[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Billy połapał się, co sięstało, kiedy zadzwoniłaś z informacją, kim naprawdę jest jego nowa przyjaciółka.Skorzystał z oka-zji i zemścił się na kumplu.W sumie bardzo sympatyczne towarzystwo.- Zamknij się.- Ani mi się śni.Przykleiłaś się do mnie na amen.Prysnęłaś z chałupy, kiedy ci się wydawało, żejuż mnie dorwali, a potem wróciłaś.Pod moim nosem dałaś cynk Billy'emu, żeby pryskał z miasta.Nawet ci pokazałem, jak wyjść z mieszkania, żeby nikt cię nie śledził.I oto jesteś.Co miało być da-lej? Wracasz do swojej prawdziwej osobowości? Gówno.Jesteś częścią tej gry i razem z nią zgi-niesz.Przegoniłaś mnie po Broadwayu jak jakiegoś frajera, ale to już przeszłość.Nie pierwszy razmierzysz do mnie ze spluwy, słodziutka.Poprzednim razem to był bluff, ale nie wiedziałem o tym.W dalszym ciągu mam zamiar ci go odebrać.Jaki ze mnie byłby mężczyzna?Jej twarz zmieniła się zupełnie, tak jakbym ją uderzył, i znowu pojawił się ten wyraz obcości.- Pisana ci śmierć, Mike - powiedziała.Była szybsza.Błysk ognia z lufy i pocisk ugodził mnie w bok.Zdawało mi się, że lecę w prze-paść głową w dół.Poczułem nagłe mdłości, ale nie miałem dość siły, by zwymiotować.Uniosłem się na łokciu.Całe ciało ogarniał bezwład.Lily obdarzyła mnie jeszcze jednym uśmiechem, a lufa czterdziestki piątki mierzyła teraz wbrzuch.Roześmiała się widząc, że mógłbym się unieść i dosięgnąć&Suchość w ustach.Zatęskniłem za papierosem.Uchwyciłem się tej myśli.Zawsze przed egzeku-cją pozwalają zapalić papierosa.Palce odnalazły paczkę luckies, wygrzebałem jednego i wsadziłemdo ust.Prawie nie czułem go między wargami.- Nie trzeba go było zabijać - powtórzyła.Sięgnąłem po zapalniczkę.To już nie potrwa długo.Czułem, że zaczynam tracić kontakt z rzeczywistością.Ledwie dochodził mnie jej głos.Jeszczejeden strzał.Zmierć nadejdzie szybko.- Mike&Z trudem otworzyłem oczy.Czułem ten silny, duszący zapach.Bardzo intensywny, ale przyjem-ny.- Był taki moment - powiedziała - kiedy wydawało mi się, że cię kocham.Nawet bardziej niżjego.Ale to nie była prawda.Akceptował mnie taką, jaka jestem.To on dał mi życie po tym, co sięstało.On był lekarzem, ja pacjentką.Kochałam go.Ty byś się mnie brzydził.Twoje oczy& widzia-łabym w nich wstręt.Urwała.- On też był aniołem śmierci, Mike, ale nie takim jak ty.Jesteś jeszcze gorszy.Popatrz na mnie.Może teraz chciałbyś mnie pocałować? Przedtem chciałeś.Pragnęłam cię, przecież wiesz.Bałamsię, żebyś mnie nie dotknął.Chciałeś mnie pocałować& no to całuj.Rozpięła pasek szlafroka i rozchyliła& powoli& aż zobaczyłem, jak wygląda naprawdę.Jej ciało pokrywały przerażające blizny, poprzerastane dzikim mięsem, tworząc od kolan po szy-ję obraz odpychającego wynaturzenia.Chciałem zamknąć oczy i jak najprędzej wymazać ten obrazz pamięci.Papieros nieomal wypadł mi z ust.Zapalniczka drżała w trzęsących się rękach, ale ją otworzy-łem.- Zrobił to ogień, Mike.Czyż nie jestem piękna?Zaśmiała się, a w jej głosie wyraznie słyszałem szaleństwo.Uklękła przy mnie, przyłożyła rewol-wer do brzucha.Straszny obraz miałem tuż przed oczami.- Teraz umrzesz, ale najpierw& pocałuj mnie, pocałuj& na śmierć!Uśmiech błąkał się po jej twarzy, ale zanim przyłożyła wargi do moich, przekręciłem kółko za-palniczki i w jednej chwili Lily stała się kulą ognia, wijącą się po podłodze.Płonący alkohol niebie-skimi językami ogarnął całe ciało.Lily skręcała się z bólu.Jej przerazliwy krzyk był głosem śmier-ci.Odwróciłem głowę.Drzwi były zamknięte, ale może starczy mi sił, by do nich dojść [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl