[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie wiem,czego chcesz.Zaprosiłeś mnie na obiad, a potemodesłałeś jak paczkę.Teraz dzwonisz do mnie o pierwszejnad ranem i chcesz przyjść na pogaduszki.Za kogo tymnie masz? Przepraszam powiedział Morgansson. Chcętylko porozmawiać.Wiem, że zachowałem się jak kretyn,ale czasami mnie blokuje.Blokuje go, no rzeczywiście, pomyślała Ann ipokręciła głową. Lubię cię ciągnął. Wszystko poszło nie tak.Stchórzyłem i.Usłyszała donośny głos w tle..muszę kończyć.Nie mogę już dłużej rozmawiać.Przeszkadzam ci.?Zabrzmiało to jakoś straszliwie smutno. Będziemy w kontakcie dodał. Przepraszam. Poczekaj rzuciła szybko. Kod do drzwi naklatkę to cztery-trzy-jeden-jeden. Wiem powiedział Morgansson i Annuświadomiła sobie, że pewnie podał mu go kuzyn. Toznaczy, że mogę przyjść? I tak teraz już nie zasnę mruknęła i rozłączyła się,przestraszona, że powie za dużo, zmęczona szukaniemwymówek, zdumiona własną uległością.Pojawił się dwadzieścia minut pózniej.W tym czasieAnn umyła zęby i twarz, obejrzała się w lustrze i włożyłaszlafrok.Miała jeszcze chwilę, by przemyśleć taktykę ikilkakrotnie zmienić danie. Dzięki. To było pierwsze, co powiedział.Wpuściła go i bez słowa przeszła do salonu, gdziewłączyła stojącą na parapecie lampę.Morgansson już nieco wytrzezwiał, ale i tak wyglądałjak zbity pies.Zanim się odezwał, jeszcze przez chwilęsiedzieli w milczeniu. W Umei zostawiłem kobietę zaczął.Ann zamknęła oczy.Powinnam była zgadnąć,pomyślała znużona.Czemu do tego dopuściłam? Lubiłem ją, ale nie mogłem tam zostać, a ona niechciała się przeprowadzić.Pracuje naukowo nauniwersytecie. Dlaczego musiałeś wyjechać?Morgansson podniósł głowę i spojrzał na Ann.Terazbył już kompletnie trzezwy. Potrąciłem dziewczynkę powiedział. Zakażdym razem, kiedy jechałem do centrum, ta scenastawała mi przed oczami.To był koszmar. Jaką dziewczynkę? Wybiegła spomiędzy dwóch aut.Nie dałem radyzahamować ani skręcić.Umarła po paru godzinach.Orzeczono, że to wypadek, ale dla mnie.ona miałaosiem lat.Morgansson umilkł. Chcesz się czegoś napić?Nie chciał. Jej mama stała po drugiej stronie jezdni. Tak mi przykro powiedziała Ann.Nagle przyszło jej do głowy, że może o tę historięwypytać kolegę z komisariatu w Umei. Nie byłem w stanie pracować ciągnął Charles.W kółko myślałem o tej małej.Miała na imię Ronja.Jakcórka zbójnika z książki Astrid Lindgren.I o krzyku jejmatki. Więc wyjechałeś? Musiałem, bo chybabym zwariował. A twoja dziewczyna? Została.Sądzę, że była już tym zmęczona.Częstomiałem koszmary.Trochę mi odbijało.Ona pracowała wdomu nad rozprawą doktorską, a ja siedziałem nazwolnieniu.To się nie mogło udać.W dzień snułem sięjak potępieniec, a nocami.no wiesz.Ann wstała i przeniosła się na kanapę. Chodzmy do łóżka powiedziała i od razuzauważyła, że wpadł w popłoch. Tylko się przytulimy, nic więcej, dobrze?Spojrzał na nią i skinął głową. Dobrze odparł łamiącym się głosem.32Wiatr zaczął szarpać gałęzie wielkich sosen.Skończyło się na kilku podmuchach, a potem znowunastał spokój.Jessica Franklin pochyliła się do przodu iwyjrzała.Przed kuchennym oknem trzymały straż drzewasterczące jak ciemne kolumny.Pomyślała, że wyglądająbardziej złowieszczo niż opiekuńczo.Miała zamiar jewyciąć i na ich miejscu posadzić róże.Kiedyś te sosenki były małe.Pracownik szkółkileśnej zaklinał się, że nie przekroczą dwóch metrów.Urosły dwa razy wyżej.Stig uważał, że szkoda jeniszczyć.Zerknęła na zegar.Bóg wie, który już raz.Wróciła dodomu zaraz po telefonie Stiga, przygotowała najprostszyobiad, a potem zaczęła nerwowo krążyć.Nie była wstanie wziąć się do żadnej pracy.Sama nie wiedziała, co powinna myśleć.Historia osamobójczych pogróżkach, mimo całej swojejdziwaczności, brzmiała prawdopodobnie.Laura byłaniezrównoważona, a Stig troskliwy i łatwowierny.Czyżby próbowała go wykorzystać, żeby wpłynąć narokowania z Hausmannem? W kilku kwestiach musiałaustąpić, wpadła w zły humor i poczuła się upokorzona.Całkiem możliwe, że usiłowała wymusić na miłym,wyrozumiałym Stigu zmianę ustaleń.Im jednak robiło się pózniej, tym większy niepokójogarniał Jessicę.Kilka razy sięgnęła po telefon, ale wostatniej chwili zmieniała zdanie.Powstrzymywała jąduma.Jeśli Stig chce sobie tam siedzieć i niańczyć Laurę,to jego sprawa.Około północy zaczęła się zastanawiać, czy Stig maromans z Laurą.Zazdrość wwiercała się coraz głębiej irozrastała jak nowotwór.Jessica znów miała ochotęzadzwonić, ale nie chciała dawać im satysfakcji aniwystępować w roli wzgardzonej żony, która ściganiewiernego męża.Usiadła przed komputerem, otworzyła jeden zdokumentów dla Hausmanna.Próbowała pracować, alelitery i liczby na ekranie straciły sens.Wściekła zaczęłakrążyć po domu.Była zła.Kiedy z ulicy dobiegł warkot silnika, popędziła dobiurka i znów się zalogowała.Usłyszała, jak Stig otwiera, a potem zamyka bramęgarażu.Po chwili uchyliły się drzwi do kuchni.Nalałsobie wody i odstawiając szklankę, stuknął nią o blat.Musiał wcześniej pić wino.Zawsze potem miałpragnienie.Zawołał ją, ale zabrzmiało to inaczej niż zwykle.Jessica siedziała jak sparaliżowana.Wlepiła wzrok wjakieś zdanie po niemiecku i czytała je po cichu.Przypomniała jej się szkolna lekcja niemieckiego sprzedwielu lat.O rodzinie Mullerów odwiedzającej krewnychna wsi.Uczniowie mieli nauczyć się terminówzwiązanych z rolnictwem.Jessica recytowała właśniewszystkie zapamiętane wówczas słówka, kiedy jej uszudobiegł odgłos kroków. Cześć.Nie odwróciła się, ale wiedziała, że Stig stoi wdrzwiach. Pracujesz stwierdził.Zabrzmiało to normalnie, ale czyżby usłyszała w jegogłosie lekką drwinę? Odwróciła się i doznała szoku [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
. Nie wiem,czego chcesz.Zaprosiłeś mnie na obiad, a potemodesłałeś jak paczkę.Teraz dzwonisz do mnie o pierwszejnad ranem i chcesz przyjść na pogaduszki.Za kogo tymnie masz? Przepraszam powiedział Morgansson. Chcętylko porozmawiać.Wiem, że zachowałem się jak kretyn,ale czasami mnie blokuje.Blokuje go, no rzeczywiście, pomyślała Ann ipokręciła głową. Lubię cię ciągnął. Wszystko poszło nie tak.Stchórzyłem i.Usłyszała donośny głos w tle..muszę kończyć.Nie mogę już dłużej rozmawiać.Przeszkadzam ci.?Zabrzmiało to jakoś straszliwie smutno. Będziemy w kontakcie dodał. Przepraszam. Poczekaj rzuciła szybko. Kod do drzwi naklatkę to cztery-trzy-jeden-jeden. Wiem powiedział Morgansson i Annuświadomiła sobie, że pewnie podał mu go kuzyn. Toznaczy, że mogę przyjść? I tak teraz już nie zasnę mruknęła i rozłączyła się,przestraszona, że powie za dużo, zmęczona szukaniemwymówek, zdumiona własną uległością.Pojawił się dwadzieścia minut pózniej.W tym czasieAnn umyła zęby i twarz, obejrzała się w lustrze i włożyłaszlafrok.Miała jeszcze chwilę, by przemyśleć taktykę ikilkakrotnie zmienić danie. Dzięki. To było pierwsze, co powiedział.Wpuściła go i bez słowa przeszła do salonu, gdziewłączyła stojącą na parapecie lampę.Morgansson już nieco wytrzezwiał, ale i tak wyglądałjak zbity pies.Zanim się odezwał, jeszcze przez chwilęsiedzieli w milczeniu. W Umei zostawiłem kobietę zaczął.Ann zamknęła oczy.Powinnam była zgadnąć,pomyślała znużona.Czemu do tego dopuściłam? Lubiłem ją, ale nie mogłem tam zostać, a ona niechciała się przeprowadzić.Pracuje naukowo nauniwersytecie. Dlaczego musiałeś wyjechać?Morgansson podniósł głowę i spojrzał na Ann.Terazbył już kompletnie trzezwy. Potrąciłem dziewczynkę powiedział. Zakażdym razem, kiedy jechałem do centrum, ta scenastawała mi przed oczami.To był koszmar. Jaką dziewczynkę? Wybiegła spomiędzy dwóch aut.Nie dałem radyzahamować ani skręcić.Umarła po paru godzinach.Orzeczono, że to wypadek, ale dla mnie.ona miałaosiem lat.Morgansson umilkł. Chcesz się czegoś napić?Nie chciał. Jej mama stała po drugiej stronie jezdni. Tak mi przykro powiedziała Ann.Nagle przyszło jej do głowy, że może o tę historięwypytać kolegę z komisariatu w Umei. Nie byłem w stanie pracować ciągnął Charles.W kółko myślałem o tej małej.Miała na imię Ronja.Jakcórka zbójnika z książki Astrid Lindgren.I o krzyku jejmatki. Więc wyjechałeś? Musiałem, bo chybabym zwariował. A twoja dziewczyna? Została.Sądzę, że była już tym zmęczona.Częstomiałem koszmary.Trochę mi odbijało.Ona pracowała wdomu nad rozprawą doktorską, a ja siedziałem nazwolnieniu.To się nie mogło udać.W dzień snułem sięjak potępieniec, a nocami.no wiesz.Ann wstała i przeniosła się na kanapę. Chodzmy do łóżka powiedziała i od razuzauważyła, że wpadł w popłoch. Tylko się przytulimy, nic więcej, dobrze?Spojrzał na nią i skinął głową. Dobrze odparł łamiącym się głosem.32Wiatr zaczął szarpać gałęzie wielkich sosen.Skończyło się na kilku podmuchach, a potem znowunastał spokój.Jessica Franklin pochyliła się do przodu iwyjrzała.Przed kuchennym oknem trzymały straż drzewasterczące jak ciemne kolumny.Pomyślała, że wyglądająbardziej złowieszczo niż opiekuńczo.Miała zamiar jewyciąć i na ich miejscu posadzić róże.Kiedyś te sosenki były małe.Pracownik szkółkileśnej zaklinał się, że nie przekroczą dwóch metrów.Urosły dwa razy wyżej.Stig uważał, że szkoda jeniszczyć.Zerknęła na zegar.Bóg wie, który już raz.Wróciła dodomu zaraz po telefonie Stiga, przygotowała najprostszyobiad, a potem zaczęła nerwowo krążyć.Nie była wstanie wziąć się do żadnej pracy.Sama nie wiedziała, co powinna myśleć.Historia osamobójczych pogróżkach, mimo całej swojejdziwaczności, brzmiała prawdopodobnie.Laura byłaniezrównoważona, a Stig troskliwy i łatwowierny.Czyżby próbowała go wykorzystać, żeby wpłynąć narokowania z Hausmannem? W kilku kwestiach musiałaustąpić, wpadła w zły humor i poczuła się upokorzona.Całkiem możliwe, że usiłowała wymusić na miłym,wyrozumiałym Stigu zmianę ustaleń.Im jednak robiło się pózniej, tym większy niepokójogarniał Jessicę.Kilka razy sięgnęła po telefon, ale wostatniej chwili zmieniała zdanie.Powstrzymywała jąduma.Jeśli Stig chce sobie tam siedzieć i niańczyć Laurę,to jego sprawa.Około północy zaczęła się zastanawiać, czy Stig maromans z Laurą.Zazdrość wwiercała się coraz głębiej irozrastała jak nowotwór.Jessica znów miała ochotęzadzwonić, ale nie chciała dawać im satysfakcji aniwystępować w roli wzgardzonej żony, która ściganiewiernego męża.Usiadła przed komputerem, otworzyła jeden zdokumentów dla Hausmanna.Próbowała pracować, alelitery i liczby na ekranie straciły sens.Wściekła zaczęłakrążyć po domu.Była zła.Kiedy z ulicy dobiegł warkot silnika, popędziła dobiurka i znów się zalogowała.Usłyszała, jak Stig otwiera, a potem zamyka bramęgarażu.Po chwili uchyliły się drzwi do kuchni.Nalałsobie wody i odstawiając szklankę, stuknął nią o blat.Musiał wcześniej pić wino.Zawsze potem miałpragnienie.Zawołał ją, ale zabrzmiało to inaczej niż zwykle.Jessica siedziała jak sparaliżowana.Wlepiła wzrok wjakieś zdanie po niemiecku i czytała je po cichu.Przypomniała jej się szkolna lekcja niemieckiego sprzedwielu lat.O rodzinie Mullerów odwiedzającej krewnychna wsi.Uczniowie mieli nauczyć się terminówzwiązanych z rolnictwem.Jessica recytowała właśniewszystkie zapamiętane wówczas słówka, kiedy jej uszudobiegł odgłos kroków. Cześć.Nie odwróciła się, ale wiedziała, że Stig stoi wdrzwiach. Pracujesz stwierdził.Zabrzmiało to normalnie, ale czyżby usłyszała w jegogłosie lekką drwinę? Odwróciła się i doznała szoku [ Pobierz całość w formacie PDF ]