[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tamten Otto Kirchner był zupełnie normalnym człowiekiem,ojcem pryszczatego szesnastolatka, który chciał zostać słynnym iluzjonistą, oraz mężem zawszeuśmiechniętej Berty.Tymczasem teraz przed Marią stał Niemiec, co prawda podobny do OttonaKirchnera jak kropla wody, ale ubrany w mundur majora Wehrmachtu.To nie był żart.Szybko wyjaśniło się, że nowy Otto Kirchner był także lekarzem, tyleże wojskowym i że został przydzielony do szpitala Marii w związku z rosnącą liczbą niemieckichpacjentów.Chodziło, rzecz jasna, o rannych żołnierzy przysyłanych do Warszawy z frontuwschodniego.Był to czas, kiedy zaczęły się niemieckie problemy pod Stalingradem.Ottoprzyznał, że jego nowy przydział służbowy nie był zupełnym dziełem przypadku.Sam poprosił,żeby skierowali go do szpitala Marii.Byli przecież przyjaciółmi. Nie jesteśmy już przyjaciółmi powiedziała oschle Maria. Mam panu podać dokładnądatę, kiedy przestaliśmy nimi być? Pierwszy września trzydziestego dziewiątego roku.Otto się zmieszał. Rozumiem, nikt mnie tu nie zapraszał. Właśnie. Ale możemy sobie pomóc.Jako lekarze. Ustalmy jedno, doktorze Kirchner: w tym szpitalu ja jestem lekarzem, a pan Niemcem.Od tej pory nie rozmawiali ze sobą prawie wcale.Rzadko kiedy przebywali razemna oddziale.Otto wyraznie schodził Marii z drogi, co nie było łatwe, ponieważ dzielili wspólnygabinet.Zawarli ze sobą coś w rodzaju niepisanego porozumienia: on szanował jej milczenie,a ona starała się nie manifestować sprzeciwu wobec jego obecności.Po drodze do izby przyjęć Maria zdała sobie sprawę, że właściwie powinna zostawićrannych z kasyna samym sobie, dopóki nie przyjdzie Otto.Gdyby któryś zmarł, nikt nie miałbydo niej pretensji.Nowe wewnętrzne zarządzenia wyraznie mówiły, że niemieckimi pacjentamimoże się zajmować wyłącznie na osobiste polecenie majora doktora Kirchnera.Nie umiałajednak siedzieć bezczynnie przez pół godziny ze świadomością, że w tym czasie ludzie w izbieprzyjęć krwawią i cierpią, bez względu na to, kim byli.Poza tym ktoś naprawdę mógłpotrzebować natychmiastowej interwencji chirurgicznej.Z kasyna przywieziono aż osiem osób.Wiązka granatów wrzucona w sam środek tłumuzrobiła prawdziwe spustoszenie.Maria zabrała się do badania wszystkich po kolei.Jedenz mężczyzn otyły, ze złotymi sygnetami na palcach obu rąk zmarł w drodze.W jegorozerwanym brzuchu brakowało połowy wnętrzności.W dość ciężkim stanie była też młodakobieta w czerwonej sukni.Na ciele nie miała co prawda widocznych obrażeń, ale była wciążnieprzytomna, choć od wydarzenia mijała już trzecia godzina.Reszta miała rany szarpanekończyn, liczne stłuczenia, wstrząśnienia błędnika i niemal wszyscy wstrząs pourazowy. Co panu dolega? zapytała po niemiecku kolejnego pacjenta, młodego mężczyznęw podartym garniturze, który potrząsał głową, jakby usiłował ocknąć się z szoku.W tym momencie Marię przeszył dreszcz.Przed nią siedział Michał.Poznał ją, leczwzrok nadal miał rozbiegany.Próbował utrzymać prosto głowę, która wciąż opadała muna piersi. Siostro, tego pacjenta wezmiemy na szesnastkę powiedziała głośno Maria.Siostra Józefa spojrzała na nią zaskoczona. Szesnastka była ich sekretnym kodem.Oznaczała, że któregoś z pacjentów należało ukryć na oddziale.Dlaczego jednak miałybyukrywać Szwaba, który dostał po łbie? Józefa spojrzała na młodego mężczyznę w podartymgarniturze.Miała pamięć do twarzy, a tę twarz widziała tysiąc razy na rodzinnym zdjęciu, któreMaria trzymała kiedyś na swoim biurku. Tak jest, pani doktor odparła pośpiesznie, chwyciła młodego mężczyznę pod ramięi zaprowadziła go do gabinetu Marii.Kiedy tylko zostali sami, Maria dopadła do młodszego syna. Michał, słyszysz mnie? Co ty tu robisz?! Co się stało?Michał spojrzał na nią rozbieganymi oczami.Powoli jego wzrok uspokajał się, a mgłaprzed oczami zaczęła ustępować. Mama? Ty głupi smarkaczu!Maria chwyciła go z całej siły za głowę i przycisnęła do siebie.Ból przywrócił muświadomość. Gdzie Celina?Rozejrzał się w popłochu. Kto? Celina.Co z Celiną?!Próbował podnieść się z kozetki, ale matka go powstrzymała. Siedz.Musisz uspokoić błędnik.Kto to jest Celina? Co tu robisz?Odpowiedział jej najogólniej, jak się dało: że zadanie, że przypadkowy zamach, że ważnałączniczka. Nie wiem, co z nią jest, dopóki nie zrobię wszystkich badań.Mam nadzieję, że to tylkowstrząśnienie