[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.No i muszę jeszcze zmodyfikować MAV przed tym dniem.Szlag.WPIS W DZIENNIKU: SOL 482.Dzień Powietrza.Czas na odpoczynek i domysły.Dla odpoczynku przeczytałem osiemdziesiąt stron Zła, które żyje pod słońcem Agathy Christie, zcyfrowej kolekcji książek Johanssen.Obstawiam, że to Linda Marshall jest mordercą.Jeśli chodzi o domysły.Snułem je na temat tego, kiedy w końcu wydostanę się z burzy.Nadal zmierzam na południe i nadal mam problem ze spadkiem wydajności (ale coraz mniejszy).Każdego dnia tego cholerstwa przybliżam się tylko o trzydzieści siedem kilometrów do MAV-uzamiast o dziewięćdziesiąt.Wkurza mnie to.Rozważałem opuszczenie Dnia Powietrza.Mógłbym jeszcze jechać kilka dni, zanim skończyłby misię tlen, a wydostanie się z burzy jest bardzo ważne.Ale zdecydowałem się tego nie robić.Jestem natyle daleko przed burzą, że mogę sobie pozwolić na jeden dzień bez jazdy.I nie wiem, czy kilkadodatkowych dni mogłoby pomóc.Kto wie, jak daleko na południe sięga burza?No cóż, NASA pewnie wie.I stacje informacyjne na świecie pewnie to pokazują.Pewnie jest teżstrona w stylu www.patrz-jak-watney-umiera.com.Tym samym pewnie ze sto milionów ludzi, lubcoś koło tego, wie dokładnie, jak bardzo na południe sięga burza.Ale nie jestem jednym z nich.WPIS W DZIENNIKU: SOL 484.W końcu!W KOCCU minąłem tę cholerną burzę.Dzisiejsza wydajność ogniw wynosiła 100 procent.Koniec z pyłem w powietrzu.Burza porusza się prostopadle do mojego kierunku jazdy, co znaczy, żejestem bardziej na południe, niż najbardziej wysunięty na południe punkt burzy (zakładając, że jestokrągła.Inaczej mam przesrane).Od jutra mogę się kierować prosto na Schiaparellego.Co jest dobre, ponieważ straciłem odcholery czasu.%7łeby uniknąć burzy, przejechałem na południe pięćset czterdzieści kilometrów.Okropnie zszedłem z kursu.Zwróćcie uwagę, że nie było tak zle.Jestem teraz głęboko w Terra Meridiani.Jazda tutaj jesttrochę łatwiejsza niż na nieprzyjaznym gruncie Arabia Terra.Schiaparelli jest prawie idealnie nawschodzie.A jeśli moje obliczenia, podczas których wykorzystywałem sekstans i Fobosa, sąprawidłowe, mam jeszcze tysiąc trzydzieści kilometrów drogi.Wliczając Dni Powietrza i zakładając trasę dziewięćdziesięciu kilometrów dziennie, powinienemdotrzeć na miejsce 498.sola.Nie tak zle, serio.Prawie Zabójcza Dla Marka burza opózniła mnietylko o cztery sole.Nadal będę miał czterdzieści cztery sole, żeby zrobić modyfikacje MAV-u, które wymyśli NASA.WPIS W DZIENNIKU: SOL 487.[13]Mam przed sobą interesującą możliwość.I mówiąc to, mam na myśli Opportunity.Tak daleko zszedłem z kursu, że jestem niedaleko Mars Exploration Rover Opportunity.Znajdujęsię około trzystu kilometrów od łazika.Mógłbym tam dojechać w cztery sole.Kurczę, kusi mnie to.Jeśli uruchomiłbym radio Opportunity, znów miałbym kontakt z ludzkością.NASA ciągle by mnie informowała o moim położeniu i powiedziałaby mi, gdyby na drodze pojawiłasię następna burza.Pilnowaliby mnie.Ale szczerze mówiąc, nie dlatego jestem tym zainteresowany.Mam dość bycia zdanym na siebie,cholera! Po tym, jak uruchomiłem Pathfindera, przyzwyczaiłem się do rozmów z Ziemią.Wszystko tominęło, ponieważ oparłem wiertło o zły stół, i znów jestem sam.Mógłbym to zakończyć w ciąguczterech solów.Ale to irracjonalne i głupie.Jestem tylko jedenaście solów od MAV-u.Po co zbaczać z trasy, żebyzabrać kolejny zepsuty łazik i wykorzystać go jako