[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kupują  wcześniej pocięte" i zamrożone części ludzkiego ciała" od pośredników takich jak Joe.Na podstawie dość szybkiej analizy zrozumiała, że popyt jest duży, a podaż ograniczona.Natychmiastzastanowiła się, czy Platt miał rację, pytając ją, czy ów morderca wykorzystuje takie okolicz-ności jak huragan, by zdobyć swoje ofiary.Uświadomiła sobie, że prawdopodobnie takwłaśnie się dzieje.Huragan służy temu człowiekowi za przykrywkę, pretekst pozwalającyzrealizować rosnące zamówienia.Czy Vince Coffland został zamordowany z zimną krwią?Czy był ofiarą czyjejś chciwości?W marinie panował tłok, warsztaty i sklepy pracowały pełną parą, starając się zadowolićzdesperowanych właścicieli łodzi.Maggie zagadała faceta ze sklepu ze sprzętem rybackim,korzystając z chwili przerwy, kiedy nie obsługiwał klientów.Howard Johnson, potężnymężczyzna z wydatnym torsem, górował nad Maggie.Rzadkie siwe włosy były jedynąoznaką jego wieku.Oceniła go na sześćdziesiąt parę lat.Mimo to w jego przyciętej koziejbródce widniały jasnoblond pasma, sugerując, że to on jest tym złotowłosym surferem,bohaterem wiszących na ścianach fotografii.Miał na sobie wzorzystą pomarańczowo-niebieską rozpinaną koszulę w ryby, wypuszczoną na szerokie krótkie spodnie khaki.W utrzymanym w idealnym porządku sklepie znajdował się niezwykły i barwny sprzęt.Wzdłuż czterech ścian biegła metalowa półka z ekspozycją modeli rozmaitych statków iłodzi.Maggie patrzyła na to wszystko zafascynowana.Nie przestając rozglądać się z podziwem, pokazała Howardowi odznakę FBI.W jegopostawie natychmiast zaszła zmiana.Nadal kiwał uprzejmie głową, ale w spojrzeniu pojawiłsię błysk podejrzliwości.Jedną dłoń schował do kieszeni, drugą położył płasko na ladzie,jakby szykował się na coś, co ma nastąpić.No tak, Howard nie ufał agentom FBI.I nie był wtym odosobniony.Maggie pokazała mu zdjęcia rybackiej lodówki.Na ostatnim z nichwidniało zbliżenie żółto-niebieskiej liny.Howard wzruszył ramionami.- Wygląda normalnie, codziennie widzę takie lodówki.Prawdę mówiąc, mam identyczną,tylko większą, na łodzi, którą wypływam łowić na głębokich wodach.- A ta lina?- U mnie jest metalowa.- A taką już pan widział?Kolejny raz wzruszył ramionami, ale zerknął jeszcze na zdjęcie.Maggie czuła, że wciążtraktował ją podejrzliwie.Splótł ramiona na potężnej piersi.Był pełen rezerwy.Zmarszczyłczoło zniecierpliwiony.Ludzie używają różnych rzeczy, żeby nadać swoim sprzętom osobisty charakter - rzekł.-Dzięki temu łatwiej coś znalezć, jak wszyscy równocześnie rozładowują łodzie na nabrzeżu.To tak jak przy odbiorze bagażu na lotnisku.Wie pani, o czym mówię? Ludzie oznaczająwalizki wstążeczkami albo kolorowymi rzemykami, żeby je widzieć, jak przesuwają się nataśmociągu bagażowym.Maggie o tym nie pomyślała.Poszukując mordercy na podstawie kawałka liny, miałajedną szansę na milion.- Ma pan jakiś pomysł, jak lodówka tej wielkości mogła się znalezć za burtą?- To znaczy przypadkowo?Kiwnęła głową. Howard skrzywił się i podrapał się w głowę, jakby poważnie się zastanawiał.- Niektórzy przywiązują je za łodzią, kiedy na pokładzie nie ma już miejsca.Takalodówka utrzymuje się na powierzchni, niezależnie od tego, co jest w środku, trzeba ją tylkoporządnie przywiązać do rufy.Pewnie czasami jakaś się odczepi, a człowiek od razu tego niezauważy.- Maggie.To była Liz Bailey.Umówiły się na spotkanie w marinie, ale Liz weszła do sklepuzadyszana.Howard, widziałeś mojego tatę?ROZDZIAA PIDZIESITY PITYBenjamin Platt trzymał go za ramiona, młody mężczyzna był bowiem zbyt słaby, bysamodzielnie choć trochę się unieść.Aatwo było się tego domyślić, widząc plamy na pościeli.Pacjent wymiotował zielonym płynem do miski z nierdzewnej stali.- Damy panu zastrzyk - powiedział Platt, pomagając mu położyć się z powrotem.Oczyżołnierza były szkliste.Nawet nie próbował odpowiedzieć.Platt zdawał sobie sprawę, żechory najpewniej go nie słyszy.Mimo to, dając znak pielęgniarce, by zrobiła zastrzyk,wyjaśnił: - Pewnie pokłujemy pana jeszcze kilka razy.- Sięgnął po ręcznik ze stojaka i wytarłwymiociny z kącika ust chorego.- Dziękuję.- To jedno słowo kosztowało go sporo wysiłku, więc Platt zdziwił się, kiedyżołnierz wysylabizował: - To chyba gorsze, niż kiedy straciłem stopę.- Będzie lepiej - rzekł Platt.- Obiecuję panu.Pielęgniarka miała sceptyczną minę.Widział ją kątemoka, ale nie zrywał kontaktu wzrokowego z pacjentem.Nie zdradzi się przed nim, że nawetlekarz nie jest pewien rezultatów kuracji.Zatrzymał się, żeby zmienić rękawiczki, zanimruszy do następnego łóżka.- Kontrolowany chaos - rzekł Ganz, stając za jego plecami.- Kontrolowany to słowo kluczowe.- Udało mi się załatwić, że ktoś nam dostarczy więcej antybiotyków betalaktamowych.Myśli pan, że to pomoże?- Niech pan pomyśli o Clostridium sordelii jako o maleńkich, podobnych do jajeczekzarodnikach.Muszą przeżuć enzymy, żeby ściany komórek bakterii się zsyntetyzowały.Tagrupa antybiotyków wiąże się z tymi enzymami i sprawia, że stają się nieaktywne, aprzynajmniej niedostępne dla bakterii.- Więc bakteria nie będzie w stanie się mnożyć.- Ani rozprzestrzeniać.- A co z pacjentami, u których już się rozeszła po organizmie?Platt odetchnął głęboko. - Nie wiem, naprawdę nie wiem.Nie istnieje żadna rutynowa metoda leczenia.Działamymetodą prób i błędów.- Spojrzał Ganzowi w oczy.- Chce pan jeszcze zmienić zdanie?- Nie, absolutnie nie.Nie mamy nic do stracenia.- Powstrzymamy bakterię nawet w tych zaawansowanych stanach.Wszystko zależy odtego, jakie szkody już poczyniła.- Platt wrócił myślą do młodego mężczyzny i jegostwierdzenia, że ta choroba jest gorsza niż utrata stopy.- Co robicie z amputowanymikończynami?- Słucham?- Ten młody żołnierz, którego właśnie badałem, miał amputowaną stopę.Co się z niąstało?Niektóre rodziny domagają się, żeby im oddać pozostałości po amputacji.W innychprzypadkach przekazujemy do banku tkanek.- W Jacksonville?- Tak.- A jeśli w amputowanej kończynie znajduje się szrapnel?- To już nie moja działka.- Ale wysłałby ją pan do banku?- Jasne.To tam dokonują oceny.Gdyby w tkance znajdował się szrapnel,prawdopodobnie uznano by taką stopę za bezużyteczną i wyrzucono.Platt pomyślał o sprawie, którą zajmowała się Maggie.Czy to możliwe, że znaleziona wrybackiej lodówce stopa została wcześniej amputowana jakiemuś żołnierzowi?ROZDZIAA PIDZIESITY SZ�STYNa widok opustoszałej kantyny Liz najpierw wpadła w złość.Już i tak była wściekła naojca, że z nudów i ciekawości wybrał się na plażę.Nie chciał stracić tego, co się będziedziało.Czasami zastanawiała się, czy nie jest taka sama jak on.Miała jego energię, tę samąchęć, żeby tutaj być, niezależnie od tego, jak bardzo było to niebezpieczne.Kiedy jużadrenalina zaczynała działać, trudno było ją powstrzymać.Złość Liz zamieniła się jednak w zatroskanie, kiedy zajrzała do środka kantyny izobaczyła na ladzie tacę z hot dogami i przyprawami [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl