[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Następnie każdemu badanemupozwolono wygrać kilka świecidełek i polecono podzielić się nimi z partnerem.Jakoczekiwano, badani wykazali największą hojność w warunkach zysku i straty -tzn.dawali najwięcej błyskotek hojnym nieznajomym i skąpym przyjaciołom.Innymisłowy, byli stosunkowo skąpi wobec skąpych nieznajomych ( Czemu nie? Nieznajomizachowywali się tak, jak można się było spodziewać ) i wobec hojnych przyjaciół ( Hm,mój przyjaciel lubi mnie - cóż w tym nowego? ).Gdy jednak badanym wydawało się, żemogą zyskać przyjaciela (hojny nieznajomy), sami zachowywali się hojnie; równieżi wtedy dzielili się z partnerem hojnie, gdy wydawało się im, że mogą stracić przyjaciela(skąpy przyjaciel).Chociaż wydaje się prawdą, że zawsze ranisz tego, kogo kochasz , tojednak zraniona osoba, zamiast odpłacić tą samą monetą, skłonna jest raczej reagowaćżyczliwie, starając się przywrócić wzajemnym pozytywnym stosunkom pierwotnąintensywność.Wynika stąd dodająca otuchy możliwość, że ludzie skłonni są zachowywaćsię w sposób chroniący stałość ich związków z innymi.Powróćmy na chwilę do państwa Czułych: chociaż pan Czuły może z łatwościązranić swą małżonkę (mówiąc jej, że jego zdaniem traci ona swą urodę), to jednak paniCzuła może być bardzo wrażliwa na taką krytykę i prawdopodobnie będzie dążyć usilniedo odzyskania tego, co utraciła, starając się być znowu atrakcyjną w oczach swegomałżonka.Prowadząc te rozważania jeszcze krok dalej, sugerowałbym, że im bardziejszczery i autentyczny jest pewien związek, tym mniej prawdopodobne jest osiągnięciestanu tak nudnej i otępiałej stabilizacji, w jakim zdaje się znajdować małżeństwo państwaCzułych.Moim zdaniem, przedstawiona uprzednio analiza, zgodnie z którą osiągnięciezysku w postaci wzrostu uznania ze strony drugiej osoby jest najmniej prawdopodobnewtedy, gdy tą osobą jest nasz bliski przyjaciel lub współmałżonek, odnosi się przedewszystkim do tych związków, w których ludzie nie są szczerzy i otwarci względemsiebie.W bliskich związkach ludzie skłonni są tłumić pomniejsze irytacje i zachowywać252dla siebie swe negatywne odczucia; daje to w rezultacie wątłą stabilizację, która wydajesię pozytywna, lecz może ulec zniszczeniu wskutek nagłej zmiany uczuć.W szczerym, otwartym, autentycznym związku, w którym ludzie są bardziejzdolni do dzielenia się swymi prawdziwymi odczuciami i wrażeniami (nawetnegatywnymi), nie osiąga się zwykle takiej stabilizacji; występuje natomiast nieustanneoscylowanie uczuć wokół punktu względnie wysokiej oceny.W takim związku partnerzysą w sytuacji dość zbliżonej do sytuacji zysku z opisanego poprzednio eksperymentu,w którym sprawdzano teorię zysków i strat.W tym świetle radę Carnegie ego możnauważać za niewłaściwą.Jeśli dwoje ludzi naprawdę lubi się nawzajem, to ich związekbędzie im dawał na dłuższą metę więcej zadowolenia i stanie się bardziej fascynujący, gdysą oni zdolni do wyrażania wszelkich negatywnych odczuć, jakie mogą mieć względemsiebie, aniżeli wtedy, gdy przez cały czas są dla siebie zupełnie mili.W następnym rozdziale omówię bardziej szczegółowo zalety autentycznościw stosunkach między ludzmi.253Rozdział 8.Trening wrażliwości*W rozdziale 2 zapoznaliśmy się z sytuacją, w której grupa ludzi siedzących w krągpodawała oceny długości odcinków.Była to sceneria klasycznego eksperymentuSolomona Ascha nad konformizmem.Jak pamiętamy, zachowanie większości ludziwchodzących w skład owej grupy było nieautentyczne, tzn.wypowiadali oni twierdzeniaróżniące się bardzo od ich rzeczywistych spostrzeżeń.Pamiętali oni o wydanym impoleceniu, o którym nie wiedziała tylko jedna osoba: mieli się postarać wpłynąć nazachowanie tej osoby, czyli manipulować nią.W tym rozdziale chciałbym opisać zupełnie odmienny typ grupy.W tej grupie siedziw krąg od 10 do 20 osób.W przeciwieństwie do grupy biorącej udział w eksperymenciez ocenianiem odcinków, ta grupa nie ma wykonać żadnego polecenia.Zazwyczajczłonkowie grupy nie mają zamiaru rozwiązywać żadnego konkretnego problemu.Celemgrupy nie jest manipulowanie kimś.Wprost przeciwnie - chodzi o to, żeby być sobąi mówić szczerze.* Moje poglądy na grupy treningu wrażliwości ukształtowały się w dużej mierze podwpływem Michaela Kahna, wysoce twórczego teoretyka grup T oraz pomysłowegoinstruktora tych grup.W istocie, wiele z tego, co w tym rozdziale jest oryginalne,można z pewnością przypisać właśnie jemu.Pragnę także wyrazić wdzięcznośćDavidowi Bradfordowi; wiele idei zawartych w tym rozdziale powstało w trakcie niekończących się rozmów i sporów, jakie prowadziliśmy pracując wspólnie nadksiążką o treningu wrażliwości, która się wkrótce ukaże (przyp.autora).254Grupę, którą opisuję, określa się zwykle jako grupę spotkaniową, grupę treninguwrażliwości czy też grupę treningową w zakresie stosunków międzyludzkich*.Terminyte są często używane zamiennie, lecz w rzeczywistości oznaczają metody różniące sięorientacją teoretyczną i stosowanymi technikami [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Następnie każdemu badanemupozwolono wygrać kilka świecidełek i polecono podzielić się nimi z partnerem.Jakoczekiwano, badani wykazali największą hojność w warunkach zysku i straty -tzn.dawali najwięcej błyskotek hojnym nieznajomym i skąpym przyjaciołom.Innymisłowy, byli stosunkowo skąpi wobec skąpych nieznajomych ( Czemu nie? Nieznajomizachowywali się tak, jak można się było spodziewać ) i wobec hojnych przyjaciół ( Hm,mój przyjaciel lubi mnie - cóż w tym nowego? ).Gdy jednak badanym wydawało się, żemogą zyskać przyjaciela (hojny nieznajomy), sami zachowywali się hojnie; równieżi wtedy dzielili się z partnerem hojnie, gdy wydawało się im, że mogą stracić przyjaciela(skąpy przyjaciel).Chociaż wydaje się prawdą, że zawsze ranisz tego, kogo kochasz , tojednak zraniona osoba, zamiast odpłacić tą samą monetą, skłonna jest raczej reagowaćżyczliwie, starając się przywrócić wzajemnym pozytywnym stosunkom pierwotnąintensywność.Wynika stąd dodająca otuchy możliwość, że ludzie skłonni są zachowywaćsię w sposób chroniący stałość ich związków z innymi.Powróćmy na chwilę do państwa Czułych: chociaż pan Czuły może z łatwościązranić swą małżonkę (mówiąc jej, że jego zdaniem traci ona swą urodę), to jednak paniCzuła może być bardzo wrażliwa na taką krytykę i prawdopodobnie będzie dążyć usilniedo odzyskania tego, co utraciła, starając się być znowu atrakcyjną w oczach swegomałżonka.Prowadząc te rozważania jeszcze krok dalej, sugerowałbym, że im bardziejszczery i autentyczny jest pewien związek, tym mniej prawdopodobne jest osiągnięciestanu tak nudnej i otępiałej stabilizacji, w jakim zdaje się znajdować małżeństwo państwaCzułych.Moim zdaniem, przedstawiona uprzednio analiza, zgodnie z którą osiągnięciezysku w postaci wzrostu uznania ze strony drugiej osoby jest najmniej prawdopodobnewtedy, gdy tą osobą jest nasz bliski przyjaciel lub współmałżonek, odnosi się przedewszystkim do tych związków, w których ludzie nie są szczerzy i otwarci względemsiebie.W bliskich związkach ludzie skłonni są tłumić pomniejsze irytacje i zachowywać252dla siebie swe negatywne odczucia; daje to w rezultacie wątłą stabilizację, która wydajesię pozytywna, lecz może ulec zniszczeniu wskutek nagłej zmiany uczuć.W szczerym, otwartym, autentycznym związku, w którym ludzie są bardziejzdolni do dzielenia się swymi prawdziwymi odczuciami i wrażeniami (nawetnegatywnymi), nie osiąga się zwykle takiej stabilizacji; występuje natomiast nieustanneoscylowanie uczuć wokół punktu względnie wysokiej oceny.W takim związku partnerzysą w sytuacji dość zbliżonej do sytuacji zysku z opisanego poprzednio eksperymentu,w którym sprawdzano teorię zysków i strat.W tym świetle radę Carnegie ego możnauważać za niewłaściwą.Jeśli dwoje ludzi naprawdę lubi się nawzajem, to ich związekbędzie im dawał na dłuższą metę więcej zadowolenia i stanie się bardziej fascynujący, gdysą oni zdolni do wyrażania wszelkich negatywnych odczuć, jakie mogą mieć względemsiebie, aniżeli wtedy, gdy przez cały czas są dla siebie zupełnie mili.W następnym rozdziale omówię bardziej szczegółowo zalety autentycznościw stosunkach między ludzmi.253Rozdział 8.Trening wrażliwości*W rozdziale 2 zapoznaliśmy się z sytuacją, w której grupa ludzi siedzących w krągpodawała oceny długości odcinków.Była to sceneria klasycznego eksperymentuSolomona Ascha nad konformizmem.Jak pamiętamy, zachowanie większości ludziwchodzących w skład owej grupy było nieautentyczne, tzn.wypowiadali oni twierdzeniaróżniące się bardzo od ich rzeczywistych spostrzeżeń.Pamiętali oni o wydanym impoleceniu, o którym nie wiedziała tylko jedna osoba: mieli się postarać wpłynąć nazachowanie tej osoby, czyli manipulować nią.W tym rozdziale chciałbym opisać zupełnie odmienny typ grupy.W tej grupie siedziw krąg od 10 do 20 osób.W przeciwieństwie do grupy biorącej udział w eksperymenciez ocenianiem odcinków, ta grupa nie ma wykonać żadnego polecenia.Zazwyczajczłonkowie grupy nie mają zamiaru rozwiązywać żadnego konkretnego problemu.Celemgrupy nie jest manipulowanie kimś.Wprost przeciwnie - chodzi o to, żeby być sobąi mówić szczerze.* Moje poglądy na grupy treningu wrażliwości ukształtowały się w dużej mierze podwpływem Michaela Kahna, wysoce twórczego teoretyka grup T oraz pomysłowegoinstruktora tych grup.W istocie, wiele z tego, co w tym rozdziale jest oryginalne,można z pewnością przypisać właśnie jemu.Pragnę także wyrazić wdzięcznośćDavidowi Bradfordowi; wiele idei zawartych w tym rozdziale powstało w trakcie niekończących się rozmów i sporów, jakie prowadziliśmy pracując wspólnie nadksiążką o treningu wrażliwości, która się wkrótce ukaże (przyp.autora).254Grupę, którą opisuję, określa się zwykle jako grupę spotkaniową, grupę treninguwrażliwości czy też grupę treningową w zakresie stosunków międzyludzkich*.Terminyte są często używane zamiennie, lecz w rzeczywistości oznaczają metody różniące sięorientacją teoretyczną i stosowanymi technikami [ Pobierz całość w formacie PDF ]