mózgu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Tamten Otto Kirchner był zupełnie normalnym człowiekiem,ojcem pryszczatego szesnastolatka, który chciał zostać słynnym iluzjonistą, oraz mężem zawszeuśmiechniętej Berty.Tymczasem teraz przed Marią stał Niemiec, co prawda podobny do OttonaKirchnera jak kropla wody, ale ubrany w mundur majora Wehrmachtu.To nie był żart.Szybko wyjaśniło się, że nowy Otto Kirchner był także lekarzem, tyleże wojskowym i że został przydzielony do szpitala Marii w związku z rosnącą liczbą niemieckichpacjentów.Chodziło, rzecz jasna, o rannych żołnierzy przysyłanych do Warszawy z frontuwschodniego.Był to czas, kiedy zaczęły się niemieckie problemy pod Stalingradem.Ottoprzyznał, że jego nowy przydział służbowy nie był zupełnym dziełem przypadku.Sam poprosił,żeby skierowali go do szpitala Marii.Byli przecież przyjaciółmi. Nie jesteśmy już przyjaciółmi powiedziała oschle Maria. Mam panu podać dokładnądatę, kiedy przestaliśmy nimi być? Pierwszy września trzydziestego dziewiątego roku.Otto się zmieszał. Rozumiem, nikt mnie tu nie zapraszał. Właśnie. Ale możemy sobie pomóc.Jako lekarze. Ustalmy jedno, doktorze Kirchner: w tym szpitalu ja jestem lekarzem, a pan Niemcem.Od tej pory nie rozmawiali ze sobą prawie wcale.Rzadko kiedy przebywali razemna oddziale.Otto wyraznie schodził Marii z drogi, co nie było łatwe, ponieważ dzielili wspólnygabinet.Zawarli ze sobą coś w rodzaju niepisanego porozumienia: on szanował jej milczenie,a ona starała się nie manifestować sprzeciwu wobec jego obecności.Po drodze do izby przyjęć Maria zdała sobie sprawę, że właściwie powinna zostawićrannych z kasyna samym sobie, dopóki nie przyjdzie Otto.Gdyby któryś zmarł, nikt nie miałbydo niej pretensji.Nowe wewnętrzne zarządzenia wyraznie mówiły, że niemieckimi pacjentamimoże się zajmować wyłącznie na osobiste polecenie majora doktora Kirchnera.Nie umiałajednak siedzieć bezczynnie przez pół godziny ze świadomością, że w tym czasie ludzie w izbieprzyjęć krwawią i cierpią, bez względu na to, kim byli.Poza tym ktoś naprawdę mógłpotrzebować natychmiastowej interwencji chirurgicznej.Z kasyna przywieziono aż osiem osób.Wiązka granatów wrzucona w sam środek tłumuzrobiła prawdziwe spustoszenie.Maria zabrała się do badania wszystkich po kolei.Jedenz mężczyzn otyły, ze złotymi sygnetami na palcach obu rąk zmarł w drodze.W jegorozerwanym brzuchu brakowało połowy wnętrzności.W dość ciężkim stanie była też młodakobieta w czerwonej sukni.Na ciele nie miała co prawda widocznych obrażeń, ale była wciążnieprzytomna, choć od wydarzenia mijała już trzecia godzina.Reszta miała rany szarpanekończyn, liczne stłuczenia, wstrząśnienia błędnika i niemal wszyscy wstrząs pourazowy. Co panu dolega? zapytała po niemiecku kolejnego pacjenta, młodego mężczyznęw podartym garniturze, który potrząsał głową, jakby usiłował ocknąć się z szoku.W tym momencie Marię przeszył dreszcz.Przed nią siedział Michał.Poznał ją, leczwzrok nadal miał rozbiegany.Próbował utrzymać prosto głowę, która wciąż opadała muna piersi. Siostro, tego pacjenta wezmiemy na szesnastkę powiedziała głośno Maria.Siostra Józefa spojrzała na nią zaskoczona. Szesnastka była ich sekretnym kodem.Oznaczała, że któregoś z pacjentów należało ukryć na oddziale.Dlaczego jednak miałybyukrywać Szwaba, który dostał po łbie? Józefa spojrzała na młodego mężczyznę w podartymgarniturze.Miała pamięć do twarzy, a tę twarz widziała tysiąc razy na rodzinnym zdjęciu, któreMaria trzymała kiedyś na swoim biurku. Tak jest, pani doktor odparła pośpiesznie, chwyciła młodego mężczyznę pod ramięi zaprowadziła go do gabinetu Marii.Kiedy tylko zostali sami, Maria dopadła do młodszego syna. Michał, słyszysz mnie? Co ty tu robisz?! Co się stało?Michał spojrzał na nią rozbieganymi oczami.Powoli jego wzrok uspokajał się, a mgłaprzed oczami zaczęła ustępować. Mama? Ty głupi smarkaczu!Maria chwyciła go z całej siły za głowę i przycisnęła do siebie.Ból przywrócił muświadomość. Gdzie Celina?Rozejrzał się w popłochu. Kto? Celina.Co z Celiną?!Próbował podnieść się z kozetki, ale matka go powstrzymała. Siedz.Musisz uspokoić błędnik.Kto to jest Celina? Co tu robisz?Odpowiedział jej najogólniej, jak się dało: że zadanie, że przypadkowy zamach, że ważnałączniczka. Nie wiem, co z nią jest, dopóki nie zrobię wszystkich badań.Mam nadzieję, że to tylkowstrząśnienie mózgu [ Pobierz całość w formacie PDF ]