[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niestety, nie możemy teraz odebraćtelefonu.Jeśli to nagły wypadek&Przeżuwając przekleństwo, Aidan odłożył słuchawkęi opadł ciężko na łóżko.Lyssa uniosła się na łokciu i spojrzała na niegowielkimi ciemnymi oczami. Nie odbiera?Pokręcił głową. Może Connor jeszcze śpi, a Stacey wyskoczyła cośprzekąsić. Może.Będziemy musieli spróbować pózniej, kiedywrócimy do San Ysidro.Wisiorek ochronny, który jej dał, bujał się delikatniepomiędzy jej bujnymi piersiami.Gdy spotkali się po razpierwszy, nękały ją niespokojne sny.To był efekt jejniezwykłej umiejętności.Lyssa potrafiła się odciąć od Koszmarów i Strażników, nie wpuszczając ich do swojejpodświadomości.Teraz jego pani wyglądała zjawiskowo skóra zakosztowała promieni słońca, oczy nie były jużpodkrążone, a pełna figura nabrała kształtów.Ale bezwzględu na cudowną powierzchowność, on kochał jejwnętrze  jej dobroć i empatię, jej głęboką miłość doniego i wreszcie pragnienie ich wspólnego szczęścia. Jesteś pewien, że widziałeś Strażniczkę?  zapytałapo raz setny, gładząc dłonią wyżłobienia na jegoumięśnionym nagim brzuchu. Jak cholera.Albo Starszą.Będziemy wiedzieć, gdyzajrzymy tam i przeszukamy jej pokój.Grymas na twarzy Lyssy spowodował, że chwycił jejgłowę i przyciągnął do siebie, by złożyć krótki, szorstkipocałunek na czole. Zaufaj mi  poprosił. Ufam.Wiesz, że tak jest. Westchnęła i zamknęłaoczy, jakby chciała ukryć przed nim myśli. Co nieoznacza, że nie wariuję, kiedy narażasz się na niebezpieczeństwo.Przeraża mnie, że mogłaby ci się staćkrzywda. Wiem, jak się czujesz, kocie, bo mam dokładnie taksamo, kiedy chodzi o ciebie.Dlatego musimy za nią iść.Jeśli ktoś na nas poluje, to powinienem o tym wiedzieć.Aidan uniósł dłoń i roztarł pukiel jej włosów pomiędzypalcami. Dowiemy się, czy szuka ciebie czy taza.Cholera, może przylazła tu po coś ważnego.Lyssa usiadła i oparła się o wezgłowie łóżka.Dzwiękjej westchnięcia zmieszał się z łoskotem fal uderzającycho skały pod ich balkonem. Bycie Kluczem jest do bani.Zamruczał uspokajająco: Przykro mi, kochanie.Nic więcej nie dało się powiedzieć i oboje o tymwiedzieli. Bycie z tobą jest tego warte. Jej słodki głos byłniski i pełen pasji.Uniósł dłoń Lyssy do ust i pocałował palce.  Masz ochotę na ostatnie piwo, zanim sięwymeldujemy?Uśmiechnęła się.Jak to na niego działało.Miałochotę zostać w łóżku dłużej, niż to było możliwe.Wstał,zanim serce wzięło górę nad umysłem, co zdarzało sięczęsto, ponieważ bardzo kochał Lyssę.Do szałudoprowadzało go uczucie, którego nie mógł się pozbyć.Przeczucie, że ich czas był ograniczony, że gdzieś tambyła klepsydra odmierzająca ich wspólne chwile.Jak nanieśmiertelnego było to prawdziwe wyznanie.I towyznanie nieoznaczające nic dobrego. Zawsze się mną zajmujesz  wymruczała. Dbaszo mnie, wspierasz.Nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła. I nigdy się nie dowiesz, kocie.Lyssa spojrzała w ciemnoniebieskie oczy kochanka ipoczuła nienawiść do niepokoju wibrującego gdzieśgłęboko w niej, do przerażenia i niepewności, które jąogarniały i wywoływały nudności.Gdy się dowiedziała oStrażniczce, miała ochotę uciec jak najdalej, a nie polować na obcą kobietę.Patrzyła, jak Aidan podchodzi do stołu przyrozsuniętych szklanych drzwiach.Bierze nóż i kroi nimjedną z tuzina limonek, które kupił wczoraj, a następniewraca z plasterkami do stolika nocnego.Rozkochana w nieskazitelnym pięknie jego ciałaLyssa nie mogła oderwać oczu od kochanka.Zbliżał siędo niej, prężąc mięśnie brzucha.Sok z limonek spływałsmakowicie Aidanowi z palców.Miała przed sobą ponadmetr osiemdziesiąt czystej, nieskażonej, rozpalającejmęskości.Mężczyzna z jej snów.Dosłownie.Mężczyzna,który porzucił wszystko, by być z nią.Który byłzdeterminowany, by chronić ją przed własnymi ludzmichcącymi jej śmierci.Nie oglądał się na ryzyko, jakie się ztym wiązało.Miłość, którą go darzyła, była tak gorąca, żewypalała jej dziurę w piersi, utrudniając oddychanie. A nie myślałeś, że chronienie mnie, praca dlaMcDougala i polowanie na artefakty to trochę za dużo dlajednego człowieka?  Usiadł na brzegu materaca, a ona położyła mu dłoń na ramieniu.Naprężył muskuły,zdejmując kapsel z butelki, i wcisnął w szyjkę butelkiplasterek limonki.Zapach jego skóry, trochę ostry iegzotyczny, uderzył ją w tym samym momencie coaromat cytrusa. Jeśli jest tu jedna Strażniczka, może byćich więcej.Odwrócił się i spojrzał na nią.Oczy w odcieniuintensywnego i głębokiego błękitu przypominałyolbrzymie szafiry.Wyjątkowe, jak i cały on.Wyrazistaszczęka i mocno zarysowane brwi, kruczoczarne włosy iciało stworzone, by sprawiać kobiecie przyjemność.Byłtwardy, umięśniony i niebezpiecznie cudowny.I był jej.Nie zgadzała się na to, by go stracić. Wiem. Podał jej butelkę i sięgnął po swoją [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl