[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Czy ta planeta nigdy nie da nam spokoju? - zapytał Ongola, gdy już wyplątał się ześpiwora i dotarł do interkomu.- Czy to trzęsienie ziemi? - zapytała Sabra zaspanym głosem.Zostawiła dzieci uprzyjaciółki, żeby mogli mieć kilka godzin dla siebie.Podobnie jak mąż potrzebowała trochęwypoczynku.I pomyśleć, że złożyła podpis na statucie, który obiecywał spokój i porządek!- Spij dalej - powiedział Ongola, wybierając numer.- Co mówi Patrice, Jake? - zapytałswojego kompetentnego asystenta.- Mówi, że grawimetry zarejestrowały jakiś ruch w komorach lawy wzdłuż pierścieniawysp.Nie wie, co to oznacza, ale wydruki sugerują, że coś się stanie.Próbuje wytypowaćnajbardziej prawdopodobny punkt wybuchu.Komandor zadzwonił do Paula, do domu.- Ani chwili wypoczynku od zmartwień, co? - zapytał Paul zrezygnowanym tonem.- Ruchy wulkaniczne wzdłuż całego łańcucha.- Całego łańcucha! Czułem ten wstrząs tuż pod sobą, a nad Lądowiskiem piętrzą siętrzy wulkany.Ongola zdążył przywyknąć do trzech szczytów; całkowicie zapomniał, że one takżemogą stanowić zagrożenie, chociaż wszyscy eksperci zgadzali się co do tego, że ostatniwybuch Góry Garbena miał miejsce tysiąc lat temu.Wczesnym przedpołudniem Patrice rozproszył najgorsze obawy oznajmiając, że zmorza za wschodnim krańcem Prowincji Jordan wyłania się nowy wulkan.Młoda Góra,kontrolowana przez ostatnich osiem lat, wyrzucała z siebie chmurę dymu, gazu i trochępopiołu, ale nie dawało się zaobserwować zwiększonego ciśnienia magmy.Kolejne drżenie ziemi zaskoczyło ludzi po południu.Kiedy przybył Patrice, parkującswój ślizgacz w Sektorze Administracyjnym i udając się na konsultację z Paulem i Emily,przed wejściem szybko zgromadził się niespokojny tłum, by czekać na rezultat spotkania.Ostatecznie przywódcy kolonii pojawili się na ganku, razem z Patrice e, który uśmiechał się iwymachiwał wydrukiem.- Nowy wulkan musi mieć nazwę.Jak Afrodyta wychodząca z morza, ale nie nalegamakurat na to imię! - zawołał.- Gdzie?- Za najdalej położonym na wschód krańcem Jordanu; daleko, przyjaciele.- Rozłożyłnajwiększe zdjęcie, tak by wszyscy mogli zobaczyć wzburzone morze i dymiący czubekwyłaniającej się góry.- Tak, ale to ta sama płyta tektoniczna, prawda?! - zawołał jakiś mężczyzna.Wskazałręką przez ramię na wyniosłą Górę Garbena.- To znowu mogłoby wybuchnąć, prawda?- Oczywiście, że tak - odparł Patrice beztrosko, wzruszając ramionami.- Ale moimzdaniem to bardzo mało prawdopodobne.Góra Garbena odstrzeliła swój wierzchołek tysiąclat temu.Od tej pory nie było żadnych śladów aktywności.To bardzo stary wulkan.Młodemają więcej do powiedzenia, i zwykle mówią.Nie panikujcie.W Lądowisku jesteśmybezpieczni.- W jego głosie brzmiała taka pewność, że niespokojne pomruki ustały i tłum sięrozproszył.Przez cały dzień dawało się słyszeć sporadyczne powarkiwania, jak nazwał je Telgar.Włócząc się po całym Lądowisku, był dostępny dla każdego, kto życzył sobie odrobinypokrzepienia.Po raz pierwszy od śmierci Sallah Telgar pojawił się wśród ludzi.Tej nocy dużaczęść populacji Lądowiska zebrała się na Placu Ogniskowym, gdzie z gałęzi wzniesionokonstrukcję niespotykanych, niemalże wyzywających rozmiarów.- Na obliczu naszego pięknego Pernu wyskoczył pryszcz - powiedział Telgar z nutądawnej jowialności w głosie, rozmawiając z grupą młodych ludzi.- Planeta nie jest na tylestara, by mieć doskonałą przemianę materii.A poza tym przeszkadzaliśmy jej naszymiwierceniami i kopaniem.Kiedy ruszył dalej, jeden z uczniów geologów poszedł za nim.- Posłuchaj, Tar.Telgar - zaczął młody człowiek z zapałem.- Lądowisko nie leży naskale podstawowej.- To prawda - odparł geolog z lekkim uśmiechem.- Dlatego właśnie trochę nas trzęsie.Ale to mnie nie martwi.Uczeń się zarumienił.- Na północnym kontynencie jest szeroki, drugi pas skały podstawowej wzdłużzachodniego łańcucha gór.- A, widzę, że dobrze wyuczyłeś się lekcji - skomentował Telgar.Skinął głowąCobberowi Alhinwie i Ozzie emu Munsonowi, którzy właśnie podeszli.- Wypijcie ze mnąszklaneczkę.Zakłopotany tym, że powiedział coś tak oczywistego, młody człowiek pospiesznieodszedł.- A więc ludzie rozmawiają o skałach podstawowych - powiedział Cobber, a Ozzieprychnął.- Ja o tym wiem, ty wiesz i on wie, ale dzisiaj panował nastrój niepewności.Skałapodstawowa się nie poruszy.Jak wiecie, podzieliłem się swoją opinią z Paulem, Emily iPatrice e.- Telgar spojrzał gdzieś w przestrzeń za wysokim górnikiem, patrząc na coś, cowidziały tylko jego oczy.Cobber i Ozzie wymienili znaczące spojrzenia.Zciągnięta, pełnabólu twarz geologa oznaczała, że mężczyzna przypomniał sobie coś związanego z Sallah.Cobber szturchnął Ozzie ego i pochylił się konspiracyjnie w stronę Telgara.- Mamy teraz iść i oglądać jakieś skały?Następnego dnia admirała wyrwał ze snu innego rodzaju warkoczący dzwięk.Jusięgnęła nad nim, by podnieść słuchawkę.- Do ciebie - wymamrotała sennie, opadając na poduszki i ponownie zwijając się wkłębek.Paul wziął słuchawkę i odchrząknął.- Benden.- Admirale - powiedział Ongola nagląco.- Zaczęli już powrót, ale Nabhi ma zły kurs.Paul szarpnął zapięcie śpiwora i usiadł na łóżku.- Jak to możliwe?- On mówi, że wszystko jest w porządku, admirale.- Zaraz tam będę.- Nagle ogarnęło go irracjonalne pragnienie, by z trzaskiem odłożyćsłuchawkę i ułożyć się do snu u boku żony.Zamiast tego zadzwonił do Emily, która obiecała,że przyłączy się do niego w wieży meteo.Następnie zaalarmował Ezrę Keroona i JimaTilleka.- Paul? - zapytała Ju sennie.- Zpij dalej, kochanie.Nie masz się czym martwić.Starał się mówić jak najciszej.Było mu przykro, że jej przeszkadza.W drugimtrymetrze kolejnej ciąży Ju potrzebowała więcej snu.Poprzedniego wieczoru rozmawiali dopózna, z żalem zdając sobie sprawę, że muszą dać dobry przykład i wygasić światła na całejfarmie.Związane z Opadami nieustanne wydatki energii niszczyły zapasy.Joel szczególnietrapił się wciąż malejącą sprawnością zasilaczy.Wedle Toma Patricka psychologiczny profilpopulacji Lądowiska był, ogólnie rzecz biorąc, zachęcający, chociaż do sprawnegofunkcjonowania zestresowanych ludzi w coraz większym stopniu niezbędna była terapia orazśrodki medyczne.Paul jakoś nie mógł się przekonać, że Nabhi Nabol i Bart Lemos przywioząz kosmosu bodziec do działania.Poprzedniego dnia Ezra i Jim przedstawili ostatnie analizy orbity planetki.Była onatak pokrętna, wedle słów Jima Tilleka, jak droga pijanej kurwy w sobotnią noc w porciekosmicznym Pasa Asteroidów.To, co wcześniej wydawało się rozsądną, możliwą doprzewidzenia eliptyczną orbitą, przecinającą system Rukbat, okazało się bardziejskomplikowaną trasą, biegnącą pod pewnym kątem do ekliptyki.Planeta miała pojawiać sięw okolicy Pernu co dwieście pięćdziesiąt lat, chociaż Ezra zrobił ekstrapolacje, któreprzewidywały pewne zmiany kursu, będące efektem oddziaływania innych planet systemu.Wydawało się, że podczas niektórych przejść planetka ciągnąca chmurę śmieci ominie Pern.- Najbardziej osobliwa planeta, której trasę kiedykolwiek usiłowałem wyśledzić -powiedział Ezra przepraszająco, podsumowując raport i drapiąc się po głowie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.- Czy ta planeta nigdy nie da nam spokoju? - zapytał Ongola, gdy już wyplątał się ześpiwora i dotarł do interkomu.- Czy to trzęsienie ziemi? - zapytała Sabra zaspanym głosem.Zostawiła dzieci uprzyjaciółki, żeby mogli mieć kilka godzin dla siebie.Podobnie jak mąż potrzebowała trochęwypoczynku.I pomyśleć, że złożyła podpis na statucie, który obiecywał spokój i porządek!- Spij dalej - powiedział Ongola, wybierając numer.- Co mówi Patrice, Jake? - zapytałswojego kompetentnego asystenta.- Mówi, że grawimetry zarejestrowały jakiś ruch w komorach lawy wzdłuż pierścieniawysp.Nie wie, co to oznacza, ale wydruki sugerują, że coś się stanie.Próbuje wytypowaćnajbardziej prawdopodobny punkt wybuchu.Komandor zadzwonił do Paula, do domu.- Ani chwili wypoczynku od zmartwień, co? - zapytał Paul zrezygnowanym tonem.- Ruchy wulkaniczne wzdłuż całego łańcucha.- Całego łańcucha! Czułem ten wstrząs tuż pod sobą, a nad Lądowiskiem piętrzą siętrzy wulkany.Ongola zdążył przywyknąć do trzech szczytów; całkowicie zapomniał, że one takżemogą stanowić zagrożenie, chociaż wszyscy eksperci zgadzali się co do tego, że ostatniwybuch Góry Garbena miał miejsce tysiąc lat temu.Wczesnym przedpołudniem Patrice rozproszył najgorsze obawy oznajmiając, że zmorza za wschodnim krańcem Prowincji Jordan wyłania się nowy wulkan.Młoda Góra,kontrolowana przez ostatnich osiem lat, wyrzucała z siebie chmurę dymu, gazu i trochępopiołu, ale nie dawało się zaobserwować zwiększonego ciśnienia magmy.Kolejne drżenie ziemi zaskoczyło ludzi po południu.Kiedy przybył Patrice, parkującswój ślizgacz w Sektorze Administracyjnym i udając się na konsultację z Paulem i Emily,przed wejściem szybko zgromadził się niespokojny tłum, by czekać na rezultat spotkania.Ostatecznie przywódcy kolonii pojawili się na ganku, razem z Patrice e, który uśmiechał się iwymachiwał wydrukiem.- Nowy wulkan musi mieć nazwę.Jak Afrodyta wychodząca z morza, ale nie nalegamakurat na to imię! - zawołał.- Gdzie?- Za najdalej położonym na wschód krańcem Jordanu; daleko, przyjaciele.- Rozłożyłnajwiększe zdjęcie, tak by wszyscy mogli zobaczyć wzburzone morze i dymiący czubekwyłaniającej się góry.- Tak, ale to ta sama płyta tektoniczna, prawda?! - zawołał jakiś mężczyzna.Wskazałręką przez ramię na wyniosłą Górę Garbena.- To znowu mogłoby wybuchnąć, prawda?- Oczywiście, że tak - odparł Patrice beztrosko, wzruszając ramionami.- Ale moimzdaniem to bardzo mało prawdopodobne.Góra Garbena odstrzeliła swój wierzchołek tysiąclat temu.Od tej pory nie było żadnych śladów aktywności.To bardzo stary wulkan.Młodemają więcej do powiedzenia, i zwykle mówią.Nie panikujcie.W Lądowisku jesteśmybezpieczni.- W jego głosie brzmiała taka pewność, że niespokojne pomruki ustały i tłum sięrozproszył.Przez cały dzień dawało się słyszeć sporadyczne powarkiwania, jak nazwał je Telgar.Włócząc się po całym Lądowisku, był dostępny dla każdego, kto życzył sobie odrobinypokrzepienia.Po raz pierwszy od śmierci Sallah Telgar pojawił się wśród ludzi.Tej nocy dużaczęść populacji Lądowiska zebrała się na Placu Ogniskowym, gdzie z gałęzi wzniesionokonstrukcję niespotykanych, niemalże wyzywających rozmiarów.- Na obliczu naszego pięknego Pernu wyskoczył pryszcz - powiedział Telgar z nutądawnej jowialności w głosie, rozmawiając z grupą młodych ludzi.- Planeta nie jest na tylestara, by mieć doskonałą przemianę materii.A poza tym przeszkadzaliśmy jej naszymiwierceniami i kopaniem.Kiedy ruszył dalej, jeden z uczniów geologów poszedł za nim.- Posłuchaj, Tar.Telgar - zaczął młody człowiek z zapałem.- Lądowisko nie leży naskale podstawowej.- To prawda - odparł geolog z lekkim uśmiechem.- Dlatego właśnie trochę nas trzęsie.Ale to mnie nie martwi.Uczeń się zarumienił.- Na północnym kontynencie jest szeroki, drugi pas skały podstawowej wzdłużzachodniego łańcucha gór.- A, widzę, że dobrze wyuczyłeś się lekcji - skomentował Telgar.Skinął głowąCobberowi Alhinwie i Ozzie emu Munsonowi, którzy właśnie podeszli.- Wypijcie ze mnąszklaneczkę.Zakłopotany tym, że powiedział coś tak oczywistego, młody człowiek pospiesznieodszedł.- A więc ludzie rozmawiają o skałach podstawowych - powiedział Cobber, a Ozzieprychnął.- Ja o tym wiem, ty wiesz i on wie, ale dzisiaj panował nastrój niepewności.Skałapodstawowa się nie poruszy.Jak wiecie, podzieliłem się swoją opinią z Paulem, Emily iPatrice e.- Telgar spojrzał gdzieś w przestrzeń za wysokim górnikiem, patrząc na coś, cowidziały tylko jego oczy.Cobber i Ozzie wymienili znaczące spojrzenia.Zciągnięta, pełnabólu twarz geologa oznaczała, że mężczyzna przypomniał sobie coś związanego z Sallah.Cobber szturchnął Ozzie ego i pochylił się konspiracyjnie w stronę Telgara.- Mamy teraz iść i oglądać jakieś skały?Następnego dnia admirała wyrwał ze snu innego rodzaju warkoczący dzwięk.Jusięgnęła nad nim, by podnieść słuchawkę.- Do ciebie - wymamrotała sennie, opadając na poduszki i ponownie zwijając się wkłębek.Paul wziął słuchawkę i odchrząknął.- Benden.- Admirale - powiedział Ongola nagląco.- Zaczęli już powrót, ale Nabhi ma zły kurs.Paul szarpnął zapięcie śpiwora i usiadł na łóżku.- Jak to możliwe?- On mówi, że wszystko jest w porządku, admirale.- Zaraz tam będę.- Nagle ogarnęło go irracjonalne pragnienie, by z trzaskiem odłożyćsłuchawkę i ułożyć się do snu u boku żony.Zamiast tego zadzwonił do Emily, która obiecała,że przyłączy się do niego w wieży meteo.Następnie zaalarmował Ezrę Keroona i JimaTilleka.- Paul? - zapytała Ju sennie.- Zpij dalej, kochanie.Nie masz się czym martwić.Starał się mówić jak najciszej.Było mu przykro, że jej przeszkadza.W drugimtrymetrze kolejnej ciąży Ju potrzebowała więcej snu.Poprzedniego wieczoru rozmawiali dopózna, z żalem zdając sobie sprawę, że muszą dać dobry przykład i wygasić światła na całejfarmie.Związane z Opadami nieustanne wydatki energii niszczyły zapasy.Joel szczególnietrapił się wciąż malejącą sprawnością zasilaczy.Wedle Toma Patricka psychologiczny profilpopulacji Lądowiska był, ogólnie rzecz biorąc, zachęcający, chociaż do sprawnegofunkcjonowania zestresowanych ludzi w coraz większym stopniu niezbędna była terapia orazśrodki medyczne.Paul jakoś nie mógł się przekonać, że Nabhi Nabol i Bart Lemos przywioząz kosmosu bodziec do działania.Poprzedniego dnia Ezra i Jim przedstawili ostatnie analizy orbity planetki.Była onatak pokrętna, wedle słów Jima Tilleka, jak droga pijanej kurwy w sobotnią noc w porciekosmicznym Pasa Asteroidów.To, co wcześniej wydawało się rozsądną, możliwą doprzewidzenia eliptyczną orbitą, przecinającą system Rukbat, okazało się bardziejskomplikowaną trasą, biegnącą pod pewnym kątem do ekliptyki.Planeta miała pojawiać sięw okolicy Pernu co dwieście pięćdziesiąt lat, chociaż Ezra zrobił ekstrapolacje, któreprzewidywały pewne zmiany kursu, będące efektem oddziaływania innych planet systemu.Wydawało się, że podczas niektórych przejść planetka ciągnąca chmurę śmieci ominie Pern.- Najbardziej osobliwa planeta, której trasę kiedykolwiek usiłowałem wyśledzić -powiedział Ezra przepraszająco, podsumowując raport i drapiąc się po głowie [ Pobierz całość w formacie PDF ]