[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Postanowiłamodwiedzić gabinet zmarłego męża, żeby sprawdzić, czy moja intuicja dobrzemi podpowiada, że coś przede mną ukrywał.Gdyby Flora dostała taką wiadomość, mogłaby skończyć na lekach wpokoju bez klamek.Sprawdziła komórkę.Pisała Molly, chciała wiedzieć, czy wszystko w porządku.Cokolwieksię działo, Ingrid nie miała zamiaru wplątywać w to Molly.Prawie w domu, przepraszam, ból okropny, pogadamy rano, pa, mama.250RLT Wysłała wiadomość.Kiedy umiera ci mąż, kłamstwo jest OK.Gdyby mówić ludziom prawdęo tym, jak się czujesz, zamknęliby cię w zakładzie.Włączyła wszystkie światła, przeszła przez pokój Stacey i znalazłaklucz do gabinetu Davida.Gdy nacisnęła włączniki na ścianie, stojąca nabiurku lampa z pleksi zajaśniała zielonkawym światłem.Sprytne.Jakwszystko u Davida i to było świetnie zorganizowane  żadnego szukaniaprzycisków na biurku.Zwracanie uwagi na szczegóły to był jego znakfirmowy.I właśnie dlatego te czerwone róże na grobie i zamknięta szufladabrzmiały w uchu Ingrid fałszywie.Szuflada wciąż była zamknięta.Ingrid jeszcze raz pociągnęła, żeby sięupewnić.Ani drgnęła.Rozejrzała się za czymś, czym dałoby się ją otworzyć,ale na wierzchu nic nie leżało.Pootwierała pozostałe szuflady biurka.Znalazła w nich papier, teczki,ołówki, a nawet, co znaczące, wielki korkociąg, ale nadal nic przydatnego.Przeszukała więc biurko Stacey i trafiła w dziesiątkę  nożyk do otwieranialistów wyglądał na śmiertelnie niebezpieczny. Doskonały  powiedziała ponuro Ingrid.Zabrało jej to dziesięć minut, dużo więcej niż złodziejom w filmach.Aleoni mają zazwyczaj delikatne szpilki, a ona waliła w dziurkę od kluczakońcem nożyka do kopert.W końcu zamek puścił.Stępiony nożyk rzuciła napodłogę.Stacey będzie się zastanawiać, co się z nim stało.To nie problemIngrid.Przez kilka sekund ta otwarta szuflada wyglądała jak każda inna w jegobiurku  niewinna skrzynka z równo ułożonymi papierami.Wymyśliła sobiecoś okropnego.Smutek potrafi płatać ludziom obrzydliwe figle.Wyobrażają251RLT sobie wszystko, co najgorsze.Przeszukiwała papiery okiem detektywa.I znalazła  schludna wiązka pisanych ręcznie listów.Podniosła je.Bogini kiczu była dziś łaskawa.Listy nie były związane czerwonąwstążką ani  powąchała je  spryskane perfumami.Co nie zmieniało faktu,że były to listy miłosne, napisane kobiecym pismem z pętelkami na całkiemprzyzwoitym papierze:Kochanie, śniłam o Tobie zeszłej nocy.Obudziłam się z myślą, że jesteśprzy mnie.Nie cierpię tego.Ameryka wydaje się tak daleko, a ja chcę Cię mieć obok siebie, chcę,żebyś się ze mną kochał.Całuję, JaKosz na śmieci w jego gabinecie był metalowy i bardzo dobrze,, bogdzieś musiała zwymiotować, a wolała nie brudzić dywanu.Ta troskawydawała się dość dziwna w zaistniałych okolicznościach.Jej serce pękło nakawałki, a ona nie chciała brudzić dywanu?Kiedy już pozbyła się pięknej kolacji, która smakowała jak trociny,usiadła, opierając się o ścianę i resztką sił trzymając kosz, z nogamiwyciągniętymi przed sobą.Zamknęła oczy.Nie chciała się ruszać, bo jeśli tozrobi, znów może ją zemdlić.Tyle było w niej uczuć i wszystkie domagały sięuwagi.Zupełnie opadła z sił.Po chwili poczuła, że może odłożyć kosz.Rękawem szaregokaszmirowego swetra wytarła usta i przez chwilę pomyślała, jak absurdalna iniespójna ta scenka wydałaby się widzowi: Ingrid Fitzgerald, półleżąc napodłodze, obok niej kosz z wymiocinami, a ich resztka na rękawie jej swetra.Podniosła się i usiadła na fotelu.Listy położyła po jednej stronie.David trzymał je spięte dużymispinaczami, żadnych czerwonych wstążeczek [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl