[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ty mógłbyś mu pomóc, ja nie!Czy nie rozumiesz, co mówię? On się zabije, nie wiesz o tym?BIFFCzy ja nie wiem! Ja!BIFFHap, pomóż mu! Pomóż i, cholera& mnie pomóż, mnie! Nie mogępatrzeć na to, jak on wygląda.Tak wzruszony, ze niemal płacze, szybko znika w głębi na prawo.BIFFruszając za nimDokąd lecisz?PANNA FORSYTHECzemu się tak wścieka?HAPPYChodzcie, panienki, dogonimy go.PANNA FORSYTHEkiedy Happy z lekka popycha ją ku wyjściuNie podoba mi się.Ależ ma charakterek.HAPPYJest zdenerwowany.Przejdzie mu.WILLYpo lewej, na tle śmiechu KobietyNie otwieraj.Nie otwieraj!LETTACzy nie powiecie waszemu ojcu&HAPPYNie jest moim ojcem.Taki sobie znajomy.Chodzcie, dogonimyBiffa.I słuchaj, laluniu, zabawimy się dziś.Stanley, rachunek.Halo, Stanley!Wychodzą.Stanley patrzy w lewo.STANLEYoburzony, woła za Happy mPanie Loman, panie Loman!Stanley bierze krzesło i wychodzi za nimi.Słychać pukanie za sceną, zlewej.Wchodzi Kobieta.Zmieje się.Za nią W i! I y.Kobieta jest wczarnej bieliznie.Willy zapina koszulę.Dialog na tle wulgarnej,zmysłowej muzyki.WILLYPrzestań się śmiać.No, przestań już.KOBIETANie otworzysz drzwi? Obudzi cały hotel.WILLYNie spodziewam się nikogo.KOBIETANapij się jeszcze łyk, słoneczko, i nie myśl tak ciągle o sobie.WILLYCzuję się bardzo samotny.KOBIETAWiesz, że mnie uwiodłeś, Willy? Od teraz, kiedy przyjdziesz dobiura, wchodz prosto do nabywcy.%7ładnego czekania przy moimbiurku, Willy.Uwiodłeś mnie!WILLYTo ładnie, że tak mówisz.KOBIETAO rany, ciągle tylko myślisz o sobie.Czemu jesteś taki smutny?Jesteś najsmutniejszym, najbardziej zapatrzonym w siebiemężczyzną, jakiego w życiu huśtałam.Zmieje się.On ją całuje.E, wracajmy z powrotem, komiwojażerku.Co za głupota ubieraćsię w środku nocy.Słychać stukanie.Czy otworzysz wreszcie drzwi?WILLYPukają przez pomyłkę nie do tych drzwi.KOBIETANa pewno do nas pukał.I słyszał, jak tu rozmawialiśmy.Może whotelu wybuchł pożar.WILLYcoraz bardziej przestraszonyNa pewno pomyłka.KOBIETANo to powiedz, żeby sobie poszedł!WILLYTam nie ma nikogo.KOBIETADziała mi to na nerwy, Willy.Tam za drzwiami ktoś stoi.Działa mito na nerwy!WILLYodpychając ją od siebieDobrze, więc wejdz do łazienki i nie wychodz stamtąd.Zdaje misię, że tu w Massachusetts jest jakieś prawo co do tych rzeczy.Więc nie wyłaz.Może to ten nowy pracownik z portierni.Wyglądałantypatycznie.Więc nie wychodz.Na pewno pomyłka, a nie żadenpożar.Znowu słychać pukanie.Willy odsuwa się od Kobiety, która znika zakulisami.Zwiatło reflektora posuwa się wraz z Willym, który stajenaprzeciw Biffa sprzed lat.Chłopak trzyma w ręku walizkę.Podchodzi do ojca.Muzyka milknie.BIFFCzemu nie otwierałeś?WILLYBiff? Skąd się wziąłeś w Bostonie?BIFFDlaczego mi nie otwierałeś? Stukam już od pięciu minut.Telefonowałem do ciebie&WILLYDopiero co usłyszałem.Siedziałem w łazience, a te drzwi byłyzamknięte.Czy w domu się coś stało?BIFFTato, sprawiłem ci zawód.WILLYCo to znaczy?BIFFTato&WILLYBiff, o co chodzi?(otacza go ramieniem)Chodz, zejdziemy na dół, napijesz się kakao.BIFFTato, oblałem matmę.WILLYChyba nie na egzaminie końcowym?BIFFNa końcowym.Mam za mało punktów, żeby dostać maturę.WILLYTo znaczy, że Bernard nie dał ci ściągaczki?BIFFDał& starał się dać, ale zrobiłem tylko sześćdziesiąt jedenpunktów.WILLYI nie chcieli ci dodać tych czterech punktów?BIFFBirnbaum kategorycznie odmówił.Błagałem go# tato, ale on niechce ich dodać.Musisz z nim pogadać, jeszcze przed wakacjami.Bo kiedy on zobaczy, jakim ty jesteś człowiekiem, i kiedy z nimpogadasz, wiesz, tak po swojemu, na pewno zrobi to dla mnie.Jegolekcje wypadały zawsze przed treningiem, rozumiesz& dużoopuszczałem.Pomówisz z nim? Ty mu się spodobasz, tato.Wiesz,jak ty potrafisz każdego ugadać.WILLYMasz rację.Trzeba zaraz wracać do domu.BIFFOch, tato, świetnie! Przez wzgląd na ciebie na pewno zmieni mipunktację!WILLYZejdz na dół i powiedz portierowi, żeby mi przygotował rachunek.Idz już.BIFFSię robi, prze pana! A wiesz, dlaczego mnie nienawidzi, papciu?Kiedyś spóznił się na lekcję, więc stanąłem przy tablicy i zacząłemgo naśladować.Zrobiłem zeza i sepleniłem.WILLYśmieje sięTak? A koledzy się śmieli?BIFFMało nie pozdychali ze śmiechu.WILLYCo ty powiesz? No i jak to zrobiłeś?BIFFTsydzieści seść do kwadłatu będzie&Willy wybucha śmiechem, Biff za nim.A ten włazi!Willy śmieje się.Kobieta za sceną śmieje się również.WILLYbez chwili wahaniaIdz szybko na dół i&BIFFTam ktoś jest?WILLYNie, to w pokoju obok.Kobieta znowu się śmieje.BIFFKtoś wlazł do twojej łazienki!WILLYNie, to w pokoju obok& zrobili sobie bibkę&KOBIETAwchodzi śmiejąc się, mówi sepleniącCy mogę wejść? Willy, coś jest w wannie i się łusa!Willy patrzy na Biffa, który z przerażeniem, z otwartymi ustami patrzyna Kobietę.WILLYAch, niechże już pani wraca do siebie.Na pewno już skończylimalować.Malują jej pokój, więc pozwoliłem jej skorzystać zprysznicu u mnie.Niechże pani idzie, proszę iść&Wypycha ją.KOBIETAopierając sięAleż ja się muszę ubrać, Willy, przecież nie mogę&WILLYProszę stąd wyjść! Niech pani idzie do siebie, do siebie&(nagie decyduje się rozegrać sytuację, jakby była zupełnie zwyczajna)To jest panna Francis, Biff, jest klientką.Malują jej pokój.Proszę,niech pani już idzie, panno Francis.KOBIETAAle moje ubranie, przecież goła nie wyjdę do hallu!WILLYwypychając ją za kulisyWynoś się stąd! Idz już! idz już&Biff siada powoli na walizce, podczas gdy Willy sprzecza się z Kobietąza kulisami [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Ty mógłbyś mu pomóc, ja nie!Czy nie rozumiesz, co mówię? On się zabije, nie wiesz o tym?BIFFCzy ja nie wiem! Ja!BIFFHap, pomóż mu! Pomóż i, cholera& mnie pomóż, mnie! Nie mogępatrzeć na to, jak on wygląda.Tak wzruszony, ze niemal płacze, szybko znika w głębi na prawo.BIFFruszając za nimDokąd lecisz?PANNA FORSYTHECzemu się tak wścieka?HAPPYChodzcie, panienki, dogonimy go.PANNA FORSYTHEkiedy Happy z lekka popycha ją ku wyjściuNie podoba mi się.Ależ ma charakterek.HAPPYJest zdenerwowany.Przejdzie mu.WILLYpo lewej, na tle śmiechu KobietyNie otwieraj.Nie otwieraj!LETTACzy nie powiecie waszemu ojcu&HAPPYNie jest moim ojcem.Taki sobie znajomy.Chodzcie, dogonimyBiffa.I słuchaj, laluniu, zabawimy się dziś.Stanley, rachunek.Halo, Stanley!Wychodzą.Stanley patrzy w lewo.STANLEYoburzony, woła za Happy mPanie Loman, panie Loman!Stanley bierze krzesło i wychodzi za nimi.Słychać pukanie za sceną, zlewej.Wchodzi Kobieta.Zmieje się.Za nią W i! I y.Kobieta jest wczarnej bieliznie.Willy zapina koszulę.Dialog na tle wulgarnej,zmysłowej muzyki.WILLYPrzestań się śmiać.No, przestań już.KOBIETANie otworzysz drzwi? Obudzi cały hotel.WILLYNie spodziewam się nikogo.KOBIETANapij się jeszcze łyk, słoneczko, i nie myśl tak ciągle o sobie.WILLYCzuję się bardzo samotny.KOBIETAWiesz, że mnie uwiodłeś, Willy? Od teraz, kiedy przyjdziesz dobiura, wchodz prosto do nabywcy.%7ładnego czekania przy moimbiurku, Willy.Uwiodłeś mnie!WILLYTo ładnie, że tak mówisz.KOBIETAO rany, ciągle tylko myślisz o sobie.Czemu jesteś taki smutny?Jesteś najsmutniejszym, najbardziej zapatrzonym w siebiemężczyzną, jakiego w życiu huśtałam.Zmieje się.On ją całuje.E, wracajmy z powrotem, komiwojażerku.Co za głupota ubieraćsię w środku nocy.Słychać stukanie.Czy otworzysz wreszcie drzwi?WILLYPukają przez pomyłkę nie do tych drzwi.KOBIETANa pewno do nas pukał.I słyszał, jak tu rozmawialiśmy.Może whotelu wybuchł pożar.WILLYcoraz bardziej przestraszonyNa pewno pomyłka.KOBIETANo to powiedz, żeby sobie poszedł!WILLYTam nie ma nikogo.KOBIETADziała mi to na nerwy, Willy.Tam za drzwiami ktoś stoi.Działa mito na nerwy!WILLYodpychając ją od siebieDobrze, więc wejdz do łazienki i nie wychodz stamtąd.Zdaje misię, że tu w Massachusetts jest jakieś prawo co do tych rzeczy.Więc nie wyłaz.Może to ten nowy pracownik z portierni.Wyglądałantypatycznie.Więc nie wychodz.Na pewno pomyłka, a nie żadenpożar.Znowu słychać pukanie.Willy odsuwa się od Kobiety, która znika zakulisami.Zwiatło reflektora posuwa się wraz z Willym, który stajenaprzeciw Biffa sprzed lat.Chłopak trzyma w ręku walizkę.Podchodzi do ojca.Muzyka milknie.BIFFCzemu nie otwierałeś?WILLYBiff? Skąd się wziąłeś w Bostonie?BIFFDlaczego mi nie otwierałeś? Stukam już od pięciu minut.Telefonowałem do ciebie&WILLYDopiero co usłyszałem.Siedziałem w łazience, a te drzwi byłyzamknięte.Czy w domu się coś stało?BIFFTato, sprawiłem ci zawód.WILLYCo to znaczy?BIFFTato&WILLYBiff, o co chodzi?(otacza go ramieniem)Chodz, zejdziemy na dół, napijesz się kakao.BIFFTato, oblałem matmę.WILLYChyba nie na egzaminie końcowym?BIFFNa końcowym.Mam za mało punktów, żeby dostać maturę.WILLYTo znaczy, że Bernard nie dał ci ściągaczki?BIFFDał& starał się dać, ale zrobiłem tylko sześćdziesiąt jedenpunktów.WILLYI nie chcieli ci dodać tych czterech punktów?BIFFBirnbaum kategorycznie odmówił.Błagałem go# tato, ale on niechce ich dodać.Musisz z nim pogadać, jeszcze przed wakacjami.Bo kiedy on zobaczy, jakim ty jesteś człowiekiem, i kiedy z nimpogadasz, wiesz, tak po swojemu, na pewno zrobi to dla mnie.Jegolekcje wypadały zawsze przed treningiem, rozumiesz& dużoopuszczałem.Pomówisz z nim? Ty mu się spodobasz, tato.Wiesz,jak ty potrafisz każdego ugadać.WILLYMasz rację.Trzeba zaraz wracać do domu.BIFFOch, tato, świetnie! Przez wzgląd na ciebie na pewno zmieni mipunktację!WILLYZejdz na dół i powiedz portierowi, żeby mi przygotował rachunek.Idz już.BIFFSię robi, prze pana! A wiesz, dlaczego mnie nienawidzi, papciu?Kiedyś spóznił się na lekcję, więc stanąłem przy tablicy i zacząłemgo naśladować.Zrobiłem zeza i sepleniłem.WILLYśmieje sięTak? A koledzy się śmieli?BIFFMało nie pozdychali ze śmiechu.WILLYCo ty powiesz? No i jak to zrobiłeś?BIFFTsydzieści seść do kwadłatu będzie&Willy wybucha śmiechem, Biff za nim.A ten włazi!Willy śmieje się.Kobieta za sceną śmieje się również.WILLYbez chwili wahaniaIdz szybko na dół i&BIFFTam ktoś jest?WILLYNie, to w pokoju obok.Kobieta znowu się śmieje.BIFFKtoś wlazł do twojej łazienki!WILLYNie, to w pokoju obok& zrobili sobie bibkę&KOBIETAwchodzi śmiejąc się, mówi sepleniącCy mogę wejść? Willy, coś jest w wannie i się łusa!Willy patrzy na Biffa, który z przerażeniem, z otwartymi ustami patrzyna Kobietę.WILLYAch, niechże już pani wraca do siebie.Na pewno już skończylimalować.Malują jej pokój, więc pozwoliłem jej skorzystać zprysznicu u mnie.Niechże pani idzie, proszę iść&Wypycha ją.KOBIETAopierając sięAleż ja się muszę ubrać, Willy, przecież nie mogę&WILLYProszę stąd wyjść! Niech pani idzie do siebie, do siebie&(nagie decyduje się rozegrać sytuację, jakby była zupełnie zwyczajna)To jest panna Francis, Biff, jest klientką.Malują jej pokój.Proszę,niech pani już idzie, panno Francis.KOBIETAAle moje ubranie, przecież goła nie wyjdę do hallu!WILLYwypychając ją za kulisyWynoś się stąd! Idz już! idz już&Biff siada powoli na walizce, podczas gdy Willy sprzecza się z Kobietąza kulisami [ Pobierz całość w formacie PDF ]