła, nie zostawiając żadnych in-formacji.Nie mamy pojęcia, gdzie jej szukać.Garrick pomyślał, że może błąka się sama po ulicach Londynu i gardło mu się ści-snęło z żalu i strachu.To jego wina.Nie powinien był działać w tak nieprzemyślanysposób.Powiedział jej o tym, co się naprawdę zdarzyło, a ona nie była w stanie się z tympogodzić.Nic dziwnego, że od niego uciekła.- Nie powinniśmy byli zmuszać jej do małżeństwa.- W oczach Joanny migotałypanika i przerażenie.Mąż w pocieszającym geście ścisnął jej dłoń, po czym powiedział:- Wcale nie zmuszaliśmy.Przecież powiedziałaś jej, że będziesz ją kochać iwspierać niezależnie od tego, na co się zdecyduje.Nic więcej nie mogłaś zrobić.- Obró-cił się w stronę Garricka.- Nie wydaje mi się, żeby Merryn uciekała przed ślubem, Farne.- Gdy Garrickspojrzał na niego intensywnie, dodał szybko: - Nie chcę przez to powiedzieć, że pragnęłaza ciebie wyjść.- Zdusił w ten sposób nadzieję, która zaczęła się tlić w Garricku.- Mamjednak wrażenie, że kryje się za tym całkiem inna sprawa.- Nic mi o tym nie mówiłeś.- Joanna nie kryła zaskoczenia.RLT- Ależ wspominałem, Jo.- Alex potrząsnął głową.- Tyle że nie chciałaś mnie słu-chać.Garrick wyobraził sobie tę scenę.Chociaż Joanna i Teresa nie należały do kobiet,które dostają spazmów czy popadają w histerię, to i tak na pewno bardzo przeżyły znik-nięcie siostry.Popatrzył ze współczuciem na Aleksa, który uśmiechnął się w odpowiedzi.- Więc jeśli Merryn nie ucieka przed ślubem, to przed czym? - Joanna zwróciła siędo Garricka.- Przepraszam Waszą Wysokość, ale nie mamy czasu.Musimy wiedzieć, corobi, dokąd mogła się udać.- Chyba się domyślam - odparł powoli, czując na sobie niecierpliwe spojrzenia.-Jeszcze przed katastrofą w browarze Merryn bez ogródek rzuciła mi w twarz, że zamie-rza mnie zniszczyć.- Zniszczyć? - Joanna zagryzła wargi.- W takim razie sprawa przedstawia sięjeszcze gorzej, niż sądziłam.- Zaraz, zaraz - powiedział uspokajającym tonem Alex [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.- Nie, Pointer, dziękuję.- Nie dbając o to, co pomyśli służący, zerwał się z łóżka ipośpieszył do drzwi.Sprawa musiała być poważna.Ledwie zaczynał się ranek, a Garrick usłyszał kie-dyś, że lady Grant jest nocnym markiem, więc dzień kończy się dla niej po północy, azaczyna w południe.A jednak zjawiła się o tej porze.Przygładził dłonią włosy i ruszył w stronę schodów.Wczesnym rankiem FarneHouse jeszcze bardziej przypominał koszary, do tego skąpe światło nie było w stanieoświetlić wszystkich zakamarków, wyglądał więc bardzo ponuro.Ostatnio Pointer wy-najął sporo służby, która zamiatała, czyściła i pucowała pokoje i korytarze w oczekiwa-niu nowej księżnej.Ale choć było teraz czyściej, to z całą pewnością ani ładniej, ani we-selej.Garrickowi zrobiło się żal służby, która pracowała z takim poświęceniem.Cóż, niebędzie nowej księżnej i cały wysiłek pójdzie na marne.RLTAlex i Joanna czekali na niego w bibliotece.Pointer zapalił kilkanaście świec, więcbyło dość jasno, ale zarazem wyszło na jaw, że książki są zakurzone, a lustro zmatowia-łe.Ubrana według wszelkich wskazań najnowszej mody Joanna Grant przysiadła nabrzegu fotela, ale gdy tylko mu się przyjrzała, zerwała się na równe nogi.Miała zmęczo-ną, pobladłą twarz.- Wasza Książęca Mość.- zaczęła łamiącym się głosem.- W porządku, wiem.Merryn powiedziała, że za mnie nie wyjdzie.- W przypływieczarnego humoru pomyślał, że ma coraz gorsze wyniki.Pierwsza żona przynajmniej za-czekała miesiąc, zanim go opuściła, druga nawet nie doszła do ołtarza.- Bardzo mi przykro, Farne - powiedział Alex i Garrick ze zdziwieniem stwierdził,że ma autentycznie współczującą minę.- Jednak sytuacja przedstawia się jeszcze gorzej.- Posłał żonie pełne niepokoju spojrzenie.- Merryn uciekła, nie zostawiając żadnych in-formacji.Nie mamy pojęcia, gdzie jej szukać.Garrick pomyślał, że może błąka się sama po ulicach Londynu i gardło mu się ści-snęło z żalu i strachu.To jego wina.Nie powinien był działać w tak nieprzemyślanysposób.Powiedział jej o tym, co się naprawdę zdarzyło, a ona nie była w stanie się z tympogodzić.Nic dziwnego, że od niego uciekła.- Nie powinniśmy byli zmuszać jej do małżeństwa.- W oczach Joanny migotałypanika i przerażenie.Mąż w pocieszającym geście ścisnął jej dłoń, po czym powiedział:- Wcale nie zmuszaliśmy.Przecież powiedziałaś jej, że będziesz ją kochać iwspierać niezależnie od tego, na co się zdecyduje.Nic więcej nie mogłaś zrobić.- Obró-cił się w stronę Garricka.- Nie wydaje mi się, żeby Merryn uciekała przed ślubem, Farne.- Gdy Garrickspojrzał na niego intensywnie, dodał szybko: - Nie chcę przez to powiedzieć, że pragnęłaza ciebie wyjść.- Zdusił w ten sposób nadzieję, która zaczęła się tlić w Garricku.- Mamjednak wrażenie, że kryje się za tym całkiem inna sprawa.- Nic mi o tym nie mówiłeś.- Joanna nie kryła zaskoczenia.RLT- Ależ wspominałem, Jo.- Alex potrząsnął głową.- Tyle że nie chciałaś mnie słu-chać.Garrick wyobraził sobie tę scenę.Chociaż Joanna i Teresa nie należały do kobiet,które dostają spazmów czy popadają w histerię, to i tak na pewno bardzo przeżyły znik-nięcie siostry.Popatrzył ze współczuciem na Aleksa, który uśmiechnął się w odpowiedzi.- Więc jeśli Merryn nie ucieka przed ślubem, to przed czym? - Joanna zwróciła siędo Garricka.- Przepraszam Waszą Wysokość, ale nie mamy czasu.Musimy wiedzieć, corobi, dokąd mogła się udać.- Chyba się domyślam - odparł powoli, czując na sobie niecierpliwe spojrzenia.-Jeszcze przed katastrofą w browarze Merryn bez ogródek rzuciła mi w twarz, że zamie-rza mnie zniszczyć.- Zniszczyć? - Joanna zagryzła wargi.- W takim razie sprawa przedstawia sięjeszcze gorzej, niż sądziłam.- Zaraz, zaraz - powiedział uspokajającym tonem Alex [ Pobierz całość w formacie PDF ]