[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odrobinęzieleni.Nie był może piękny, ale wyglądał sympatycznie.Towydawało się trochę dziwne - lubić kogoś i nie uważać, że jestpiękny.Spojrzał na nią przeciągle.Nie tak, jak sądziła, że na nią spojrzy.Nie w sposób, któregozaczęła się obawiać.Nie był zainteresowany jej ciałem.-Wydaje ci się, że jesteś we mnie zakochana, Siobhan - rzekłłagodnie.Mogłaby krzyknąć do niego, że jej się nie wydaje, alepodejrzewała, że to nic by nie zmieniło.- Masz prawo tak czuć - mówił dalej - ale niezależnie od tego,co zrobisz, nie możesz skusić mnie, ani zmusić, ani namówić,bym cię kochał.Nie tak, jak byś w tej chwili chciała.-Nie?Najwyrazniej tylko jej usta ułożyły się w to słowo.Siobhan niesłyszała swego głosu.Może utonął w odgłosach fal.180- To niemożliwe, kochana.Nazwał ją kochana"! Ale powiedział to z ogromnymsmutkiem.Siobhan wolałaby tego nie słyszeć.Wolałaby, by nicnie mówił.- Nie można nikogo zmusić, by kogoś pokochał - przekonywał -nieważne, jak bardzo by się próbowało.i niezależnie od tego,jak bardzo samemu się tego pragnie.Tego nie da się zrobić.Siobhan uderzyło, że mówił jak ktoś, kto sam tego próbował - iponiósł porażkę.Być może dostrzegł to w jej oczach.Może o to zapytała.Pózniej Siobhan nie mogła sobie tego przypomnieć.Jego oczynadal były przyjazne, gdy opowiedział jej o tym, co przekreśliłowszelkie jego nadzieje.Płakała, gdy podniósł ją w swoich ramionach i zaniósł donamiotu.-To przechodzi - uspokajał ją, gdy szybko, nie patrząc na niego,wślizgnęła się do środka.-A jeśli nawet nie przejdzie, to nie umrzesz z tego powodu -dodał cicho, nim z powrotem podszedł do brata.Siobhan się nie przebrała.Siedziała, szczękając zębami,podczas gdy łzy płynęły jej z oczu, a mokre ubrania chłodziły jejciało.Wolałaby utonąć! Wolałaby by pozwolił jej popłynąć doAustralii!-To naprawdę niezłe, Fi! - stwierdził Adam, patrząc wielkimioczami na przegrzebki leżące na kopczyku ryżu, skąpane wbladym, złocistym sosie.- To jest cholernie smaczne! - rzekł Danny, zastanawiając się,czy jest więcej, niż po jednej muszli dla każdego.181- Od tego tylko zgłodniejecie - stwierdziła Fiona.- Do diaska,mieszkaliście w Georgii.Tam ludzie siedzieli przy stole przezwiele godzin.Będzie drugie danie.A na koniec coś słodkiego.-Jeśli to te klejące figi - oznajmiła jej młodsza córka - to ja ichnie chcę!- Dla ciebie zrobiłam pyszne nadziewane gruszki, Charlotte!- A ja nie dostanę? - zastanawiał się podejrzliwie Patrick.-Są gruszki dla wszystkich dzieci - westchnęła Fiona.- Gdziejest Siobhan?- Czy mogę dostać gruszki teraz? - zapytała Charlotte.- Niechcę tej zupy, którą masz w garnku.Pachnie ohydnie.-Jeśli ona będzie jadła gruszki na początku, to my też - rzekłAidan, stając ramię w ramię z Mikey'em i Patrickiem.-Jedzcie, co chcecie! - powiedziała zrezygnowana Fiona.-Pójdę po Siobhan.- Czy nas też to dotyczy? - zapytał Adam, wrzucając w siebieprzegrzebki z ryżem, by zaraz zajrzeć do kociołka z mięsem.- To jakiś gulasz - poinformował.- Ale z pewnością niejagnięcy!- Są figi? - zastanawiał się Tommy.-Może powinniśmy zjeść je w pierwszej kolejności? -Adamowi również ta myśl nie była obca.- Może powinniśmy jeść tak, jak chciała Fiona -stwierdziłDanny.- Włożyła w to tyle wysiłku.Adam i Tommy spojrzeli na niego przeciągle.182- Nienawidzę go! - łkała Siobhan w ramię matki w małym,ciasnym namiocie.- Nienawidzę go!-Powiedz mi, co się stało takiego okropnego! -prosiła spokojnieFiona.- Kochana Siobhan, to nie może być takie straszne, żebyśnie mogła mi o tym opowiedzieć!Siobhan wybuchnęła jeszcze głośniejszym płaczem.Nie była wstanie mówić.- Musimy zdjąć z ciebie te mokre ubrania! Siobhan pozwoliłasię rozebrać.Ale nie wyjawiłaswojej matce, co powiedział jej Danny, jak boleśnie ją zranił.Nie wyznała tego nikomu.- Udało się - oznajmił Jeremy po krótkiej rundce po porcie.-Już? - zapytała Roza z niedowierzaniem.Kiwnął głową i objął ją ramionami [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Odrobinęzieleni.Nie był może piękny, ale wyglądał sympatycznie.Towydawało się trochę dziwne - lubić kogoś i nie uważać, że jestpiękny.Spojrzał na nią przeciągle.Nie tak, jak sądziła, że na nią spojrzy.Nie w sposób, któregozaczęła się obawiać.Nie był zainteresowany jej ciałem.-Wydaje ci się, że jesteś we mnie zakochana, Siobhan - rzekłłagodnie.Mogłaby krzyknąć do niego, że jej się nie wydaje, alepodejrzewała, że to nic by nie zmieniło.- Masz prawo tak czuć - mówił dalej - ale niezależnie od tego,co zrobisz, nie możesz skusić mnie, ani zmusić, ani namówić,bym cię kochał.Nie tak, jak byś w tej chwili chciała.-Nie?Najwyrazniej tylko jej usta ułożyły się w to słowo.Siobhan niesłyszała swego głosu.Może utonął w odgłosach fal.180- To niemożliwe, kochana.Nazwał ją kochana"! Ale powiedział to z ogromnymsmutkiem.Siobhan wolałaby tego nie słyszeć.Wolałaby, by nicnie mówił.- Nie można nikogo zmusić, by kogoś pokochał - przekonywał -nieważne, jak bardzo by się próbowało.i niezależnie od tego,jak bardzo samemu się tego pragnie.Tego nie da się zrobić.Siobhan uderzyło, że mówił jak ktoś, kto sam tego próbował - iponiósł porażkę.Być może dostrzegł to w jej oczach.Może o to zapytała.Pózniej Siobhan nie mogła sobie tego przypomnieć.Jego oczynadal były przyjazne, gdy opowiedział jej o tym, co przekreśliłowszelkie jego nadzieje.Płakała, gdy podniósł ją w swoich ramionach i zaniósł donamiotu.-To przechodzi - uspokajał ją, gdy szybko, nie patrząc na niego,wślizgnęła się do środka.-A jeśli nawet nie przejdzie, to nie umrzesz z tego powodu -dodał cicho, nim z powrotem podszedł do brata.Siobhan się nie przebrała.Siedziała, szczękając zębami,podczas gdy łzy płynęły jej z oczu, a mokre ubrania chłodziły jejciało.Wolałaby utonąć! Wolałaby by pozwolił jej popłynąć doAustralii!-To naprawdę niezłe, Fi! - stwierdził Adam, patrząc wielkimioczami na przegrzebki leżące na kopczyku ryżu, skąpane wbladym, złocistym sosie.- To jest cholernie smaczne! - rzekł Danny, zastanawiając się,czy jest więcej, niż po jednej muszli dla każdego.181- Od tego tylko zgłodniejecie - stwierdziła Fiona.- Do diaska,mieszkaliście w Georgii.Tam ludzie siedzieli przy stole przezwiele godzin.Będzie drugie danie.A na koniec coś słodkiego.-Jeśli to te klejące figi - oznajmiła jej młodsza córka - to ja ichnie chcę!- Dla ciebie zrobiłam pyszne nadziewane gruszki, Charlotte!- A ja nie dostanę? - zastanawiał się podejrzliwie Patrick.-Są gruszki dla wszystkich dzieci - westchnęła Fiona.- Gdziejest Siobhan?- Czy mogę dostać gruszki teraz? - zapytała Charlotte.- Niechcę tej zupy, którą masz w garnku.Pachnie ohydnie.-Jeśli ona będzie jadła gruszki na początku, to my też - rzekłAidan, stając ramię w ramię z Mikey'em i Patrickiem.-Jedzcie, co chcecie! - powiedziała zrezygnowana Fiona.-Pójdę po Siobhan.- Czy nas też to dotyczy? - zapytał Adam, wrzucając w siebieprzegrzebki z ryżem, by zaraz zajrzeć do kociołka z mięsem.- To jakiś gulasz - poinformował.- Ale z pewnością niejagnięcy!- Są figi? - zastanawiał się Tommy.-Może powinniśmy zjeść je w pierwszej kolejności? -Adamowi również ta myśl nie była obca.- Może powinniśmy jeść tak, jak chciała Fiona -stwierdziłDanny.- Włożyła w to tyle wysiłku.Adam i Tommy spojrzeli na niego przeciągle.182- Nienawidzę go! - łkała Siobhan w ramię matki w małym,ciasnym namiocie.- Nienawidzę go!-Powiedz mi, co się stało takiego okropnego! -prosiła spokojnieFiona.- Kochana Siobhan, to nie może być takie straszne, żebyśnie mogła mi o tym opowiedzieć!Siobhan wybuchnęła jeszcze głośniejszym płaczem.Nie była wstanie mówić.- Musimy zdjąć z ciebie te mokre ubrania! Siobhan pozwoliłasię rozebrać.Ale nie wyjawiłaswojej matce, co powiedział jej Danny, jak boleśnie ją zranił.Nie wyznała tego nikomu.- Udało się - oznajmił Jeremy po krótkiej rundce po porcie.-Już? - zapytała Roza z niedowierzaniem.Kiwnął głową i objął ją ramionami [ Pobierz całość w formacie PDF ]