radio domowej roboty, kiedy mam nowiuteńki, wpełni funkcjonalny system łączności tylko o kilka tygodni drogi ode mnie?Tak więc, chociaż jestem w odległości pozwalającej na odzyskanie kolejnego łazika (naprawdęzaśmieciliśmy nimi tę planetę, prawda?), nie byłoby to mądre posunięcie.Poza tym sprofanowałem na razie wystarczająco dużo historycznych miejsc.WPIS W DZIENNIKU: SOL 492.Muszę trochę porozmyślać nad sypialnią.W tej chwili mogę ją rozstawić tylko wtedy, gdy siedzę wewnątrz łazika.Gdy jestprzymocowywana do śluzy, nie mogę wyjść.W trakcie podróży nie ma to znaczenia i tak muszę jązwijać co dzień.Ale jak dotrę do MAV-u, nie będę musiał już więcej jezdzić.Każdy cyklpompowania sypialni i wypuszczania z niej powietrza powoduje napinanie szwów (a jużopanowałem tę lekcję, gdy wybuchł Hab), więc lepiej, żebym znalazł sposób, aby mogła byćrozłożona cały czas.Cholera jasna.Właśnie złapałem się na tym, że naprawdę wierzę, iż dotrę do MAV-u.Widzicie,co się dzieje? Swobodnie mówiłem o tym, co zrobię, gdy dotrę do MAV-u.Jakby to był pryszcz.Poprostu podskoczę do Schiaparellego i spędzę trochę czasu z MAV-em.Fajnie.W każdym razie nie mam drugiej śluzy.Mam jedną w łaziku i jedną w przyczepie i to wszystko.Sąpewnie osadzone, więc nie mogę odczepić jednej i przymocować jej do sypialni.Ale mogę całkowicie zamknąć sypialnię.Bez psucia czegokolwiek.Końcówka śluzy ma klapę,którą mogę rozwinąć, żeby uszczelnić nią otwór.Pamiętajcie, że ukradłem końcówkę śluzy zsamopompującego się namiotu, który jest sprzętem awaryjnym, na wypadek dekompresji łazika.Byłby całkiem bezużyteczny, jeśli nie można by go uszczelnić.Niestety, jako sprzęt ratunkowy nie był przeznaczony do wielokrotnego użycia [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.No i muszę jeszcze zmodyfikować MAV przed tym dniem.Szlag.WPIS W DZIENNIKU: SOL 482.Dzień Powietrza.Czas na odpoczynek i domysły.Dla odpoczynku przeczytałem osiemdziesiąt stron Zła, które żyje pod słońcem Agathy Christie, zcyfrowej kolekcji książek Johanssen.Obstawiam, że to Linda Marshall jest mordercą.Jeśli chodzi o domysły.Snułem je na temat tego, kiedy w końcu wydostanę się z burzy.Nadal zmierzam na południe i nadal mam problem ze spadkiem wydajności (ale coraz mniejszy).Każdego dnia tego cholerstwa przybliżam się tylko o trzydzieści siedem kilometrów do MAV-uzamiast o dziewięćdziesiąt.Wkurza mnie to.Rozważałem opuszczenie Dnia Powietrza.Mógłbym jeszcze jechać kilka dni, zanim skończyłby misię tlen, a wydostanie się z burzy jest bardzo ważne.Ale zdecydowałem się tego nie robić.Jestem natyle daleko przed burzą, że mogę sobie pozwolić na jeden dzień bez jazdy.I nie wiem, czy kilkadodatkowych dni mogłoby pomóc.Kto wie, jak daleko na południe sięga burza?No cóż, NASA pewnie wie.I stacje informacyjne na świecie pewnie to pokazują.Pewnie jest teżstrona w stylu www.patrz-jak-watney-umiera.com.Tym samym pewnie ze sto milionów ludzi, lubcoś koło tego, wie dokładnie, jak bardzo na południe sięga burza.Ale nie jestem jednym z nich.WPIS W DZIENNIKU: SOL 484.W końcu!W KOCCU minąłem tę cholerną burzę.Dzisiejsza wydajność ogniw wynosiła 100 procent.Koniec z pyłem w powietrzu.Burza porusza się prostopadle do mojego kierunku jazdy, co znaczy, żejestem bardziej na południe, niż najbardziej wysunięty na południe punkt burzy (zakładając, że jestokrągła.Inaczej mam przesrane).Od jutra mogę się kierować prosto na Schiaparellego.Co jest dobre, ponieważ straciłem odcholery czasu.%7łeby uniknąć burzy, przejechałem na południe pięćset czterdzieści kilometrów.Okropnie zszedłem z kursu.Zwróćcie uwagę, że nie było tak zle.Jestem teraz głęboko w Terra Meridiani.Jazda tutaj jesttrochę łatwiejsza niż na nieprzyjaznym gruncie Arabia Terra.Schiaparelli jest prawie idealnie nawschodzie.A jeśli moje obliczenia, podczas których wykorzystywałem sekstans i Fobosa, sąprawidłowe, mam jeszcze tysiąc trzydzieści kilometrów drogi.Wliczając Dni Powietrza i zakładając trasę dziewięćdziesięciu kilometrów dziennie, powinienemdotrzeć na miejsce 498.sola.Nie tak zle, serio.Prawie Zabójcza Dla Marka burza opózniła mnietylko o cztery sole.Nadal będę miał czterdzieści cztery sole, żeby zrobić modyfikacje MAV-u, które wymyśli NASA.WPIS W DZIENNIKU: SOL 487.[13]Mam przed sobą interesującą możliwość.I mówiąc to, mam na myśli Opportunity.Tak daleko zszedłem z kursu, że jestem niedaleko Mars Exploration Rover Opportunity.Znajdujęsię około trzystu kilometrów od łazika.Mógłbym tam dojechać w cztery sole.Kurczę, kusi mnie to.Jeśli uruchomiłbym radio Opportunity, znów miałbym kontakt z ludzkością.NASA ciągle by mnie informowała o moim położeniu i powiedziałaby mi, gdyby na drodze pojawiłasię następna burza.Pilnowaliby mnie.Ale szczerze mówiąc, nie dlatego jestem tym zainteresowany.Mam dość bycia zdanym na siebie,cholera! Po tym, jak uruchomiłem Pathfindera, przyzwyczaiłem się do rozmów z Ziemią.Wszystko tominęło, ponieważ oparłem wiertło o zły stół, i znów jestem sam.Mógłbym to zakończyć w ciąguczterech solów.Ale to irracjonalne i głupie.Jestem tylko jedenaście solów od MAV-u.Po co zbaczać z trasy, żebyzabrać kolejny zepsuty łazik i wykorzystać go jako radio domowej roboty, kiedy mam nowiuteńki, wpełni funkcjonalny system łączności tylko o kilka tygodni drogi ode mnie?Tak więc, chociaż jestem w odległości pozwalającej na odzyskanie kolejnego łazika (naprawdęzaśmieciliśmy nimi tę planetę, prawda?), nie byłoby to mądre posunięcie.Poza tym sprofanowałem na razie wystarczająco dużo historycznych miejsc.WPIS W DZIENNIKU: SOL 492.Muszę trochę porozmyślać nad sypialnią.W tej chwili mogę ją rozstawić tylko wtedy, gdy siedzę wewnątrz łazika.Gdy jestprzymocowywana do śluzy, nie mogę wyjść.W trakcie podróży nie ma to znaczenia i tak muszę jązwijać co dzień.Ale jak dotrę do MAV-u, nie będę musiał już więcej jezdzić.Każdy cyklpompowania sypialni i wypuszczania z niej powietrza powoduje napinanie szwów (a jużopanowałem tę lekcję, gdy wybuchł Hab), więc lepiej, żebym znalazł sposób, aby mogła byćrozłożona cały czas.Cholera jasna.Właśnie złapałem się na tym, że naprawdę wierzę, iż dotrę do MAV-u.Widzicie,co się dzieje? Swobodnie mówiłem o tym, co zrobię, gdy dotrę do MAV-u.Jakby to był pryszcz.Poprostu podskoczę do Schiaparellego i spędzę trochę czasu z MAV-em.Fajnie.W każdym razie nie mam drugiej śluzy.Mam jedną w łaziku i jedną w przyczepie i to wszystko.Sąpewnie osadzone, więc nie mogę odczepić jednej i przymocować jej do sypialni.Ale mogę całkowicie zamknąć sypialnię.Bez psucia czegokolwiek.Końcówka śluzy ma klapę,którą mogę rozwinąć, żeby uszczelnić nią otwór.Pamiętajcie, że ukradłem końcówkę śluzy zsamopompującego się namiotu, który jest sprzętem awaryjnym, na wypadek dekompresji łazika.Byłby całkiem bezużyteczny, jeśli nie można by go uszczelnić.Niestety, jako sprzęt ratunkowy nie był przeznaczony do wielokrotnego użycia [ Pobierz całość w formacie PDF ]